W Polsce lat międzywojennych miał miejsce niezwykły precedens. Odzyskana po 123 latach zaborów niepodległość zaowocowała boomem w wielu dziedzinach ludzkiej działalności, w tym oczywiście w sztuce. Nie mieliśmy, i pewnie mieć nie będziemy nigdy więcej takiej aktywności wśród twórców, jaka ogarnęła literatów, malarzy, architektów po 1918 roku. Oczywiście trudno się temu dziwić, a fakt, że boom ten trwał ledwie 20 lat tylko podnosi jego atrakcyjność.
Modernizm, kierunek narodzony w architekturze w pierwszych latach XX wieku (który nota bene do dziś trwa nieprzerwanie i ma się bardzo dobrze) dość szybko ogarnął Europę, a jego rozkwit czasowo pokrył się z naszym kulturalnym rozkwitem po 1918 roku. Nie dziwi więc, ze i polscy architekci chcieli budować w tym - znanym i cenionym już - stylu. Na lata 20-lecia przypada więc "złoty wiek" naszego modernizmu.
Dostrzegł to fotograf, Czesław Olszewski - z wykształcenia architekt. Z pasją (i niewątpliwym talentem) fotografował "na bieżąco" powstające wtedy gmachy - z Warszawy, Gdyni, Zakopanego, Ciechocinka. A że nie miał zamiaru tylko ich dokumentować - powstały prace, które mają wartość podwójną: pokazują budynki o nowoczesnej ciekawej architekturze (z których większość przepadła zresztą w wojennej pożodze), ale też są po prostu bardzo dobrymi fotografiami.
Architektura modernistyczna wydaje się łatwa do sfotografowania. Geometryczne bryły o prostych formach, złożone najczęściej tylko z linii pionowych i poziomych oraz kątów prostych - to dla twórcy posługującego się bielą i czernią obiekt wymarzony. Doskonale daje się tu uchwycić światłocienie, proste gry i kontrasty między krzyżującymi się liniami prostymi. Jednak Olszewski wyszedł poza tę - na dłuższą metę banalną - geometrię. Jego zdjęcia opowiadają o prostych budynkach, jednak na każdym zdjęciu widać rys fotografa, widać, że wyczekał on na odpowiedni moment, że patrzył nie tylko na same ściany, ale i na to, jak rozkłada się na nich światło, jak najlepiej pokazać zróżnicowanie materiałów i faktur. Świetnie to widać szczególnie na fotografiach wnętrz - gdy poza marmurami i kamieniem pojawiają się też meble (na żadnym ze zdjęć nie ma za to człowieka). W jednym z gabinetów czy w hollu budynku sądu w Gdyni światło (niemożliwe, żeby osiągnięto to przypadkiem) perfekcyjnie rysuje nie tylko monumentalne ściany z pilastrami, ale i stojące obok miękkie fotele i kamienne stoliki. Każdy z użytych materiałów ma na tych fotografiach swoją fakturę i charakterystykę.
Kilka tysięcy negatywów Olszewskiego zalegało przez lata magazyny Instytutu Sztuki PAN, aż dość niedawno wydobyła je na światło dzienne prof. Marta Leśniakowska. Kilkadziesiąt zdjęć z tego zbioru pokazano najpierw w siedzibie IS PAN, później w kilku placówkach w Polsce, do 2 marca można je oglądać w warszawskim Pałacu Kultury.
Trwająca właśnie ekspozycja pozostawia wiele do życzenia - zdjęcia byle jak zawieszono w korytarzu, nie mówiąc już o wprowadzającym w błąd tytule (wystawę zatytułowano "Warszawska architektura modernistyczna lat 1930-tych", podczas gdy większość prac wykonano gmachom w Gdyni, Zakopanem, Ciechocinku - być może chodziło o stołeczną proweniencję form i twórców, nie jest to jednak jasne). Nie zmienia to jednak faktu, że prezentacja trafia i do znawców architektury, i fotografii.
Syn fotografa, Andrzej K. Olszewski (nota bene znany historyk architektury) wspomina pasje ojca do fotografowania nie tylko budynków. Czesław znał wielu artystów i chętnie fotografował ich prace do katalogów czy albumów, dokumentował polskie pawilony na wystawach światowych, reprodukował rysunki Stanisława Noakowskiego, którego bardzo cenił. Lubił też fotografować pejzaże - czyli przestrzenie pozbawione architektury. Dziś jednak - dzięki "odkryciu" przez Martę Leśniakowską znamy Olszewskiego głównie jako fotografa modernizmu. I może to dobrze - bo te zdjęcia doskonale wpisują się do grupy prac (i artystów), które po dziś dzień są namacalnym dowodem fascynującego boomu w polskiej sztuce dwudziestolecia, która też nie pozostała bez wpływu na to, co artyści tworzą dziś.
Zaś budowle Bohdana Pniewskiego, Romualda Gutta, Macieja Nowickiego, Romualda Millera, Juliusza Żórawskiego - czyli architektów, których dzieła Olszewski uwieczniał, do dziś dla wielu wyznaczają poziom i klasę nowoczesnej architektury.
Anna Cymer
Dekada swingu. Warszawska Architektura Modernistyczna lat 30. XX w. w fotografii Czesława Olszewskiego ze zbiorów Instytutu Sztuki PAN, Galeria Jubileuszowa Pałacu Kultury i Nauki (IV piętro), Warszawa, 3.02-2.03.2007.
Fotografie z ekspozycji: Anna Cymer, reprodukcje prac Czesława Olszewskiego pochodzą ze zbiorów Instytutu Sztuki PAN w Warszawie.