Zawierucha wokół konkursu na dyrektora CSW Znaki Czasu w Toruniu oraz odwołany konkurs na dyrektora Bunkra Sztuki w Krakowie zbiegły się w czasie z wyborem następcy po Wojciechu Krukowskim, wieloletnim dyrektorze CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie. Dr Fabio Cavallucci, włoski kurator, krytyk, dyrektor w latach 2001-2008 Galleria Civica di Arte Contemporanea w Trydencie, uzyskał bezwzględną większość głosów w powołanej przez Ministra Bogdana Zdrojewskiego komisji, mającej na celu wyłonienie kandydata na przyszłego dyrektora warszawskiego CSW Zamek Ujazdowski, największej instytucji zajmującej się sztuką współczesną w Polsce.
Do rozpisanego przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego konkursu zgłosiło się pięć osób: Fabio Cavallucci, Monika Fabijańska, Elżbieta Kościelak, Milada Ślizińska oraz Krzysztof Żwirblis. Komisja rozpatrująca wnioski kandydatów składała się z dziewięciu osób. Zgodnie z ustawą dwie osoby reprezentowały związki zawodowe i załogę CSW (Janusz Byszewski, Beata Murawska), dwóch przedstawicieli miały związki twórcze i organizacje pozarządowe (OFSW reprezentował Piotr Rypson, AICA Polska Andrzej Szczerski). Pozostałych pięciu kandydatów wedle uznania powoływał Minister Bogdan Zdrojewski i byli to Anda Rottenberg, Jarosław Suchan, Marcin Berdyszak, Grzegorz Kowalski i Zenon Butkiewicz. Obrady jury otworzył osobiście Minister Zdrojewski, który zadeklarował, że Ministerstwu zależy na tym, by przyszły dyrektor sprawnie zarządzał zespołem CSW, nie tracąc ciągłości programowej. Ministrowi zależało na kandydacie o dużym doświadczeniu w pozyskiwaniu, wydawaniu i rozliczaniu środków na realizację istotnych merytorycznie projektów. W obecności Ministra komisja wybrała na przewodniczącą Andę Rottenberg, wice-przewodniczącymi zostali wybrani Janusz Byszewski i Piotr Rypson. Po otwarciu kopert - gdy okazało się, że jedną z kandydatek jest Elżbieta Kościelak - z obrad komisji wycofał się Marcin Berdyszak, który jest reprezentowany przez galerię prowadzoną przez kandydatkę i co za tym idzie jako juror nie byłby bezstronny. Po wycofaniu się Berdyszaka komisja przystąpiła do weryfikacji formalnej nadesłanych aplikacji. Na tym etapie konkursu odrzucone zostały trzy kandydatury: Milady Ślizińskiej, Krzysztofa Żwirblisa i Elżbiety Kościelak. Komisja argumentowała, że kandydatom brak jest doświadczenia w kierowaniu instytucją posiadającą osiemdziesiąt etatów. Na wniosek jednego z jurorów, który argumentował, że taki tryb myślenia wyklucza możliwość zdobycia przez kuratora/kuratorkę nawet o wieloletnim stażu stanowiska dyrektorskiego zadecydowano o głosowaniu nad odrzuceniem kandydatury Milady Ślizińskiej. Być może wynik tego głosowania (pięć głosów przeciw włączeniu kandydatki do drugiej tury konkursu) byłby inny gdyby nie głos poświadczający, że przy dużej rotacji na stanowisku wicedyrektora CSW za czasów Wojciecha Krukowskiego Milada Ślizińska nigdy nie tylko nie objęła, ale nawet nie dostała propozycji objęcia stanowiska wicedyrektora. Podobnie argumentowano w wypadku Elżbiety Kościelak, której doświadczenie komisja uznała za niewystarczające i Krzysztofa Żwirblisa, który nie tylko nie ma jeszcze przepracowanych trzech lat na stanowisku dyrektora Galerii Studio, ale też posada, którą piastuje nie gwarantuje, że da sobie radę z zespołem (w Studio zespół Galerii jest częścią Teatru, a nie osobnym zespołem, argumentowano). W ten sposób do drugiej rundy konkursu i do przesłuchań przed komisją zakwalifikowano dwójkę kandydatów: Fabio Cavallucciego i Monikę Fabijańską. Komisja dostała nadesłane aplikacje w celu zapoznania się z kandydatami oraz przygotowania pytań na planowane jeszcze na czerwiec przesłuchanie. Odrzuceni kandydaci zgłosili do Ministerstwa odwołania, na które mieli regulaminowe dwa dni. Minister pozytywnie rozpatrzył tylko jedno odwołanie - Milady Ślizińskiej. W ten sposób w drugiej turze ostatecznie znalazło się troje kandydatów. Jednocześnie z powodów od nich niezależnych kandydaci poprosili o przesunięcie terminu przesłuchania na początek lipca, do czego Ministerstwo w porozumieniu z Komisją się przychyliło. Przesłuchanie kandydatów miało miejsce dnia 5 lipca w godzinach od 11 do 14. Komisja zadecydowała, że każdy kandydat będzie miał ok. 10 minut na prezentację a przez kolejne 45 minut będzie czas na zadawanie pytań przez członków jury. Wyznaczone ramy czasowe okazały się adekwatne i obrady zakończyły się tego samego dnia wyborem kandydata rekomendowanego Ministrowi do objęcia stanowiska dyrektora CSW. Komisja uznała, że wybór będzie dwustopniowy, a głosowania jawne. Pierwsze głosowanie będzie miało miejsce po prezentacji każdego z kandydatów i do drugiej tury przejdą ci, którzy uzyskają największą liczbę głosów. W drugiej turze zostanie wybrany kandydat/ka o największej liczbie głosów. Przed komisją występowali kolejno Fabio Cavallucci (6 głosów), Monika Fabijańska (4) i Milada Ślizińska (2). W głosowaniu brało udział siedmiu jurorów. Kolejnym po Berdyszaku wyłączonym z głosowań był reprezentujący ministerstwo Zenon Butkiewicz, który musiał z ważnych względów opuścić obrady, by powrócić po ponad godzinie. Komisja uznała, że brak jurora przy pierwszym przesłuchaniu i głosowaniu oznacza, że nie może on też głosować w kolejnych głosowaniach (Butkiewicz brał udział w dalszej części obrad, ale bez prawa głosu). Do decydującego głosowania ostatecznie zakwalifikowali się Fabio Cavallucci i Monika Fabijańska. W jawnym głosowaniu, które nastąpiło po dyskusji merytorycznej na temat wizji przedstawionych przez kandydatów, komisja ostatecznie wybrała jako osobę najwłaściwszą na stanowisko dyrektora CSW Zamek Ujazdowski Fabio Cavalluciego, cztery głosy za, dwa wstrzymujące się i jeden za kontrkandydatką Moniką Fabijańską.
Kandydaci na dyrektora CSW Zamek Ujazdowski przedstawili komisji rozbudowane opisy wizji zarządzania instytucją zarówno od strony programowej, jak i organizacyjnej. Na podstawie analizy tych propozycji komisja mogła sformułować pytania zadawane podczas dalszych przesłuchań kandydatom. Chociaż komisja nie zdecydowała się na odtajnienie protokołu obrad - a były takie sugestie ze strony członków komisji - przebieg przesłuchań, głosowań oraz kształt merytoryczny propozycji kandydatów jest dobrze znany w środowisku, którego reprezentanci nie tylko zasiadali z ramienia OFSW, AICA Polska, CSW Zamek Ujazdowski w komisji, ale również konsultowali decyzje w swoich środowiskach. Można zatem powiedzieć, że konkurs na dyrektora CSW nie jest formalnie transparentny, ale do tej jakże oczekiwanej przez środowisko transparentności zbliżył się jak żaden z wcześniejszych konkursów tego typu (o gabinetowych nominacjach forsowanych niegdyś przez MKiDN nawet nie wspominając). Przejrzystość procedur - szczególnie dobitna przez porównanie choćby z zamieszaniem proceduralnym w Toruniu czy przy okazji ostatniego konkursu na Pawilon Polski na Biennale Architektury organizowanego przez Zachętę - należy ocenić jednoznacznie pozytywnie. Na podstawie zebranych głosów i opinii osób zbliżonych do jury można pokusić się o rekonstrukcję nie tylko przebiegu formalnego, lecz również odtworzenie charakteru merytorycznego złożonych ofert.
Czy to w porządku alfabetycznym, czy też z racji na wygraną w konkursie pierwszy w kolejności do omówienia jest Fabio Cavallucci, pierwszy chyba w historii polskiej sztuki kandydat zagraniczny na tak wysokie stanowisko. Warto pamiętać o tym, że Cavallucci'ego nie byłoby bez zmiany przez Ministerstwo regulaminu, a konkretnie przez usunięcie zapisu o konieczności legitymowania się przez kandydatów obywatelstwem polskim. Fabio Cavallucci (ur. 1961) w swoim expose przedstawił się jako doświadczony ekspert znany z prowadzenia wspomnianej galerii w Trydencie, w której programie pojawiali się artyści światowi (m.in. Gillian Wearing, Superflex, Joseph Kosuth, Maurizio Cattelan), jak i zapraszani do współpracy artyści polscy (m.in. Katarzyna Kozyra, Artur Żmijewski, Zorka Wollny). Lista osiągnięć Cavallucciego to przede wszystkim rozmaite wystawy przezeń kuratorowane (w tym ostatnie Biennale w Carrarze z udziałem m.in. Paula McCarthy, Moniki Bonvicini i Gustawa Metzgera, por. www.2010.labiennaledicarrara.it), ale kandydat nie omieszkał wspomnieć o doświadczeniu menadżerskim choćby z racji współpracy przy organizacji włoskiej części ostatnich Manifesta, o zarządzaniu galerią w Trydencie nie wspominając. Cavallucci przedstawił komisji erudycyjny esej dotyczący kondycji muzeów oraz instytucji sztuki współczesnej dziś, wskazując na światowy kryzys muzeów i wyczerpanie modelu "Kunsthalle". W przedstawionym w języku angielskim tekście Cavallucci rozróżnia dwa aktualnie dominujące modele instytucji sztuki "centre of attraction" i "centre of diffusion", przy czym zdecydowanie przyszłość Zamku widziałby właśnie jako miejsca dyfuzji sztuki i doświadczeń z nią związanych, ale także dystrybucji wiedzy (nacisk na nieszablonową edukację, warsztaty z artystami, działalność z otoczeniem społecznym). W odczuciu Cavallucciego Zachęta i Muzeum Sztuki Nowoczesnej już w wystarczającym stopniu eksploatują model "centrum atrakcji" i nie ma sensu z nimi w tym polu rywalizować. Istotniejsze zdaniem kandydata jest skupienie uwagi na relacji ze społecznością (duży nacisk położony na sztukę spod znaku "estetyki relacyjnej") i myślenie o instytucji jako narzędziu zmiany społecznej, co jest zwłaszcza istotne w kontekście ostatniego kryzysu ekonomicznego. Można powiedzieć, że tekst Cavallucciego przypominał nieco akademicki, tudzież dość ogólny kuratorski esej na temat Zamku Ujazdowskiego, którego misję kandydat chciałby kontynuować i rozwijać ("Nie będzie rewolucji", miał powiedzieć Cavallucci komisji). To byłaby zmiana ewolucyjna, raczej stopniowa redefinicja niż rewolucja modelu do tej pory funkcjonującego. Prezentacja i przesłuchanie kandydata było - w opinii jurorów - bardzo wyważone, stonowane, pomimo początkowych niejasności w jakim języku ma się odbywać. Cavallucciego pytano o zarządzanie instytucją, o jego doświadczenie i potencjalne problemy z polskimi przepisami i biurokracją, na co kandydat zadeklarował zamiar zatrudnienia silnego wicedyrektora i całego zespołu ludzi, którzy pomogliby mu w organizacji pracy na miejscu. Niezbyt duża galeria w położonym na północy Włoch mieście może nie należy do pierwszej ligi metropolitalnych instytucji kultury, stanowiących filary współczesnego świata sztuki, ale z pewnością na podstawie zarządzania taką placówką komisja mogła wyrobić sobie zdanie na temat zdolności programowych i menadżerskich Cavallucciego i możliwości ich wykorzystania podczas pracy w CSW. Z pewnością dużym plusem Cavallucciego była znajomość polskiej sceny artystycznej, współpraca z polskimi artystami, instytucjami, kuratorami. Nieoficjalnie można się dowiedzieć, że za przeprowadzką Cavallucciego do Polski - w co niektórym nie chciało się do końca wierzyć - przemawiają również względy osobiste, a nie jedynie zawodowe.
Kandydatką, o której mówiło się od miesięcy jako faworytce w wyścigu po stanowisko dyrektora CSW była Monika Fabijańska (ur. 1969). Dotychczasowa szefowa Instytutu Polskiego w Nowym Jorku była na tyle pewna nominacji Ministra, a później zwycięstwa w konkursie, że już niemal oficjalnie budowała program CSW, zapraszając od jesieni 2009 roku artystów do udziału w konkretnych projektach. Okazało się, że otwarte, demokratyczne konkursy nie gwarantują niczego, a zwłaszcza wyniku końcowego. Przedstawiony przez Fabijańską konspekt różnił się zasadniczo od przedstawionego przez Cavallucciego. Właściwie nie było tu teoretycznych rozważań i merytorycznych refleksji nad definicją i programem instytucji w kontekście lokalnym i globalnym, za to komisję uderzyła olbrzymia ilość szczegółowych informacji na temat kondycji Zamku Ujazdowskiego, które kandydatka posiadała i wykorzystała pracując nad swoją wizją CSW. Słaby wizerunek CSW w mediach, przerost zatrudnienia (zwłaszcza kuratorów), nie identyfikowanie się załogi z miejscem pracy, niskie zarobki, rozproszona działalność programowa i niska skuteczność w dotarciu do publiczności i mediów to tylko niektóre z cech, czy też raczej wad instytucji, którą pokierować chciała kandydatka. Dominujący w tekście negatywny obraz Centrum - z wyjątkiem w miarę pozytywnie ocenionych działów Archiwum Formy Filmowej i Artist-In-Residence Laboratory - kontrastował z wizją sanacji proponowaną przez Fabijańską, która zakładała świadome budowanie marki CSW (tworzenie atmosfery dobrego snobizmu), współpracę z powstającym obok CSW Muzeum Historii Polski oraz istniejącym już Instytutem Teatralnym i przekształcenie otoczenia CSW w bardziej przyjazne Warszawiakom, przekształcenie Kolekcji CSW w wystawę podróżującą eksponowaną w Polsce i zagranicą w różnorakiej formie, konkretne zwolnienia i zmianę umów dla pracowników ze stałych etatów na kontrakty czasowe przy jednoczesnym radykalnym podniesieniu płac, organizację konkursów na poszczególne wystawy, wydarzenia i szerzej konkursu na program prezentowany w CSW, produkcję wystaw podróżujących po Polsce i sprzedawanych za granicę (co miałoby być znaczącym źródłem dochodu instytucji). W iście amerykańskim stylu, Monika Fabijańska energicznie przedstawiała siebie przede wszystkim jako sprawną menadżerkę, dynamiczną urzędniczkę państwową, która odniosła spektakularny sukces na placówce w Nowym Jorku (kandydatka podała dane dotyczące dwukrotnego wzrostu zatrudnienia, powierzchni biurowej, budżetu Instytutu...). Uwagę komisji zwrócił dołączony do tekstu merytorycznego wielostronnicowy dokument poświadczający osiągnięcia kandydatki, która przedstawiała się również jako "kuratorka kuratorów". Wykaz wszystkich imprez zorganizowanych lub wspartych przez Instytut Polski w Nowym Jorku w ostatnich latach oscylował od pokazu filmów Andrzeja Wajdy aż po wystawy polskich artystów w galeriach i muzeach amerykańskich. Zaskakujący był nie eklektyzm tego programu - konieczny dla Instytutów Polskich, a niewskazany dla centralnych instytucji zajmujących się sztuką - lecz, co podkreślał jeden z jurorów, gest symbolicznego przywłaszczenia sobie pracy artystów, kuratorów i całego szeregu ludzi, którzy osiągnęli sukces i to bynajmniej nie dzięki wsparciu Instytutu. Tekst Fabijańskiej - intrygujący merytorycznie - raził też kolokwialnym stylem. Przykładowo Fabijańska pisząc o słabości marki CSW podawała przykład z życia wzięty: wielokrotnie, gdy szefowa Instytutu Polskiego zamawiała taksówkę na Okęciu to kierowca nie wiedział, gdzie jest CSW Zamek Ujazdowski, ale identyfikował miejsce z Qchnią Artystyczną; gdy chwaliła AIR CSW to dodawała, że generalnie sztuka tworzona przez rezydentów jest marnej jakości; gdy pisała o motywacji do objęcia stanowiska to w następnym zdaniu wspominała o zaproszeniu złożonym jej podobno przez kuratorów CSW już w 2003 roku; gdy pisała o zwolnieniach to dodawała, że chodzi o "starych, zasiedziałych kuratorów", a zatrudniać należy młodzież... Duża pewność siebie, granicząca z arogancją - jak powiedziała "Obiegowi" jedna z jurorek - ujawniła się z całą mocą w trakcie przesłuchań. Rewolucyjna propozycja Fabijańskiej wzbudziła największe emocje i przesłuchanie kandydatki trwało najdłużej. Pytano o kształt programowy instytucji, o to kto ma oceniać konkursowe projekty wystaw i czy kandydatka ma obiecane pieniądze przez MKiDN (nie miała), skąd weźmie nowych kuratorów jeśli zwolni starych i czy jest pewna, że doświadczenia amerykańskie dadzą się łatwo przenieść na grunt polski, tudzież europejski, wreszcie pytano o zarządzanie konfliktami, nieuniknione przecież przy planowanych na taką skalę zwolnieniach. Zdaniem członków komisji Fabijańska często odpowiadała wymijająco bądź w sposób nieprzekonywujący, jak w wypadku pytania o konflikt, na które odpowiedziała, że konfliktów w swoim zespole w Instytucie nie miała. Najbardziej zaskakujące dla komisji okazały się braki w zakresie wiedzy urzędniczej. Według informacji do jakich udało się dotrzeć "Obiegowi", Fabijańska na przykład mówiła o konieczności powołania Rady Powierniczej, podczas gdy według ustawy CSW takiej rady mieć nie może, co potwierdził obecny w jury z ramienia MKiDN Zenon Butkiewicz. Jeden głos oddany w ostatecznym głosowaniu na Monikę Fabijańską pokazuje kluczową rolę rozmowy Komisji z Kandydatem oraz to jak niekorzystnie wypadła w tej konfrontacji dotychczasowa faworytka.
Ostatnią z dopuszczonych - wprawdzie po apelacji u ministra, ale zawsze - do przesłuchań kandydatką była Milada Ślizińska (ur. 1950), szefowa Działu Wystaw Międzynarodowych w CSW Zamek Ujazdowski. Tekst programowy Ślizińskiej sytuował się pomiędzy ogólnymi rozważaniami nad ewolucją instytucji Cavallucciego i radykalnym konkretem Fabijańskiej. Ślizińska z jednej strony bardzo akcentowała potencjał, znaczenie i historię instytucji, w której przepracowała ostatnie dwadzieścia lat, współtworząc wizerunek i kształt programowy CSW. Z drugiej, krytykowała przerost zatrudnienia, złe zarządzanie, katastrofalne niedofinansowanie Zamku Ujazdowskiego. W swoim wystąpieniu kandydatka sugerowała rozwiązania podzielone na krótko, średnio i długoterminowe. Znalazły się tu zarówno postulaty dotyczące zmiany struktury finansowania instytucji, zakładające rewolucję w Dziale Rozwoju, konkurs na dyrektora administracyjnego, jak i propozycje zmian w programie wystaw (wydłużenie czasu trwania ekspozycji, wzmocnienie rangi kolegium kuratorów, zapraszanie kuratorów zewnętrznych, nacisk na kolekcję stałą...). Ślizińska zadeklarowała chęć zorganizowania "konferencji otwarcia", która zaznaczyłaby symbolicznie zmianę, jaka dokonałaby się po zmianie dyrektora CSW i pomogła w ustaleniu programowych zrębów instytucji (pytana później przez komisję o szczegóły zaczęła nawet zapraszać jurorów do udziału w tym przedsięwzięciu). W swoim wystąpieniu Milada Ślizińska przedstawiła konkretne propozycje rozwiązań palących problemów CSW, zagospodarowania terenów dookoła Zamku i organizacji projektów i wystaw, które mogłyby - jej zdaniem - odmienić program CSW i doprowadzić do tego, że instytucja stałaby się na powrót wiodącą placówką w polu sztuki współczesnej. Kuratorka Działu Międzynarodowego CSW zaproponowała m.in. organizację ekspozycji Anselma Kiefera zderzonego z Witem Stwoszem oraz przygotowywaną przez byłego asystenta Ślizińskiej, Michała Jachułę, wystawę prac Franka Stelli inspirowanych synagogami polskimi. W trakcie przesłuchania kandydatki pytano m.in. o kwestię wyjścia z kryzysu i radzenie sobie z sytuacjami konfliktowymi. W stosunku do Milady Ślizińskiej komisja miała relatywnie najmniej pytań, co być może wynikało z faktu, że od zadawania pytań powstrzymali się przedstawiciele CSW, a kandydatka znana była świetnie bodaj wszystkim jurorom. Swój list motywacyjny Ślizińska zakończyła sformułowaniem o tym, że wyprowadzenie instytucji z kryzysu i wprowadzenie niezbędnych reform będzie wymagało wiele pracy i wysiłku, ale nowy dyrektor ze wsparciem załogi ma szansę powodzenia. Problem w tym, że tego wsparcia załogi kandydatka nie uzyskała już na poziomie przedstawicieli CSW (kandydatura Ślizińskiej spotkała się z jednogłośną dezaprobatą obu związków zawodowych działających w CSW).
Konkurs na dyrektora CSW Zamek Ujazdowski jest z kilku względów symptomatyczny. Wystartowała w nim wyjątkowo niewielka ilość uczestników z Polski. Na organizowane wcześniej konkursy na stanowisko dyrektora Muzeum Sztuki czy dyrektora Zachęty przychodziło grubo ponad tuzin zgłoszeń. Tym razem nie zgłosili się czołowi polscy kuratorzy czy dyrektorzy instytucji mniejszych, np. miejskich. Możliwe, że obecne kłopoty finansowe całego sektora kultury, jak i konkretnej instytucji jaką jest zadłużone na ponad 700,000 PLN CSW Zamek Ujazdowski odstraszyły potencjalnych uczestników konkursu. Niektórzy z rozmówców, do których udało się dotrzeć "Obiegowi" sugerowali, że konkurs jest formalnością mającą na celu udzielenie wsparcia kandydatce Ministra i nie ma sensu nawet się zgłaszać. Inni potencjalnie wymieniani w kuluarach kandydaci z kolei nie byli zainteresowani posadą, gdyż mają ambicje na bardziej prestiżowe, międzynarodowe stanowiska lub już mają "swoje" muzeum (nie ważne czy w budowie, czy już wybudowane) w Polsce. W tym sensie konkurs pokazuje podstawowe, bo liczebne ograniczenie polskich elit urzędniczych specjalizujących się w sztuce współczesnej (podobny wniosek płynie z problemów, które ujawniły się w trakcie konkursów w Toruniu na CSW Znaki Czasu i Krakowie na Bunkier Sztuki). Niewielkie zainteresowanie ze strony krajowych kandydatów z pewnością pomogło kandydatowi zagranicznemu. To, co jeszcze niedawno byłoby nie do pomyślenia wydarzyło się na naszych oczach: wygrał cudzoziemiec. Mało tego, jego pochodzenie okazało się plusem. Podobnie jak nad kandydaturą faworytki, Moniki Fabijańskiej, zaciążyło ledwo skrywane promowanie jej przez Ministerstwo Kultury, zbytnia pewność siebie kandydatki i zaskakujący styl autoprezentacji przed komisją. Porażka Fabijańskiej oznacza utrzymanie status quo zakładającego, że sztuką współczesną zarządzają ludzie związani ze sztuką współczesną, wizjonerzy, kuratorzy raczej niż dyspozycyjna wobec ministerstwa kadra profesjonalnych menadżerów kultury. W tym sensie porażka kandydatki z Nowego Jorku jest co najmniej równie znacząca jak zwycięstwo cudzoziemca. Komisja złożona w przeważającej mierze z ludzi sztuki, kuratorów, artystów wypowiedziała się jednoznacznie: to nie menadżer dobiera sobie dyrektora artystycznego, tylko odwrotnie. Zapytany o komentarz odnośnie wybranego przez jury Fabio Cavallucciego były dyrektor CSW Wojciech Krukowski powiedział "Obiegowi": "Ze względu na niewielką liczbę zgłoszeń nie był to może najciekawszy z konkursów, ale wybór Fabio Cavallucciego jest w tym kontekście zdecydowanie najlepszy. Cavallucci zapraszał mnie i CSW do współpracy, ale nigdy nie daliśmy rady ze względu na brak czasu i środków, by tę współpracę podjąć. Z pewnością Cavallucci obserwował to, co się w Zamku dzieje i wiedział, z czym ma do czynienia decydując się na start w konkursie. To zdecydowanie inny kandydat niż Monika Fabijańska i myślę, że poradzi sobie w pracy z tym zespołem, który jest w CSW, choć z pewnością będzie potrzebował do pomocy bardzo sprawnego menadżera," dodaje Krukowski.
Wybrany przez komisję kandydat został rekomendowany Ministrowi Kultury i Dziedzictwa Narodowego Bogdanowi Zdrojewskiemu. Ustalanie szczegółów kontraktu i warunków przejęcia instytucji rozpoczęto na spotkaniu w Ministerstwie 04.08 i także tego dnia Fabio Cavallucci odwiedził wraz z reprezentującym MKiDN Zenonem Bytkiewiczem CSW Zamek Ujazdowski. Nowy dyrektor ma objąć stanowisko - jak twierdzi Minister Zdrojewski - już we wrześniu.