Komu przeszkadza istnienie Galerii Foksal? Odpowiedź na list Andrzeja Turowskiego

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Absurdalny i gołosłowny postulat Andrzeja Turowskiego żądającego likwidacji Galerii Foksal rodzi pytanie o zakres władzy, którą ten krytyk dysponuje, aby dokonać tego aktu destrukcji placówki kulturalnej działającej w Warszawie od 1966 roku.

Pierwszym jego argumentem jest "zbyt długi" czas istnienia Galerii Foksal (ponad 40 lat)! Jeśli się zastanowić nad kwestią właściwego, wyznaczonego przez władców Historii, czasu dla istnienia poszczególnych zjawisk, to przypomina się tylko świat opisany przez Orwella, w którym można było dowolnie wymazywać lub stwarzać fakty w imię jedynie słusznych racji.

Drugim jego argumentem jest konstatacja słabości i marginalności Galerii Foksal, co krytyk zadekretował bez podania jakichkolwiek sensownych dowodów. Jedynie możemy się domyślać, że wypowiada się on w imieniu "głównego nurtu" sztuki współczesnej, jej prawdziwego establishmentu; gratulujemy mocarnych wpływów i koneksji, wyznaczających tę jedynie słuszną linię rozwoju dzisiejszej sztuki. Nie zgadzamy się z jego opiniami dotyczącymi dzisiejszego funkcjonowania galerii, jak i refleksjami odnoszącymi się do jej przyszłości. My uznajemy możliwość współistnienia różnych nurtów nowoczesności. Sens istnienia i działania naszej placówki wyznaczają artyści, często bardzo wybitni, którzy pragną kontynuować i nawiązywać współpracę z Galerią. Aktywności Galerii towarzyszy również szerokie zainteresowanie widzów i badaczy sztuki.

Dlaczego więc niepopularna dziś, i nie wspierana przez rynek i media, formuła działania galerii funkcjonującej w sposób profesjonalny aczkolwiek niehałaśliwy, spotyka się z tak gwałtowną nietolerancją ze strony krytyka, który był w latach 70 współtwórcą jej programu? Dlaczego uważa on, że "Galeria Foksal powinna ulec likwidacji, co jest jedyną szansą ocalenia przerwanej historii"? Komu przeszkadza istnienie Galerii Foksal? Oto są pytania!

Można by znów sięgnąć do porównania ze światem orwellowskim, i zapytać krytyka jakiej przemocy chciałby on użyć, aby w praktyce przeprowadzić swój postulat zamknięcia Galerii Foksal. Domyślamy się, że stoi za nim potężny świat instytucji, wobec których instytucjonalna struktura Galerii, którą tak ostro krytykuje, jest w istocie bardzo słaba i rzec można, marginalna. Galeria działa bowiem pod patronatem Samorządu Województwa Mazowieckiego, i to ma dla niej swoje znaczenie.

Krytyk, w miejsce "zlikwidowanej Galerii", postuluje powołanie "nowego (?) Archiwum", co pozwoliłoby na podjecie "rozległych badań nad historią polskiej awangardy, którą zamknięta (?) historia Foksalu współtworzyła". Nie bierze pod uwagę oczywistego faktu, ze Archiwum istnieje, działa, w praktyce służąc badaczom sztuki współczesnej. Jest dla nich dostępne i otwarte. Doprawdy karkołomna to argumentacja proponująca dla ocalenia "przerwanej historii" Galerii zamknięcie jej, administracyjną decyzją urzędników i powołanie na jej ruinach (bo jakżeby inaczej?) nowej instytucji, o dziwo pozbawionej zbiurokratyzowanej struktury.

Archiwum stanowi niezwykle ważną (chociaż nie jedyną) płaszczyznę działania Galerii, na co istnieją historyczne i dzisiejsze dowody. Czy krytyk szuka dla siebie (i dla kogo jeszcze?) większego jeszcze komfortu do podejmowania badań i dyskursu, który zapewniłoby zamknięcie (czyli ubezwłasnowolnienie) Galerii? I jakie by miały być owe badania? Obawiamy się, że byłyby sterowane przez reprezentantów zinstytucjonalizowanego i jednostronnie zideologizowanego establishmentu sztuki.

Czy tak wytrawnemu krytykowi wypada przypominać, że dla żywego i pożytecznego dyskursu o sztuce inspirujące jest, aby współegzystowały ze sobą różne formuły i światopoglądy, pozostając w niewygodnym napięciu, niż natarczywe i w efekcie autorytarne racje jednej orientacji?