Moskiewski kolaż

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Artystyczną kulminacją moskiewskiego grudnia, podsumowującą rok w sztuce wizualnej można by nazwać ogłoszenie 12 grudnia laureatów Kandinsky Prize 2012, jednej z najbardziej prestiżowych nagród w sztuce współczesnej w Rosji. Nie obyło się bez kontrowersji i innowacji. Kontrowersja: po tym, jak na tzw. długiej liście nominantów nie znalazły się Pussy Riot ze swoim performansem "Bogurodzico, przepędź Putina!", z konkursu swoje prace wycofali grupa Elektroboutique oraz fotograf Igor Muchin. Innowacja: z trzech kategorii, w jakich przyznawano wcześniej nagrody, zostały dwie: Projekt roku i Młody artysta, projekt roku. Kategorię Media Art, projekt roku wycofano, uznając, iż koncepcja się nie sprawdziła. I jeszcze jedna nowość: Kandinsky Prize pozyskała własną przestrzeń wystawienniczą. Po raz pierwszy prace nominantów i finalistów prezentowane były w przestrzeni kultowego radzieckiego kina Udarnik, które od 2015 roku, po odbudowie, będzie pełniło funkcję muzeum rosyjskiej sztuki współczesnej. Ten pomnik architektury radzieckiej czasów Stalina, zaprojektowany przez Borysa Jofana i wybudowany w 1931 roku jako część Domu na nabrzeżu (Dom rządowy), niewątpliwie dodał niektórym projektom wystawy szczególnego znaczenia i klimatu. Jednak bogato zdobione freskami ściany, paradne dywany i żyrandole raczej wchłaniały obiekty niż je eksponowały. Większość projektów konkursowych to instalacje i prace wideo. Zaprezentowane zostały różne pokolenia twórców, w tym także bardzo utytułowani konceptualiści moskiewscy. Ostatecznie nagroda główna podzielona została między grupę AES+F (Tatiana Arzamasowa, Lew Ewzowicz, Ewgenij Swiatski, Wladimir Fridkes) a Grigorija Bruskina.


"Stan wyjątkowy" (ros. "Время Ч", ang. "H-Hour") Bruskina był jednym z tych projektów, które w pompatycznej przestrzeni Udarnika zyskały szczególną wymowę. Składająca się z 40 białych rzeźb praca, odnosi się do radzieckich plakatów obrony cywilnej oraz kształtowanego i mitologizowanego przez nie oblicza wroga. Instrukcjami, w jaki sposób zachować się w momencie zagrożenia i wrogiego ataku, utkana była cała rzeczywistość w ZSRR. Artysta, którego dzieciństwo przypadło na lata najcięższej indoktrynacji, stara się przemyśleć, w jaki sposób sztuka i obraz przyczyniają się do manipulacji i powstania mitów propagandowych. Jak pisał Slavoj Žižek, czynnikiem utrzymującym w spójności daną wspólnotę jest łączący jej członków "wspólny im wszystkim pewien stosunek do Rzeczy, do wspólnej Radości. Stosunek do rzeczy, ustrukturyzowany za pomocą fantazji, jest stawką wówczas, gdy mówi się o zagrożeniu dla naszego "sposobu życia", jakie niesie za sobą Inny"1. Obraz wroga jest zatem jednym z elementów jednoczących wspólnotę. Jeżeli wróg nie istnieje, to trzeba go stworzyć, wprowadzając w życie obywateli permanentny stan zagrożenia. Brzmiący "za kadru" głos autora, przytaczającego swoje wspomnienia, fakty historyczne, cytaty z tekstów filozoficznych podkreślał osobisty charakter całego projektu.

G. Bruskin, "H-Hour" na wystawie nominantów Kandinsky Prize,  kino Udarnik, Moskwa, 2012 (mat. organizatora)
G. Bruskin, "H-Hour" na wystawie nominantów Kandinsky Prize, kino Udarnik, Moskwa, 2012 (mat. organizatora)

"Allegoria sakra" 2 grupy AES+F to sześciokanałowa instalacja wideo. Praca prezentowana była już w ramach IV Biennale Sztuki Współczesnej w Moskwie w 2011 roku. Składają się na nią projektowane na duże ekrany serie fotografii, montowanych w jeden ciąg. Projekt jest ostatnią częścią trylogii - piekło, niebo, czyściec. Pierwsze dwie, "Ostatni bunt" i "Uczta Trymalchiona", pokazywane były w latach 2005 i 2007 na biennale w Wenecji. Nazwa pracy zapożyczona została od znanego obrazu Giovanniego Belliniego. Jest to monumentalna wypowiedź metaforyczna o czasach współczesnych. Czyściec przedstawiony został jako lotnisko międzynarodowe, na którym pojawiają się, podobnie jak na obrazie Belliniego, różnorodne postacie - centaur i św. Sebastian, umierający pod kroplówką św. Hiob i UFO, szczęśliwe małżeństwo homoseksualne z dziećmi i apostoł Piotr, migranci-muzułmanie i skinheadzi, dziecko-mutant i smok-samolot... Zwolniony ruch na ekranie, tak jak i melancholijne pozy postaci na obrazie Belliniego dają poczucie harmonii i spokoju, muzyka Händla, Chopina, Czajkowskiego wprowadza widza w stan snu na jawie. Projekcja kończy się widokiem rozlanej rzeki, unoszącej ze sobą i smoka, i UFO, i samoloty. Artyści zdaje się próbują opowiedzieć nam o największych lękach współczesności, lecz zastosowana estetyka zdjęć najbardziej przypomina okładki modnych czasopism, a sterylne obrazy odrealniają emocje. W rezultacie czyściec i samo życie przedstawiają się jak komputerowa grafika 3D.

A. Garunow "Modlitwa totalna" (fragment), 2012, fot. A. Nabokina
A. Garunow "Modlitwa totalna" (fragment), 2012, fot. A. Nabokina

Ciekawe, że w wielu nominowanych pracach artyści podjęli tematykę sakralną czy religijną. Moją uwagę zwróciła "Modlitwa totalna" Aladdyna Garunowa. Jest to projekt składający się z kilku asamblaży i trzech prac wideo. Autor stara się nie tylko przybliżyć zachodniemu widzowi kulturę i tradycję islamu, lecz również poruszyć problem stosunków między cywilizacjami europejską i muzułmańską. W świecie globalizacji, migracji i przenikania kultur istnieje ogromna potrzeba wzajemnego zrozumienia i szacunku. I artysta zwraca się do nas z propozycją dialogu. W asamblażach łączy różne przedmioty, materiały i faktury. Niosą one ze sobą różne znaczenia. Guma symbolizuje współczesność. Ornamenty dywanów i arabska kaligrafia przypominają o tradycji, a pozostawione obok siebie obuwie o wspólnocie ludzkiej. Na wideo widzimy modlące się tłumy, zalewające place i ulice, a także poszczególnych ludzi. Na dywanach - odciski stóp i dłoni. Podczas oglądania instalacji przenikało mnie poczucie wyobcowania. Zrozumiałam, jak duży jest dystans dzielący nasze kultury i jaki wysiłek trzeba wykonać, by go zmniejszyć.


Czym jest dziś sztuka współczesna i kim jest artysta, można było "doświadczyć" na trwającej do 13 grudnia w galerii Triumph 3 wystawie grupy Electroboutique. "Artomat" - inaczej automat do produkcji dzieł sztuki - to świetny krytyczny komentarz do czasów reprodukcji technicznej. A. Czernyszew, A. Szulgin i E. Artemenko skonstruowali maszynę, dzięki której każdy może tworzyć dzieła takie, jak np. Jeff Koons. Wystarczy algorytm i kilka przycisków. Do programu wprowadzone zostały elementy i kompozycje różnych dzieł sztuki. Widz mógł je modyfikować, stosując zniekształcenia, zmianę kolorów i faktury. Dwupoziomowa wystawa proponowała niezłą rozrywkę. Na parterze można było obejrzeć gotowe już prace, a schodząc do piwnicy, gdzie znajdowały się trzy "artomaty", wytworzyć własne dzieło sztuki. Na przykład takie:

Electroboutique, "Artomat", Triumph Gallery, Moskwa, 2012, projekt A. Nabokina
Electroboutique, "Artomat", Triumph Gallery, Moskwa, 2012, projekt A. Nabokina

Można było też zagrać na organach elektrycznych lub gitarze. Dźwiękom przyporządkowane były obrazki. W ten sposób widz tworzył na żywo niepowtarzalną pracę wideo z podkładem muzycznym. Mówi się, że sztuka powinna bawić i dawać zapomnienie, a także odpoczynek od spraw codziennych. Electroboutique zaoferował to widzom dosłownie i z doskonałym poczuciem humoru.

Electroboutique, "Artomat", Triumph Gallery, Moskwa, 2012, fot. A. Nabokina
Electroboutique, "Artomat", Triumph Gallery, Moskwa, 2012, fot. A. Nabokina

W pierwszej połowie grudnia odbywał się również w Moskwie międzynarodowy festiwal teatrów tańca. W ramach tego wydarzenia oglądałam performans "MałyZaches"(tytuł bajki E. T. A. Hoffmanna), podejmujący temat definicji i rozumienia sztuki współczesnej, a w szczególności sztuki ruchu i tańca. Tatiana Gordiejewa jest wykładowcą Akademii Rosyjskiego Baletu im. A. Waganowej w Petersburgu, pracuje w technice release tańca współczesnego, dla której charakterystyczny jest nacisk na subiektywne, wewnętrzne doświadczenie ciała oraz postrzeganie ruchu jako procesu somatycznego. Aleksander Montlewicz wykłada filozofię na tejże uczelni. Stworzona przez nich akcja próbuje pogodzić zewnętrzną analityczną percepcję ruchu z wewnętrznymi odczuciami tancerza. Był to swoisty ruchomy wykład, skracający dystans między widzem a wykonawcą. Postmodernistyczne rozważania filozoficzne na temat sztuki współczesnej, które prezentował Montlewicz, łączyły się z dyskretnymi, jakby podprogowymi, ruchami układu tanecznego Gordiejewej. Ciekawe, że widzowie, poproszeni na początku o oglądanie przedstawienia na stojąco, posłusznie wykonali polecenie, wpisując się tym samym w proces uświadamiania i odczuwania ruchowego.

T. Gordiejewa, A. Montlewicz "MałyZaches", Międzynarodowy festiwal tańca ЦЕХ'12, Projekt_Fabrika, fot. A. Nabokina
T. Gordiejewa, A. Montlewicz "MałyZaches", Międzynarodowy festiwal tańca ЦЕХ'12, Projekt_Fabrika, fot. A. Nabokina

Jacques Rancière pisał, że "sztuka i polityka nie są dwiema rzeczywistościami, niezmiennymi i oddzielonymi (...). Są to dwie formy podziału zmysłowości, powiązane z określonym porządkiem identyfikacji"4. A więc sztuka zawsze jest polityczna, gdyż uczestniczy w kształtowaniu przestrzeni publicznej. Drugą stroną tej relacji jest bezsporne uzależnienie sztuki od polityki, artystów od władzy. Ten temat podjęła audioinstalacja "Ci sami w Maneżu", poświęcona wydarzeniom sprzed pół wieku. 1 grudnia 1962 roku w sali ekspozycyjnej Maneż otwarta została wystawa, w której uczestniczyli m.in. artyści studia eksperymentalnego Nowa rzeczywistość pod kierownictwem Elji Bielutina. Ekspozycja przetrwała tylko jeden dzień. Zrugana i wyśmiana przez Chruszczowa, została zamknięta; to był kres abstrakcyjnych poszukiwań radzieckich artystów. Wydarzenie to spowodowało także pojawienie się artystycznego undergroundu. Od tego momentu rozpoczyna się historia sztuki nieoficjalnej (później aktualnej) w ZSRR.

Widok wystawy "Ci sami w Maneżu", Moskwa, 2012, N. Worobiow "Portret żony i syna" 1962, fot. A. Nabokina
Widok wystawy "Ci sami w Maneżu", Moskwa, 2012, N. Worobiow "Portret żony i syna" 1962, fot. A. Nabokina

Na poddaszu sali wystawowej Maneż zobaczyłam nieduży biały pawilon. Na murach - dawne cienie artystów, ze środka dobiega podniesiony głos Chruszczowa: bohomazy, brzydota, przeklęci pederaści, degeneraci! Pawilon podzielony został na trzy małe pokoje. W jednym przedstawione są dokumenty, notatki, wspomnienia "bielutińców", w drugim - slajdy zaginionych obrazów, w trzecim - 13 obrazów zachowanych. Namalowane na zwykłym papierze lub kartonie, wypłowiałe, uszkodzone podczas przechowywania w stodołach są skromnym pomnikiem historii relacji władza -artysta w ZSRR.

M. Filippowa "Placyk", W. Preobrażeńska "Gitarzyści", 1962, "Ci sami w Maneżu", Moskwa, 2012, fot. A. Nabokina
M. Filippowa "Placyk", W. Preobrażeńska "Gitarzyści", 1962, "Ci sami w Maneżu", Moskwa, 2012, fot. A. Nabokina

Poczucie niezależności i swobody jest dla artysty warunkiem niezbędnym do tworzenia. Nierzadko są mu obce narzucane kulturowo normy i wzorce. Każdy z twórców przeżywa też rozterki natury etycznej. Powoduje to poczucie niepewności, zagubienia, nieprzynależności do żadnego "terytorium". Takie rozważania egzystencjalne podjęli w swoim projekcie "Pobyt czasowy" fotografowie E. Zaika i M. Szer wraz z kuratorem S. Taylorem. Wystawa, prezentowana w Winzawodzie, składała się ze 120 zdjęć, instalacji i wideo. Układ ekspozycji był dość prosty. Środkiem przez całą długość sali ciągnął się rząd krzeseł, nad każdym powieszona na sznurku żarówka. Z tyłu wideo z pędzącym pociągiem. Na ścianach po obu stronach zdjęcia. Ascetyzm i tymczasowość jako tematy przewodnie. Każdy z nas, wsiadając do pociągu życia, zabiera ze sobą tylko wspomnienia o przeżytych chwilach. I tylko to ma na własność. Te właśnie chwile próbowali uchwycić artyści, używając najbardziej chyba pewnego narzędzia do zatrzymywania i uwieczniania momentu istnienia - aparatu fotograficznego.

E. Zaika, M. Szer, "Pobyt czasowy", Winzavod, Moskwa, 2012, fot. A. Nabokina
E. Zaika, M. Szer, "Pobyt czasowy", Winzavod, Moskwa, 2012, fot. A. Nabokina

Zaika fotografuje przedmioty, które zdradzają obecność człowieka. Jego obrazy są barwne i czyste. Widzimy na nich rzeczy, do których przywiązujemy wagę, które pozostawiamy po sobie, wśród których planujemy swoje życie.

E. Zaika, "Pobyt czasowy", Winzavod, Moskwa, 2012, fot. A. Nabokina
E. Zaika, "Pobyt czasowy", Winzavod, Moskwa, 2012, fot. A. Nabokina

Szer próbuje uchwycić i przekazać odczucie. Tonacja zdjęć jest chłodniejsza, bardziej pastelowa. Wszyscy przechowujemy wspomnienia czyjegoś gestu, widoku zapalanych wieczorem świateł w oknach, brzmiącej w oddali muzyki, lekkiego zawrotu głowy po zabawie na karuzeli. Przeżycia wspólne wszystkim, zrozumiałe i czytelne. "Pobyt czasowy" to też projekt artystów, których dzieciństwo przypadło na czasy ZSRR, a okres dojrzewania na epokę pieriestrojki5. Do tej pory zadają sobie pytanie - kim jestem, skąd pochodzę, gdzie mieszkam?

M. Szer, "Pobyt czasowy", Winzavod, Moskwa, 2012, fot. A. Nabokina
M. Szer, "Pobyt czasowy", Winzavod, Moskwa, 2012, fot. A. Nabokina

"Myślę, że idee posthuman należą już do dziedzictwa ideologii kulturowej lat 90. Wiara w to, iż człowiek może zmodyfikować siebie, stać się kimś innym, to utopia. Nie jestem utopistą tylko realistą i myślę, że cokolwiek by człowiek ze sobą zrobił, pozostanie człowiekiem" 6 - mówi Marc Quinn, którego wystawa "Duże koło nadał się kręci" prezentowana była w Multimedia Art Museum w Moskwie. Artysta pracuje w tak wielu technikach oraz z tak różnymi materiałami, że trudno zaklasyfikować jego dzieła do jakiegoś jednego kierunku. Podczas oglądania tych zadziwiających obiektów przyszło mi na myśl określenie "surrealistyczny hiperrealizm". W jednym z wywiadów artysta podkreśla, że zawsze go interesowało, gdzie znajduje się granica pomiędzy sztuką a życiem, przedmiotem a człowiekiem7. Jednym z jego pierwszych dzieł była rzeźba "Ja", zrobiona własnej z krwi i przedstawiająca własną głowę. Quinn, malując zamrożone kwiaty, stara się wyrazić kruchość życia, malując pokrojone mięso, pokazuje z czego zbudowane jest Cogito. Badając ludzkie ciało, rzeźbi Alison Lapper (angielską artystkę niepełnosprawną), a później Kate Moss, Zombie Boy'a i Człowieka-kota. Rysuje zamieszki w Londynie w 2011 roku i robi rzeźby zakapturzonych młodzieńców, trzymających w rękach ludzką czaszkę. Moment prawdy - wieczny motyw Hamleta.

widok wystawy M. Quinna "Duże koło nadał się kręci", MAMM, Moskwa, 2012, fot. A. Nabokina
widok wystawy M. Quinna "Duże koło nadał się kręci", MAMM, Moskwa, 2012, fot. A. Nabokina

Najnowsze prace Quinna to seria obrazów "Oko historii", przedstawiające siatkówkę oka z nałożoną mapą świata. Trzy przerażająco duże, podobne do oka Saurona z "Władcy pierścieni" Tolkiena, obrazy witały widza już u wejścia. Wypatrywały, ścigały, groźne i spanikowane jednocześnie. Sam artysta mówi, że obrazy są metaforą naszego skomputeryzowanego świata, w którym możliwe jest śledzenie i bycie śledzonym jednocześnie.

widok wystawy M. Quinna "Duże koło nadał się kręci", MAMM, Moskwa, 2012, fot. A. Nabokina
widok wystawy M. Quinna "Duże koło nadał się kręci", MAMM, Moskwa, 2012, fot. A. Nabokina

Wystawa nominantów Kandinsky Prize, kino Udarnik, Moskwa, 26.10 - 5.12.2012

Electroboutique, "Artomat", Triumph Gallery, Moskwa, 30.11 - 13.12.2012

Międzynarodowy festiwal tańca ЦЕХ'12, Projekt_Fabrika, Moskwa, 7 - 16.12.2012

Wystawa "Ci sami w Maneżu", sala wystawowa Maneż, Moskwa, 1 - 12.12.2012

Zaika, M. Szer, "Pobyt czasowy", Wizawod, Moskwa, 14.11 - 26.12.2012

M. Quinn, "Duże koło nadal się kręci", Multimedia Art Museum, Moskwa, 26.10 - 14.12.2012

  1. 1. Zob. S. Žižek, "Raduj się swoim narodem, jak sobą samym" http://nowakrytyka.pl/spip.php?article78
  2. 2. www.youtube.com/watch?v=qrIKKh_bCyY
  3. 3. www.triumph-gallery.com
  4. 4. Zob. J. Rancière, "Estetyka jako polityka", Warszawa 2007
  5. 5. http://www.interviewrussia.ru/art/1348
  6. 6. www.artchronika.ru/persona/quinn-interview/
  7. 7. Materiały organizatora wystawy M. Quinna w MAMM