Od oporu do emancypacji

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Prawie sześć lat temu, w kwietniu 2007 roku, podczas wiecu w obronie praw kobiet i konstytucji, zwołanym przez Porozumienie Kobiet 8 Marca, pytałyśmy uczestniczące w nim osoby o to, co to dla nich jest opór. W tym roku, podczas XIV warszawskiej Manify postanowiłyśmy ponowić to pytanie. Opór powstaje w momencie, kiedy czujemy, że mamy już dość. Możemy odczuwać to bardziej lub mniej intensywnie, możemy rutynowo powtarzać czynności utrwalające nasze umiejscowienie w pozycji oporu, która jest w jakiś sposób stała, niemniej sama decyzja o tym, żeby się postawić, powstać z kolan, wymówić niewolę czy służbę, przychodzi na ogół zupełnie nieoczekiwanie. W wywiadach z tego roku znacznie częściej pojawiały się przykłady konkretnych działań, pojawiały się też osoby, które wskazywały na emancypację, jako proces, w którym dokonujemy trwałej zmiany świata. Emancypacja jednak, jak wiadomo od Marksa, a wcześniej od wszystkich tych, którzy próbowali zmieniać otaczającą ich rzeczywistość, wiąże się z diagnozą własnej sytuacji jako opresji... oraz z podjęciem wysiłku na rzecz zmiany, czyli również oporem wobec tego, co generuje ucisk.

Jedną z wielu form celebrowania tego momentu niezgody jest sztuka. W tym roku jedna z najbardziej znanych pisarek amerykańskich, Eve Ensler, autorka znanych również w Polsce „Monologów waginy”, wystawianych co roku w wielu krajach na świecie w Walentynki, zaproponowała taniec przeciw przemocy wobec kobiet – One Billion Rising, który odbył się w 120 krajach, w tym również w kilku miastach w Polsce. Ten żywy, grupowy taniec został również wykonany podczas tegorocznej Manify, i to on towarzyszy wypowiedziom o oporze, które zebrałyśmy w tym roku. (czytaj więcej: http://onebillionrising.org/ )

One Billion Rising jest dedykowany osobom, które doświadczały przemocy, jest formą wsparcia i solidarności, ale również próbą powstania z poniżenia, w jakie wpycha nas nienawiść i agresja. Jako działanie podejmowane wspólnie przez kobiety i osoby wspierające walkę z przemocą, jest formą oporu wobec patriarchalnej władzy skazującej ofiary przemocy na życie w poczuciu winy, wstydu i poniżenia. W książce „Walczące słowa” Judith Butler zwraca uwagę na konieczność odróżnienia celu i skutku mowy nienawiści i innych form przemocy. Choć każdy motywowany agresją czyn jest nastawiony na spetryfikowanie ofiary, wzbudzenie jej lęku, pacyfikację jej działania, nie każdy akt przemocy odnosi skutek. Istnieje wiele sposobów takiego reagowania na mowę nienawiści czy przemoc, które je unieszkodliwiają, przez co nie dochodzi do zamierzonego przez autorów tego typu działań skutku. Może to być subwersja, śmiech czy unik – istnieje wiele sposobów działania, których wspólnym elementem jest opór.

W Warszawie formą oporu jest dziś również noszenie flamastrów. Dwie zatrzymane po Manifie osoby twierdzą, że policja oskarżyła je na komisariacie przy ul. Wilczej o wykorzystanie tych skomplikowanych wynalazków do „czynu feministycznego”. Jacques Ranciere już dawno stwierdził, że policja to forma organizacji tego, co postrzegalne. Funkcją sztuki jest w jego przekonaniu przekształcanie tego pola, nowe dzielenie postrzegalnego. Jak pokazuje przykład młodych zatrzymanych, sztuka wyszła już poza galerie i muzea, niemniej – w definiowaniu jej działania spory udział mają nadal instytucje publiczne... tylko innego, niż wcześniej typu.

W latach osiemdziesiątych w Polsce noszono oporniki, zaś solidarność zaczęto pisać wielką literą i alienować od walki o prawa pracownicze. Dziś, w czasach prekariatu, gdy większość narażona jest na szereg form opresji, dywersyfikują się nie tylko wpinane w klapy znaczki, ale również formy i strategie stosowanego oporu, coraz częściej uczestniczą w nich również artystki i artyści. Możemy mieć tylko nadzieję, że przyniosą one zmianę.

tekst: Ewa Majewska