"Legalność przestrzeni" Ewy Partum w gdańskiej Wyspie

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Wystawa nie jest po prostu retrospektywą twórczości Partum, to wypowiedź podporządkowana problemowi dokumentacji sztuki efemerycznej, skoncentrowana wokół trzech głównych obszarów poszukiwań samej artystki. Oś wyznaczająca czytanie całości stanowi praca, która dała tytuł całemu projektowi. To pochodząca z 1971 roku interwencja na placu Wolności w Łodzi, gdzie w niezabudowanej wnęce pomiędzy kamienicami artystka ustawiła wypożyczone drogowe znaki zakazu, a także spotykane powszechnie tablice zakazujące wykonywania przeróżnych czynności oraz podobne, ale wymyślone przez nią znaki. Czytaj więcej:

Dominik Kuryłek,
Legalność przestrzeni. Sztuka Ewy Partum w gdańskiej Wyspie
Agata Araszkiewicz,
Ambiwalencje Ewy Partum
Agnieszka Sural,
Relacja z warsztatów "Reproducing the Past"

Poem by Ewa, 1974, fot. aut
Poem by Ewa, 1974, fot. aut

Wschodnio-zachodni cień, instalacja z murem berlińskim, 1984, fot. aut
Wschodnio-zachodni cień, instalacja z murem berlińskim, 1984, fot. aut

Hochzeit, Galeria Labirynt, Lublin, 1980
Hochzeit, Galeria Labirynt, Lublin, 1980

Poezja aktywna, 1971, przejście podziemne w Warszawie (skrzyżowanie Marszałkowskiej i Al. Jerozolimskich)
Poezja aktywna, 1971, przejście podziemne w Warszawie (skrzyżowanie Marszałkowskiej i Al. Jerozolimskich)

Dominik Kuryłek,
Legalność przestrzeni. Sztuka Ewy Partum w gdańskiej Wyspie

Ostatnio w polskim środowisku artystycznym można obserwować zainteresowanie sztuką lat 70., prowadzącą z jednej strony, rozważania autoteliczne - o samej sobie, z drugiej - dotykającą kwestii ciała, szukającą kontekstu politycznego i społecznego. Po doświadczeniu sztuki krytycznej lat 90. - mocno zaangażowanej w komentowanie polskiej rzeczywistości publicznej, skoncentrowanej na dekonstruowaniu symbolicznej władzy - krytycy i historycy sztuki, często niedoceniali niezwykle twórczego okresu sprzed trzydziestu laty. Wydarzenia polityczne (już historyczne) przerwały naturalną ciągłość sztuki. Aktywni wówczas artyści nie w pełni potrafili odnaleźć się w rzeczywistości stanu wojennego i albo wycofywali się ustępując miejsca m.in. dzikiemu malarstwu, albo wyjeżdżali za granicę w poszukiwaniu nowych inspiracji dla swej sztuki (i lepszych warunków życiowych). Do drugiej grupy należy wybitna konceptualistka i artystka feministyczna - Ewa Partum.

Absolwentka warszawskiej ASP, związana także z Łodzią, gdzie prowadziła galerię "Adres", aktywnie współtworzyła obraz polskiej sztuki od 1965 roku. Jej wyjazd do Berlina Zachodniego w 1982, pomimo ciągłej aktywności w polu sztuki, sprawił, że została częściowo zapomniana. Pokazywana w 2001 roku w Badischer Kunstverein w Karlsruhe jej wystawa retrospektywna oraz wydany z tej okazji katalog miały na celu przypomnieć jej twórczość i zaprezentować działania wykonywane już poza granicami kraju, a przede wszystkim przywrócić jej obecność na kartach historii sztuki. Pokaz w Karlsruhe zaowocował większym zainteresowaniem twórczością Ewy Partum - prezentowane są jej filmy, pojedyncze prace, wspomina się o niej w szerszych opracowaniach o sztuce polskiej i sztuce feministycznej. Dotychczas jednak nie ukazała się publikacja poddająca działania artystki reinterpretacji i całościowo ujmująca obecne w jej sztuce zjawiska. Taką próbę podejmie zapewnie książka przygotowywana przy okazji tegorocznych prezentacji artystki.

Przygotowane zostały dwie wystawy sztuki Ewy Partum. Pierwszą z nich - "Legalność przestrzeni" otwarto niedawno w Instytucie Sztuki Wyspa. Druga, której kuratorką będzie Dorota Monkiewicz, planowana jest na jesieni w Muzeum Narodowym w Warszawie. Wystawa w Stoczni Gdańskiej, kuratorowana przez Anetę Szyłak, została zaprojektowana jako rekonstrukcja najważniejszych wątków w twórczości artystki. Tym samym miała ona dotyczyć problemu zapisu i odtwarzania sztuki efemerycznej. Celem wystawy jest również ujęcie sztuki Partum w nowym kontekście, spojrzenie na nią z aktualnego punktu widzenia, a tym samym przedyskutowanie, przeinterpretowanie jej twórczości. "Legalność Przestrzeni" w Wyspie została pomyślana jako rozwinięty w czasie projekt, w ramach którego odbyły się warsztaty performance, sama wystawa oraz panel dyskusyjny dotyczący twórczości Ewy Partum z udziałem kuratorki, prof. Andrzeja Turowskiego, prof. Grzegorza Dziamskiego, Doroty Monkiewicz i Angeliki Stepken - kuratorki wystawy w Karlsruhe.

Rozpoczynające całość warsztaty re-enactment "Reproducing the Past", czyli praktyki powtarzania, inscenizacji czy też odgrywania wydarzeń z przeszłości, ale z uwzględnieniem subiektywnego na nie spojrzenia oraz dzielącego nas od nich czasowego dystansu i tym samym zmieniającej się perspektywy zorganizowano w ten sposób, że młodzi artyści, którzy przybyli do gdańskiej stoczni, pod kierunkiem samej artystki i kuratorki warsztatów - Bereniki Partum, zapoznali się z twórczością Ewy Partum i po tygodniu przygotowań zaprezentowali w formie performance efekty swoich przemyśleń. Warsztaty rozpoczęła przeprowadzona wspólnie z artystką rekonstrukcja jej wczesnego działania - "Poem by Ewa". Była to akcja z 1971 roku powtórzona na potrzeby filmu w 1973 roku. Artystka, kucając nad brzegiem morza, rzucała na spienione fale litery - konfrontując w ten sposób język sztuki z żywiołem natury.

Podczas warsztatów powstało kilka ciekawych realizacji, które powtarzając artystyczne gesty Partum obudowywały je nowymi, czasem zaskakującymi znaczeniami. Interesująca była akcja zaproponowana przez Angelikę Fojtuch. Artystka poruszając się po podłodze "Modelarni" "łasiła" się niczym kociak do współuczestników ocierając się i przechodząc pomiędzy ich nogami. Po kilkunastominutowym "spacerze" wykrzyczała głośno "Why don`t you want to fuck me". Angelika nie odwołała się do konkretnej pracy. Jednak jej akcja doskonale opisała przypadek Ewy Partum w polskiej historii sztuki. Zwróciła uwagę na kamuflaż przyjmowany przez kobiety-artystki wykluczane z obiegu sztuki lat 70., a dążące do zaistnienia w zmaskulinizowanym środowisku. Reakcje angażowanych w performance przez artystkę współuczestników, polegające na umożliwianiu przejścia kociakowi pod rozstawionymi nogami bądź jego uniemożliwianiu przez wstydliwe, bądź złośliwe ich składanie, przywodziły na myśl chimeryczne reakcje na prace Ewy powstające na początku lat 70. Efekty warsztatów zostały zaprezentowane w trakcie wernisażowego wieczoru wystawy w pobliskiej "Modelarni" gdyż, co znamienne, sama artystka zaskoczona efektami pracy młodych twórców sceptycznie ustosunkowała się do prezentowania ich interpretacji w przestrzeni wystawy.

Wystawa "Legalność Przestrzeni" jest subiektywnym spojrzeniem kuratorki na twórczość artystki. Aneta Szyłak, w swojej praktyce koncentruje się przede wszystkim na działaniu kontekstualnym oraz na kwestiach historii i pamięci. Wystarczy wspomnieć wcześniej organizowane przez Instytut Sztuki Wyspa wystawy: "BHP" czy "Strażnicy Doków", na których prace różnych artystów umieszczone w przestrzeni przesyconej ideami, historią i polityką nabierały interesujących znaczeń, nawiązując dialog z szeroko rozumianym publicznym obszarem stoczni. Podobnie rzecz się miała w organizowanym w Kostrzynie, na granicy polsko-niemieckiej, projekcie "Dialog Loci" oraz na wystawie "Palimpsest Muzeum" zorganizowanej w ramach łódzkiego Biennale.

Wystawa w Instytucie Sztuki Wyspa nie jest po prostu retrospektywą - całościową prezentacją twórczości Partum. Jest to wypowiedź podporządkowana problemowi dokumentacji sztuki efemerycznej, skoncentrowana wokół trzech głównych obszarów poszukiwań samej artystki. Oś wyznaczająca czytanie całości stanowi praca, która dała tytuł całemu projektowi. To pochodząca z 1971 roku interwencja na placu Wolności w Łodzi, gdzie w niezabudowanej wnęce pomiędzy kamienicami artystka ustawiła wypożyczone drogowe znaki zakazu, a także spotykane powszechnie tablice zakazujące wykonywania przeróżnych czynności oraz podobne, ale wymyślone przez nią znaki. Dodatkowym komponentem działania była akcja Partum, która jeździła wokół placu samochodem wyczytując zakazy przez megafon. Odważna i kontestatorska inicjatywa pozostająca jednocześnie w obszarze konceptualnych poszukiwań nie spotkała się wówczas ze zrozumieniem publiczności. Interwencja artystki została zrekonstruowana przed budynkiem Wyspy. Zaprezentowana została ona również na samej wystawie w formie fotografii dokumentujących oryginalną instalację. Pojawia się także w dokumentalnym filmie telewizyjnym z 1972 roku, który dotyczy przede wszystkim prowadzonej przez artystkę od 1971 roku "Galerii Adres" oraz prezentuje jej ówczesny sposób patrzenia na sztukę. Film ten, pokazywany przy wejściu do Instytutu, otwiera całość wystawy i stanowi początek pierwszej osi tematycznej, którą domyka umieszczone na ostatnim piętrze budynku wideo "Kuratorki" z 2005 roku dokumentujące z kolei zdarzenie w BWA w Zielonej Górze - spotkanie artystki z Anetą Szyłak i Dorotą Monkiewicz, przygotowującymi wówczas jej wystawy.

Ciąg prac, prowadzący widza przez dwa poziomy, od jednego bieguna do drugiego, to realizacje Ewy Partum z lat 70. i 80. dotyczące przede wszystkim analizy języka i samego pojęcia sztuki. Na poziomie pierwszym skoncentrowano prace oscylujące wokół pojęcia (re)prezentacji i jego przełożenia na kwestie ciała w ujęciu feministycznym. Najważniejszymi wydają się wykonane jeszcze w Polsce akcje "Kobiety, małżeństwo jest przeciwko wam", performance, podczas którego artystka rozcinała na sobie folię i suknię ślubną, w które zapakowana była jako prezent dla mężczyzny, oraz "Stupid women" - naga Partum odziana w lampki choinkowe śpiewa, tańczy, całuje publiczność galerii. "Łasząc się" do niej zaciera granicę pomiędzy sztuką i rzeczywistością. Subwersywne wykorzystywanie kulturowych wizerunków kobiecości widoczne jest jeszcze w innych prezentowanych pracach. "Zmiana - mój problem jest problemem kobiety" to akcja, podczas której charakteryzatorzy teatralni postarzyli jedną połowę ciała artystki. Performansowi towarzyszyły matka i córka artystki. Konstrukcji własnego języka służyło zatem również przepisywanie rodzinnych historii na herstorie (her - ang. ona). Podobnie w przypadku prezentowanej w tym samym pomieszczeniu pracy "Poem by Ewa" z 1974 roku. Jest to fotografia przedstawiającą nowonarodzoną córkę artystki - Berenikę - ssącą pierś matki. "Kobiece pisanie" i odczytywanie twórczości artystki świadomej swojej płciowości, a także jej kulturowego uwarunkowania przez zmaskulinizowany punkt widzenia, zostało zaprezentowane przez pokazanie na wystawie dokumentów filmowych powstałych współcześnie z wyżej wymienionymi pracami. Film dyplomowy zrealizowanym przez Ryszarda Brylskiego pokazuje feministkę Ewę Partum odważnie sprzeciwiającą się dyskryminacji kobiet i odwołującą się do relacji pomiędzy płciami tak w sztuce, jak i w życiu. Co ciekawe Ewa Partum została poproszona przez Brylskiego, aby przed kamerą paliła papierosa pomimo tego, że na co dzień nie pali. Miało to podkreślić, dodatkowo podkolorować kreowany kamerą wizerunek artystki-feministki. Wplątanie w kulturowe stereotypy wizerunku Partum widoczne jest również w innym z prezentowanych archiwaliów - tendencyjnym materiale Polskiej Kroniki Filmowej, gdzie komentator przedstawił ją, jako nawiedzoną "emancypantkę", której działań nie można traktować poważnie. Wyżej wymienionym pracom towarzyszy pokazywany w formie wydruku artykuł Andrzeja Osęki "Prawdziwy problem Ewy Partum" z 1978 roku opublikowany w czasopiśmie "Kultura". Komentarz do akcji przeprowadzonej w tym samym roku na ulicach Warszawy, gdzie pojawiły się plakaty z postarzoną w połowie twarzą artystki podpisaną "Mój problem jest problemem kobiety", jest przykładem tego, w jaki sposób nawet poważna, wydawałoby się, krytyka nie dysponowała wtedy odpowiednimi narzędziami do odczytania działań poruszających problem "pisania" sztuki przez kobietę - podmiot.

Trzecim obszarem rozważań zaproponowanym przez kuratorkę jest aspekt polityczny w sztuce Partum. Pokazane zostały prace stanowiące próby interwencji Ewy Partum w sferę publiczną, zawłaszczoną w czasach PRL przez władzę. Razem z nimi umieszczono prace oscylujące wokół kwestii emigracji oraz ostatnie propozycje artystki, dotyczące relacji ekonomicznych i powodowanych poprzez nie wykluczeniami społecznymi.

Na środku ustawiono mur pokryty wielkoformatowymi wydrukami - fotografiami z 1984 roku wykonanymi w Berlinie. Praca "Wschodni - Zachodni Cień" przedstawia nagą artystkę stojącą na tle dzielącego miasto i Europę muru. W rękach trzyma litery W (west) i O (ost) - wykorzystywane wcześniej przez Partum jako symbole, znaki służące konstrukcji świata - stały się tu narzędziem, komentarzem do rzeczywistości zarówno prywatnej, jak i publicznej. Komentarzem do sytuacji Ewy Partum jako człowieka i Ewy Partum jako artystki funkcjonującej w obszarze opresyjnej władzy.

Po drugiej stronie "muru" zainstalowano cztery wielkoformatowe wydruki z serii dwudziestu stanowiących pracę pt.: "Samoidentyfikacja". Trzy fotomontaże Ewy Partum przedstawiają nagą artystkę w przestrzeni publicznej PRL. Artystka kroczy w tłumie przechodzącym przez ulicę, stoi przed Pałacem Namiestnikowskim, czy jak na najbardziej znanym z całej serii, stoi naprzeciw milicjantki. Władza, w tym wypadku, to aparat kontroli uosobiany w PRL przez funkcjonariuszkę i architekturę budynku nazywanego za komuny Pałacem Prezydium Rady Ministrów (w którym podpisano Układ Warszawski). Ukazanie zuniformizowanego ciała w przestrzeni publicznej kontrolowanej przez władzę, chociaż inscenizowane w formie fotomontaży, rozbijało strukturę aparatu nadzoru na poziomie publicznym i prywatnym. Czwarty wydruk to fotografia Partum wybiegającej z Małej Galerii na placu Zamkowym, w trakcie wernisażu w 1980 roku, i próbującej wmieszać się w tłum weselników sypiących ryżem na młodą parę, która wyszła z pobliskiego Pałacu Ślubów. Zestawienie wymienionych prac Partum po dwóch stronach muru zwraca uwagę na przekroczenie, swego rodzaju przejście, emigrację, a może należałoby powiedzieć, przemyt idei introwertycznego konceptualizmu do sfery treści o zabarwieniu społecznym i politycznym.

Wśród realizacji prezentowanych w tej części wystawy znajduje się też "ślad" manifestacji "Homage a Solidarność", którą artystka wykonała w 1982 roku w ramach "Czyszczenia Dywanów" - cyklicznych akcji inicjowanych w łódzkim podziemiu artystycznym. Partum odcisnęła na papierze szminkę ze swoich ust wypowiadając poszczególne litery słowa "Solidarność". Każdy odcisk został podpisany odpowiednią literą. Przed powstałą instalacją Ewa Partum rozsypała kwiaty i zapaliła świece. Akcja przeprowadzona przez "tradycyjnie" rozebraną artystkę nawiązywała do spontanicznych akcji patriotycznych, przeprowadzanych przez przechodniów na ulicach polskich miast, kiedy to układano krzyże z kwiatów, będące wyrazem oporu wobec władz. Partum weszła w dialog nie tylko z władzą, lecz także ze zbiorowym, masowym charakterem tego typu wydarzeń. Jako artystka - kobieta - podmiot zamanifestowała poparcie dla ruchu dążącego do obalenia totalitaryzmu oraz podkreśliła własne indywidualne w nim uczestnictwo. Zainscenizowała manifestację oporu kobiety wobec opresji władzy. Przeprowadzenie akcji w ten sposób w czasie, gdy sztuka zeszła do podziemi, a raczej należałoby powiedzieć do krypt kościołów, mogła być uznana za profanację wzniosłych idei wyzwolenia. Walka ze totalitarnym zniewoleniem nie oznaczała likwidacji mechanizmów kontrolowania ciała. O tym przekonać się mieli później artyści lat 90.

Zniewolenie przez system będący iluzją wolności pokazuje także współczesna praca Partum - "Perły". Artystka podczas swojej wizyty w Museo Vostell w Maltipardzie w Hiszpanii zaproponowała emigrantkom z Ameryki Południowej wspólne wykonanie flagi hiszpańskiej, w której kolor czerwony zostałby wycałowany ich uszminkowanymi ustami. Zaproszone do performance kobiety nazywane są właśnie "perłami", zarabiają sprzątaniem na życie swoich rodzin za oceanem. Przed stworzeniem flagi uczestniczki zainscenizowały porządkowanie otoczenia, a po wykonanym performance odeszły zrywając z szyj perłowe naszyjniki. Artystka również brała udział w wydarzeniu. Wpisując się w tę społeczność zasugerowała swoje własne funkcjonowanie na emigracji. Jednocześnie zwróciła uwagę na problem przemieszczania się, swoistego nomadyzmu, oderwania od korzeni, iluzję stabilizacji, frustrację i brak. Mocno też uwypukliła ciągle obecną w medialnych relacjach postkolonialną czkawkę dławiącą takie organizmy państwowe, jak Hiszpania, Francja czy Niemcy.

W materiale archiwalnym z łódzkiej telewizji z 1972 roku, prezentowanym przy wejściu na wystawę, Ewa Partum ujawniła swoją metodę działania jako artystki, strategię istnienia w sztuce. Był to swego rodzaju manifest. Mówiła: "Aktualne działania artystyczne są niepodatne na swą prezentację. One istnieją poza odbiorem i poza instytucjami stworzonymi do ich eksponowania. Są to sytuacje, zdarzenia, fakty artystyczne. One dzieją się poza galeriami, poza muzeum. Mogą to być listy, przesyłki, druki, różne oświadczenia słowne, dokumentacja. Nie zawsze to jednak pozwala ominąć instytucję. Dlatego też w swojej działalności artystycznej postanowiłam zastosować metody działania instytucji, jaką jest galeria sztuki i włączyć ją do swoich akcji. Tak powstała koncepcja galerii Adres. Do artystów i innych galerii została rozesłana oferta następującej treści: "galeria adres/ łódź, ul. piotrkowska 86/ istnieje jako miejsce/ sytuacja /okazja/ oferta/ dla/ INFORMACJI/ PROPOZYCJI/ DOKUMENTACJI/ SPEKULACJI/ PROWOKACJI/ EKSPOZYCJI/ każdej formy obecności/ sztuki/ i motywów jej nieujawniania".

Wypowiedź artystki ukazuje chęć działania w dialogu z ideą (re)prezentacji sztuki i ambiwalentny stosunek do ekspozycji jako takiej. Autorka zwraca się bardziej w stronę poszukiwań kontaktu ze sztuką niż samego sposobu eksponowania. Podstawową działalnością Adresu, na co sama zwraca uwagę w filmie, jest wymiana. Tworzenie sieci (nie)zależności. Sytuacji dla sztuki. Jest to niezwykle interesująca koncepcja nie tylko na tle łódzkiej neoawangardy lat 70., lecz także sztuki, sztuki konceptualnej, mail artu w Polsce i na świecie. Idea nieujawniania, nieobecności, ale wykorzystywania instytucjonalnych mechanizmów do tworzenia nowej jakości w sztuce tak wówczas, jak i dziś, wydaje się być działaniem o dużym potencjale kontestatorskim. Jest czymś, co nie tyle dekonstruuje mechanizmy funkcjonujące w sztuce, a raczej konstruuje nowe sposoby jej funkcjonowania w oderwaniu od zależności, od władzy politycznej czy rynkowej.

Zamykające wystawę video "Kuratorki" umieszczone ponad wszystkimi zaprezentowanymi pracami, na ostatnim piętrze budynku Wyspy, to nagranie rozmowy z zielonogórskiego BWA. Intencją artystki było ujawnienie mechanizmów manipulacji sztuką konceptualną przez współczesnych kuratorów. Władza została dostrzeżona przez artystkę w próbujących przywrócić pamięć o niej kuratorkach. Zarzuciła im nie tylko manipulację, lecz również niekompetencję. Ujawniła prywatne korespondencje dotyczące planowanego przedsięwzięcia. Miejsce wcześniejszych instytucji zajęły według niej kuratorki. Opresja istnieje w próbie subiektywnego czytania. Partum broniąc swojej sztuki stwierdziła, że największym problemem twórczyń wystawy, a mówiła konkretnie o Anecie Szyłak, jest brak obiektywizmu, z czym ta druga nie zgodziła się mówiąc, że subiektywne spojrzenie jest cechą wyróżniającą, przynależną kuratorowi. Przepisywanie sztuki Partum spotkało się także z jej negatywną reakcją również na panelu dyskusyjnym, gdzie atakowała wszelkie próby "manipulacji" czynione przez takich "nieobiektywnych" badaczy, jak profesorowie Grzegorz Dziamski czy Andrzej Turowski.

Nieujawnianie sztuki, jej funkcjonowanie na zasadzie tworzenia zależności, pola dialogu, sieci jest ideą, która w ogóle sprzeciwia się prezentacji w galerii. Ekspozycja historyczna sztuki konceptualnej nie jest w zasadzie możliwa. Sztuka powstająca w pewnym kontekście historycznym, politycznym, geograficznym, osobistym nie może być w sposób "czysty" przeniesiona w czasie. Wydaje się, że wystawa w formie dialogu, rozmowy o tym problemie jest dobrym rozwiązaniem. O takiej sztuce należy przede wszystkim rozmawiać. Poznawać klasyków, przypominać zapomnianych, spychanych poza nawias przez oficjalny i nieoficjalny "układ scalony". Wystawa może służyć jako medium konstruowania, odświeżania pamięci, tworzenia, przeinterpretowywania historii. Prezentowane źródła mogą być różne. Artystyczne i nie artystyczne. Wszystko po to, aby zbudować kontekst. Prawdziwy problem polega na tym, czy jesteśmy przygotowani na tego typu "znaleziska". Czy skonstruowany i utrwalony przez lata obraz sztuki potrafi się przekształcać, czy też jest skostniałym konstruktem, monolitem nie do ruszenia. Każdy musi sobie na to odpowiedzieć sam. I widzowie, i artyści.

Ewa Partum, "Legalność przestrzeni", Instytut Sztuki Wyspa, Gdańsk, 17.06 - 31.08.2006.

^^^

Legalność przestrzeni, 21-23 kwietnia 1971 roku na Placu Wolności w Łodzi, fot. aut
Legalność przestrzeni, 21-23 kwietnia 1971 roku na Placu Wolności w Łodzi, fot. aut

Zmiana 2, Łódź Art Forum, 1979, fot. autĆwiczenia, 1972 (poprzedzające Kino tautologiczne z 1973 roku), fot. aut.
Zmiana 2, Łódź Art Forum, 1979, fot. autĆwiczenia, 1972 (poprzedzające Kino tautologiczne z 1973 roku), fot. aut.

Ćwiczenia, 1972 (poprzedzające Kino tautologiczne z 1973 roku), fot. aut
Ćwiczenia, 1972 (poprzedzające Kino tautologiczne z 1973 roku), fot. aut

Ćwiczenia, 1972 (poprzedzające Kino tautologiczne z 1973 roku), fot. aut
Ćwiczenia, 1972 (poprzedzające Kino tautologiczne z 1973 roku), fot. aut

Ćwiczenia, 1972 (poprzedzające Kino tautologiczne z 1973 roku), fot. aut
Ćwiczenia, 1972 (poprzedzające Kino tautologiczne z 1973 roku), fot. aut

Pirouette, 1984, Galeria Dialog, Berlin, fot. aut.
Pirouette, 1984, Galeria Dialog, Berlin, fot. aut.

Samoidentyfikacja, 1980, Warszawa
Samoidentyfikacja, 1980, Warszawa

Samoidentyfikacja, 1980, Warszawa
Samoidentyfikacja, 1980, Warszawa

Samoidentyfikacja, 1980, Warszawa
Samoidentyfikacja, 1980, Warszawa

Agata Araszkiewicz
Ambiwalencje Ewy Partum

Ewa Partum jest dzisiaj blondynką. Na zdjęciach w prasie towarzyszącym recenzjom z jej pierwszej w Polsce retrospektywy 40-lecia twórczości, zorganizowanej w gdańskiej "Wyspie" przez Anetę Szyłak, możemy zobaczyć pierwszą polską artystkę - feministkę i konceptualistkę podobną do siebie (to znaczy do brunetki jaką znamy z jej prac, fotomontaży i filmów wideo), ale inną, starszą, dojrzalszą, bardziej zdecydowaną i pewną siebie w zupełnie nowy, nieoczekiwany sposób. Podobnie wygląda na filmie " Kuratorki", rejestrującym współczesną rozmowę artystki z kuratorkami na temat sposobów i celu wystawiania jej prac, który umieszczony na ostatnim piętrze stoczniowego Instytutu Sztuki, wieńczy gdański pokaz.

Wystawa ma tytuł "Legalność przestrzeni", nawiązuje do jednej z pierwszych prac o tym samym tytule pokazanej w 1971 roku na łódzkim Placu Wolności. Rekonstrukcja owego dziwnego systemu znaków drogowych i tabliczek miejskich (przypominająca raczej szaloną arbitralną plątaninę aniżeli przemyślane zakazy i wskazania) znajduje się na skwerku przed wejściem do galerii. Czy zdajemy sobie sprawę do jakiego stopnia jesteśmy ciągle, na każdym kroku (także jako kobiety) tresowani(e) i kontrolowani(e)?...

No właśnie, chyba już sobie zdajemy sprawę. Dynamiczna aranżacja historycznych już prac artystki - ale ciągle może nie dość obecnych we współczesnej polskiej świadomości, ze względu na jej emigrację w latach 80. do Berlina - przynosi teraz długo oczekiwany "zapis" (odtworzenie, przywołanie, przypomnienie) nieoczekiwanych niegdyś akcji artystycznych, ale także nieoczekiwane uczucie przesytu i oczywistości podczas ich oglądania, zdziwienie jak bardzo odkrywcze kiedyś feministyczne akcenty są dziś "oczekiwane" i nudne(?). Co się tak szybko starzeje: feminizm czy sztuka konceptualna?

W młodzieńczych pracach Partum występowała nago, z rozpuszczonymi włosami i na obcasach, z mocną szminką na ustach. W jej wykładni był to rodzaj protestu przeciwko sytuacji kobiet w sztuce. Jej twórczość silnie naznaczała lata 70., będąc naszą rodzimą wersją sztuki feministycznej (i należy dziś ją czytać w kontekście Valie Export, Mariny Abramović czy Barbary Kruger). Świadczą o tym same - socjologiczne wręcz - tytuły performensów: "Mój dotyk jest dotykiem kobiety", "Kobiety, małżeństwo jest przeciwko wam" (gdzie rozcinając suknię ślubną, artystka wyswabadzała się z jej "więzienia", głosząc swój osobisty manifest) lub "Zmiana - mój problem jest problemem kobiety", odnoszący się do problemu starzenia boleśnie, w społecznym odbiorze, naznaczającego kobiety. W tym duchu można by pewnie interpretować także akcję "Piruet", wykonaną już w Berlinie w 1984, gdzie naga Partum w łyżwach "jeździła" po tafli lustra, rozłamując ją na kawałki. Sama artystka nadała jej wymowę żegnania się z przeszłością i był to może rodzaj emigracyjnego rytuału, ale możemy w nim widzieć także "zamach" na zwierciadło jako na przedmiot kontrolujący i potwierdzający kulturowy prymat ciała kobiety nad osobowością.

Pozostaje nam dzisiaj zanalizować ów ambiwalentny symbol "nagiej skandalistki", który stworzyła Partum i który zyskał sławę głównie przez fotomontaże z cyklu "Samoidentyfikacja", wpisujące go w ulice miasta epoki komunizmu np. naprzeciw uroczej pani milicjant, kierującej ruchem. Obie postaci to dwa typy kobiecej kariery XX wieku. Milicjantka jest efektem fasadowego dyskursu równouprawnienia w PRL, to kobieta przemieszczona w męski system władzy, ubrana w militarny kostium i "parodiująca" męskie gesty zarządzania komunikacją (uliczną). Z drugiej strony to symbol XX-wiecznych osiągnięć kobiet, które mogą robić zarezerwowaną dotąd dla mężczyzn karierę w "mundurze" (ale oczywiście w systemie totalitarnym spełniają one znowu funkcję decorum, symulacji liberalnej rzeczywistości, w której dziewczyny są w wojsku naprawdę (choć pozostaje pytanie czy militarne ideały są kobiece i czy są feministyczne?). Naga artystka jako naga kobieta "dyskutuje" z wizualnym systemem pornokratycznym. Jako reprezentantka zawodu "wolnego' ma w totalitaryzmie więcej wolności od innych. Z drugiej strony czy spojrzenie "konsumenta" sztuki jest wolne od pornografii? Zseksualizowany, "liberalny" wizerunek artystki (według zasady: "sama, wolna, jedyna, naga") ma być może także opierać się przaśnej komunistycznej rzeczywistości, ale utwierdzając niejako permanentne w kulturze przemocowe "ucieleśnianie" kobiet.

Sztuka Partum, czytającej nago w galerii manifesty (tuż przed jej emigracją), w Polsce roku 1980 roku, w której szykowała się rewolucja społeczna, musiała być traktowana jako aberracja. W okresie tzw. "wspólnej sprawy" artystka miała odwagę powiedzieć: moje cele są inne. Jak słusznie zwraca uwagę Dorota Jarecka (GW, 19 czerwiec 2006) jej twórczość powraca właśnie dzisiaj, gdy nowa rzeczywistość nadal nie zmierzyła się z dylematami wolności jednostki (w tym wolności kobiet) i nie zanosi się na to, by wiele się zmieniło. I to powraca w Gdańsku, w galerii działającej na terenie stoczni, która popada w ruinę, tej samej stoczni, w której narodziła się prowokująca późniejsze polityczne zmiany w tej części Europy "Solidarność". Praca Partum "Hommage dla Solidarności" z 1982 roku uznawana jest za jedną z najważniejszych, jak podkreśla krytyczka "Wyborczej". Na białej tablicy z napisem "Solidarność" artystka odcisnęła ślady swej szminki, wymawiając każdą kolejną głoskę. Dziś, gdy znamy losy "kobiet podziemia", dzięki książkom Shany Penn czy Ewy Kondratowicz ("Szminka na sztandarze"), trudno nie dostrzec dziwnej ironii historii. "Solidarność" była ruchem, który paradoksalnie tłamsił kobiety, choć stanowiły one jego trzon. Kobiety jako polityczne aktywistki podziemia w większości utożsamiały się nieświadomie lub z przymusu z mężczyznami.

Najbardziej legendarna jest historia jednej z przywódczyń na prowincji, która wymyśliła sobie męskiego sobowtóra i wmówiła wszystkim, że jest jego przedstawicielką. Później bieg historii wymusił na niej nakłonienie jednego z kolegów, żeby odegrał tę rolę - wszyscy chcieli poznać "zdolnego" działacza. Na końcu kolega tak bardzo uwierzył w siebie, że zaczął negować, iż wziął udział w mistyfikacji. Jak w kontekście tych i innych historii rozumieć pracę Partum, jako polskiej artystki feministycznej dzisiaj (a może znaczenie jej twórczej biografii trzeba natychmiast przewartościować?)?1 Wszak na planszy pozostaje jedynie niemy głos, niemy odcisk szminki, głoska zredukowana do zera, do otwartych niemych ust w kształcie zera. Albo głoski "O", którą można czytać jako aluzję do słynnej francuskiej pornograficznej powieści napisanej przez kobietę - "Historia O" (sfilmowaną zresztą w 1974 roku). Jej bohaterkę kochanek wywozi przecież do tajemniczego miejsca, gdzie jako przedmiot pożądania musi chodzić cały czas prawie nago i na obcasach. Kostium Partum bez wątpienia rezonuje z tym kontekstem.

Po latach autorka "Historii O", ukrywająca się pod pseudonimem, powiedziała, że napisała tę powieść, by skończyć "z pewnego rodzaju snem" i nikt tego nie zrozumiał. A w jaki sposób dociera do nas głos Partum? Bo być może właśnie przez pryzmat głosu, jego nieobecności/obecności widocznej w niemym odbiciu szminki2, ale o której mówią także prace na temat "aktywnej poezji", gdy artystka rozsypuje wycięte z białego kartonu litery, należy dziś przede wszystkim czytać tę twórczość? Głos jest cielesny, powstaje w gardle, Partum "ucieleśniła" więc niejako język, pokazując, że jest on przede wszystkim materialny. Słowa ranią i stwarzają (nas w języku), są bardziej "cielesne" od ciała. I być może to stwierdzenie jest istotniejsze i ocala dla nas dzisiaj twórczość Partum w odróżnieniu od tendencyjnych feministycznych haseł, które tak szybko się starzeją i stają się historią (wystawa wydaje mi się ważna przede wszystkim w porządku historycznym), nawet jeśli w rzeczywistości społecznej, zwłaszcza w polskim wydaniu, tak niewiele się zmienia.

PS. Kiedy czytam tytuł "Mój dotyk jest dotykiem kobiety" przypomina mi się tytuł młodzieńczego tomiku poezji niegdyś głośnej - a dziś zupełnie i niesłusznie zapomnianej autorki dwudziestolecia - Wandy Melcer "Na pewno książka kobiety" i myślę o koniecznej jałowości i doniosłości "kobiecych" rewolucji...

^^^

Mój próblem jest problemem kobiety - akcja plakatowania na ulicach Warszawy, 1978
Mój próblem jest problemem kobiety - akcja plakatowania na ulicach Warszawy, 1978

Ewa Partum, Samoidentyfikacja, fotokolaż, 1980 - wystawa Legalność przestrzeni w Instytucie Sztuki Wyspa
Ewa Partum, Samoidentyfikacja, fotokolaż, 1980 - wystawa Legalność przestrzeni w Instytucie Sztuki Wyspa

Ewa Partum, Samoidentyfikacja, fotokolaż, 1980 - wystawa Legalność przestrzeni w Instytucie Sztuki Wyspa
Ewa Partum, Samoidentyfikacja, fotokolaż, 1980 - wystawa Legalność przestrzeni w Instytucie Sztuki Wyspa

Ewa Partum, Koncert włosów, instalacja - wystawa Legalność przestrzeni w Instytucie Sztuki Wyspa
Ewa Partum, Koncert włosów, instalacja - wystawa Legalność przestrzeni w Instytucie Sztuki Wyspa

Ewa Partum, Koncert włosów, performens
Ewa Partum, Koncert włosów, performens

Legalność przestrzeni, instalacja konceptualna na terenie Stoczni Gdańskiej, 2006
Legalność przestrzeni, instalacja konceptualna na terenie Stoczni Gdańskiej, 2006

Agnieszka Sural
Relacja z warsztatów "Reproducing the Past"

Na początku czerwca uczestniczyłam w tygodniowych warsztatach performerskich "Reproducing the Past" w Modelarni na terenie dawnej Stoczni Gdańskiej. Warsztaty zostały zorganizowane w ramach przygotowań do wystawy Ewy Partum "Legalność przestrzeni" w Instytucie Sztuki Wyspa. Ich kuratorką była córka artystki, Berenika Partum. Warsztaty miały na celu przybliżenie i analizę twórczości Ewy, jej instalacji, akcji i performensów. Jako uczestnicy mieliśmy zrealizować performensy wedle własnych koncepcji korzystając ze strategii "re-eanactment", czyli odtwarzanego działania. Zgodnie z tym założeniem sposób wykonania i struktura pozostają te same, z możliwością aktualizacji stylu. Strategia ta wymaga również dokładnej analizy kontekstu historycznego powtarzanych akcji. Zaproponowano nam odtworzenie i reaktywację wybranych performensów w obecnym konktekście lub w zderzeniu z naszymi indywidualnymi poglądami.

W trakcie warsztatów najczęściej poruszanymi kwestiami była aktualność tematu czy adekwatność zastosowanych przez Ewę Partum środków, w tym przede wszystkim sens wystąpień nago. Uczestnikami byli studenci Akademii Sztuk Pięknych, historii sztuki oraz artyści działający na polu sztuk performatywnych, ludzie urodzeni w latach 70.

Nowy ruch feministyczny, czyli druga fala feminizmu tak jak każdy ruch czy ideologia ewoluuje i nie jest, wbrew opinii nie-uczestników, taki sam jak był 40., 30. czy 20. lat temu. W czasach kiedy artystka aktywnie wypowiadała się w dyskursie konceptualnym i feministycznym na twórczość artystyczną wpływ miała cenzura, teraz można dostrzec presję mody i komercjalizacji obiegu sztuki. Nie zmieniło się natomiast to, że feminizm jest krytykowany z różnych stron. Wynika to ze sprzeczności, które w sobie zawiera, wielości prądów i aspektów w myśleniu. Dodatkowo stosowane przez artystkę środki wyrazu są dziś inaczej przyjmowane, na przykład wystąpienia nago jako artystyczna prowokacja, symboliczny sprzeciw na obowiązujące normy czy podsycanie wstydu. Obecnie nagość jest wypowiedzią wszechobecną, jednym ze środków wyrazów, czasem będącym prowokacją, innym razem zbliżaniem się do przedstawienia prawdy. Na ulicy, w sklepach, w teatrze można napatrzeć się na wizerunki ciał; wciąż także działają artyści - performerzy niejednokrotnie występujący nago. Jednym z uczestników warsztatów "Reproducing the Past" był Kuba Bielawski, performer występujący nago i patrząc na niego podczas akcji można powiedzieć, że w tej formie czuje się najlepiej. Jestem przekonana, że obecnie dla kobiety bycie nagą w performensie często pogłębia stereotyp kobiety jako obiektu seksualnego. Dlatego też nie do końca ufam tym artystom, którzy deklarują krytykę stereotypów, a tak naprawdę nieświadomie je pogłębiają, nie wierzę tej strategii jako skutecznemu narzędziu działania. Zastanawiam się czy któryś z artystów zareaguje na to, że w ten sposób mężczyzn degraduje się do samców kierowanych popędami?

Przez pierwsze dwa dni warsztatów zapoznawaliśmy się z twórczością i życiem Ewy Partum z licznych dokumentacji wideo, zdjęć, rozmów z artystką i jej córką. Podstawową lekturą był tekst niemieckiej krytyczki sztuki dr Gislind Nabakowski "Nieprzyjemne poczucie maskarady. Droga "milionerki liter" Ewy Partum do poezji konceptualnej i do tematyki feministycznej gender".

W trakcie kolejnych dni mimowolnie wyczuwało się lekkie rozczarowanie, inne oczekiwania uczestników, potrzebę konkretnych zajęć i organizacji warsztatów. Nadmiar wolnego czasu miał też jednak swoje dobre strony. Niektórzy stworzyli swoje performensy w ciągu kilku minut, inni wykorzystali całe pięć dni nieustannie szukając inspiracji i "pracując konceptualnie". Wszytko było z założenia na bieżąco dokumentowane.

Piątego dnia udaliśmy się nad morze, gdzie razem z Ewą Partum odtworzyliśmy jej akcję z 1971 roku "Poem by Ewa". Artystka wręczyła nam po dwie literki, którym następnie pozwoliliśmy odpłynąć z falami. Dla wspomnianego już Kuby Bielawskiego działanie nad morzem było bezpośrednią inspiracją dla jego własnego performensu. Kuba stanął nieopodal artystki rozrzucającej litery i zaczął wygłaszać swój poemat przez megafon. To miało być jego odpowiedzią na strategię odtworzenia i znaczenie poezji konceptualnej. Niestety po chwili performens Kuby został wstrzymany przez artystkę, działanie zostało niedokończone przez ingerencję z zewnątrz.

Wieczorem Piotr Łużyński, performer z Lublina, jako pierwszy z uczestników zaprezentował akcję / instalację bezpośrednio zainspirowaną terenem Stoczni Gdańskiej. Piotr przyznał, że nie szukał natchnienia w twórczości Partum, a znacznie silniejsze wrażenie na nim wywarły przeróżne zakamarki Stoczni. Pomiędzy dwoma telewizorami, na których pojawiły się jednostajne ujęcie zapomnianej rękawiczki stoczniowca oraz kadr z wielkimi nieruchomymi maszynami, Piotr ustawił stare, zardzewiałe krzesło. Piłą do cięcia metalu rozpoczął transowe przecinanie nóg od krzesła, a na boki leciały efektowne iskry. Gdy krzesło przewróciło się, performens był zakończony.

Ostatniego dnia zaplanowany był wieczór performensów wszystkich uczestników. Austriaczka Elisa Andessner ostatecznie zdecydowała się nie pokazywać efektu swojej pracy. Tuż przed wybiciem godziny dziewiętnastej, o której mieliśmy rozpocząć prezentacje, Rolf Werner, były mąż Ewy Partum, a obecnie jej pomocnik, zaskoczył nas i samą artystkę swoją akcją "re-eanactment". Pojawił się ubrany w jasny prochowiec, zimową czapkę i rękawiczki, z piwem i plastykową reklamówką w ręku. Wygłosił krótkie przemówienie i zaprosił wszystkich na zewnątrz na "Śniadanie na trawie". Podążaliśmy za nim, niezwykle podekscytowani niespodziewanym działaniem i z wielkim skupieniem towarzyszyliśmy mu w spożywaniu piwa, paleniu papierosów, zdejmowaniu kolejno całej garderoby. Rolf Werner odtworzył performens Ewy Partum, przyznając się potem, że decyzja o rozebraniu się przyszła w chwili, gdy dowiedział się od zaskoczonego Grzegorza Klamana, kuratora Instytutu Sztuki Wyspa, że uczestnicy warsztatów nie zamierzają występować nago. Jakkolwiek zabrzmi to banalnie, chcąc nam pomóc, Rolf rozebrał się do naga.

Magda Szczepaniak, studentka malarstwa ASP w Krakowie, odtworzyła "Obecność / Nieobecność", działanie na wzgórzu w Sopocie, gdzie Ewa Partum od dzieciństwa spędzała wakacje. Tam w 1965 roku artystka położyła się na białym płótnie, odrysowała swój kontur i odeszła pozostawiając elementy swej garderoby. Magda odrysowała przed wystąpieniem kontur córki artystki, Bereniki. Na płótnie pozostawiła swój ślad w postaci ulubionego zielonego swetra.

Maciek Lorenc, student krakowskiej ASP, zmierzył się z reaktywacją performensu Partum z 1982 roku "Hommage a Solidarność" - rezultat był nieprzekonujący. Kuba Bielawski po pierwszej nieudanej próbie działania nad morzem, ostatniego dnia wziął udział w dwóch performensach. Jego akcja miała charakter zabawy z odbiorcą, ale zmierzała bardziej do uśpienia, niż zaskoczenia. Nagi Kuba poprosił jednego z widzów o wybranie jednej z trzech płyt dvd. Tę, która została wskazana, włączył i na ekranie przygotowanego telewizora ukazała się bardzo swobodnie zarejestrowana podróż i domowa impreza. Kuba położył się pod instalacją i w otoczeniu świec krzyczał nieartykułowane dźwięki do megafonu.

Drugi raz wystąpił w znacznie ciekawszej akcji zaproponowanej przez Alinę Żemojdzin, studentkę gdańskiej ASP, która w odpowiedzi na przerwaną akcję nad morzem zaprosiła go do swojego działania. Performens Aliny i Kuby był bezpośrednio odnosił się do wystąpienia i przemówienia Ewy Partum tłumaczonego na bieżąco na niemiecki w Galerii Wewerka w Berlinie. Alina ubrana w elegancką garsonkę powtarzała przez megafon - jakby tłumacząc na język obcy słowa Kuby odczytywane przez niego po cichu z kartki. Za nimi widać było projekcję dokumentacji tej sytuacji sprzed ponad dwudziestu lat.

Angelika Fojtuch, performerka, przebrana w czarny obcisły strój wiła się niczym kocica między nogami widzów. W tym spokojnym i miłym rytuale ocierania się o inne ciała, nagle wykrzyczała po angielsku: Dlaczego nikt z was mnie nie pieprzy!? Angelika nie odtworzyła żadnego konkretnego działania Partum, a odniosła się krytycznie do artystki i jej wystąpień nago.

Agata Ludwiczak, studentka historii sztuki we Wrocławiu, reaktywowała w interpretacji własnej dwa performensy Ewy Partum: "Kobiety! Małżeństwo jest przeciwko wam" z 1980 roku oraz 'Strój ślubny" z 1981. W tym pierwszym Partum opakowana w przezroczystą folię rozcięła ją i przygotowaną suknię ślubną. Wygłosiła przy tym mowę o uwięzionej kobiecie w świecie męskiej cywilizacji. Nad nią wisiał transparent z napisem: KOBIETY MAŁŻEŃSTWO JEST PRZECIWKO WAM. W drugim artystka zakładała suknię na nagie ciało i uczestniczyła w symbolicznym ślubie ze swoim asystentem przebranym za pana młodego. Nad nimi wisiał ten sam transparent, a obok tablica z tekstem o kobiecie uwięzionej.

Agata ubrana w suknię ślubną, na oczach publiczności napisała na swym ciele czerwoną szminką: FOR MEN, założyła obrożę na szyję i "rzucając się" kolejno na widzów-mężczyzn, powtarzała przysięgę małżeńską.

Patrycja Orzechowska, ostatnia uczestniczka warsztatów nie pokazała żadnej akcji w Modelarni, interesując się inną dziedziną twórczości Partum - mail artem. Patrycja zebrała adresy wszystkich osób, informując że jej działanie nadejdzie pocztą. Wciąż czekamy.

Moje własne działanie skupiło się wokół performensu Ewy Partum "Stupid Woman" z 1981 roku. Partum przygotowała tę akcję w odpowiedzi na przyjęty przez społeczeństwo religijny nakaz wstydu wobec nagości i seksualności. Artystka przekształciła się w ucieleśniony wizerunek męskich pragnień. Akt bycia nagą był symbolicznym sprzeciwem Partum. Wykorzystując elementy performensu artystki, stworzyłam własną partyturę działania. Ubrana w różową balową sukienkę, wygłosiłam modlitwę do lalki Barbi. Następnie śpiewając utwór Marcela Duchampa zrobiłam makijaż i tak przygotowana rozpoczęłam interakcję z publicznością. Tekst litanii napisałam specjalnie na tę okazję wzorując się na oracjach z modlitewnika zakupionego w Kościele Mariackim w Gdańsku. Brzmi on następująco:

Modlitwa Stupid Woman. W hołdzie Ewie Partum.

Lalko Barbi, do Twej niezmierzonej piękności uciekamy się w naszej brzydocie;

Okaż nam łaskę urody, jaką znalazłaś u Stwórcy:

Twoimi słodkimi prośbami wyjednaj zainteresowanie mężczyzn blond pięknościami,

Lalko Barbi, przyczyń się za nami.

Twoimi słodkimi prośbami wyjednaj ustępliwość twardych i upartych kobiet,

Lalko Barbi, przyczyń się za nami.

Twoimi słodkimi prośbami wyjednaj cierpiącym na bóle głowy dyspozycyjność seksualną i nieustające orgazmy,

Lalko Barbi, przyczyń się za nami.

Twoimi słodkimi prośbami wyjednaj nam bogatych mężczyzn potrzebnych na drodze życia,

Lalko Barbi, przyczyń się za nami.

Twoimi słodkimi prośbami wyjednaj ubogim dziewczęciom taniość chirurgii plastycznej,

Lalko Barbi, przyczyń się za nami.

Twoimi słodkimi prośbami wyjednaj niełamliwość paznokcia, nierozdwajalność włosa, brak otyłości i cellulitu cierpiącym na to,

Lalko Barbi, przyczyń się za nami.

Twoimi słodkimi prośbami wyjednaj piękną urodę naszym rodzinom: matkom, siostrom i córkom,

Lalko Barbi, przyczyń się za nami.

Niech przez Ciebie, Lalko Łaskawa, sługom swoim z czcią wzywającym słodkiego imienia Twojego, Barbi, udziela darów Twój mężczyzna, a nasz Pan, Ken Urodziwy, który jest ponad wszystkim, atrakcyjność pożądana na wieki wieków, Amen.

*

Warsztaty "Reproducing the Past" były ciekawym doświadczeniem, zwłaszcza ze względu na wiedzę zdobytą o samej artystce. Uczestnicząc w spotkaniach zastanawialiśmy się nad jej konceptualną wypowiedzią na temat kobiecości w konfrontacji z życiem osobistym, przyjętą postawą wobec obecnych mężczyzn, a nie ich wyobrażeń czy istniejących szablonów. Zadawaliśmy sobie pytanie kim jest artysta i w jaki sposób jego twórczość wiąże się z prywatnym byciem. Często odpowiedzi zachowywaliśmy dla siebie nie chcąc kogoś urazić. A szkoda. Opisując działania uczestników, zaprezentowane przez nich performensy, użyłam słów odnoszących się do przyjętej strategii "re-eanactment", jak odtworzenie, reaktywacja. Jednak wciąż zastanawiam się nad słusznością tego. Przypominają mi się przykazania Peggy Phelan, jednej z czołowych współczesnych amerykańskich teoretyczek nauk humanistycznych i sztuki. Phelan twierdzi, że performens istnieje jedynie w teraźniejszości, nie może być nagrany, zarejestrowany, zdokumentowany, czy inaczej uczestniczyć w obiegu przedstawień: raz w ten sposób potraktowany, staje się czymś innym niż performens (*). Czy zatem akt performerski może być odtwarzany? Według Phelan to akt niepowtarzalny jako podstawowe rozpoznanie na temat performensu. Jak zaznaczyła kuratorka warsztatów stategia "re-eanactment" to ponowne doświadczenie historii, termin powstały w środowisku fanatyków mitów społecznych, którzy w niedzielne popołudnia odtwarzają historyczne bitwy. Historia jest rekonstruowana przez fizyczne uczestnictwo w odtworzonych wydarzeniach. W tej metodzie wyczuwam jakąś sztuczność i niewiarygodność. Czy dla naszych działań odpowiedniejszym terminem nie wydaje się raczej "postprodukcja" Nicolas Bouriaud, która zakłada cytowanie, "wyciągnięcie", interpretację, powtórzenie, ponowne wystawienie, wykorzystanie dzieł innych. Wtedy pewnie nie czulibyśmy się nieprzyjemnie zobowiązani do niektórych czynów i inspiracji. Sztuka postprodukcji odnosi się do multiplikacji oferty kulturalnej, jak również do wcielenia przez sztukę form i środków dotąd ignorowanych lub zlekceważonych. Połączenie własnej pracy artystycznej z pracą innego artysty przyczynia się do zniesienia tradycyjnych podziałów między produkcją i konsumpcją, tworzeniem i kopiowaniem, gotowym produktem i oryginalnym dziełem. I nikt nie ogranicza naszej swobody twórczej. Najbardziej załuję, że nie otrzymałam odpowiedzi dlaczego sama Ewa Partum nie chciała powtórzyć swych akcji, instalacji, performensów. Artystka nie była też chętna do uczestniczenia w naszych działaniach, do których niektórzy uczestnicy pragnęli ją właczyć. Ewa Partum nie zgodziła się na odrysowanie konturu jej ciała na płótnie do performensu Magdy Szczepaniak, nie wyraziła zgody na powtórzenie jej akcji "Mój problem jest problemem kobiety" z 1974 roku, w której kazała postarzyć połowę swej twarzy za pomocą technik charakteryzatorskich. Jeden z uczestników chciał sfilmować połowę twarzy artystki i drugą połowę twarzy jej 32-letniej córki, żeby następnie połączyć je, naturalnym sposobem ukazując efekt starzenia.

Patrząc na Ewę Partum widzi się w niej świadomą i jawną "pionierkę" (**) postmodernizmu. Jej długie blond włosy, ostry makijaż, czerwone usta, buty na wysokich obcasach idealnie łączą się z hiperrealistyczną estetyką tego eklektycznego i ironicznego stylu. Przychodzą na myśl wizerunki pozbawione przynależnego im kontekstu i konfrontowane w zmienionym otoczeniu i realiach.

Ewa Partum definiuje siebie jako dzieło sztuki, czyniąc je elementem dyskursu feministycznego. W 1980 roku na swojej wystawie w Galerii Małej w Warszawie artystka wystąpiła wobec publiczności naga, deklarując, że będzie kontynuowała swój protest dopóki sytuacja nie ulegnie zmianie. Czyli jednak coś się zmieniło?

(*) Peggy Phelan, "The ontology of performance: representation without reproduction" w: "Unmarked: The Politics of Performance", Routledge, Nowy Jork 1993

(**) Gislind Nabakowski, "Nieprzyjemne poczucie maskarady. Droga "milionerki liter" Ewy Partum do poezji konceptualnej i do tematyki feministycznej gender"

^^^

Ewa Partum, re-eanectment performensu Poem by Ewa - z uczestnikami warsztatów, fot. AS
Ewa Partum, re-eanectment performensu Poem by Ewa - z uczestnikami warsztatów, fot. AS

Ewa Partum Poem by Ewa, fot. AS
Ewa Partum Poem by Ewa, fot. AS

Rolf Werner - re-eanectment performensu Śniadanie na trawie, fot. AS
Rolf Werner - re-eanectment performensu Śniadanie na trawie, fot. AS

Rolf Werner - re-eanectment performensu Śniadanie na trawie, fot. AS
Rolf Werner - re-eanectment performensu Śniadanie na trawie, fot. AS

Maciek Lorenc - reaktywacja performensu Hommage a Solidarność, fot. AS
Maciek Lorenc - reaktywacja performensu Hommage a Solidarność, fot. AS

Agnieszka Sural - reaktywacja performensu Stupid Woman
Agnieszka Sural - reaktywacja performensu Stupid Woman

performens Aliny Żemojdzin i Kuby Bielawskiego, Modelarnia, fot. AS
performens Aliny Żemojdzin i Kuby Bielawskiego, Modelarnia, fot. AS
  1. 1. Pamiętajmy także, że jedną z pierwszych decyzji politycznych nowego rządu po zwycięstwie "Solidarności" było wprowadzenie zakazu aborcji.
  2. 2. Pojawia się ona także w akcji wykonanej w tym roku w Hiszpanii, gdzie polskie sprzątaczki odciskały swoje uszminkowane usta na fladze, wpisując z w nią polskie barwy. Pojawia się znowu pytanie o "niemą" obecność tych kobiet i ich "niemy" eksploatacyjny wkład w tworzenie "narodowych" symboli. Wybór flagi podkreśla "obcość" kobiet. Czy Partum dekonstruuje to czy utrwala?