Koniec Galerii Foksal.

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Galeria Foksal jest jedną, jeżeli nie jedyną, galerią w Polsce, której żywot liczy ponad czterdzieści lat. Jak na instytucję artystyczną, dla której tradycją była awangarda, to okres bardzo długi. Zbyt długi. Nawet, jeżeli objawy wyczerpania instytucjonalnego Foksalu odczuwaliśmy od dłuższego już czasu, to jednak pozostawały nadzieje, że ten stan rzeczy może ulec zmianie. Podjęta w ostatnich dniach decyzja Jaromira Jedlińskiego, ostatniego krytyka kierującego tą placówką, o rezygnacji z prowadzenia Galerii, dowiodła jeszcze raz, że nie można już reanimować Galerii, której historia dobiegła kresu. Ton i język niedawno opublikowanych w internecie "listów otwartych" Jedlińskiego i Bernatowicza wykluczają możliwość jakiejkolwiek z nimi polemiki, toteż moje racje zamknięcia Foksalu, które tutaj jedynie sygnalizuję, wynikają z refleksji nad całą historią Galerii, która już do niej nie należy. Tym bardziej, przedstawione poniżej uwagi (napisane przed upublicznieniem korespondencji) nie są okazjonalną odpowiedzią na wystąpienia jej dyrektora. Oczywiście jest mi trudno pisać w ten sposób o końcu Galerii Foksal, której kiedyś byłem współanimatorem a później zaangażowanym obrońcą.

W logice historii Foksalu kryło się pojęcie kryzysu niepozwalające na stabilizację własnych osiągnięć, mieściła się niepewność prowokująca zmiany, przychodzący i odchodzący artyści oraz krytycy dokonywali ryzykownych wyborów artystycznych i społecznych mając przekonanie, iż uczestniczą w żywej historii. Dzisiaj właśnie ta logika, wynikająca z dziejów Galerii, wydaje się wyczerpana a jej miejsce zajmują personalne pomówienia, strategie instytucjonalnej gloryfikacji i nostalgiczne wspominanie przeszłości. To, co wynikało w Galerii z napięcia podważającego własne miejsce i własną historię zastąpiła dzisiaj biurokratyczna walka o przetrwanie w bliżej niezdefiniowanym kształcie i środowiskowe kłótnie o uznanie coraz wyraźniej wypranych ze znaczenia symboli. Wokół Galerii tworzy się destrukcyjna pustka, której nie wypełnia ani historia, ani współczesność, lecz bezrefleksyjnie mijający czas. Nie widzę szans, aby można było się uporać się twórczo z uparcie powracającą od kilku lat zaszłością.

Niewątpliwie ważny mit Foksalu mający odniesienia wśród kiedyś dynamicznych postaw i istotnych wartości artystycznych a dziś zamrożony w stereotypach, nie został dostatecznie przepracowany ani w kręgu tych, którzy z Galerią byli związani, ani krytycznie osadzony w historii sztuki nowoczesnej. Obecna Galeria Foksal nie jest w stanie poradzić sobie z własną mitologią pozwalając niebezpiecznie błąkać się jej, jak widmu, po tekstach krytyków sztuki i kuratorów wystaw poszukujących sensacji o latach 60. i 70., lądować w szufladach urzędników robiących polityczną i prywatną karierę, żywić pamiętnikarską próżność tych, którzy Galerię tworzyli, byli przez nią akceptowani lub odrzucani. Dlatego myśląc dzisiaj o Foksalu nie chodzi mi o ustalenie jakiejś pozahistorycznej prawdy (mitycznej) o jej artystycznym i społecznym funkcjonowaniu będącej sumą równoważących się ambicji i frustracji poszczególnych osób, lecz otwarcie dyskusji o zamkniętym miejscu Foksalu w historii współczesności.

W moim przekonaniu Galeria Foksal powinna ulec likwidacji, co jest jedyną szansą ocalenia przerwanej historii. Nie odbędzie się to bez bólu i krzyku. Oczywiście decyzja taka, zrealizowana administracyjnie, może być podjęta tylko przez artystów i krytyków, którzy kiedyś przyczynili się do jej powstania i kontynuowali współpracę z Galerią przez lata. To oni czują się odpowiedzialni za dzieje Galerii, i do nich należy decyzja. Jednocześnie wywołana takim głosem dyskusja, będzie okazją do określenia ram, w których skończona historia może być umieszczona. Problem złożony, ponieważ dotyczy za jednym razem krytycznej rewizji dziejów awangardy i dzisiejszego forum jej instytucjonalnego funkcjonowania. W moim przekonaniu, nie w miejscu galerii, nie w jej przekształconej strukturze, jednym słowem: nie w przestrzeni artystycznej, ale na gruncie nowego Archiwum, widziałbym szansę podjęcia rozległych badań nad historią polskiej awangardy, którą zamknięta historia Foksalu współtworzyła. Nie mam na myśli postulowanego kiedyś Żywego Archiwum, które przejmowało rolę Galerii. Ono też się skończyło. Chodzi mi o stworzenie - poza Galerią Foksal i nie na jej ruinie - nowej i współczesnej bazy dla badań, dyskusji i publikacji a może również twórczości. Musi być to instytucja wyspecjalizowana w tego rodzaju działalności i nieobarczona sklerotyczną lub biurokratyczną niemocą, a jednocześnie gwarantująca, że historia wyłaniająca się z krytycznej analizy dokumentów i uporczywej pracy pamięci, będzie elementem większego projektu przepracowania dziejów awangardy.