Egocentryczne, niemoralne, przestarzałe. Współczesne wizerunki artystów

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Grzegorz Sztwiertnia, Uzdrowiciel, 1998-2005, wł. artysty
Grzegorz Sztwiertnia, Uzdrowiciel, 1998-2005, wł. artysty

Adam Mazur: Jedną z cech wyróżniających silnie osadzoną w tradycji romantycznej polską kulturę artystyczną jest przywiązanie do koncepcji autonomicznego podmiotu artystycznego. Przygotowaną przez Bożenę Czubak w Zachęcie wystawę "Egocentryczne, niemoralne, przestarzałe. Współczesne wizerunki artystów" można czytać zarówno jako celebrację przez artystów przestarzałych koncepcji, jak i próbę przekroczenia dotychczasowych ram dyskursu artystycznego.

Grzegorz Borkowski: Wystawa realizuje przebiegłą taktykę: proponuje czytelny dla publiczności temat wizerunków własnych artystów (który łatwo daje się przetłumaczyć na dobrze znane pojęcie autoportretu), a jednocześnie przedstawia do oglądania zestaw prac śmiało wykraczających poza teren wyobrażeń tej publiczności, dotyczących tego, jak autoportret może wyglądać.

Stanisław Ignacy Witkiewicz, Autoportret w Tatrach, 1930, wł. E. Franczak, S. Okołowicz
Stanisław Ignacy Witkiewicz, Autoportret w Tatrach, 1930, wł. E. Franczak, S. Okołowicz

Narcystyczne, moralne, na czasie

Jedną z cech wyróżniających silnie osadzoną w tradycji romantycznej polską kulturę artystyczną jest przywiązanie do koncepcji autonomicznego podmiotu artystycznego. Przygotowaną przez Bożenę Czubak w Zachęcie wystawę "Egocentryczne, niemoralne, przestarzałe. Współczesne wizerunki artystów" można czytać zarówno jako celebrację przez artystów przestarzałych koncepcji, jak i próbę przekroczenia dotychczasowych ram dyskursu artystycznego. Rozpoczynając dyskusję, kuratorka unika definiowania pojęć nawet tak kluczowych jak "wizerunek własny artysty". Brak precyzji szczególnie widoczny w wypadku towarzyszącej projektowi publikacji z pewnością nie ułatwia recepcji, a w wielu miejscach może prowadzić do nieporozumień, ale ma tę zaletę, że zostawia duży margines swobody dla ewentualnych interpretatorów.

Skrupulatnie tropiącej wizerunki artystów kuratorce udało się zebrać i pokazać w Zachęcie wyjątkowo interesujący zespół dzieł sztuki polskiej ostatnich dekad. "Egocentryczne, niemoralne, przestarzałe" tworzą klasyczne już prace od Althamera, Azorro, Bałki, Bąkowskiego i Beresia po Witkacego, Wyrzykowskiego, Żebrowską i Żmijewskiego. Na wystawie o wizerunku dochodzi często do szczególnego dialogu (a nawet konfliktu) skrajnie różnych prac, artystów i tradycji. O ile zestawienie w jednej sali zajawki z operowej pracy Katarzyny Kozyry, fotografii z udziałem Artura Żmijewskiego z serii "Oko za oko" i filmu z zapisem dyplomu Pawła Althamera wydaje się chwytem łatwym i zgranym, to niedalekie sąsiedztwo siedzącego w balii umazanego błotem "Kardynała" i taplającej się w wannie pełnej nasion rzeżuchy Teresy Murak jest godne uwagi. W przestrzeni otwierającej narrację wystawy, której patronują autoportrety Witkacego i Kantora, natkniemy się na inspirujące zderzenie performensów Beresia i Truszkowskiego, którym towarzyszy dokumentacja działań Cieślarów. Równie ciekawie jest w sali, gdzie razem z pracą "Artysta do kupienia"(1985) duetu KwieKulik przywołana jest dokumentacja o dekadę późniejszej akcji malowania bzów przez Przemysława Kwieka, ale także wraz z celebrowanym niedawno, analogicznym sprzedawaniem się Joanny Rajkowskiej. Tuż obok tej serii pojawiają się prace Modzelewskiego, Dwurnika, "Artysta jeleń" Robakowskiego czy zamawiający swoje portrety u ulicznych rysowników Oskar Dawicki. Oczywiście nie wszystkie prace pokazane na wystawie mają szczęście mieć dobrych sąsiadów. Chociaż Barbara Konopka próbuje naśladować gest Witkacego, trudno oprzeć się wrażeniu, że jest to powtórzenie naciągane i niewiele wnoszące (co widać, kiedy się ogląda oba portrety wielokrotne w bezpośrednim dialogu ze sobą). Różnica poziomu prac daje o sobie znać również w sali, gdzie pomieszczono obok prac takich artystek jak Paulina Ołowska, Julita Wójcik, Elżbieta Jabłońska, czy Agata Bogacka bardzo średnie realizacje Doroty Podlaskiej, duetu Karska/Went czy Alicji Żebrowskiej. Podobny rozziew pojawia się w tej samej sali, gdzie sąsiadują ze sobą Kuba Bąkowski i Andrzej Karmasz. W tym kontekście nie można się oprzeć wrażeniu, że niektórzy artyści znaleźli się na wystawie nie tyle ze względu na poziom prac, ile dzięki ścisłej współpracy z Galerią Le Guern, której program ustala kuratorka wystawy w Zachęcie.

Temat wizerunku czy szerzej, podmiotowości artysty wydaje się wyjątkowo inspirującym kluczem interpretacyjnym, który może pomóc opisać zmienną sytuację sztuki współczesnej. Bożena Czubak nie boi się aplikowania pojęcia wizerunku nawet do wyjątkowo skoncentrowanej na postaci autora/artysty sztuki krytycznej (w książce opisanej w rozdziale "Sobą poręczone"), feministycznej (rozdział "Ja to jednak nie ktoś inny") czy neoawangardowej (rozdział "Ani egocentryczne, ani niemoralne, ani przestarzałe"). Trudno jednak nie zauważyć, że często problem "wizerunku" zredukowany zostaje do banalnego autoportretu. Przykładem redukcyjnego myślenia może być użycie na wystawie pracy Artura Żmijewskiego, skądinąd artysty, nad którego wizerunkiem ostatnimi czasy intensywnie pracowało wiele osób. W fotografii z serii "Oko za oko" (na której pojawia się artysta) doprawdy trudno doszukać się jakichkolwiek intencji gry z wizerunkiem własnym. Ta praca po prostu mówi o innych problemach (o artyście mówi tyle, ile banał, że "każdy malarz maluje sam siebie"). W tym kontekście rzeczywiście ważna jest odpowiedź na pytanie postawione przez Bożenę Czubak w towarzyszącej książce, instrukcji obsługi wystawy: "O ile rysów współczesnych wizerunków można dopatrywać się nie tylko w obrazowaniu siebie, ale i, a może przede wszystkim, w różnie artykułowanych obecnościach artystów w ich praktykach, to wyłania się pytanie o to, co właściwie jest artykułowane. Czy chodzi o autora, podmiot, czy 'ja' bez którego, jak by powiedział Gombrowicz 'ani rusz'".

Analizując zmianę, jaka dokonała się po zamknięciu rozdziału sztuki krytycznej Bożena Czubak wydaje się prezentować ambiwalentny stosunek do coraz bardziej ulotnej, mniej stabilnej tożsamości artystycznej. Z jednej strony przynosi ona oczekiwaną z dawna nadzieję na refleksyjną śmierć autora, o której sporo się pisało, ale której w polskiej sztuce nigdy na dobrą sprawę nie przeżyliśmy. Z drugiej, ma za złe artystom rosnący narcyzm i zainteresowanie - kosztem sztuki - wizerunkiem własnym. "Artyści najmłodszego pokolenia często sprawiają wrażenie, jakby nie mogli oderwać wzroku od własnej osoby. Co więcej, ich zapatrzenie w siebie graniczy z egoistycznym sytuowaniem się w centrum uwagi, na pierwszym planie, zdominowanym ich własną obecnością" - pisze mimochodem Czubak, analizując prace grupy Magisters (trochę mniej kąśliwe fragmenty znajdziemy przy okazji analizy odejścia młodych artystek od krytycznego feminizmu w stronę lanserskiego wykorzystywania mediów do opowiadania o tym, jak malować paznokcie i jakie nosić rajstopy w tym sezonie). To ciekawe napięcie między silnym podmiotem a wielością tożsamości i grą z wizerunkiem własnym, ujawniające się na wystawie, nie zostało jeszcze przepracowane. Nawet przez autorkę, która z jednej strony fascynuje się Tracey Emin i Andy Warholem, z drugiej ma za złe artystom zbytnie zainteresowanie sobą.

Kończąc warto upomnieć się o wielkich nieobecnych wystawy o wizerunku własnym - przede wszystkim Zbigniewa Liebrę, który jest jednym z najbardziej świadomych artystów poruszających się na tym polu zarówno jeśli chodzi o kontakty z mediami, jak i tworzenie własnego panteonu mistrzów; o roli Libery w sztuce ostatnich dekad wspominać nie trzeba. Aż dziwne, że Bożenie Czubak, której (prawie) wszystko kojarzy się z wizerunkiem, nie wpadł do głowy akurat ten artysta. Mówiąc o nowych pozycjach podmiotowych i wizerunku ciekawie byłoby zobaczyć prace Uklańskiego, Sasnala (być może komiks, jakkolwiek ważny, nie mógł znaleźć się na wystawie sztuki w Zachęcie), Radziszewskiego, Kuśmirowskiego, Osiki, czy Gilewicza. Być może poczucie niedosytu wynika z atrakcyjności i potencjału tematu i nie ma sensu wypominać tego autorce.

Na wystawie (ale i w książce) względnie mało mówi się o narcystycznej stronie wizerunku własnego artysty i sztuki współczesnej w ogóle. Tak jakby nadal temat był trochę tabu. Narcyzmu dotyczy jedna z najciekawszych prac, mianowicie realizacja Dominika Lejmana "Dyskrecja warunkowa". "Na powierzchnię monochromatycznego obrazu," - opisuje realizację Bożena Czubak - "wyświetlane są dwie projekcje; pierwsza to rejestracja wideo przedstawiająca nagą postać autora, siedzącego plecami do widza i wykonującego jakieś nieokreślone rytmiczne ruchy, druga jest bezpośrednią transmisją z przestrzeni przed obrazem". Lejman nie wykonuje "jakichś nieokreślonych rytmicznych ruchów", tylko sugeruje gest onanizującego się narcyza, który jedynie pozornie chowa się przed skonsternowaną publicznością, przymusowo wrzuconą w ramy tego autoerotycznego autoportretu. W znacznej mierze Lejman uchwycił gest przewijający się w mniejszym lub większym stopniu we wszystkich realizacjach pokazanych na wystawie. Jeśli temat wizerunku własnego (artysty) jest aktualny i na czasie, to m.in. przez związek z narcystycznym charakterem naszych czasów.

Adam Mazur

Elżbieta Jabłońska, Supermatka, 2002, wł. Galeria Fizek, Poznań
Elżbieta Jabłońska, Supermatka, 2002, wł. Galeria Fizek, Poznań

Hubert Czerepok i Zbigniew Rogalski, Diabelski młyn, fot. J.Rajkowska, 2003, dzięki uprzejmości Galerii Raster, Warszawa
Hubert Czerepok i Zbigniew Rogalski, Diabelski młyn, fot. J.Rajkowska, 2003, dzięki uprzejmości Galerii Raster, Warszawa

Zofia Kulik, Light Rose III 2000, dzięki uprzejmości Galerii Le Guern, Warszawa
Zofia Kulik, Light Rose III 2000, dzięki uprzejmości Galerii Le Guern, Warszawa

Nie tylko o artystach

Wystawa realizuje przebiegłą taktykę: proponuje czytelny dla publiczności temat wizerunków własnych artystów (który łatwo daje się przetłumaczyć na dobrze znane pojęcie autoportretu), a jednocześnie przedstawia do oglądania zestaw prac śmiało wykraczających poza teren wyobrażeń tej publiczności, dotyczących tego, jak autoportret może wyglądać. W tej warstwie jest zatem w istocie, tak bardzo potrzebnym, projektem edukacyjnym - wskazuje zrozumiały trop przez tereny mało znane lub budzące niechęć. Dla bardziej oswojonych ze strategiami współczesnej sztuki oferuje ciekawą perspektywę, dającą okazję do częściowego podsumowania polskiej sztuki ostatnich dwóch dekad (przekonująco uzupełnionej kilkoma przykładami z dalszej przeszłości). Te dwa cele, czy też dwie warstwy wystawy, szczęśliwie nie kolidują ze sobą, przez co sygnalizują możliwość - powiedzmy ostrożnie - zbliżenia się do siebie, a w przyszłości może i dialogu między dwoma segmentami publiczności, do których są adresowane. To niepodważalny atut wystawy. Można w tym dostrzec pewien paradoks, że akurat postawa artystycznego skoncentrowania się na zagadnieniu własnego wizerunku otwiera takie możliwości porozumienia się.

Nie jest to tak zaskakujące, jeśli zwrócimy uwagę na to, że artyści, podejmując grę ze swoim wizerunkiem czy też o swój wizerunek, sięgają do istotnych zjawisk współczesnej kultury i problemów społecznych. Do tych zjawisk i kwestii, które w realnie odczuwany sposób wdzierają się, ingerują w ich osobowość, prowokują do rewidowania poczucia tożsamości czy aktywnego kształtowania na nowo swego wizerunku. Przewartościowanie związków ze społecznymi rolami, przeszłością, religią, sztuką, seksualnością, ewolucją technologiczną czy kulturą masową to wyzwania, które współczesność stawia nie tylko przed artystami.

Patrząc z jeszcze ogólniejszej perspektywy można powiedzieć, że zdecydowana większość prac pokazanych na wystawie dotyczy oddziaływań, napięć czy rozbieżności między tożsamością osób a ich wizerunkiem. To także jest problem nie tylko artystów. Odkąd dokonała się w Polsce zmiana systemu społecznego, coraz więcej osób postawionych jest przed nową dla nich koniecznością tworzenia własnego wizerunku w kontaktach społecznych. Bo takie wydają się być reguły świata, którego staliśmy się częścią. Zatem podtytuł wystawy mógłby brzmieć "współczesne kwestie własnego wizerunku".

Prezentacja wystawy powoli dobiega końca, kto jeszcze jej nie obejrzał, a dba o swój wizerunek, musi się pospieszyć.

Grzegorz Borkowski

19.09 - 30.10.2005 - "Egocentryczne, niemoralne, przestarzałe. Współczesne wizerunki artystów", Zachęta, Warszawa www.zacheta.art.pl

Katarzyna Kozyra, Koszmar z serii W sztuce marzenia stają się rzeczywistością, Trydent 2004
Katarzyna Kozyra, Koszmar z serii W sztuce marzenia stają się rzeczywistością, Trydent 2004

Agata Bogacka, Najkrótsza droga do domu (1) / The Shortest Way Home (1), 2004, wł. /col. Gregor P.Ordon, Warszawa
Agata Bogacka, Najkrótsza droga do domu (1) / The Shortest Way Home (1), 2004, wł. /col. Gregor P.Ordon, Warszawa