Mobilni i kreatywni. Sztuka to ruch. MIGRACJE / KREACJE

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Joanna Dąbrowska, Mobilni i kreatywni

Na jednym z głównych węzłów komunikacyjnych Trójmiasta, w pobliżu Dworca PKP w Gdyni w poniedziałek, 1 lipca o 19.00 rozpoczęło się niecodzienne, mobilne otwarcie wystawy MIGRACJE | KREACJE. W przestrzeni publicznej trasy kolejowej Gdynia-Sopot-Gdańsk prace przygotowali czołowi reprezentanci polskiej sztuki współczesnej: Julita Wójcik, Iwona Zając, Anna Witkowska, Ludomir Franczak, Krzysztof Topolski, Radek Szlaga, Galeria Rusz, Sławomir Elsner oraz Sławek ZBK Czajkowski.

Jaki był cel artystów? O tym w kilku słowach opowiedziała Karolina Grabowicz-Matyjas, dyrektor Muzeum Emigracji w Gdyni, które zorganizowało całe przedsięwzięcie.

̶ Postawiliśmy pytanie o współczesne rozumienie słów emigrant, imigrant, migracja. Chcieliśmy jednocześnie wpisać proces migrowania w stan przemieszczania się, w dynamiczną przestrzeń kolei podmiejskiej. Justyna Wicenty, kuratorka wystawy podkreśliła różnorodność form wybieranych dla artystycznych wypowiedzi ̶ Niemal każdy z zaproszonych artystów poruszał się w innym obszarze. Mamy tu murale, billboardy, instalacje, prezentacje wideo, gazetę jednorazową, a nawet aplikację na telefon. Ważne, że do tych działań wykorzystano istniejącą infrastrukturę i nadano nowy sens trywialnym rekwizytom życia miasta ̶ gablotom, billboardom, darmowym gazetkom rozdawanym mieszkańcom.

Spotkanie rozpoczęło się przy pracy Iwony Zając. Jej mural Jestem cudzoziemką. Czy masz dla mnie jakąś radę? to nie tyle zamknięta całość, co zaproszenie do dialogu dla wszystkich mijających go przechodniów. Jestem naprawdę ciekawa, jakie rady otrzyma owa cudzoziemka ̶ powiedziała artystka ̶ słowo "cudzoziemka" jest uważane za staroświeckie, ale dla mnie jest wciąż żywe i pełne znaczeń.

Po kwadransie przeznaczonym na rozmowę z artystami, krótki poczęstunek i wpisanie pierwszych rad na billboardzie przez uczestników wernisażu, kuratorka wystawy przeszła do kolejnej pracy ̶ instalacji Julity Wójcik Transatlantyk. Julita Wójcik podkreśliła wyjątkowość miejsca, jakim jest gdyński port w kontekście emigracji, opowiedziała o inspiracjach Gombrowiczem i podkreśliła podobieństwo między trudną sytuacją ekonomiczną artysty i emigranta.

Etapem mobilnego wernisażu były prace Sławomira Elsnera z cyklu Displaced, a zaraz potem mural Sławomira Czajkowskiego, wciąż jeszcze powstający na budynku widocznym z peronu SKM Gdynia Główna. Na kolejny przystanek zaplanowanej trasy uczestników wernisażu zabrała kolejka SKM.

W Gdyni Redłowie na billboardzie umieszczony została jedna z dwóch prac Radka Szlagi, Gary. Z kolei na samym peronie znalazła się gablota ilustrująca projekt Ludomira Franczaka Odzyskane, przywołującego sylwetki Niemców ze Słupska, którzy po II wojnie światowej musieli złożyć deklaracje lojalności wraz ze swoimi krótkimi życiorysami. To właśnie te mikro-biografie zostały "odzyskane" ̶ wyjaśniał autor ̶ ale znaczenie tego nośnego słowa jest dużo większe ̶ to również duchy niemieckiej przeszłości, tak rzadko artykułowanej, jak i termin "ziemie odzyskane", jakim posługiwała się polska, komunistyczna władza. To nie historie w jakikolwiek sposób polityczne, ale życiorysy podobne do tych, które wysyłamy dziś szukając pracy. Częścią instalacji jest jednorazowa gazeta o tym samym tytule, dystrybuowana wśród gości otwarcia i rozdawana w czasie trwania MIGRACJI | KREACJI pasażerom na trójmiejskich dworcach.

W czasie podróży na przystanek w Gdańsku Oliwie część z uczestników zapoznawała się z instalacją Arszyn | Emigrant GPS, przygotowanej przez Krzysztofa Topolskiego. To projekt, który formie aplikacji na telefon komórkowy, wykorzystując elementy słuchowiska, wywiadów i akustycznych krajobrazów opowiada o doświadczeniach polskich emigrantów w Wielkiej Brytanii.

Na miejscu widzowie zastali drugą część instalacji Radka Szlagi, Azbest, oraz mieli okazję poznać pracę Anny Witkowskiej, prezentowaną w gablocie na peronie. Zgromadzonym opowiedziała o swoich inspiracjach Duchampem i próbach ironicznego podsumowania swojej dotychczasowej działalności artystycznej. W dalszej podróży uczestnicy z okien pociągu oglądali billboardy Galerii Rusz znajdujące się w Gdańsku Stoczni.

Ostatnim etapem wędrówki przez przestrzeń wystawy był Gdańsk Główny, gdzie na dworcu PKP umieszczone zostały instalacje Iwony Zając Jestem zwyczajna i Dziennik Anny Witkowskiej. Goście posłuchali anegdot o emigracyjnym życiu Iwony Zając i spotkaniu z księciem Karolem. W asyście niezawodnego tego wieczoru megafonu kuratorki wystawy, po dwóch godzinach wspólnej podróży, zwiedzania i rozmów, mobilne otwarcie dotarło do swojego finału.

Łukasz Kierznikiewicz, Sztuka to ruch

W ruchliwych okolicach trójmiejskich dworców kolejowych powstała wystawa dedykowana tułaczom. MIGRACJE / KREACJE do opowiedzenia ich historii używają języka sztuki w przestrzeni publicznej. Wystawa podjęła nie tylko temat migrowania jako znaku naszej epoki, ale i wykorzystała całą metaforykę podróży i drogi do opisania problemów społeczeństw XXI wieku.

Dlaczego Trójmiasto? To właśnie w Gdyni formowane jest właśnie Muzeum Emigracji, placówka stawiająca sobie za zadanie nie tylko dokumentowanie długiej i niełatwej historii polskich migracji zarobkowych, ale i polemikę z stereotypami, jakimi obrosło to zjawisko. Do ich weryfikacji kuratorka Justyna Wicenty wybrała narzędzie w postaci polskiej sztuki. Wśród artystów znalazła się Julita Wójcik, laureatka Paszportu Polityki za 2012 rok, oraz mieszkający na stałe w Niemczech Sławomir Elsner. O swoich prywatnych doświadczeniach emigracyjnych opowiedział Sławek Czajkowski, a Anna Witkowska nawiązała do Marcela Duchampa. Nową wariację wcześniejszego projektu zaprezentował Radek Szlaga.

Postawiono na kontakt z jak najliczniejszą publicznością – na trasie Gdynia-Sopot-Gdańsk z kolei podmiejskich codziennie korzysta około 150 tysięcy ludzi. Kolejnych kilkanaście tysięcy stanowili goście Open'era. Przestrzeń dzielona z innymi, całkiem przypadkowymi osobami, to dobre tło dla rozmowy o doświadczeniach emigrantów, uchodźców i uciekinierów. Dyskretnie wplecione w obszar organizowany zazwyczaj w oparciu o kryterium komercyjnej przydatności sprawiły, że stał się on atrakcyjnym forum dyskusji. Przechodnie, głównie festiwalowa młodzież, wypełnili mural Iwony Zając radami dla jej archetypicznej Cudzoziemki w jedno popołudnie. Choć dużą część zajęły wygłupy i motywy falliczne, nie zabrakło głosów autentycznie zaangażowanych.

Ruch jako dominantę wystawy najlepiej wydobyła praca „Arszyn Emigrant GPS” Krzysztofa Topolskiego. W autorskiej aplikacji na telefon zaprezentował on instalację audio uruchamianą przez geolokalizację. Nie tylko komentarze, ale cały bank dźwięków dał możliwość odbycia intymnej wizyty w środowisku emigracji zarobkowej w Wielkiej Brytanii. Trasa z Gdyni do Gdańska na moment stała się drogą, jaką w ostatnich latach najliczniej przebywają polscy emigranci.

To, jak dynamiczną platformą działań artystycznych jest trójmiejska kolej podmiejska, uświadomiła niezaplanowana przez artystów ani organizatorów interakcja. Dwa billboardy galerii Rusz zostały użyte przez nieznane, ale niewątpliwie dobrze przygotowane osoby do zabrania głosu w jednej z bardziej medialnych afer ostatnich tygodni: sprawy Edwarda Snowdena i jego denuncjacji amerykańskiego programu PRISM. Największe zamieszanie wywołało rozesłanie do prasy maili z informacją, że to akcja samego Muzeum Emigracji. Ten humbug szybko został zdementowany, ale nieautoryzowana artystyczna partyzantka osiągnęła swój cel i ściągnęła uwagę dziennikarzy z całego kraju. Miała też jednak głębsze znacznie. Była bowiem symbolicznym przecięciem pępowiny łączącej MIGRACJE / KREACJE z oficjalną instytucją, jaka stała za organizacją wystawy. Przywrócenie pierwotnej postaci billboardom nie mogło już niczego zmienić. Wystawa stała się forum niekontrolowanej dyskusji o wolności w dobie powszechnego elektronicznego nadzoru.

Mniej spektakularny epizod miał miejsce dzień później, kiedy z gabloty na jednej z gdyńskich stacji zniknęła bodajże najciekawsza praca wystawy, „Odzyskane” Ludomira Franczaka. Instalacja była częścią większego projektu, który w czasie samych MIGRACJI / KREACJI przybrał między innymi postać bezpłatnej gazety i ogłoszeń rozwieszanych na peronach. „Odzyskane” przywołują biografie zwykłych ludzi, Niemców ze Słupska, którzy po wojnie byli zmuszeni złożyć deklaracje lojalności wraz z życiorysami, z reguły jednak wybierali wyjazd z rodzinnych stron. Czy szukający na całym świecie dowodów swojej świętości Polacy mogli być też tymi, którzy zabierali innym domy? Czy możemy odzyskać pamięć o tamtych ludziach i własnej, nie zawsze krystalicznie czystej przeszłości? Jeszcze chyba nie w pełni doceniona praca Franczaka musiała wywarzeć piorunujące wrażenie na tych, którzy usunęli instalację z przestrzeni publicznej.

„Odzyskane” to nie jedyna akcja, która rozszerzyła semantyczne pole poszukiwań MIGRACJI / KREACJI daleko poza kwestię współczesnych masowych wędrówek. Refleksjom etycznym towarzyszyły również te bardziej ogólne, na temat wspólnoty doświadczenia artysty i emigranta. Uchwyciła je w pracy „Transatlantyk” Julita Wójcik. Dryfując na tratwie z walizek spoglądała z niepewnością w stronę horyzontu. Wszystko jest w ruchu, tymczasowe i prowizoryczne, niepodparte autorytetem żadnej instytucji.

Żywa komunikacja zawsze wymyka się planowaniu. Podobnie jest ze sztuką w przestrzeni publicznej, która z definicji jest miejscem nacechowanym przypadkowością. Szeroki nurt komentarzy, próby zawłaszczania prac dowodzą, że powstało coś energicznego i niebanalnego.

MIGRACJE / KREACJE, trasa kolejowa Gdynia-Sopot-Gdańsk, 1.07 – 14.07.2013