Kobro City: modernizm zacofania

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

To nie będzie tekst o architekturze ani urbanistyce, ale o marzeniach, aspiracjach i symbolach. Bo w toczącej się obecnie burzliwej debacie na temat Nowego Centrum Łodzi (ostatnio nazwanego Kobro City) mniej chodzi o konkretne rozwiązania przestrzenne i racjonalne pomysły na polepszenie miejskiej infrastruktury, a bardziej o znalezienie remedium na problemy i kompleksy tego okaleczonego fizycznie i psychicznie miasta. Łódź wyraźnie cierpi, że nie załapała się na nowoczesność, a raczej na swoje o niej wyobrażenie. Warto przyjrzeć się tym snom na temat przebudowy części śródmieścia. Dużo lepiej niż jakiekolwiek badania socjologiczne pokazują one stan ducha mieszkańców miasta, które śni swój sen o potędze. (Zwłaszcza że przypadek nowego centrum Łodzi można chyba uogólnić - na sytuację Polski w świecie).

Ale najpierw parę konkretów. Zgodnie z planem w ciągu najbliższych 15 lat Urząd Miasta Łodzi wraz z Urzędem Marszałkowskim na powierzchni 90 ha w śródmiejskiej części miasta wyznaczanej ulicami Węglową, Składową, Kilińskiego, Tuwima i Targową zbudują Nowe Centrum Łodzi. Celem programu jest, jak głoszą oficjalne materiały, gospodarcze i społeczne ożywienie śródmiejskiej części miasta. Teren ten podzielony zostanie na dwie strefy: I (około 30 ha), w której dominować będzie funkcja kulturalna z zachowaniem funkcji pozwalającej na całodobowe życie tego obszaru; strefa II (około 60 ha) to obszar, na którym realizowane będą przedsięwzięcia komercyjne. Założenia przestrzenne i architektoniczne dla nowej dzielnicy zostały określone przez architekta Roba Kriera. Centralnym elementem Nowego Centrum Miasta będzie Specjalna Strefa Kultury przylegająca od południa do nowego dworca Łódź Fabryczna (o planach związanych z częścią komercyjną niewiele wiadomo). Dworzec będzie zlokalizowany w podziemiu, a na powierzchni w tym miejscu stanie centralny punkt dzielnicy - Rynek Kobro. Do tej pory Specjalną Strefę Kultury miały tworzyć Specjalna Strefa Sztuki w kształcie tak zwanej "wielkiej tuby" (istnieje już zatwierdzony projekt gmachu autorstwa zespołu niemieckich projektantów z pracowni Möller Architekten + Ingenieure BDA), centrum edukacyjno-rozrywkowe Energopolis w EC-1 Zachód, EC-1 Wschód oraz centrum Festiwalowe Camerimage, które miał zaprojektować Frank Gehry. W wyniku niedawnego konfliktu i odsunięciu Marka Żydowicza od projektu ostatnia realizacja stanęła pod znakiem zapytania. Budynki po EC-1 Wschód posłużą do celów kulturalnych, między innymi biblioteki 5-in-Lodz. Jak głosi stosowna uchwała Rady Miasta:

W zachodniej części budynku planowana jest BIBLIOTEKA z wydzieloną przestrzenią na tzw. TRANSLATORNIĘ i KAWIARNIĘ. BIBLIOTEKA to rodzaj galerii na przezroczyste pudełka, każde z pięcioma uwięzionymi książkami, które ogląda się wchodząc po ślimakowej galerii. W środku tej przestrzeni znajduje się WIEŻA WYOBRAŹNI podzielona na pięć poziomów. Galeryjki zewnętrzne wieży to przestrzeń przeznaczona na prezentację SZTUKI ZAPAMIĘTYWANIA ŁODZI - unikalnej wizytówki pięciu dzielnic Łodzi. Środek wieży to pięć wnętrz z przeszklonymi stropami, gdzie według specjalnych zasad widzowie wybierają obrazy z wyświetlanych na ekranach LCD filmów. TRANSLATORNIA to wydzielona akustycznie przestrzeń pozwalająca skupić się przy ekranie monitora podczas lektury tekstu. Projekt Kobro City promowany jest poprzez serię unikatowych jeansów EC-1. Każde spodnie są oznakowane numerem identyfikacyjnym nad kolanem, od 4444444 do 1 i rozdawane - bo jeansy to przecież spodnie robotnicze - osobom zaangażowanym w budowę nowego centrum Łodzi. Dodatkowym uzasadnieniem ma być osoba Bernarda Lichtensteina, emigranta z Łodzi, który zaprojektował klasyczny model spodni dla firmy Wrangler. Tak obmyślana inwestycja jest dziś na językach wszystkich łodzian.

Nowe Centrum Łodzi, podziemny dworzec szybkiej kolei, tunel średnicowy pod Śródmieściem, specjalne strefy sztuki i kultury, monumentalne projekty sławnych architektów, angielskie słowa i promocyjne jeansy w kolorze blue indygo - to powtarzane nieustannie zaklęcia i obnoszone relikwie, które mają zaczarować rzeczywistość i spowodować, że w końcu będziemy mogli poczuć się częścią nowoczesności. W całej debacie wokół inwestycji dominuje wiara, że postawienie nowych budynków automatycznie doprowadzi do powstania lepszego świata. Niewiele mówi się o konkretnych rozwiązaniach, mnóstwo zaś o marzeniach, pisaniu historii od nowa i dołączaniu do Europy. Jak tylko pojawi się Rynek Kobro i szklana tuba Specjalnej Strefy Sztuki - zdają się sądzić wyznawcy tego sposobu myślenia - natychmiast dokonamy cywilizacyjnego skoku i znikną wszystkie modernizacyjne kompleksy. Pytanie, czy ktoś będzie chciał po tym rynku chodzić i co będzie pokazywane w nowej olbrzymiej galerii sztuki to drobiazgi, nad którymi będzie można zastanowić się później. Teraz liczy się wizja, a kto nie z nami, ten przeciwko nam, postępowi i Łodzi.

Modernizm zacofania

Bodaj wszyscy wielcy modernizatorzy byli jednocześnie inspiratorami nowego typu dyskursu. Aby wprowadzić swoje plany w życie, trzeba przekonać do nich innych. Wielki projekt musi działać na wyobraźnię. Projekt jako rodzaj wypowiedzi jest zawsze nakierowany na przyszłość, to ona uzasadnia jego sens i wartość, ma charakter perswazyjny i operuje wyrazistym wartościowaniem. Inicjatorom budowy Nowego Centrum Łodzi udała się rzecz, realistycznie rzecz biorąc, niewykonalna: wytworzenie przekonania, że możliwe jest wykopanie tunelu pod Łodzią, wpuszczenie dworca kolejowego pod ziemię i wybudowanie nowej dzielnicy. Udało im się, bo, używając retoryki zmiany i nowego początku, przekonali łodzian, że dzięki tym inwestycjom ich miasto przestanie być architektoniczną i kulturalną prowincją. Na stronie projektu czytamy:

Łódź nigdy jeszcze nie stała przed taką szansą jak dzisiaj, by od nowa napisać swoją historię. W XIX wieku kołem zamachowym dla rozwoju miasta był rozkwitający przemysł włókienniczy, teraz pomysł Kobro City opiera się na budowaniu miasta napędzanego energią kultury. Nowe centrum z Rynkiem Kobro powstanie w wyniku operacji na otwartym mieście. [...] Przekształcenie tego terenu na wiele lat określi charakter Łodzi jako miasta kultury i sztuki.

W pozyskiwaniu opinii publicznej inicjatorzy przebudowy nie odwołują się do pragmatyki - racjonalności, funkcjonalności, wydajności ekonomicznej - lecz do kompleksu zacofania i ambicji dołączenia do nowoczesnego i kulturalnego świata. Przykładowo, na stronie "EC-1 Dziennik Kolejowy" w kontekście planów Ministerstwa Kultury Kostek Lichtenstein pisze:

Kultura czeka na "pięcioletnią perspektywę", a my właśnie kończymy uzgadniać ostatnie detale projektu dla dwustumetrowej perspektywy - lunety - rury - kalejdoskopu: budynku Specjalnej Strefy Sztuki. Łódź płynie co najmniej o ćwierć kilometra przed właśnie ogłaszanym "pospolitym ruszeniem" i jeśli nie wpadnie na mieliznę to "w perspektywie pięciu lat" nie widać innych projektów mogących ją wyprzedzić.

Kobro City jest wyraźnie wyrazem ambicji miasta, by stać się kluczowym miejscem na mapie Europy i wyleczyć się z kompleksu prowincjonalizmu. Zresztą z tego samego artykułu dowiadujemy się, że Specjalna Strefa Sztuki ma być nazwana "Europą w Łodzi". Ów stan ducha dobrze wyczuł minister Bogdan Zdrojewski, mówiąc "EC-1 Dziennikowi Kolejowemu": W chwili obecnej Łódź w kategorii marzeń jest na pierwszym miejscu. Moim zdaniem tę fascynację modernizacją w miejscu, gdzie ona nigdy nie nastąpiła, trafnie charakteryzuje zaproponowane przez Marshalla Bermana, jednego z najciekawszych filozofów nowoczesności, pojęcie "modernizmu zacofania". Berman zainteresował się stanem ducha artystów i intelektualistów w dziewiętnastowiecznej Rosji, przeżywającej zastój gospodarczy, podczas gdy państwa Europy Zachodniej zmagały się z szybkim i bolesnym rozwojem i jego kulturowymi konsekwencjami. Rosjanie doświadczali modernizacji głównie jako czegoś, co nie zachodzi; albo jako czegoś, co zachodzi bardzo daleko, w miejscach, które, nawet gdy tam podróżowali, kojarzyły im się raczej z fantastycznymi anty-światami niż z rzeczywistością społeczną - pisze Berman w książce Wszystko, co stałe, rozpływa się w powietrzu. Rzecz o doświadczaniu nowoczesności". Jednym z rysów rosyjskiej epoki zacofania zdaniem filozofa jest to, że wydała ona jedną z najwspanialszych literatur na świecie i stworzyła niektóre z najtrwalszych i najbardziej sugestywnych mitów i symboli nowoczesności, między innymi, co mnie tu najbardziej interesuje, Pałac Kryształowy. Dla Rosjan połowy XIX wieku ten skonstruowany z prefabrykatów pawilon zbudowany na terenie londyńskiego Hyde Parku jako siedziba Wystawy Światowej 1851 roku, był jedną z najbardziej obsesyjnych i sugestywnych nowoczesnych fantazji. Pisał o nim z nienawiścią jako o zagrożeniu dla prawdziwej kultury Dostojewski w Notatkach z podziemia, pisało o nim, raczej z fascynacją, jako o symbolu nowoczesności, wielu innych rosyjskich intelektualistów. Echa tych dyskusji i fascynacji pojawiają się w Przedwiośniu Żeromskiego, gdzie symbolem nowoczesności i obietnicy lepszego życia są słynne szklane domy, które rzekomo - zdaniem powracającego z Rosji Seweryna Baryki - są na masową skalę budowane w Polsce, czyli na Zachodzie. Fascynacja Rosjan nowoczesnością spod znaku szkła i stali, symbolizowaną przez Pałac Kryształowy, podszyta kompleksem, który przetworzony artystycznie można nazwać modernizmem zacofania, jest dosyć powszechna dla wszystkich regionów, które nie załapały się na pierwszą fazę modernizacji. Nacisk na budowę szklanych wysokościowców jest uniwersalnym mechanizmem kompensacji modernizacyjnych kompleksów od Ameryki Łacińskiej przez Bliski Wschód po Polskę. Do dziś większość argumentów za wysokościowcami - których budowa nie ma sensu przy tak niskich cenach gruntu, jak u nas - dotyczy ich roli jako symbolu nowoczesności.

Dyskusje te dotyczą również w Łodzi, gdzie już w latach 70. podjęto pierwszą, raczej nieudaną, próbę modernizacji miasta. W imię wyobrażeń o nowoczesności wyburzono całe kwartały zwartej miejskiej zabudowy w okolicach dworca Łódź Fabryczna i dzisiejszego Domu Handlowego Central, aby wybudować szerokie arterie i wieżowce, które, rozsypując się, prześladują łodzian do dziś. Na jednej z wizualizacji Nowego Centrum Łodzi tuż za "wielką tubą" Specjalnej Strefy Sztuki i Rynkiem Kobro, w strefie II, przeznaczonej na cele komercyjne, widać dzielnicę wysokościowców. O nich w oficjalnych materiałach informacyjnych nie znalazłem ani słowa, chociaż ich wpływ na charakter dzielnicy, a tak naprawdę całego miasta, będzie olbrzymi i chyba raczej zgubny (samochody!). Warto zadać pytanie, czy istnieją jakieś racjonalne powody ich budowy, oprócz chęci zaspokojenia modernizacyjnych kompleksów za pomocą lasu kryształowych pałaców. Figurę pałacu przywołałem jednak nie po to, by skrytykować pomysł budowy wieżowców, lecz by pokazać, że łodzianie 2010 roku nie są pierwszymi, którzy marzą o wydobyciu się z kulturowego zacofania za pomocą spektakularnych inwestycji. Sami Polacy robili to, z różnym skutkiem, co najmniej dwukrotnie: po obu wojnach światowych. Warto się do tych doświadczeń odwołać, aby nie powtarzać tych samych błędów. Jeśli dokonamy swoistej kulturowej psychoanalizy naszych wyobrażeń o tym, jaka powinna być zmodernizowana Łódź, oraz symboli, które mają ją wyrazić, wówczas okaże się, że dosyć bezrefleksyjnie reprodukujemy mity stare jak nowoczesność.

Kolejnym po Kryształowym Pałacu, powracającym niczym koszmar w projektowanej wizji dzielnicy wieżowców, jest mit Ameryki. Promując jeansy EC-1, "spodnie, które zbudowały Amerykę",  koordynatorzy projektu każą nam poczuć się niczym kolonizatorzy zachodnich stanów USA, którzy w niezniszczalnych drelichach koloru indygo przystępowali do budowy Nowego Wspaniałego Świata. Dodajmy, że na ilustracjach w jeansy EC-1 ubrany jest słynny "Człowiek witruwiański" Leonarda da Vinci, na którego proporcjach opiera się projekt budynku Specjalnej Strefy Sztuki, czyli "Europy w Łodzi"... Mieszanka, która grozi wybuchem. To wszystko niby PR-we drobiazgi, ale całość pokazuje, że powstać ma nie realne miasto, ale miasto-fantazmat, zbudowane ze źle dopasowanych wyobrażeń o tym, co nowoczesne. Ten iście postmodernistyczny koktajl symboliczny ma swoje odzwierciedlenie również w proponowanej przestrzeni Kobro City.

Ideologizacja przestrzeni miejskiej

Wielcy budowniczowie przeszłości koncentrowali się mimo wszystko na materii. Członkowie Congrès International d'Architecture Moderne zgodnie z ideą architektury jako sztuki społecznej, deklarowali, że nowa przestrzeń stworzy nowego człowieka. Robert Moses, autor radykalnych przebudów Nowego Jorku z przełomu lat 40. i 50. XX w. wprost zionął nienawiścią dla tego, co jest. Kiedy poruszasz się pośród gęstej śródmiejskiej zabudowy, musisz wycinać sobie drogę rzeźnickim toporem - zwykł mawiać. Istniejąca tkanka miejska zawsze była punktem wyjścia - albo jako źródło zła, albo jako przeszkoda na drodze do modernizacji. Podobnie do przestrzeni miejskiej podchodzą orędownicy Nowego Centrum Łodzi. O projekcie nowej dzielnicy mówi się, i zapewne myśli - w zupełnym oderwaniu od istniejącej tkanki miejskiej, tak jakby Łódź nie miała jeszcze śródmieścia. Niedawno odwołany prezydent Jerzy Kropiwnicki o inwestycji wypowiadał się tak, jakby miała ona powstać na Dzikim Zachodzie lub pustyni w Dubaju: Rzadko się zdarza w historii miasta, żeby wytyczano nowe jego centrum. Zwykle wiąże się to z narodzinami miasta albo radykalnym przekształceniem. Dziś przychodzi czas, że świadomie podejmujemy decyzję o tym, gdzie będzie nowe Centrum Łodzi.

Najwięcej uwagi poświęca się jednak temu, co niematerialne i symboliczne. Orędownicy projektu nie totalitarni moderniści, ale równie nieskrępowani rzeczywistością postmoderniści zaabsorbowani bardziej "grą pustych znaczących" niż konkretnymi budynkami i ich funkcjami. I robią to z iście postmodernistyczną fantazją. Rynek Kobro, Brama Łódzka, ulice: Polska, Rosyjska, Niemiecka i Żydowska, biblioteka 5-in-Lodz, jezioro pamięci, "Specjalna Strefa Sztuki", która, jak czytamy w "EC-1 Dzienniku Kolejowym", na planie pełni funkcję igły kompasu" pokazującego "nie układ biegunów magnetycznych, ale politycznych i kulturowych i swoim przekrojem nawiązuje do "Człowieka witruwiańskiego"... Symbolika dominuje nad funkcjonalnością i nikt nie pyta, czy dla hali maszyn EC1 nie ma lepszego zastosowania niż poświęcanie jej na bibliotekę wypełnioną książkami, których nikt nie będzie mógł czytać, lub czy z uwagi na potrzeby komunikacyjne Rynek Kobro powinien mieć akurat cztery ulice.

Ideologizacja projektowanej przestrzeni co najmniej zastanawia. Podobnie jak w wypadku flagowych inwestycje PRL, Pałacu Kultury czy Stadionu X-lecia, wymowa ideowa stoi tu na pierwszym miejscu. Więcej, symbolicznego rozmachu nie powstydziłby się Étienne-Louis Boullée, architekt rewolucji francuskiej, Albert Speer, autor faszystowskiej przebudowy Berlina albo Lucio Costa i Oskar Niemeyer, twórcy Brasilii, która oglądana z powietrza przypomina ptaka symbolicznie zrywającego się do lotu. Problem w tym, że Brasilia świetnie wygląda z góry, ale z perspektywy człowieka jest przerażająca. Jak będzie ze świetnie wyglądającym na planach i nie mniej symbolicznym Kobro City?

W moim przekonaniu nieprzemyślana ideologizacja projektu Nowego Centrum Łodzi jest zagrożeniem równie istotnym jak nieprzemyślane rozwiązania przestrzenne. Dużo łatwiej, zwłaszcza w erze wyrafinowanych technik PR-owych, operować na symbolach niż - używając metafory samych propagatorów projektu NCŁ - "na otwartym mieście". Niestety, w obu wypadkach odpowiedzialność jest podobna, a ryzyko olbrzymie. W pierwszym pacjent może postradać rozum, w drugim - członki, organy, a nawet życie. Katarzyna Kobro jako źródło ulicy Niemieckiej prowadzącej do Jeziora Pamięci (nieważne, czy akurat taka kombinacja zaistnieje): czy miasto, któremu zaaplikowano koktajl z porządków symbolicznych zmieszanych na chybił trafił jest w stanie ustrzec się przed rozstrojem żołądka?

*

Wjeżdżając pociągiem na stację Łódź Fabryczna, minąwszy długi mur pokryty graffiti, widzi się monumentalne i wspaniałe mury dawnej elektrociepłowni EC-1, dziś jeszcze uśpionej w oczekiwaniu. Po wyjściu z dworca dostrzega się perspektywę złożoną z olbrzymiego parkingu, rzędu plastikowych bud z hot-dogami, rozpadających się wieżowców Textilimpexu, Miastoprojektu i hotelu Centrum, pozostałości po planach budowy Nowego Centrum Łodzi w latach 70. oraz świetnego modernistycznego gmachu Łódzkiego Domu Kultury. Chyba każdemu łodzianinowi przypomina się wówczas scena z Ajlawju Marka Koterskiego, w której Adaś Miauczyński, poślizgnąwszy się na chodniku, z obrzydzeniem wykrzykuje: "Łódź, kurwa!". Wówczas rozumie się doskonale, dlaczego planowana inwestycja uruchamia tak olbrzymią machinę symboliczną. Jest to projekt na miarę marzeń i aspiracji samych łodzian. Inwestycje są niezbędne, aby, używając języka projektów i uchwał, "wzmocnić funkcję metropolitalną miasta". Innymi słowy, aby Łódź, trzecie co do wielkości polskie miasto, przestała wywoływać u swoich mieszkańców poczucia deklasacji i marginalizacji, aby miasto przestało czuć się, nie przymierzając, gigantycznym Radomiem i weszło do pierwszej ligi polskich miast. Tam, gdzie jej miejsce ze względu na rozmiar i historię. Nie osiągnie się jednak tego ani bez mądrej infrastruktury, ani symboliki. Ta projektowana obecnie jest zaś albo pretensjonalna, albo ufundowana na kulturowych kompleksach.

O ideologii Nowego Centrum Łodzi mówi się więcej niż o konkretnych rozwiązaniach przestrzennych, ale podchodzi się do niej raczej bezrefleksyjnie. Konieczny jest szczery namysł zarówno nad architekturą i urbanistyką, jak i sferą symboli. Moim zdaniem to nie nieprzemyślane projekty paraartystyczne i symboliczne ani nowa przestrzeń sztuki są tu ważne, ale inwestycja, o której mówi się stosunkowo najmniej: poprowadzenie przez Łódź międzynarodowej kolei szybkich prędkości. Tylko wówczas Łódź na stałe zaistnieje na mapie globalnych przepływów. Nie dyskutuje się o tym, jak uchronić stare centrum Łodzi przed degradacją związaną ze skierowaniem wszystkich funduszy na budowę nowego. Nie mówi się też o dwukrotnie większej strefie komercyjnej, która zmieni oblicze miasta dużo bardziej niż adaptacja kilku budynków pofabrycznych i budowa nowego placu w miejscu dworca. Po co nam dziesiątki nowych punktów handlowych, skoro Piotrkowska umiera? Równie źle jest z symboliką. Projektowana przestrzeń zdaje się nimi przesycona, a one same źle dobrane i do siebie nieprzystające. Po co silić się na pozornie wyrafinowane konstrukcje symboliczne, skoro istnieją już te ukształtowane przez historię? Czy nie lepiej zachować istniejącą nazwę obszaru chyba najlepiej nawiązującą do tożsamości miasta? Czy nie może to być po prostu Łódź Fabryczna?

Konsekwencje błędów architektonicznych są oczywiste i poważne. Równie poważne mogą być skutki błędów w sferze idei. Bo jeśli bezrefleksyjnie podejdziemy do swoich kompleksów, na zawsze pozostaniemy "modernistami zacofania" marzącymi o coraz wyższych szklanych domach. A nie chodzi przecież o to, aby codziennie śnić o modernizacji, ale by każdego dnia budzić się w lepszym mieście i z przyjemnością spacerować jego przyjaznymi ulicami.

Łódź, 14.04.2010

Strony związane z projektem:
"EC-1 Dziennik Kolejowy": www.ec1kolejowy.pl
"EC-1 Miasto Kultury": www.ec1lodz.pl
Uchwała Rady Miasta ws. przyjęcia Programu Nowe Centrum Łodzi: uml.lodz.pl/_plik.php?id=1946