Konceptualny Manual

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Nick Oberthaler and Julien Diehn
Nick Oberthaler and Julien Diehn

O projekcie "Manual CC. Instrukcje gier dla początkujących i zaawansowanych"
w galerii Kronika w Bytomiu, z jej dyrektorem Sebastianem Cichockim, rozmawiają kuratorki

Kuratorki: Co podoba ci się najbardziej w projekcie Manual?

Sebastian Cichocki: Podoba mi się to, że chyba udało nam się wybrnąć z chaosu, na jaki skazany jest projekt w który zaangażowane jest, w porywach do 12 kuratorek i do którego zaprasza się pięć razy więcej artystów. Okazało się, że Manual sam w sobie jest taką jedną, konceptualną pracą, która może mutować, różnicować się, rozgałęziać. Dzięki interwencji projektanta Michała Latko, projekt nabrał bardzo kompaktowej formy. Składa się z identycznych 70 gablot, stołu i 8 krzeseł. Może podróżować, zmieniać charakter. Podoba mi się również to, że nowojorski Cabinet jest naszym patronem medialnym, nie robią tego zbyt często...

K.: Jak myślisz dlaczego wymyślenie instrukcji do projektu Manual okazało się być tak trudnym zadaniem dla artystów?

S.C.: Nie wszyscy są przyzwyczajeni do tak sztywnych reguł. Podporządkowanie się kuratorskiej, z góry narzuconej wizji, format karty, terminy, zbiór reguł, cała ta "farmaceutyczna" identyfikacja wizualna ... Oczywiście należy umieć czytać między wierszami. Dlatego np. Rahim Blak odmówił udziału w wystawie, ale zrobił to w tak bystry sposób, że jego karta stała się jedną z ciekawszych na wystawie. To odmowa powstała w edycji 1/3, w cyklu, opieczętowana, uzasadniona z irytującą biurokracyjną perfekcją.
Niestety, niektórzy artyści mieli w ogóle problem ze zrozumieniem zasad gry. Tym większa była przyjemność z obserwowania tych, którzy inteligentnie je łamali. Może też chodzić o niezręczne uczucie odarcia swojej sztuki do samego rdzenia - konceptu i utraty kontroli nad jego realizacją.

K.: Wielu artystów w swoich instrukcjach namawia nas do zrobienia rzeczy, które robiliśmy dawno temu będąc dziećmi, albo których zrobienie nigdy nie przyszło nam do głowy. Zagranie według zasad której z takich gier byś zaryzykował i co według ciebie i dla ciebie jest w niej nagrodą?

S.C.: Jeśli chodzi o gry, kojarzące się z dziecięcą beztroską i marnotrawieniem czasu to przypadł mi do gustu np. pomysł Janka Simona polegający na reaktywacji zabawy z latającymi torebkami po herbacie. Przyjemność jest krótka, ale intensywna. Można pofolgować swoim destrukcyjnym popędom. Podobnie jak ze stolikowo-ziemniaczanymi grami Duńczyków z Superflex. Obie gry wiążą się z marnotrawstwem, ryzykiem i podejrzaną przyjemnością. Z innych gier, które trafiły do Manuala - instrukcja Tomasza Bierkowskiego, która polega na "tropieniu Żyda w galerii". Satysfakcję w tej grze daje możliwość przyjrzenia się w mikroskali pewnym mechanizmom towarzyszącym ostatnio debacie publicznej, podsycanej ksenofobią, podejrzeniami, szukaniem kozłów ofiarnych. To żart, któremu takie a nie inne okoliczności nadały odpowiedni ciężar gatunkowy. No i propozycje Agnieszki Kurant. Znakomite, chciałbym je jak najszybciej zrealizować.

K.: Jeśli miałbyś stworzyć grę dla 12 kuratorek jak brzmiałyby jej reguły?

S.C.: Już taką grę wam zaproponowałem, to pewien cytat z "niewidzialnego" archiwum sztuki konceptualnej. Traktuje to jako wasze finalne zadanie na studiach kuratorskich UJ. Zależało mi na odtworzeniu wewnątrz grupy ćwiczenia Roberta Barry'ego z 1969 roku - artysta zadał je studentom pracując w Novia Scotia Collage of Art and Design. Jak wiecie, zadanie polega na stworzeniu pracy, która na zawsze pozostanie niematerialna, będzie tylko tajemnicą. Sekretem, którego trzeba strzec. Praca ta istnieje tylko do momentu kiedy nie zostanie ujawniona. O projekcie tym opowiadał Mario Garcia Torres w pracy "What Happens in Halifax Stays in Halifax". Ta historia rozpala wyobraźnię, jest częścią owej "romantycznej mitologii" sztuki konceptualnej, obok np. zniknięcia Bas Jan Adera. Mnie w projekcie Barry'ego interesuje kilka rzeczy - jego rozmyte, czy też scedowane autorstwo, przechowywanie pracy (w pamięci), kwestia transportu czy konserwacji (która musi następować poprzez "przypominanie sobie" detali, rozmowę, ale także zapachy, dźwięki ją "uaktywniające").

K.: Jaka jest twoja ulubiona gra ? (nie chodzi nam tu o Manual)

S.C.: Nie mam w ostatnim czasie zbyt wielu okazji do gier, no chyba że tzw. instytucjonalnych. Mówiąc całkiem poważnie lubię takie gry, które nie wiążą się z niepotrzebnym wysiłkiem fizycznym. Jeśli już to scrabble, jenga, warcaby. Moją ulubioną grą jest jednak celowe gubienie się w obcych, dużych miastach. Robię to celowo, przy każdej nadarzającej się okazji.

K.: Wyobraźmy sobie, że wysyłamy cały zbiór Manual w kosmos i przechwytuje go "obca" cywilizacja - jakie byłoby ich zdanie na temat ludzkiego gatunku i jakie byłyby tego konsekwencje?

S.C.: Czy zauważyłyście, że nie potrafimy zidentyfikować autorów kilku kart, które trafiły do galerii? Nikt nie chce się do nich przyznać. Są dosyć dziwne, nie sądzicie? Ten charakter pisma, niezrozumiałe reguły, zwłaszcza ta dotycząca uśmiechania się do obcych, flirtowania z nimi... Jaką mamy gwarancję, że przynajmniej jedna z tych kart nie pochodzi od obcej cywilizacji?

K.: W jaką grę i z kim z artystów, pisarzy, filozofów, naukowców na świecie chciałbyś zagrać?

S.C.: Wyobrażam sobie wielki leniwy turniej boule, toczący się latem, gdzieś na leśnej łące, nie nierównym gruncie, z krecimi kopcami, mchem, korzeniami. Z ciągłym gubieniem kul i niewytłumaczalnymi przygodami. Chciałbym aby w rozgrywce wzięli udział tacy artyści jak Asher, Barry, Fraser, Creed, Gillick, ale też nieżyjący jak np. Cage, Lombardi, Gonzales-Torres, no i zabiegałbym bardzo o obecność Becketta. Myślę, że garstka naukowców, zajmujących się np. mechaniką kwantową, odnalazłaby się w tej rozgrywce bardzo dobrze. W optymalnej wersji rozgrywka ta ciągnęłaby się bardzo długo, przez cały dzień, a może i do rana przy świetle latarek. Każdemu układowi kul towarzyszyły komentarze, anegdoty, odczyty, improwizowane słuchowiska, melorecytacje...

K.: Co dalej z Manualem? Czy projekt może się rozwijać po zamknięciu wystawy?

S.C.: Jeśli tak się nie stanie to będzie to oznaką jego słabości. Braku, tak przez nas podkreślanego, aspektu "grywalności". Ale jestem dobrej myśli. Nowe wcielenia tego projektu to w najbliższym czasie np. "remix" wystawy umieszczony wewnątrz magazynu "Opcje" oraz warsztaty w oparciu o Manual, które chciałbym przeprowadzić w Ankarze, jeszcze we wrześniu.

O wyższości sztuki konceptualnej nad malarstwem i grach niebezpiecznych dla ludzkości - na pytania Sebastiana Cichockiego odpowiadają kuratorki projektu "ManualCC"

Hubert Czerepok
Hubert Czerepok

Sebastian Cichocki: Pewien znany współczesny artysta napisał, że "good conceptual art is always more interesting than a painting". Prawda to czy fałsz?

Marianna Dobkowska: To, że napisał i że jest znany, jest prawdą.

Monika Rendzner: Prawda.

Magda Tarnowska-Torbus: Prawda.

Anna Grajewska: Fałsz.

Anna Sulich: To zależy, czego człowiek od sztuki oczekuje i czego w niej szuka ...

Ewa Kobylarczyk: Pewnie tak. Ja powiem, że sztuka bez konceptu jest jak zupa bez przypraw.

Cecylia Malik: Prawda. Sztuka konceptualna jest ciekawsza od malarstwa. Chyba, że malarstwo jest konceptualne, a sztuka konceptualna nie jest konceptualna.

Marika Zamojska: Prawda, bez komentarza

Magda Lipska: Prawda, ale zależy od preferencji. Ja wolę koncept.

S.C.: Patrzcie na pytanie nr 2 przez godzinę. Co się dzieje?

M.Z.: Niesprawdzalne w moim przypadku

A.S.: Już po 2 sekundach myśli odpływają na nieznane wody.

M.T.-T.: Godzina to zdecydowanie za długo dla mnie, już po 3 minutach w mojej głowie pojawiają się kolejne pytania.

E.K.: Ponawiam próby "patrzenia" i za każdym razem po dwóch minutach zasypiam...

C.M.: Co się dzieje? 23 13. komputer cicho szumi, pralka na szczęście już się wyłączyła. Wszyscy w domu śpią. Nie mogę czekać godzinę z odpowiedzią, bo wtedy będzie już niedziela.

A.G.: Stopniowo rośnie poziom irytacji na pomysłodawcę pytania nr.2.

M.D.: Patrzę od pół godziny na pytanie numer 2 "Co się dzieje?". Średnio w ciągu pół godziny produkuje się na świecie 720 rowerów.

M.L.: Myślę, że coś po czasie zaczyna się dziać. W końcu percepcja się wyostrza, zaczynasz odpływać... No, zależy też pewnie od stanu twojego umysłu. Mój chyba nie jest w stanie podjąć się w tej chwili takiego wyzwania.

M.R.: Zmieniłam zdanie...obraz jednak jest ciekawszy niż wytwory sztuki konceptualnej, bo można na niego patrzeć przez godzinę!

S.C.: Wspomniany wyżej znany artysta, napisał kiedyś, że artyści konceptualni lubią nosić brody i to jest ich cecha szczególna. Czy są jakieś cechy fizyczne odróżniające ich od przeciętnego przechodnia?

M.T.-T.: Brody... Musiałoby to jednak oznaczać brak artystek konceptualnych, a z tym absolutnie się nie zgadzam; jeżeli cechy fizyczne, to zdecydowanie niewidoczne gołym okiem, stawiam na budowę mózgu i ilość neuronów zdecydowanie wyższą niż u przeciętnego przechodnia.

M.D.: Są obłędnie przystojni.

C.M.: Artyści konceptualni są bardzo cool. Noszą dopasowane czarne dresiki (góra) super modne torby freitag, trochę wytarte, ale firmowe dżinsy i trampki. Często mają fryzury tak trochę więcej na czubku głowy i z tylu, niby niedbale. Mogą być okularki w czarnych oprawkach. Koniecznie laptop powerMac - srebrny. Kobiety - podobnie choć przeważnie to faceci są artystami konceptualnymi.

M.Z.: Tak i chyba nic się nie zmieniło, tzn. konceptualnego artystę czy też w ogóle konceptualistę łatwo rozpoznać po brodzie, wyszukanej fryzurze i ewentualnie płóciennej torbie z second hand'u, czasami zdarza się też dres taki z lat 70-tych, najchętniej z materiału tzw. kreszu...

A.S.: Chodzi o płat ciemieniowy kory mózgowej.

M.R.: Oni chodzą szybszym krokiem.

M.L.: Że niby co, sposób chodzenia? Czy wspomniane brody?

S.C.: 2012 rok, świat ulega zagładzie. Ludzkość przenosi się na inną planetę, ale bez przedmiotów. Ustalono, że dzieła sztuki nie będą przewożone, ale rekonstruowane na miejscu na podstawie zabranych instrukcji. Podajcie proszę swoją "ulubioną instrukcję", o której nie ludzkość nie powinna zapomnieć przy przeprowadzce.

Aga Pindera: Ze względu na sportowy charakter roku 2012 należałoby uchronić przed zagładą grę "kiss kiss bang bang", jej proste zasady oraz szybkość rozprzestrzeniania się mogą zapewnić jej sukces we wszechświecie.

A.S.: Ludzkość powinna zapomnieć o wszystkim i cieszyć się tym, że odkrywa nowe ścieżki.

E.K.: Nie przychodzi mi w tej chwili do głowy. W moim przypadku nie ma jednej ulubionej rzeczy, zawsze jest kilka.

M.Z.: Nie rekonstruowałabym żadnego dzieła. Cóż za wspaniała okoliczność by zrealizować stary futurystyczny postulat - myśl o odrzuceniu wszystkiego co przedtem, przeszłości, tradycji...

M.D.: "There's this four-square seating that's inside, seating toward each other, having a space that create some silence, allowing something to develop slowly over time, particularly at sunset. (This work) has to do with the meeting of space that you're in with the meeting of the space of the sky"

M.L.: Ja lubię tę z gryzieniem i oglądaniem śladów. Jest prosta do zapamiętania i łatwa w wykonaniu, poza tym na nowej planecie musiałaby się rozwinąć jakaś nowa forma kultury definiująca stosunki międzyludzkie. To mógłby być np. nowy sposób okazywania sobie uczuć, niekoniecznie negatywnych np. ilość śladów na ręce = poziomowi akceptacji grupie...

S.C.: Co stałoby się gdyby wszystkie instrukcje do projektu Manual uległy zniszczeniu? Proszę zaproponować scenariusz, który pozwoliłby uniknąć kompromitacji na otwarciu.

M.D.: Oczywiście należałoby niezwłocznie wymyślić i narysować możliwie największą ilość gier. Podpisując się za istniejących i nieistniejących artystów.

A.S.: To proste, mamy najfajniejsze instrukcje w pamięci, właśnie dlatego, że są najfajniejsze - wystarczyłoby je tylko na nowo zapisać.

M.R.: zawsze można powtórzyć "Le Vide" Ives Kleina.

E.K.: Odtworzymy wszystkie instrukcje w postaci wokalnej - chór dwunastu kuratorek.

A.G.: Godzinę przed otwarciem dyrektor Kroniki wykonuje telefon na 112 mówiąc, że w galerii znajduje się bomba.

M.L.: Dużo dobrego żarcia i moc alkoholu. To zawsze działa!

M.T.-T.: Ciuciubabka. Wszyscy widzowie otrzymują opaski na oczy, a kuratorki rozbiegają się po Bytomiu; przed końcem wernisażu ulice miasta zapełniają się mieszkańcami w kolorowych opaskach.

M.Z.: Wpuszczamy widzów do Kroniki a tam... stoły uginają się od wernisażowego wina - to tak choćby na zachętę, nie ma eksponatów, "nie ma niczego".

Każdy kto przyjechał z innego miasta otrzymuje, a jakże, instrukcję:
1. baw się dobrze
2. uściśnij dłoń każdemu napotkanemu znajomemu i nieznajomemu
3. po kolei pogratuluj świetnej wystawy wszystkim kuratorkom
4. obejmij dyrektora Kroniki i ze wzruszeniem dodaj: nigdy nie przeżyłem niczego tak ekscytującego.
5. kołysz się w takt nieobecnej muzyki - wyobraź sobie taką jaką lubisz najbardziej
6. celebruj otwarcie do 24.00 - czas na fajerwerki na bytomskim Rynku - te zawsze sprawdzają się w takich sytuacjach

C.M.: No np. Wojtek Kucharczyk z Julią wiolonczelistką zaczęli by grać jakąś przedziwną wersję poloneza, a my z największą powagą podchodzilibyśmy do gości zapraszając ich do tańca. Wyszlibyśmy na rynek i tam rozegrali 2 ognie. Kuratorzy kontra artyści, którzy dotarli na wernisaż. Przegrani stawiają piwo tym co wygrali, mecz komentuje przez mikrofon Paweł Polit.

S.C.: Czy któraś z was widziała ostatnio Bas Jan Adera? Co się z nim dzieje?

M.L.: to było zdaje się około 1975...nie pamiętam dokładnie.

M.T.-T.: Mówi się, że Ader zaokrętował się na Black Pearl, nawiązał kontakt z Jackiem Sparrowem i wspólnie planują Fall III na Karaibach; inni widzieli go, jak rozgrywał partię szachów ze śmiercią nad brzegiem oceanu.

A. G.: Mówi się, że wyjechał do Canady, ale kilka osób widziało go ostatnio w Lizbonie, Moskwie i Nowym Meksyku.

A.S.: Kiedy w roku osiemdziesiątym opuszczałam zaświaty wchodząc w moje aktualne, ziemskie ciało - on czekał jeszcze na swój przydział, ale mało prawdopodobne, by dostał nową szansę po tym, co robił ze swoim ostatnim wcieleniem...

M.D.: Widziałam przed chwilą, ale zupełnie nie wiem co się z nim dzieje.

E.K.: Rosjanie widzieli go w pobliżu bieguna północnego - pływał łodzią podwodną.

M.Z.: To jest chyba podchwytliwe pytanie...

S.C.: Jakiej gry należałoby, dla dobra ludzkości, niezwłocznie zakazać?

M.Z.: Gry w krykieta.

A.G.: Berka.

A.S.: W wojnę.

E.K.: Gry w chowanego - czyli w kotka i myszkę.

A.P.: Z pewnością wszelkie gierki i rozgrywki polityczne.

M.R.: S.E.X. Widziałeś licznik narodzin www.poodwaddle.com/worldclock.swf. Czy to nie jest przerażające?

M.L.: Ja zakazałabym niektórym ludziom głosować, ale to chyba nie przejdzie...

S.C.: No dobrze, to na czym polega wasza ukryta, sekretna praca, powtórzenie ćwiczenia Roberta Barry'ego?

A.G.: Na sekrecie!

A.S.: hmmm...

E.K.: ... a no właśnie, to jest pytanie ...

M.T.-T.: Jest ukryta, sekretna, i niech tak pozostanie

M.D.: Nie mogę powiedzieć.

M.R.: Szszszsz....... nikt nie może się dowiedzieć!

"ManualCC. Instrukcje gier dla początkujących i zaawansowanych" jest wystawą na licencji Creative Commons stworzoną ze zbioru instrukcji gier nadesłanych przez artystów, które powstały na przygotowanych przez kuratorki kartach-zaproszeniach. Według instrukcji udostępnionych w galerii widzowie mogą własnoręcznie wykonać prace wymyślone przez artystów. Tym samym (oraz dzięki wyjątkowej aranżacji zaproponowanej przez designera Michała Latko) Kronika zamieni się w przestrzeń eksperymentalną, a nawet, w swoistego rodzaju, laboratorium sprzyjające aktywnemu uczestnictwu i ekspresji prowokowanej przez propozycje zawarte w nadesłanych instrukcjach. Oddajemy galerię do dyspozycji widzów-graczy, to ich obecność i zaangażowanie stanowić będzie o sukcesie bądź fiasku całego przedsięwzięcia.
Zastosowanie odpowiedniego systemu prawa autorskiego (Creative Commons) pozwala na rekonstruowanie gier i instrukcji, również po zakończeniu wystawy. Idea oraz "zawartość" wystawy jest z założenia przeznaczona do reprodukowania i rozprzestrzeniania, w tej samej bądź podobnej formie. Następnym etapem przedsięwzięcia będzie opublikowanie książki z instrukcjami gier.

"ManualCC Instrukcje gier dla początkujących i zaawansowanych" w bytomskiej Kronice

wernisaż:15 września 2007, godz., 19.00, Kronika, Bytom
wystawa potrwa do 1 października 2007

kuratorki: Marianna Dobkowska, Magdalena Drągowska, Anna Grajewska, Ewa Kobylarczyk, Magdalena Lipska, Cecylia Malik, Noriko Nagashige, Agnieszka Pindera, Monika Rendzner, Anna Sulich, Magdalena Torbus, Marika Zamojska
(Podyplomowe Studia Kuratorskie UJ

 

www.studiakuratorskie.studies.uj.edu.pl)

aranżacja wystawy: Michał Latko

W dniu otwarcia odbędzie się performance dźwiękowy Wojtka Kucharczyka oraz zostaną wykonane utwory: La Monte Young "Composition #5" (1960), Emmett Williams "Voice Piece for La Monte Young" (1963), Yoko Ono "Bicycle Piece for Orchestra" (1962), Yoko Ono "Collecting Piece" (1963), Alison Knowles "Proposition" (1962), John Cage "4'33" (1952)

ManualCC objęły został patronatem medialnym magazynu CABINET, Nowy Jork www.cabinetmagazine.org oraz CZASU KULTURY www.czaskultury.pl

Projekt realizowany przy wsparciu finansowym Urzędu Marszałkowskiego Województwa Śląskiego oraz Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Maciej Sieńczyk
Maciej Sieńczyk


Jan Simon
Jan Simon