Art Training w przestrzeni miejskiej Wrocławia

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

„Art Training" to propozycja uczestnictwa w stworzonych przez artystów grach miejskich, których instrukcje, w formie plakatów oraz pocztówek, pojawiają się we Wrocławiu podczas
Europejskiego Kongresu Kultury ( 8-11 września 2011). Instrukcje gier przygotowała czwórka polskich i ukraińskich artystów (Nikita Kadan, Zhanna Kadyrova, Anna Ostoya, Janek Simon). Twórcy chcą sprowokować mieszkańców i gości Kongresu do krytycznego przemyślenia warunków funkcjonowania przestrzeni miasta.

Formuła projektu w swoim założeniu jest barometrem otwartości, zaangażowania i współdziałania mieszkańców. Nieprzypadkowe jest polsko-ukraińskie partnerstwo w projekcie. Wspólna analiza przestrzeni publicznej ma służyć uczeniu się od siebie nawzajem i budowaniu sąsiedzkich relacji. Ma przypominać także o naszej wspólnej, środkowoeuropejskiej lokalności. Zachęcamy wszystkich do szukania instrukcji gier podczas spacerów po Wrocławiu i do podążania za propozycjami artystów.

Instrukcja i przypadek

Przyjmijmy, że początkiem gry jest moment zapoznania się z instrukcją. Następnie stajemy przed najważniejszą decyzją: czy zaangażować się w grę? Jeżeli się wycofujemy, to dlatego że najprawdopodobniej nie odpowiada nam instrukcja, jeżeli postanawiamy grać dalej, stajemy przed następnym dylematem: czy akceptować wszystkie reguły, czy tylko wybrane?

Rezygnacja - nawet tuż po zapoznaniu się z instrukcją - jest również elementem gry, choć niekoniecznie tej, którą zaproponował nam przed chwilą jej autor. W takim wypadku często tworzymy nową grę, zatytułowaną na przykład „nie graj w grę x", „nie akceptuj instrukcji gry x" czy „zagraj o inne warunki gry". Możliwość ostatnia to już odbicie piłeczki - teraz my prezentujemy komuś instrukcję naszej gry, czekając na jego reakcję. Chwila, chwila, a może on gra z nami teraz w gry „graj na zwłokę" albo „pogrywaj sobie"?

Zacznijmy od początku. Angażujemy się w grę. Na razie bardziej z ciekawości niż ze zrozumienia dla jej reguł i możliwości. Jednak stopniowo znajomość zasad staje się coraz bardziej potrzebna, by grać. Próbujemy je coraz lepiej zrozumieć i zapamiętać, staramy się stosować je w taki sposób, żeby grać jak najskuteczniej. Dobrze się bawimy, ale czy wszystko jest w porządku? Może niektóre z reguł odbierają część przyjemności? Powoli kiełkuje pomysł: chcemy zrezygnować z kilku najbardziej uciążliwych punktów instrukcji. I znów dylemat! Poinformować o tym współgraczy? Mogą wykluczyć nas z gry... A może zrezygnować indywidualnie, po cichu, na własną rękę - zacząć oszukiwać.

Możliwości na szczęście nie wyczerpują się na alternatywnie pomiędzy wykluczeniem i oszustwem. Możemy rozpocząć negocjacje na temat zmiany instrukcji. Tym właśnie jest debata publiczna w demokratycznym kraju, „gra w demokrację". Współgracze - społeczeństwo, mogą uznać zasadność zaproponowanej zmiany reguł, mogą również uznać, że zmiana reguł jest dla nich niekorzystna i się na nią nie zgodzić. Istnieje także scenariusz, w którym gracze godzą się na zmianę reguł tylko dla niektórych graczy - ludzie najubożsi zostają zwolnieni z podatków. Każdy z przypadków niesie ze sobą szanse i zagrożenia, jednak dopóki „gra w demokrację" się toczy, błędy da się naprawić, a szanse wykorzystać.

Jednym z warunków dalszego ciągu „gry w demokrację'' jest to, żeby ani instrukcja nie regulowała każdego posunięcia, ani żeby przypadek każdego nie deregulował. Instrukcja definiująca każdy ruch to totalitaryzm, rządzący każdym ruchem przypadek to anarchia. W obu „systemach" wolność jest towarem deficytowym. Jednak mit złotego środka jest w tym przypadku nawet nie tyle „wzniosłym banałem", co wartością bezużyteczną, bo względną. Grając, zajmujemy zawsze określoną pozycję. Wszyscy. Dla każdego środek wypada trochę gdzie indziej, a instrukcja „znajdź złoty środek" byłaby raczej zachętą do zabawy w samotności albo przynajmniej w małych, zamkniętych grupach. Czy zatem jedna z zasad „gry w demokrację" powinna brzmieć: „nie myśl o złotym środku; negocjuj, a jeżeli trzeba, spieraj się"? 

Dopóki negocjujemy, gramy wspólnie, choć każdy z graczy ma własne interesy. Gra indywidualna rozpoczyna się wtedy, gdy tworzymy instrukcję: „nie gram w cudzej grze, graj w mojej grze!". Przebieg takiej rozgrywki może mieć taki na przykład scenariusz:

gracz A: oto instrukcja

gracz B: renegocjujmy instrukcję

gracz A: pada deszcz

gracz B: podrożało złoto

gracz A: 1jx7fb6

gracz B: oto instrukcja

itd.

 

Gra szybko staje się nudna i uciążliwa. Następnie - zazwyczaj gwałtowanie - niebezpieczna, z bełkotu zmieniając się w acting out.

Specyficznym przypadkiem gry jest „gra w sztukę". Jej instrukcja nigdy nie jest kompletna, a zawarte w niej reguły są w większości na tyle niejasne, że nieporozumienie jest jej nieodłącznym składnikiem - (nie)chcianą regułą. Przypadek, a właściwie „przypadki" (rozumiane jako coś możliwego, a niekoniecznego) chyba lepiej charakteryzują sztukę niż „reguły". Istnieje również możliwość wybiórczego przestrzegania reguł lub ich negocjacji. Owa dynamika raczej „przypadku" niż „reguły" (przy niejasności i niekompletności reguł) pozwala na fascynujące sklejanie i kompilowanie - odkrywanie nowych możliwości.

 

Tekst: Paweł Brożyński

Kuratorka: Beata Seweryn

 

Janek_SImon
Janek_SImon

Nikita_Kadan
Nikita_Kadan