como espiar sin descargar nada press localizar numero movil here exposed cell pics programas para espiar por satelite el mejor espia gratis de whatsapp mua giong ong noi necesito espiar espia mensajes de texto de celulares telcel gratis como funciona spyphone pro como espiar blackberry messenger descargar programa prism espia

Pomiędzy nieświadomością a cielesnością. Jedwabne opowieści Moniki Koniecznej

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
artmix - sztuka, feminizm, kultura wizualna

Ogród to miejsce niezwykłe i tajemnicze. Bywa ucieleśnieniem marzeń i tęsknot; krainą szczęścia i błogości. Może być kojarzony z rajem utraconym, z miejscem, z którego zostaliśmy wygnani i o powrocie, do którego marzymy. Ogród - archetyp, wizja, praprzestrzeń - nieustannie inspiruje artystów. Pojawia się również w kolejnych odsłonach w pracach Moniki Koniecznej, wrocławskiej artystki młodego pokolenia. Niekiedy jest w centrum jej artystycznych zainteresowań, innym razem bywa ornamentem lub stanowi tylko tło, przyczynek do ukazania kondycji człowieka, wygnańca z raju.

Ogród zimowy - wyścielony perskimi dywanami, po których przechadzają się koty czy ogród-szachownica - podobny do ogrodu z Alicji po drugiej stronie lustra (niezrealizowane projekty Zaczarowany ogród oraz Game garden). Ogród fantazmatyczny - ledwie widoczny, jak we mgle, naniesiony na przezroczystą jedwabną tkaninę (instalacja Przejście z 2006 roku). Ogród niemożliwy - po środku, którego wyrasta drzewo, a w jego cieniu kolejny raz spotykają się Adam i Ewa (performance Ogród niemożliwy, Survival 4). Ogród podwodno-podniebny - balonowe ukwiały falujące nad dachem dworca (instalacja, Survival 5). Wreszcie, zaklęte w zdobienia i wzory niczym ze wschodnich kobierców ogrody z najnowszych prac prezentowanych w dniach 09.11. - 11.12.2007 w Mieszkaniu Gepperta, we Wrocławiu.

prace Moniki Koniecznej
prace Moniki Koniecznej

W cyklu Kwiat dla mnie... autorstwa Moniki Koniecznej pojawiają się światy pełne cudownych zwierząt, magicznych roślin, intensywnych barw. Prace te są konsekwencją twórczych poszukiwań artystki, która tym razem zaprasza do ogrodu (nie)spełnień. Konieczna nakłania do czerpania radości z odkrywania sekretów - odkrywania manifestującego się intensyfikacją uczuć, kolorów, ornamentów...

Na cykl składa się tryptyk i szesnaście prac wykonanych na jedwabiu - stanowiących coś w rodzaju dopełnienia, komentarza do części głównej. Centralnym elementem ekspozycji jest obraz-fresk, który w swej złożonej konstrukcji przypomina palimpsest. Z tła - z egzotycznego ogrodu - wyłania się rozwinięta róża, po obu jej stronach umieszczone są dwie postaci ludzkie i dwie zwierzęce. Po lewej stronie widzimy mężczyznę, eleganckiego, ubranego świątecznie, ufryzowanego, ale z zamazaną twarzą, a więc niejako pozbawionego tożsamości. Nieznajomy w obu dłoniach trzyma bukiet kwiatów; rośliny rozkładają się na jego piersiach w sposób, który kojarzy się z promieniami wychodzącymi ze splotu słonecznego postaci Chrystusa czy Marii na świętych obrazach. Spod mężczyzny, jakby z innej warstwy obrazu, wychyla się niebieskawy tygrys. Jego wzrok utkwiony jest w coś, co znajduje się przed nim, ale czego nie widać.

prace Moniki Koniecznej
prace Moniki Koniecznej

Po prawej stronie "fresku" ukazana jest przysiadająca kobieta (oglądamy ją z boku, odwróconą tyłem do mężczyzny). W kokieteryjnym geście dotyka ona dłonią niewidzialnych ust - jej twarz, jak twarz mężczyzny, jest jakby zamalowana - a drugą ręką przytrzymuje złożony na kolanach pęk kwiatów. Jej poza jest wystudiowana, ale nie sztuczna. Piękna dama o czymś marzy, na kogoś czeka... Ma misternie upięte włosy, jej kibić oplata koronkowa biała suknia w stylu retro. Tak jak mężczyzna z drugiej połowy obrazu przygotowała się w wyjątkowy sposób, na wyjątkową okazję.

Para, jak ze starych fotografii, metaforyczna, archetypiczna, oddaje się skonwencjonalizowanemu rytuałowi uwodzenia. Ale kobieta wkrótce uwolni się z gorsetu konwenansów, czego zapowiedzią może być koń, który galopuje, wyłaniając się jakby spod wizerunku białej damy i kieruje się w stronę tygrysa, a więc ku centrum przedstawienia.

W tym obrazie najpierw uwagę patrzącego przykuwa pierwsza warstwa, potem okazuje się, że pod nią ukrywa się coś jeszcze - trzeba wnikać w strukturę, docierać głębiej, bo to, co na wierzchu, zwodzi. Dopiero "doskrobanie" się do wszystkich warstw pozwala odkryć wielowymiarowość pracy i niejednoznaczność przekazu. Pod skonwencjonalizowaną pozą i gestem postaci ukryty jest cel ich miłosnej gry, symbolizowany przez różę oraz zwierzęta. Róża to pełnia, harmonia, tygrys i koń - znaki dzikości, nieokiełznanej seksualności, ale również, jako emblematy mężczyzny i kobiety, mogą oznaczać połączenie pierwiastka męskiego z żeńskim, duchowe i seksualne spełnienie. Ma się jednak wrażenie, że te symbole ktoś chciał ukryć, a teraz, kiedy wierzchnia warstwa farby została zdrapana, ukazują się one oczom widzów.

Dalszy rozwój wydarzeń dopisany został na skrzydłach tego niezwykłego ołtarza. Na małych obrazkach ujętych w złocone ramki możemy wypatrzyć plątaninę czegoś niezidentyfikowanego. Każdy widzi to, co chce zobaczyć: kalejdoskop ciał łączących się w erotycznym uścisku lub kalejdoskop wzorów, różowawych ornamentów. Odważne sceny erotyczne, ukazanie intymnych części ciała na skrzydłach ołtarza autorstwa Koniecznej, naruszają tradycyjny podział na święte i grzeszne. Ludzkie ciała tworzące ornament, niemal szyfr, przypominają dalekowschodnie zdobienia hinduskich świątyń. Przez takie odniesienie cielesność i seksualność zostają zarówno zaakceptowane, jak i uwznioślone.

prace Moniki Koniecznej
prace Moniki Koniecznej

Poszczególne części tryptyku w pełni wyrażają się dopiero przez całość. Są połączeniem subtelności z siłą. Zderzeniem dwóch temperamentów, które w efekcie dopełniają się i emanują energią miłości. Konieczna wydobywa tu z zakamarków podświadomości - można zaryzykować stwierdzenie, że zarówno swojej, jak i zbiorowej -fantazmatyczne obrazy, symbole, łącząc sferę cielesną ze sferą ducha, porządek kulturowy z porządkiem naturalnym.

prace Moniki Koniecznej
prace Moniki Koniecznej

Z patrzeniem na Kwiat dla mnie... jest jak z podglądaniem, przekraczaniem tabu. Odsłanianie kolejnych warstw obrazów-fantazmatów przypomina dziecięcą zabawę w wydzieranki, ale realizowaną jakby od końca: to gotowy, wyklejony obrazek zostaje zdzierany, papierek po papierku. Zabawa ta jest przy tym działaniem w zapamiętaniu, niejako poza kontrolą, trudnym do pohamowania aktem ujawniania, docierania do tajemnicy ukrytej w głębi. Sama tylko świadomość tej głębi może pochłaniać, intrygować, uwodzić widza. Prowadzony przez artystkę rozpoznaje on u sobie potrzebę poznania struktury, procesu nakładania się kolejnych warstw obrazów - nie w dziele sztuki, a raczej w ludzkiej pamięci.

Sugestia wydzierania zawarta jest już w samym pomyśle naklejenia obrazu na ścianę (staje się on zatem czymś w rodzaju fresku); aby go z niej usunąć, trzeba będzie go zedrzeć, odkleić, złuszczyć, zdrapać... Obraz sam w sobie jest niedoskonały - jakby powycierany albo powydzierany właśnie. Zastanawia, czy te niedopowiedzenia, puste miejsca, nie są najistotniejsze: może były tam jakieś ważne treści, znaki, a ktoś je stamtąd wymazał? Powtarzanie i wymazywanie kierują w stronę procesów pamiętania: jedne wydarzenia zapisują się w naszej pamięci na trwałe, o innych zapominamy, wypieramy je do podświadomości - i te chyba najbardziej inspirują autorkę Kwiatu dla mnie... Takie podejście bliskie jest freudowskiej koncepcji pamięci warstwowej.1 Artystka szuka śladów wszystkiego, co wyparte, odrzucone, nienazwane, bo abjektualne.

"Białe plamy" na obrazach jej autorstwa mogą pokrywać emocjonalne rany, czy traumy z przeszłości, przeważnie związane z doświadczaniem kobiecości w patriarchalnej kulturze. Jako takie mogą budzić niepokój, kojarzyć się z przemocą, gwałtem, a nawet śmiercią. Jednocześnie przez znaki jednoznacznie kojarzone z kobiecą egzystencją, jak krew menstruacyjna, krew defloracji czy porodu, przewrotnie odsyła nas Konieczna do źródeł kobiecej mocy, a nie, jak można by sądzić, pokazuje przyczyny opresji. Przebłyski, fragmenty wspomnień zapomnianej rzeczywistości przetrwały właśnie w postaci archetypów i sennych obrazów, które artystka stale przywołuje w swojej twórczości.

prace Moniki Koniecznej
prace Moniki Koniecznej

Obok tryptyku na wystawie prezentowanych było również szesnaście prac wykonanych na jedwabiu. To wizerunki dziewic otoczonych kręgami symboli roślinnych i zwierzęcych. Anielice - czy raczej kochanki? - są młode, piękne, zachwycone swoją seksualnością... Niewinne i kusicielskie jednocześnie. Przypominają boginie z dawnych rycin, ale i dziewczęta z dziewiętnastowiecznych fotografii pornograficznych. Wydaje się, że nieśmiało spoglądają na patrzących, a przy tym przyjmują ich gorące spojrzenia. Spojrzenia, które na ogół poprzedzają erotyczną bliskość. Mam jednak wrażenie, że tym razem erotyzm bogiń wykreowanych przez Konieczną, to tylko woal dla autoerotyzmu.

Kobiety te, choć nagie, wyzywające, ustawione w seksualnych pozach, zdają się być samowystarczalne, nietykalne, bo tak bardzo eteryczne, fantazmatyczne. Ich rozkosz skierowana jest do wnętrza. Podsycają płomień w sobie, ekscytują się swoją cielesnością. Są świadome swego piękna, bardzo często eksponują piersi albo odkrywają łona. Spojrzenie na nie, nawet, jeśli miłosne, jest spojrzeniem-pytaniem. Jest też spojrzeniem, które w żaden sposób nie może im zagrozić, zawłaszczyć ich, odrzeć z intymności.

prace Moniki Koniecznej
prace Moniki Koniecznej

Gesty bohaterek jedwabnych opowieści wrocławskiej malarki kojarzą mi się z aktem ana-suromai, a one same przypominają irlandzkie rzeźby, dziewczęta Sheela-na-gig, które, zadzierając spódnice i obnażając srom, manifestują swoją siłę i władzę, zapewniają płodność oraz ochronę przed złem. Choć na całym świecie można znaleźć wizerunki kobiecych sromów nad wejściami do świątyń czy na amuletach, mało kto pamięta o takiej funkcji waginy.

Szesnaście dziewcząt przypomina również o starożytnych boginiach: Durdze, Lakshmi, Kundalini czy Saraswati - świętych, ale seksualnych zarazem. Dających i odbierających życie. Łaskawych i zachłannych. Wszechmocnych. Ich wizerunki królują we wschodnich świątyniach, budząc zachwyt, strach i podziw. Zachodnia kultura odcięła się od świętych dziwek, tworząc obraz przeczystej dziewicy Marii - pięknej, lecz aseksualnej. Kobiety-biernego naczynia, w które mężczyzna wlewa życie.

Emblematy szesnastu dziewic - kwiaty o rozchylonych płatkach, ujawniające intymne wnętrza swych kielichów, pręciki - łączą botaniczne i seksualne z tym, co estetyczne. Estetyzacja - w tym przypadku zapożyczona od Art Noveau - jest strategią ukrywania czegoś, co wymusza dystans, stanowi tabu kulturowe i pozostaje nienazwane. Konieczna subtelnie wymyka się takiej tabuizacji, jej kwiaty są przecież plamami o rozlewających się konturach. Wsączają się w tkaninę, jak niewinny rumieniec, ale i krew miesięczna. Splamienia, skazy na tekstyliach Kwiat dla mnie... można uznać za tropy odzyskiwania cielesności - próby odarcia jej z warstw wstydu, konwenansu, próby zadomowienia się, osadzenia we własnym ciele. Kwiaty-waginy umieszczone na całunach wskazują na przewartościowanie znaczeń przypisanych kobiecemu ciału. Konieczna uwzniośla te fragmenty ciała, które uznawane były za siedlisko grzechu, niegodne pokazywania i brzydkie.

Najnowsze jedwabne opowieści, w kontekście opisanego wcześniej tryptyku, przestają być zwykłymi tkaninami z naniesionym na nie wzorem, a stają veraiconami, całunami. Utrwalone na nich "tkanki pamięci" - jak wątek i osnowa - łączą się ze sobą, splatają w prapamięć. Pierwotną, archetypalną, jednostkową i zbiorową zarazem. W tej pamięci ukryty jest obraz Pramatki, o jakiej pisał w swoich rozprawach Jung.

Oglądając te prace, najpierw zwracamy uwagę na zgrzebność tkanin. Są surowe, siermiężne i postrzępione, jak szare płótno, jak kuchenna ścierka, jednak sposób prezentacji - rozwieszenie tkanin nieujętych w ramy - jednoznacznie kojarzy się z kościelnymi ołtarzami z chustą św. Weroniki i Całunem Turyńskim. Sakralny charakter wszystkich prac podkreślają barokowy przepych złotych ram (w przypadku tryptyku) oraz sama tylko szlachetność jedwabiu, której nie widać na pierwszy rzut oka (w przypadku jedwabi z dziewicami).

Na tkaninach autorstwa Moniki Koniecznej - podobnie jak na świętych mandylionach i całunach - odciśnięte są jakieś znaki, poprzecierane, niewyraźne..., jak plamy - plamy krwi. Patrząc na nie, obcujemy z tym, co w naszej kulturze jest przemilczane, dotykamy jakichś pierwotnych zranień (przeciętych więzi matka-córka, nienawiści do własnego ciała, braku akceptacji dla jego fizjologii, nieuzasadnionej winy bądź wstydu...), ślad po których prawie się zatarł, ale jednak nie zniknął. Jedwab "pije" farbę jak żaden inny materiał; kolory rozchodzą się po jego powierzchni w niezwykły sposób, wnikają w głąb; nie można ich z niego usunąć, sprać, tak jak śladów po płynie życia. Plama pozostanie, i, choć efemeryczna, zawsze będzie niezwykle wymowna.

prace Moniki Koniecznej
prace Moniki Koniecznej

"Płócienne szmatki" pokryte sugestywnymi plamami nie tylko wiodą na ścieżkę doświadczeń związanych z ciałem i seksualnością (a z tym żywiołem artystka zdaje się zmagać od jakiegoś czasu). Na te znaczenia nakłada się potrzeba docierania do korzeni, odgrzebywania pamięci o pozytywnym wzorcu kobiecości, budowania tożsamości "uwspólnionej", a przez to odtworzenia ginealogii.

Najnowsze dokonania artystyczne korespondują z poprzednimi pracami z motywem ogrodu w tle oraz z cyklem Spotkanie z prababką (2005), który Konieczna nazwała swoim portretem wewnętrznym. 2 Veraikony prababki z cyklu z 2005 roku są swoistym przesunięciem, nadużyciem patriarchalnych toposów. Na chustach, zapaskach, czepcach (czyli elementach tradycyjnych ubiorów kobiecych) utrwalony został wizerunek nie mężczyzny - Chrystusa - a kobiety starej.

Takie "nadużycie" polega na łączeniu tego, co zostało sztucznie od siebie oddzielone i jest manifestacją potrzeby odnalezienia kobiecej mocy. Stara kobieta, wiedźma, symbolizuje mądrość, ma być przewodniczkę w inicjacji i pomagać w dojrzewaniu. Archetypowa sytuacja spotkania ze staruchą, która jest odbiciem Wielkiej Bogini (Konieczna odwołuje się tu do jungowskiej koncepcji nieświadomości zbiorowej) dotyczy każdej kobiety. Na jej obrazach jest zatem twarz Matki, która rodzi życie, podtrzymuje je, a w końcu je odbiera, zadaje śmierć, pochłania.

Podobna estetyka wieloznaczności dominuje na trzech innych pracach, które naklejone na ścianę, tworzą rewers głównego tryptyku, opisanego wcześniej. Są to kobierce pokryte roślinnym zdobieniem. Ich gładkie powierzchnie lśnią niczym lustra, epatują przy tym sztucznością, podobnie jak naklejone wokół nich imitacje barokowych ram, wykonane z plastikowej taśmy. Każdy obraz jest w innym kolorze (kiczowatym ostrym różu, turkusie i zieleni); na każdym, w oparciu o zasadę lustrzanych odbić oraz imitacji, umieszczony został niepowtarzalny rysunek. Raz jest to para egzotycznych ptaków, innym razem udziwnionych kogutów albo korzeni rośliny o człowieczych kształtach. Są to jakieś niezwykłe połączenia, mutacje istot roślinnych z istotami zwierzęcymi. Na trzech pracach, pomiędzy bliźniaczymi parami, umieszczone są prostokąty, które rozbijają harmonię kompozycji. W mrocznych prostokątach, jak w szczelinach, skrywa się sekret - kobiece łona.

Monika Konieczna wypracowała swój indywidualny język - przesycony symbolami, bazujący na archetypach. To w nim tkwi siła, dlatego i tym razem artystka sięga do jego nieograniczonych pokładów. Przemyślana kompozycja wzorów na tryptykach, a także szesnastu tkaninach, tworzy rysunek dopełniających się pierwiastków: kobiecego i męskiego, zwierzęcego i roślinnego. Zestawienia z pozoru wierne zasadzie dualistycznego porządkowania świata w rzeczywistości ten binaryzm znoszą. Połączenia różnych porządków symbolicznych i wyobrażeniowych, sacrum i profanum, najpełniej realizują się w leitmotivie róży - mandali. O ile jednak tryptyk główny można by nazwać ołtarzem miłości (romantycznej, a zarazem erotycznej) kobiety i mężczyzny, która realizuje ideę jedni, o tyle jedwabne kobierce, na których widnieją wizerunki roznegliżowanych kobiet, zdominowały symbole feminalne, świadczące o afirmacji kobiecości.

Większość ornamentów, jak wilk, niedźwiedź, tygrys - dzikie, drapieżne zwierzęta - to symbole Bogini Matki. Emblematem kobiecości są również egzotyczne kwiaty-waginy oraz rozpuszczające, niejako wchłaniające w siebie motywy zdobnicze intensywne barwy orientalnych dywanów. Wielość odcieni czerwieni oraz turkusu daje wrażenie głębi. Kolory te podporządkowane są Wenerze - bogini akwatyczno-lunarnej, bogini miłości.

Rajski ogród Koniecznej godzi surowość zimy i nadmiar lata, przestrzeń podwodną z niebem, jawę ze snem, miłość oraz śmierć. Powiązanie kobiecości, erotyki i grzechu traci w nim swoje znaczenie. Egzotyczne krainy wykreowane przez malarkę nie tylko łączą przeciwne porządki, ale starają się również odzyskać język, w jakim stałoby się możliwe wyrażanie niewyrażalnego, nazwanie abjektu. Pod pozorem karmienia naszych oczu pięknymi widokami artystka świadomie przemyca znaki obrzydliwego i wypchniętego poza nawias, zasiewa niepokój i podejrzliwość wobec naszych nawyków, osądów.

Z jedwabiu czyni ścierkę, którą ktoś być może starł nieczystości, ale co więcej - nakłania nas, widzów, byśmy zrzekli się patrzenia na rzecz dotykania. Jej gobelinów chce się dotknąć, owinąć nimi, są bowiem miękkie i mają ciekawą strukturę. Jeśli widz odważy się, zechce to odkryć, nie do końca świadomie dotknie obrzydliwości, przemieniając wstrętne w piękne.

Artystka porusza się pomiędzy nieświadomością a cielesnością jak wprawny psychoanalityk. Fascynuje ją ludzka psychika i analizowanie życia wewnętrznego, dokonywane przez pryzmat tego, co zewnętrzne, już ujawnione - na powierzchni ciała lub ubrania, które to ciało spowija. Konieczna w niezwykły sposób dowartościowuje cielesność oraz wszystko, co w psychologii głębi wiązane jest z archetypem Cienia, skrywającym nieakceptowane, wypierane potencjalności. Sugeruje, że krew boska, święta, to też wydzielina menstruacyjna, krew połogu pozostawiona na materiale... Symbol ofiary, ale i daru życia, jak krew przelana przez Chrystusa, boga-mężczyznę. Taka świadomość niesie za sobą nadzieję katharsis, jest nośnikiem subwersji.

Cykl prac zaprezentowanych w Geppercie można potraktować zatem jak głos podświadomości, który przemawia językiem archetypów i jako taki ma uruchamiać u widza ciągi różnorakich skojarzeń, uwolnić go od uprzedzeń. Jest także historią kobiety i mężczyzny przedstawionych na głównym obrazie. Tożsamości tych dwojga nikt już nie jest w stanie ustalić, ale każdy z patrzących na zdjęcia ma świadomość ich autentyczności. Z drugiej strony, skoro twarze tych postaci są niemalże białymi plamami, widz może zobaczyć w tych pustych miejscach swoje oblicze i utożsamić się z nimi. Wówczas opowieść o tajemniczej parze Innych stanie się opowieścią o nim samych.

Wreszcie, Kwiat dla mnie... staje się aktem opowiadania intymnej, osobistej historii samej autorki. Rzuca ona wyzwanie męskiemu "szkiełku i oku", obiektem artystycznym czyniąc to, co wzbudza lęk, zagraża splamieniem, kojarzy się z grzechem. Uwalnia tygrysa i konia - bestie drzemiące w naszej psychice. Przez odtwarzanie przeszłości, stawiając pytanie: "Co się stało w rajskim ogrodzie?", Konieczna próbuje poszerzać swoją tożsamość, docierając do wyłomów i szczelin w zbiorowej pamięci ludzkości. Wraca pod drzewo wiadomości dobrego i złego; spotyka Adama i Ewę po to, by odkryć, czym tak naprawdę zawinili...

Rośliny-afrodyzjaki, rośliny miłości, legendarne mandragory, kwiaty paproci, róże, mogą być znakiem wymiany: moje kwiaty-płomienie, za kwiat twojego sekretu..., moje pożądanie i twoje pragnienie..., moja wiedza za twoją świadomość... Sięgnięcie po taki dar to akt odwagi, oddania, zaufania, a może przekroczenia... Czy kobieta-koń z obrazu przyjmie róże od eleganckiego pana-tygrysa? A jeśli przyjmie, to co z nimi zrobi?

Dziewczynki wróżą sobie miłość odrywając płatki kwiatu. Ten rytuał jest zaklinaniem w imię miłości. Monika Konieczna, tworząc swoje konstelacje, niezwykły zodiak, kreuje przestrzeń intymnego spotkania, powraca do rajskiego ogrodu. Rozmycie granic między światami, odrealnienie, egzotyka - znaki rozpoznawcze jej kobierców - charakteryzują zabawy artystki-tkaczki w magię miłosną. Nie jest to jednak gra naiwnej dziewczynki, lecz świadoma prowokacja, akt stawiania niewygodnych pytań. Czy Kwiat dla mnie... ujawni moc zaklinania uczuć? Czy da poczucie spełnienia?

Na te pytania można szukać odpowiedzi w pracach Koniecznej, odszyfrowując wszystkie dwuznaczności i znaki - wydobyte przez artystkę z prapamięci - mając świadomość, że autorka Kwiatu dla mnie... prowadzi wyrafinowaną grę z odbiorcą. Manipuluje symbolami i obrazami już istniejącymi, często postrzeganymi stereotypowo, tworząc nowe jakości, dzięki strategiom subwersywnym. Przesuwa znaczenia, multiplikuje je, układa w palimpsest lub przędzie materię swej jedwabnej opowieści z nowego materiału na "odzyskanych" krosnach.

  1. 1. Freud dzieli nasze działania i doświadczenia na świadome, podświadome i przedświadome, czyli traumy, nieakceptowane przez społeczeństwo pragnienia, potrzeby, idee.
  2. 2. M. Konieczna, Moje spotkanie z prababką, [w:] Starsze kobiety w kulturze i społeczeństwie, pod red. E. Zierkiewicz, A. Łysak, Wrocław 2005, s. 235-242. Tekst jest zapisem mojej rozmowy z Moniką Konieczną, przeprowadzonej po wystawie towarzyszącej konferencji "Starsze kobiety".