como espiar sin descargar nada press localizar numero movil here exposed cell pics programas para espiar por satelite el mejor espia gratis de whatsapp mua giong ong noi necesito espiar espia mensajes de texto de celulares telcel gratis como funciona spyphone pro como espiar blackberry messenger descargar programa prism espia

Miejska partyzantka symboliczna. „O Widoczkach” Patrycji Dołowy

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Archeologia dzieciństwa
Kwiatek. Koronka. Wstążeczka. Sreberko. Kolorowy papierek. Piórko. Szkiełko. Świecidełko. Łopatka. Grabki. Grobek. Pogrzebek. Rozkładzik. W nagrodę ewentualnie ekshumacyjka. Słowem, widoczek. Efemeryda płci kulturowej żeńskiej. Zaprzeczenie bezcielesnego fajerwerku, który szybuje wysoko, zachwyca publicznie i schludnie rozpływa się w przestrzeniach międzygwiezdnych z towarzyszeniem oklasków dla „naszych chłopców”: strażaków, żołnierzy – niepotrzebne skreślić. Za mundurem panny sznurem. Akcja „Widoczek” o(d)bywała się bez oklasków. W wąskim gronie własnym, jednopłciowym. Trening na poligonie kobiecości. Szkolenie w zakresie technik autoinwazyjnych. Autoopresja. Autorepresja. Samoprzyuczanie do samowyrzeczenia. Rytuał inicjacyjny. Wdrożenie w tryby. Przystosowanie do roli kobiecej tym bardziej skuteczne, im większa z niego duma i satysfakcja. A wszystko razem – bagatela – zabawa małych dziewczynek. Kobietki cmentarne. Grabarki in spe. Antygony w miniaturze.

Duże Antygony zazwyczaj wypełniają zastany społeczno-kulturowy scenariusz bez protestu. Pełne pokory emitują niepozorne, prywatne komunikaty: „ekshumacja mego najstarszego syna z pod [sic!] Warszawy, a w niedługi czas potem ekshumacja syna mego Janusza, który poległ w powstaniu na Żoliborzu i wreszcie ekshumacja bratanka z Czerniakowa. Wszystkimi tymi rozpaczliwymi obrzędami aż do najdrobniejszych szczegółów musiałam się zająć wyłącznie sama, gdyż mój mąż cierpi na chroniczny brak czasu a przy tym [sic!] chciałam Mu tych straszliwych przejść oszczędzić”1. Jak w Bośni. Jak w Czeczenii. Jak w Rwandzie.

Dotychczas widoczki były praktyką pozbawioną kulturowej reprezentacji. Obecnie – prócz Patrycji Dołowy – na warsztat wzięła je także Magdalena Franczak2. Wkraczamy w fazę analizy, konceptualizacji – a więc problematyzacji – i krytyki zjawiska. Patrycja Dołowy sporządza odlewy własnego torsu, pokrywa je emulsją fotograficzną, naświetla pod powiększalnikiem obrazami z rodzinnego archiwum, następnie zaś zakopuje w ziemi. Jaki jest sens archeologii dzieciństwa w jej Widoczkach? Czym jest to nawiązanie do imaginarium i instrumentarium dziewczęcej kondycji? Czym jest? A czym nie jest?

Anna Grzelewska Kadr z filmu Anny Grzelewskiej Widoczki. Pamięć miasta, pamięć ciała.
Kadr z filmu Anny Grzelewskiej Widoczki. Pamięć miasta, pamięć ciała.

Kadr z filmu Anny Grzelewskiej Widoczki. Pamięć miasta, pamięć ciała
Kadr z filmu Anny Grzelewskiej Widoczki. Pamięć miasta, pamięć ciała

Przemyt symboliczny
Teatrem akcji Widoczki są tereny mieszkalno-rekreacyjne miasta stołecznego Warszawy. Nie te jednak, gdzie obywały się spektakle pogrzebów łamane przez spektakle ekshumacji, lecz te, gdzie do pogrzebów zazwyczaj nie było już głowy, a potem nie było komu mieć lub nie mieć głowy, ekshumacje zaś trwają w dalszym ciągu: od przypadku do przypadku – w rytm archeologicznych wykopalisk czy miejskich budów i remontów, które często trudno odróżnić od patroszenia miasta, oznaczającego pospolitą dewastację. Niekiedy – najczęściej? – szczątki przekopuje się razem ze wszystkim, bez hałasu, bo terminy gonią, a czas to pieniądz, choć de facto kryterium rozstrzygającym jest to, że użytkownicy odnajdowanych ciał byli i są postrzegani jako obcy. Autorka Widoczków operuje na obszarze dawnego getta warszawskiego. Tam i teraz.

Tu i wtedy miał miejsce także pochówek odrębny. Manifestacja protestu przeciwko ubezwłasnowolnieniu i unicestwieniu. Przemyt pamięci. Chodzi o zakopanie w ziemi zbiorów wytworzonych przez zespół Oneg Szabat pod kierownictwem Emanuela Ringelbluma. Twórczynie i twórcy zasobu archiwalnego zginęli, niepochowani i raczej bez szans na ekshumację. Ringelblum wraz z rodziną – na skutek denuncjacji po aryjskiej stronie. Podziemne Archiwum Getta Warszawskiego – podobnie jak podziemne archiwum getta w Kownie3 – to zaprzeczenie widoczków i Widoczków. Podyktowanie ziemi własnych warunków. Podporządkowanie jej zadaniu ocalenia i okazania zamiast rozkładu i pochłonięcia depozytu.

W Widoczkach nie chodzi o depozyt. Nie chodzi też o pomnik ani o kontr-pomnik. Kontr-pomnik to upamiętnienie niewidzialne, lecz wiecznotrwałe jak realizacja Jochena Gerza, który zdjął bruk przed byłą siedzibą gestapo w Saarbrücken, wykuł na poszczególnych kostkach nazwy nieistniejących żydowskich cmentarzy i ułożył całość z powrotem – napisami do ziemi – w ramach, jak to określił, „partyzanckiej akcji upamiętnienia” (2146 kamieni – pomnik przeciwko rasizmowi, 1993). Widoczki nie są kontr-pomnikiem, choć niewątpliwie stanowią kolejny rodzaj miejskiej partyzantki symbolicznej: „Ukradkiem wrzucam widoczek w błoto placu budowy przy Świętokrzyskiej. […] Zanim przekopią go koparki, niczym wcześniej te kości. Te tutaj gdzieś…” – pisze Patrycja Dołowy.

Kadr z filmu Anny Grzelewskiej Widoczki. Pamięć miasta, pamięć ciała
Kadr z filmu Anny Grzelewskiej Widoczki. Pamięć miasta, pamięć ciała

Rozkład
Mistrzynią odlewu własnego ciała i połączenia odlewu z fotografią była Alina Szapocznikow w swych wielobarwnych pracach z żywic syntetycznych, począwszy od końca lat 60., gdy dowiedziała się, że umiera. Pamiątki (1967-1970). Wielki nowotwór (1969). Pogrzeb Aliny (1970). Fetysze (1970-1972). Zielnik (1971-1972). Samowolna i samozwrotna akcja materii organicznej, autodestrukcja niezależna od woli podmiotu, wyzwoliła reakcję (akcję odwetową? retorsję?). Artystka postanowiła ujawnić rozkład jako przemoc i przekształcić go w spektakl. Artykulacja oznaczała wkroczenie na wojenną ścieżkę, konfrontację osobowego z bezosobowym.

Układ sił między osobowym a bezosobowym w obszarze ciała analizował także Zygmunt Rytka w akcji-medytacji Obiekt nietrwały (1989), zanim w jego własnym – żyjącym nadal – ciele bezosobowe pokonało osobowe: „Trwałość incydentalna, trwałość znikająca, trwałość cykliczna, zmienna, trwałość stała. Trwałość myśli, trwałość przekazu… pomysł, projekt, zapis wizualny… trwałość, nietrwałość… realność, nierealność, niepewność… Sokrates, mówiąc o rzeźbiarzach, dziwił się, że zadają sobie tyle trudu, aby kamień uczynić jak najbardziej podobnym do człowieka…”4.

Aliną Szapocznikow powodował sprzeciw, wola walki z przeciwnikiem, który na własnym polu był (jest) nie do pokonania. Odlew (odcisk) będący szczególnym przypadkiem śladu i „najprostszym gestem utrwalenia faktycznego stanu rzeczy”5 posłużył artystce za narzędzie utrwalenia faz procesu w niemożliwym przedsięwzięciu powstrzymania rozwoju wydarzeń. Było to rozłożenie rozkładu na czynniki pierwsze i dokonanie syntezy na własnych warunkach, czyli namiastka przechwycenia kontroli, opanowania sytuacji i rodzaj przezwyciężenia – takiego, które zawiera świadomość własnej iluzoryczności. W artystycznym przedsięwzięciu Szapocznikow rozkład był punktem wyjścia i punktem dojścia.

Kadr z filmu Anny Grzelewskiej Widoczki. Pamięć miasta, pamięć ciała.
Kadr z filmu Anny Grzelewskiej Widoczki. Pamięć miasta, pamięć ciała.

Theatrum Anatomicum Warszawa
„Odlew jest zakorzeniony w kulturach całego świata, […] dotąd był poza sferą sztuki, jak maska pośmiertna […]. Ale musiało się tak stać, za sprawą czy to odlewu policzka Marcela Duchampa, czy ramienia Roberta Morrisa, albo całej figury u George’a Segala, że zatraciło się rozróżnienie między człowiekiem i jego plastikowym lub gipsowym sobowtórem. Sobowtór nie udawał człowieka, ale był jego quasibiologicznym «półbratem», jak mówią Francuzi, nawet wówczas, gdy ograniczał się do jednej tylko części ciała: nogi, twarzy, brzucha, stopy”6. (Francuzi mówią także „półsiostra”.)

W filmie Anny Grzelewskiej Widoczki – pamięć miasta / pamięć ciała (2012) punktem wyjścia opowieści jest ciało Patrycji Dołowy pokryte oddychającą i pękającą gipsową skorupą. Akcja Widoczków rozgrywa się zatem między ciałem a ziemią. Na płaszczyźnie rozkładu. Ponawiany, poddawany obserwacji i dokumentacji, rytuał wydawania ziemi (odlewu) własnego ciała – wydawania na rozkład – ogniskuje uwagę na ciele autorki. Jest to ciało wywiedzione z ciał, które miały przestać istnieć bez reszty. Nie mniej żywe niż ciało autorki, niemal bez etapów pośrednich, miały trafić do ziemi – tej samej, w której autorka grzebie łopatką. Można w tym dostrzec także gest – kompulsję? – wyprawiania pogrzebów zastępczych: niemożliwą próbę dopełnienia niedopełnionego.

Skojarzeń z pogrzebem jest więcej. Sfilmowane w fotograficznej kuwecie – w procesie powstawania – gipsowe odlewy wyglądają jak skorupy wydobyte z ziemi przez archeologa albo ekshumowane ludzkie szczątki posegregowane przez anatomopatologa7. W jednej z wypowiedzi autorka Widoczków przejęzycza się i mówi o nich jako o kamieniach (nagrobnych?). Choć na dobrą sprawę to ziemia jest tutaj jedynym nagrobnym kamieniem8. Czyim? Np. Feni, która w nieistniejącym dzisiaj domu przy nieistniejącej dzisiaj ulicy Nalewki 28 „podała najpierw cyjanek małemu Jurkowi, a potem ona i Aleksander zażyli go razem. […] W getcie była dentystką, wspomina o niej Henryk Makower w swoich wspomnieniach […]”. Nie mieli pieniędzy, żeby próbować ratunku po „aryjskiej stronie”? Jurek był za mały? Aleksander – obrzezany? Albo obaj? I może któreś z nich – jak to określa polszczyzna – było „podobne do Żyda”? Przyczynek do nienapisanych dziejów inteligencji polskiej, zatrzaśniętej za murami przez polską kulturę – tak zwaną normalną, czyli większościową. Przedsięwzięcie Patrycji Dołowy byłoby zatem rozgrywaniem w działaniu (acting out) czy przepracowywaniem (working through)?

Patrycja Dołowy, Widoczki. Pamięć miasta, pamięć ciała, odlew
Patrycja Dołowy, Widoczki. Pamięć miasta, pamięć ciała, odlew

Zasada przeniesienia energii
Widoczki nie ujdą cało. „Widoczki rozkładają się. Stają się zgniłą tkanką miasta” – mówi Patrycja Dołowy w filmie Anny Grzelewskiej. W Widoczkach rozkład jest dany. Nie ma z nim dyskusji. Zostaje natomiast użyty jako instrument działania. Docelowo nie chodzi bowiem o wytworzenie i konserwację obiektu – ani tym bardziej o wystawienie go na pokaz czy nawet ukrycie przed wzrokiem. W tym sensie odlewy umykają obu scenariuszom przewidzianym dla korpusów kobiecych i ich reprezentacji przez patriarchalny teatr władzy.

Widoczki to groundwork w najbardziej dosłownym rozumieniu – praca u podstawy, u źródeł – nie tylko w sensie użycia środków podstawowych: ziemi i ciała. Tworzywem Widoczków są także indywidualne, niesformatowane historie i ślady, na które nie ma miejsca ani w micie, ani w przeciw-micie. Odwołanie się do tego, co najbardziej ulotne, ale zarazem najważniejsze, czego nie uniesie i nie ocali żaden kamień, żaden pomnik. Nie chodzi przy tym o tworzenie przedstawień wanitatywnych ani o ćwiczenia z nostalgii/melancholii. Właściwą materią pracy jest akcyjność i relacyjność.

Widoczki rozgrywają się w sferze komunikacji. Pytanie o cel wiąże się z pytaniem o adresatkę/adresata. Integralnym ogniwem akcji Widoczki są bowiem świadkowie/świadkinie. Niekiedy jedyną świadkinią jest sama autorka – podmiot w dwojakiej relacji do samego siebie: operujący na swoim ciele i na swojej świadomości. Innym razem jest to osoba wezwana na świadkinię/świadka.

„[I]stotą staje się właśnie bycie w procesie – mówi Patrycja Dołowy w filmie o Widoczkach. – Proces istnieje tylko dzięki świadectwu, wspólnocie, wspólnemu doświadczeniu, współuczestnictwu. To wspólnota ludzi – świadków, ale i relacji człowieka z przestrzenią”. Celem byłoby tu zatem powołanie sieci relacji i przekazanie jej własnej energii, własnego niepokoju, zakomunikowanie własnych pytań i doświadczeń, które następnie będą ulegać przekształceniom – już poza kontrolą – na zasadzie domina. Jednocześnie trudno oprzeć się wrażeniu, że Widoczki są apelem o zajęcie stanowiska w sprawie, wokół której zostały osnute. Współuczestnictwo to także współodpowiedzialność. Podejmując ryzyko, jakim obarczone jest tego typu przedsięwzięcie, autorka Widoczków rozrywa uładzoną tkankę oswojonych sensów i reprezentacji. Od nas zależy, czy i czym zostaną zastąpione.

Patrycja Dołowy, Widoczki. Pamięć miasta, pamięć ciała/, widoczek.
Patrycja Dołowy, Widoczki. Pamięć miasta, pamięć ciała, widoczek.

Patrycja Dołowy, Widoczki. Pamięć miasta, Pamięć ciała, Donia na rowerze
Patrycja Dołowy, Widoczki. Pamięć miasta, Pamięć ciała, Donia na rowerze
  1. 1. Fragment listu Antoniny Zawadowskiej z 3 września 1946 r., [w:] Polka. Medium – cień – wyobrażenie, pomysł i opracowanie Agnieszka Zawadowska, Monika Rudaś-Grodzka, opieka naukowa Maria Janion, Fundacja Odnawiania Znaczeń, Warszawa 2006, s. 189. Por. także Wojciech Tochman, Jakbyś kamień jadła, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2008, s. 117; Ruanda. Assumpta Mugiraneza: „Wszyscy mieli swoich do odkopania. Umyłam szczątki i pochowałam” – materiał z okładki „Wysokich Obcasów” z 17 października 2009.
  2. 2. Magdalena Franczak od 2004 r. realizuje projekt Sekrety/Widoczki. Por. http://kioskzesztuka.blogspot.com i http://mfranczak.blogspot.com/search/label/SECRETS.
  3. 3. Na temat podziemnego archiwum getta w Kownie por. Karl Schlögel, Plan getta w Kownie, [w:] tenże, W przestrzeni czas czytamy. O historii cywilizacji i geopolityce, przekład Izabela Drozdowska, Łukasz Musiał, posłowie Hubert Orłowski, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2009, s. 115-119.
  4. 4. Zygmunt Rytka, Obiekt nietrwały (1990), [w:] Zygmunt Rytka. Ciągłość nieskończoności, Muzeum Sztuki w Łodzi, Łódź 2000, s. 54 – katalog wystawy.
  5. 5. Urszula Czartoryska, Okrutna jasność, [w:] Alina Szapocznikow 1926-1973, Galeria Sztuki Współczesnej Zachęta, Warszawa 1998, s. 22 – katalog wystawy.
  6. 6. Idem.
  7. 7. Por. kolorowy reportaż fotograficzny Jerzego Gumowskiego Tu żyłam, tu umarłam towarzyszący pierwszemu wydaniu książki: Wojciech Tochman, Jakbyś kamień jadła, Wydawnictwo Pogranicze, Sejny 2002.
  8. 8. Por. określenie ziemi zawierającej ludzkie szczątki pozbawione pochówku i grobu jako „a massive tombstone” za: Agata Pietrasik, Traversing Monumentality – Succesive Designs for the Auschwitz Monument, [w:] Moore and Auschwitz, Ewa Toniak ed., Muzeum Historii Żydów Polskich & Instytut Adama Mickiewicza, Warszawa 2010 – katalog wystawy w Tate Britain, bez paginacji. Na kamieniu z 2006 r. upamiętniającym miejsce niepochowania sztabu Żydowskiej Organizacji Bojowej, przy Miłej 18, widnieją m.in. słowa: „W getcie wybudowano kilkaset bunkrów. Wykryte i zniszczone, stały się mogiłami. Chociaż nie ocaliły swoich mieszkańców, są symbolem woli życia Żydów Warszawy. […] Tu spoczywają, w miejscu swojej śmierci, na znak, że cała ziemia jest ich grobem”.