Mesjasz na czas. O pożytkach i przekleństwach wybraństwa między Holonem a Gdańskiem

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Teoretycznie

W Teorii polityczności, eseju napisanym w 1927 roku, Carl Schmitt zauważa, że „wszystkie istotne pojęcia z zakresu współczesnej nauki o państwie to zsekularyzowane pojęcia teologiczne"1. Konsekwencje tej konstatacji odcisnęły się niebagatelnie na współczesnej myśli filozoficznej i politycznej, co widać dobrze zarówno u prawicowo, jak i lewicowo zorientowanych myślicieli. W dzisiejszych odczytaniach i reinterpretacjach Schmitteańskiej „teologii politycznej" nie idzie rzecz jasna o tłumaczenie religii polityką i na odwrót, ale o refleksję na pograniczu tych dwóch przestrzeni. Rezygnując ze swej osobności i świeckości, teoria polityki odkrywa tym samym wyparcie, jakie się w jej ramach dokonało. Nie chodzi tu o banalne i stosunkowo zgrane odkrycie, że religia stanowi prąd płynący pod każdym żywym strumieniem myśli i życia, a bardziej o przekonanie, że „w świecie współczesnym największy i podstawowy problem nie dotyczy podziału między tym, co religijne i niereligijne" 2. Miałoby tu zatem chodzić o ustanowienie nowej relacji między sacrum a profanum. Wielowątkowe rozważania tych kwestii można znaleźć u tak dziś popularnych myślicieli jak Alain Badiou, Slavoj Žižek, Giorgio Agamben, a także Jean Luc Marion czy Jean Luc Nancy. Ogólnie ten nurt współczesnej filozofii określa się zazwyczaj jako postsekularyzm. Jego korzeni można doszukiwać się już w pismach Waltera Benjamina czy Ernsta Blocha. Zaczynałby się więc w latach 20. wtedy, gdy dochodzi do rozpoznania upadku religii, „odczarowania świata", a wraz z tym rozpoznaniem do rozczarowania upadłą rzeczywistością.

W tym kontekście problematyka związana z mesjanizmem wydaje się nabierać kolorów i manifestować w wielu przejawach. Stąd można powiedzieć, że kuratorki wystawy Wybrańcy / Chosen, Galit Eliat (Isreali Center for Digital Art, Holon) i Aneta Szyłak (Instytut Sztuki Wyspa, Gdańsk) trafiły ze swoim projektem w samo sedno sporów o kształt współczesności i nie można im odmówić dużej czujności i świetnego wyczucia czasu. Poza oczywistym kontekstem judaizmu i polskiego mesjanizmu romantycznego, motyw mesjański pojawia się także w nowożytnych próbach stworzenia idealnego, utopijnego społeczeństwa (teza o sekularyzacji), w awangardowych koncepcjach artystycznych, marksowskiej wizji komunizmu ze zbiorowym mesjaszem-proletariatem na czele, który w dziejowej walce klas ma zostać zbawcą całej ludzkości etc.

Avi Mograbi, „bez tytułu”, 12'17'', 2007
Avi Mograbi, „bez tytułu”, 2007


Mesjanizm, ujmujący historię w kategoriach upadku i zbawienia, wpłynął zasadniczo na myślenie o dziejach, wprowadzając w różnych wariantach wielką narrację początku i końca. Dla żydowskiego myśliciela Gershoma Scholema3 mesjanizm nie jest propozycją specyficznie żydowską, ale konieczną interwencją w przestrzeń nowoczesnego myślenia. Mesjańskie napięcie ma stanowić przeciwwagę dla neutralności systemów naturalistycznych, które sprowadzają człowieka i jego poczucie sensu do mechanicznych cykli materii. Niewątpliwie interesujący wątek tych rozważań stanowi porównanie oczekiwań i nadziei wiązanych z Mesjaszem z myśleniem utopijnym, z takimi kluczowymi pojęciami jak porządek, prawo, przemoc mityczna. Historycznie rzecz ujmując, postawy wobec mesjanizmu i tradycji prawa są wzajemnie sprzężone z warunkami politycznymi i historycznymi, jak również z dominującymi dyskursami teoretycznymi i filozoficznymi danych czasów (dobrze widać to w polskim mesjanizmie). Wzajemne zapładnianie się wierzeń mesjańskich, polityki i filozofii nie pozostało bez wpływu także na najnowsze konceptualizacje historii i czasu, języka i prawa. Stąd też wystawa.

Zamysł
Eliat i Szyłak deklarują w tekście towarzyszącym wystawie, że mesjanizm interesuje je przede wszystkim w kontekście narodowym, ze szczególnym uwzględnieniem tego, jak tworzą się narracje narodowe i w jaki sposób sztuka podejmuje nad nimi refleksję. „Intencją tego projektu jest prześledzenie ścieżek, na których narodowe i inne wspólnotowe narracje współczesności pozostają pod wpływem filozoficznego, literackiego i religijnego mesjanizmu"4. Odnowienie znaczeń ma tu nastąpić za sprawą sztuki i poprzez nią, a także wobec teoretycznej ramy, jakiej mają dostarczyć dwie konferencje z udziałem filozofów, literaturoznawców, artystów. Autorki interesuje, „jak współczesne sztuki wizualne przenoszą i dokonują refleksji nad wizjami ludu, narodu i kraju jako powierników szczególnej misji wyzwolenia, zbawienia i politycznego umocnienia i aby przyjrzeć się wątkom kulturowym wplecionym w poszczególne koncepcje jednostki, bohatera, męczennika, proroka, a w końcu także polityka, artysty i intelektualisty"5. W wystawie biorą udział Yossi Atia i Itamar Rose, Yael Bartana, Grzegorz Klaman, Tomasz Kozak, Avi Mograbi, Ittai Meyer i Suff Backaleinick, Anna Molska, Anna Niesterowicz i Lukasz Gutt, Joanna Rajkowska, Roee Rosen, Menachem i Yekutiel Roth, grupa Sala-Manca, Twożywo i Artur Żmijewski. Prezentowaną jesienią 2008 w Holonie wystawę od grudnia 2008 do końca lutego 2009 można oglądać w Gdańsku. Ponadto autorki planują publikację antologii podsumowującej obie konferencje i narosłe wokół problematyki wystaw refleksje. Ambicje Eliat i Szyłak sięgają dalej. Wystawa nie tylko miałaby podróżować do innych przestrzeni wystawienniczych i kontekstów kulturowych (Budapeszt? Nowy Jork?), ale także rozwijać się, uwzględniając obok chrześcijańskiego i judaistycznego także kontekst trzeciej religii monoteistycznej, islamu.

Aneta Szyłak w rozmowie przeprowadzonej w Izraelu6 podkreślała, że wątek mesjański wynikł z głębokiego namysłu nad podobieństwami i różnicami między kontekstem polskim i izraelskim. I, jak zostało już powiedziane, to świetny i nieoczywisty, choć niemal narzucający się, wybór perspektywy na zestawienie tych kontekstów, na stworzenie takich warunków, w których będą się one mogły w sobie nawzajem przejrzeć. Wybór ten, o czym będzie jeszcze mowa, świetnie - choć może zabrzmi to ironicznie - trafił w czas, kiedy te misje narodowe nabierają nowych kształtów, a przekonanie o wybraństwie manifestuje się w nowych postaciach w kontekście misji politycznej, ofiary, cierpienia, dziejowych czynów i apokalipsy. O tym też dalej. Istotnym punktem wyjścia było tu założenie, aby punktem wyjścia do „rozmowy" o Polsce i Izraelu nie był Holocaust, ale żeby sięgnąć dalej i głębiej zarówno w sensie historycznym, jak filozoficznym. W ten właśnie sposób autorki znalazły alternatywny punkt styku a jednocześnie rozejścia się tradycji żydowskiej i polskiej; punkt, którego miejsce w świadomości obu narodów nie jest zbyt poczesne, żeby nie powiedzieć wyparte. Patrząc z perspektywy psychoanalitycznej, chodziłoby tu poniekąd o wydobywanie ukrytych związków, korzeni, miejsc, gdzie oczywiste staje się nieoczywiste, a granice ulegają rozmyciu. Jedną z takich rozbitych oczywistości było właśnie przekonanie, że w Izraelu największym problemem jest Holocaust. Okazało się bowiem, że nie tylko dla tożsamości społeczeństwa, ale i środowisk artystycznych Zagłada nie jest oczywistym i natychmiastowym ani jedynym punktem odniesienia.

Yossi Atia & Itamar Rose , „Czas na Mesjasza”, 7'30'', 2008
Yossi Atia & Itamar Rose , „Czas na Mesjasza”, 2008

Odkrycie takie może wywoływać zaskoczenie, rozczarowanie, a może nawet niezrozumienie i skłonić do refleksji, że to my tutaj znacznie bardziej skłonni jesteśmy do mitologizowania i nostalgii związanych z wschodnioeuropejskim żydostwem. Tymczasem dla Izraelczyków polski mesjanizm (i jego życie pośmiertne) był absolutnie nieznany i zaskakujący, a przez to niezwykle interesujący. We wspomnianym tekście kuratorskim Eliat i Szyłak zestawiają historię walki o niepodległość Polski z problematycznymi wymiarami syjonizmu. Wskazując za Yeshayahy Leibovitzem, że dokument założycielski państwa Izrael zaczyna się od nieprawdziwego stwierdzenia, iż naród izraelski zrodził się na ziemi Izraela, kuratorki przyszpilają moment i cenę narodzin narodowych mitologii w nowoczesności; dotykają czułego miejsca w wyobraźni zbiorowej. Rozgrzebując jednak poszczególne mity dotykają również pośrednio samej twórczości artystycznej, która w swoich różnych przejawach podejmowała mesjańskie wyzwania, próby zbawienia, utopijne przedsięwzięcia. Ciekawe, że większość prac na wystawie to wideo, dokumentacje, rejestracje inscenizacji, przesłuchań, rozmów, a więc w jakimś sensie teksty zawsze już o tekstach. Choć poetyka prac artystów polskich i izraelskich wydaje się zdecydowanie odmienna, wspólnym punktem odniesienia jest owa zmediatyzowana narracja.

Teoretycznie i na żywo
Podczas konferencji towarzyszących wystawom Wybrańcy/Chosen dyskutowano nad ideami mesjanistycznymi obecnymi w kulturze, filozofii i polityce, o ich pochodzeniu i trwaniu w rozmaitych przejawach. Wśród zaproszonych do dyskusji znaleźli się Eli Shai, kulturoznawca i niezależny badacz, którego prezentacja Portret Mesjasza jako artysty, dotyczyła nie tyle religijnego archetypu związanego z figurą Mesjasza, ile figury artysty. Na przykładzie Sabtaja Zevi autor pokazał, jak charakter mesjański manifestuje się na sposób artystyczny. Yoav Kenny w referacie Messiah Now! Giorgio Agamben a mesjański czas polityki wskazał na żydowskie (Kafka, Scholem, Benjamin) korzenie filozofii mesjanizmu Giorgio Agambena, która podjęła się opisu współczesnej kondycji politycznej Zachodu. Agata Bielik-Robson w wystąpieniu Podmuch Apokalipsy. Nihilizm jako strategia mesjanistyczna, zarysowawszy filozoficzny kontekst idei mesjanistycznej w judaizmie oraz jej związku z postawą nihilistyczną i wizją apokalipsy, zestawiła owo mesjanistyczne rozumowanie w wersji żydowskiej z polskim mesjanizmem romantycznym. Magda Raczyńska-Pustoła podjęła we Flies or Butterflies: Legendy o partycypacji robotników w Polsce próbę odwrócenia opowieści o roku 1989 wpuszczając ją w kontekst wykluczenia dyskursu robotniczego z perspektywy mesjanistycznej. Znakomity Roee Rosen, który dowiódł, że jest nie tylko świetnym artystą, ale i niebanalnym myślicielem, w Georges i Jakub, Justine i Joanna wskazał na źródła swojego palimpsestowego projektu zestawiając Jakuba Franka i Georgesa Bataille'a, a także opowiadając o relacji między artystą Roee Rosenem, artystką Justine Frank, a badaczką Joanną Führer-Ha'Sfari. Świetnie korespondujący z wystąpieniem Rosena tekst Adama Lipszyca W pole Edom, do Polski. Jakub Frank jako nauczyciel dopowiedział wątek frankistowski, snując opowieść o tym osiemnastowiecznym geniuszu-szarlatanie i niedoszłym mesjaszu. Opisując fascynującą koncepcję mesjasza-prostaczka, wywracającego świat na opak i wizję Polski jako krainy kluczowej w projekcie odkupienia autor niespodziewanie otworzył ciekawe pole do dyskusji o '89 właśnie.

W tej polifonicznej strukturze ramy teoretycznej zabrakło niewątpliwie głosu z kręgu historii literatury czy też historii idei, który sproblematyzowałby często zbyt proste i potoczne użycia i nadużycia polskiego mesjanizmu z okresu Romantyzmu i jego rozmaitych wariacji nie tylko w kolejnych epokach, ale i w szerszej przestrzeni Słowiańszczyzny. Ciekawie byłoby być może wprowadzić także perspektywę nowomesjańską, zapraszając do dyskusji nie tyle politologów, ile osoby zaangażowane w ożywianie retoryki apokaliptycznej tu i teraz, co bez wątpienia stanowi zjawisko, którego nie należy pomijać (o tym będzie jeszcze mowa).

Historycznie
Polski mesjanizm nie jest ani jednorodny ani jednoznaczny, dlatego też warto przywołać kilka koncepcji, które pojawiły się w wieloletnich studiach nad tym fenomenem. Myślę tu przede wszystkim o badaniach Marii Janion i Andrzeja Walickiego, choć nie idzie mi o akademickie referowanie ich zmieniających się przecież w czasie poglądów, ale o wydobycie pewnych kluczowych dla dzisiejszego rozumienia tego zjawiska i jego najnowszych odczytań idei7.

Do zasadniczych kwestii należy tu rozumienie narodu - dwóch koncepcji tego pojęcia. Dla pierwszej z nich istotne jest uwznioślanie i absolutyzowanie narodu, obsadzanie jego pochodzenia w boskiej decyzji. W Polsce mesjanizm kształtował się po rozbiorach, a więc w sytuacji narodu bez państwa, którego jedność i spójność należy utrzymać, aby zachować historyczną wspólnotę. Jednocześnie do głosu dochodzi przekonanie, że Europa powinna pomóc Polakom jako narodowi wyjątkowemu. Od tego momentu można też liczyć narastanie polskiej neurozy wobec Europy. Wystarczy przypomnieć listy Zygmunta Krasińskiego kierowane do autorytetów politycznych epoki, w których pisał o nieskalanej naturze Polski, jej pięknej karcie w historii i tym, że została wybrana przez Boga jako ofiara za grzechy innych narodów. W ten właśnie sposób Polska wyobrażona została jako Chrystus narodów w ramach pewnego rodzaju mesjanistyczno-patriotycznej herezji. Wpisane w taką narrację losy naszego kraju stały się elementem boskiego planu, a fakt, że Polska znalazła się w tak męczeńskim położeniu, mógł wynikać wprost z boskiej woli. Dla wielu to „wpisanie" stało się niewidoczne, cała idea zaś absolutnie transparentna, a fakt wybraństwa faktem naturalnym.

Yael Bartana, "Mary Koszmary", 27', 2007
Yael Bartana, "Mary Koszmary", 2007

Przeciwko takiemu porządkowi rzeczy protestował między innymi Czesław Miłosz, dobitnie wskazując na problem konkurowania ojczyzny z absolutem religijnym. Miłosz sprowadził mesjanizm w zasadzie do nacjonalizmu, polemizował z nim, twierdząc, że powoływanie zbiorowego mesjasza przeczy wizji chrześcijańskiej i jest pospolitym narodowym bałwochwalstwem. Jest to oczywiście tylko jedna z krytyk prowadzona ze szczególnej pozycji światopoglądowej. Miłosz, co warto zauważyć, nie dostrzegł w mesjanizmie (w wersji Mickiewiczowskiej) myśli historiozoficznej, próby włączenia człowieka wierzącego w kształtowanie dziejów. Taka koncepcja zaangażowanego uczestniczenia jednostki w historii niesie ze sobą rzecz jasna niebezpieczeństwa i pułapki, co widzieliśmy z całą mocą w wieku XX, którego Miłosz był świadkiem8.

Drugą, przeciwną koncepcją narodu wobec tej, która napędza Mickiewiczowskie dzieje (a może mickiewiczowską wersję dziejów) i myślenie o miejscu Polaków w planie zbawienia, jest idea „wspólnoty wyobrażonej"9. Koncepcja ta traktuje naród jako konstrukcję, wspólnotę polityczną czy społeczną, która nie wyłania się sama z siebie ani nie powstaje z Bożego nadania. Ten zespół wyobrażeń kształtują nieustannie i w równej mierze historia idei, literatury, języka, sztuki czy religii. Idea narodu i jego obraz są więc płynne. Te dwie wizje są nie do pogodzenia, wciąż znajdują się tacy, dla których naród jest wspólnotą albo daną przez siły nadprzyrodzone, świętą, zawierającą pierwiastek transcendentny, albo wspólnotą biologiczną.

Interesujące w kontekście tych rozważań są również wpływy tradycji żydowskiej na polski mesjanizm, ze szczególnym uwzględnieniem Mickiewicza. Podczas gdy żydowskie pochodzenie wieszcza wciąż pozostaje w sferze spekulacji, nie ma wątpliwości co do jego inspiracji żydowską myślą filozoficzną i religijną. Pod wpływem Towiańskiego Mickiewicz był przekonany, że do zetknięcia ze sobą tych dwóch wyjątkowych narodów, polskiego i żydowskiego, nie doszło przypadkiem i że przesądziła o tym Opatrzność, której ideą musiał być rodzaj unii mistyczno-mesjanistycznej Polski i Izraela10. Co ciekawe autor Pana Tadeusza (w przeciwieństwie do Krasińskiego) nie obawiał się żydowskiego spisku przeciwko chrześcijaństwu. Uznawał wręcz, że unia, będąca częścią boskiego planu, może przynieść wyzwolenie od ucisku zarówno materialnego, jak i duchowego. Jak podkreśla Janion, lektura prac poświęconych judaistycznemu mesjanizmowi heterodoksyjnemu Gershoma Scholema czy Jana Doktóra pokazuje, do jakiego stopnia myśl Mickiewicza jest tym prądom bliska. Wspólny jest tutaj rodzaj dynamizmu historycznego11.

„Wojna Odkupienia”, 19', 2007, reżyseria Ittai Meyer, projekt artystyczny Suff Backaleinick
„Wojna Odkupienia”, 19', 2007, reżyseria Ittai Meyer, projekt artystyczny Suff Backaleinick

W swoich ostatnich tekstach i wywiadach Janion przyznaje się do rozczarowania mesjanizmem, a właściwie jego długim trwaniem w życiu polskiej wspólnoty. „Kiedyś uważałam, że polski mesjanizm ma tę zasługę, że jest wywyższaniem się - ale w cierpieniu. Jednak to jest takie samo wywyższanie się jak każde inne. Powoduje, że serca kamienieją, bo nie jesteśmy w stanie zdobyć się na zrozumienie innych"12.

Mesjanizm przetrwał i w różnej postaci towarzyszył Polakom do roku '89, a więc do końca trwania formacji, którą Janion nazwała „paradygmatem romantycznym". Nie znikł i po upadku tego paradygmatu i wciąż przybiera mniej lub bardziej widoczne czy też spektakularne formy w życiu politycznym i kulturowym. Autorka Niesamowitej słowiańszczyzny zwraca uwagę, że mesjanizm, który pozostał, zachowany w firmie nieco zwulgaryzowanej, stanowi cechę charakterystyczną krajów postkolonialnych, a więc poczucie resentymentu i konieczności zadośćuczynienia; rekompensaty za dziejowe upokorzenia13. To rozpoznanie wydaje się bardzo trafne, choć mam poczucie, że nie wyczerpuje problemu. Jakiego problemu?

Inaczej niż być
Pisząc o aktualności wystawy Wybrańcy/Chosen miałam na myśli oczywiście cały powyższy kontekst, ale też ożywienie idei mesjańskich w innych przestrzeniach intelektualnych i w formach trochę niespodziewanych - albo spodziewanych właśnie. Obok krytycznych dyskursów o mesjanizmie pojawiają się i takie, które ten mesjanizm chcą restytuować, ożywiać, chronić, oczyszczać, ratować etc. W najnowszym numerze „Teologii politycznej" poświęconym mesjanizmowi i polityce Marek A. Cichocki i Dariusz Karłowicz stawiają pytanie, czy dzisiaj, po odzyskaniu demokratycznego państwa przez Polaków, mesjanizm skończył się definitywnie? Czy Polacy zadomowili się w dziejach i pozbyli „uciążliwego, trochę też wstydliwego brzemienia mesjanizmu i misji w polityce?"14. Otóż nie, odpowiadają nie wprost autorzy, misja i mesjanizm nie są „chorobą politycznej niedojrzałości", ale konstytutywnymi elementami tożsamości narodowej, dla której jakże charakterystyczne jest „przywiązanie do wartości, do etyczności w sferze publicznej", powszechna wiara w transcendencję i przekonanie o tym, że historia to scena, „na której rozgrywa się moralny dramat narodów broniących swej godności"15. Jeśli jesteśmy dostatecznie dojrzali, wiemy rzecz jasna, kto wciela te wszystkie piękne cechy narodowe i wiemy też, że jeśli nie tak rozumiemy politykę i świat, niespecjalnie mamy czego szukać we wspólnocie, stanowimy wręcz zagrożenie jej misji, nie dorastamy do powierzonego przez transcendencję zadania i może powinniśmy poszukać sobie miejsca gdzie indziej, na przykład w bardziej pojemnej definicji wspólnoty. A może po prostu w sztuce.

Roee Rosen, „Dwie kobiety i mężczyzna”, 16'24'', 2005
Roee Rosen, „Dwie kobiety i mężczyzna”, 2005


Rafał Tichy, redaktor i współzałożyciel magazynu apokaliptycznego „44", ogłosił niedawno Manifest neomesjanistyczny 16, w którym sprzeciwia się „wmawianym mu" prawdom o wyczerpaniu potencjału kultury, niemożności zrozumienia ludzkich dziejów w obliczu Zagłady, ale i wyczerpaniu historii dzięki powodzeniu demokracji liberalnej. Autorzy pisma stawiają sobie za cel swoistą rewolucję apokaliptyczną w ramach szeroko pojętej kultury, chcą, aby duch mesjanizmu na nowo inspirował i zapalał do walki i twórczości. „Żyjemy w czasach ostatecznych. Wojna światów trwa i trwać będzie aż do końca. Kultura współczesna potrzebuje więc pewnej dozy ozdrowieńczego katastrofizmu. Mamy zamiar wypełnić tę lukę"17. Nie myślmy jednak, że chodzi tu wyłącznie o kulturę. „A co z tą Polską?" - pyta Tichy i spieszy ze spodziewaną odpowiedzią: idzie tu przede wszystkim o przywracanie honoru wieszczom (wiąże się to prawdopodobnie z rozwiązaniem wydziałów polonistycznych i zwolnieniem krytyków i historyków literatury, którzy, jeśli dobrze rozumiem, ten honor wieszczom odebrali), o ponowne zainstalowanie dziejów narodowych w perspektywie eschatologicznej i szukanie mesjańskiej nadziei w „tragicznych wydarzeniach raniących ojczyznę".

Redaktorzy „44" będą więc pytać o sens cierpienia w dziejach Polski, o to, dlaczego giną ich bohaterowie, powstania upadają, domy są palone, a marzenia wykpiwane. Trzeba przyznać, że sytuacja, w jakiej znaleźli się ci żarliwie wierzący chrześcijanie jest wyjątkowo trudna, nie jest to już bowiem sytuacja opresji, ale otwartej wojny. (Skoro mowa o wykpiwaniu marzeń, dodam na marginesie, że manifest ten jest kpiną z moich marzeń o tym, żeby nie żyć w kraju fundamentalizmu religijnego i żeby perspektywą patrzenia na rzeczywistość, także rzeczywistość polityczną, nie była perspektywą krzyża.) Neomesjanistom chodzi o obnażenie tej toczącej się pod pozorami normalnego życia „totalnej wojny światów", odwrócenie „perspektywy w wartościowaniu wygranych bitew i poniesionych porażek". Neomesjanizm ma być bowiem, by sprawę doprecyzować, „dumnym powiewaniem sztandaru cierpienia i krwi na ruinach narodowych klęsk i masakr"18. Na koniec pada jeszcze cytat z Czasu apokalipsy F. F. Coppoli, żeby rzecz uwspółcześnić i nieco spopularyzować, autor (pozwolę sobie na kpinę) nie tylko czyta wieszczów, ogląda także amerykańskie filmy!

Jeśli ktoś myślał, że idee mesjańskie są już tylko przedmiotem namysłu teoretycznego, widzi teraz dobrze, że są również orężem w walce. Sądzę, że i tego kontekstu w myśleniu o wystawie Wybrańcy/Chosen pominąć nie można. Ba, można by nawet zaryzykować twierdzenie, że pomijając ten kontekst w swoim jakże szerokim polu odniesień, autorki przegapiły coś nie tyle ważnego, ile ożywczego - jakkolwiek dziwnie by to zabrzmiało. Myślę tu o „ożywczości" takiej, jaka charakteryzuje Kinderszenen Jarosława Marka Rymkiewicza.

Nieuniknione
Sądzę, że dla wystawy Wybrańcy/Chosen rama teoretyczna jest równie ważna, co sama sztuka. To właśnie w tym szerokim kontekście rozkwita jej znaczenie. Na początek chciałabym się zastanowić nad tym, co nieuniknione w takim zderzeniu sztuki i wybraństwa między Polską a Izraelem. Jak pokazuje wystawa Eliat i Szyłak, podejście artystów do idei mesjanistycznych jest zazwyczaj krytyczne, niekiedy ironiczne. Wśród prezentowanych na wystawie prac pojawiają się wątki i pułapki, które w tak zakreślonym przez kuratorki polu problemowym wydają się nie do uniknięcia. A artyści w różny sposób i z różnym skutkiem sobie z nimi radzą.

Najbardziej być może oczywistym wątkiem jest Holocaust i wszystkie wiążące się z jego reprezentacją pułapki. W kontekście idei mesjańskich dochodzi tu rzeczywiście do radykalnego zderzenia czy też odczarowania: oto bowiem jeden naród wybrany zostaje na unicestwienie, drugi zaś do bycia świadkiem (choć jak wiemy nie tylko) tego unicestwienia. Takie postawienie problemu można poniekąd zobaczyć w wideo Yael Bartany (o którym będzie później), choć tylko poniekąd. Żadna z prac nie odnosi się do tego wprost, brak również dosadnej i interesującej analizy sytuacji zamiany ról ofiary i oprawcy, choć do tego najbliżej pracy wideo braci Menachema i Yekutiela Rothów, Nie opowiem Ci historii. Autorzy podejmują próbę opowiedzenia losów swojej ocalałej z Zagłady babki. Udają się do Bnei Brak, miasteczka, które przypomina wschodnioeuropejski sztetl, potem jadą do Majdanka, i sami próbują opowiadać historię babki, co pewien czas jednak narracja pęka przerywana słowami „niedobrze". Konstatacja dość prosta i dość ograna: nie można opowiedzieć historii nieopowiadalnej; nie można nazwać słowami tego, co słowom się wymyka. Artyści nie kończą na tej konstatacji. Wracają z Polski do Izraela i zabierają swoich dziadków na przejażdżkę w okolice Bnei Brak. Tu dokonuje się dopełnienie i zamknięcie historii: za oknami samochodu rozciąga się istny krajobraz obozowy: zasieki z drutu kolczastego, wieże kontrolne i żołnierze, tak jakby trwanie obozu było wieczne, co niejako ilustruje tezę Agambena o tym, że nomos nowoczesności to obóz koncentracyjny właśnie.

Sala Manca Gruop, „Mesjasz jest Polskim Stolarzem imieniem Maria”, Część A: “Gdańsk”, 16' 2008
Sala Manca Gruop, „Mesjasz jest Polskim Stolarzem imieniem Maria”, Część A: “Gdańsk”, 2008


Jedną z pułapek zderzania różnych kontekstów kulturowych jest dezynwoltura ocen, na co zwraca uwagę w tekście o wystawie Agnieszka Sabor, pisząc o pracy wideo Wyżej! Joanny Rajkowskiej. Artystka przeprowadza wywiad z parą, która pracowała w kontroli bezpieczeństwa na lotnisku Ben Guriona. Dwoje ludzi opowiada o swojej pracy, o treningach przygotowujących do kontroli podróżujących, o bezwzględności swoich zachowań, wreszcie o dzisiejszych wyrzutach sumienia. Krytyczka wskazuje na niebezpieczeństwo przeniesienia artystki: „mając za sobą doświadczenie ideologii europejskich, zdaje się nie dostrzegać, że wszechobecne w Izraelu kontrole nie są wyłącznie wykwitem ideologicznych imaginacji"19. Kiedy tak sformułować tę wątpliwość, Wyżej! nie ma wiele na swoją obronę i choć wydaje mi się, że rozumiem intuicje artystki, które w pewnym sensie bliskie są intuicjom Nie opowiem ci żadnej historii, nie rozumiem tego przedsięwzięcia.

Dyskusja o „chorobach" narodowych może cierpieć na nadmierne uproszczenia, kręcenie się wokół tych samych treści, niemożliwość stworzenia z materiału jakiego dostarcza rzeczywistość kulturowa i polityczna dostatecznie żywej wypowiedzi. Na tę chorobę cierpi film found-footage Czterdzieści i cztery Grzegorza Klamana, w którym artysta przeplata ze sobą fragmenty Lawy Tadeusza Konwickiego i Wesela Andrzeja Wajdy, nie wydobywając jednak z nich niczego poza oczywistymi dość rozpoznaniami. Hańba Anny Niesterowicz, prezentowana w Holonie i nie prezentowana w Gdańsku, zdaje się cierpieć na tę samą dolegliwość. Artystka usiłuje przeprowadzić swoiste archiwalne „śledztwo" w przestrzeni języka i wizerunków: w gablotach umieściła polskie przedwojenne wydawnictwa nacjonalistyczne i ultrakatolickie posługujące się retoryką wybraństwa i zagrożenia ze strony Innego (bolszewika, Żyda, Niemca). Obok gablot Niesterowicz umieszcza wideo, w którym grupa młodych ludzi wygłasza posty z forów internetowych. Mowa nienawiści pochodząca z początku XX wieku okazuje się wciąż żywa na początku wieku XXI. Konstatacja to zbyt prosta i dobrze już opisana20.

Na zakończenie nieuniknionego jeszcze słowo o pomieszaniu języków. Nie pojmuję, dlaczego praca Tomasza Kozaka Nie jestem Robotnikiem! Jestem Romantykiem! miałaby pomóc mi zrozumieć wagę ideologii pracy w tradycji filozoficznej mesjanizmu polskiego, która, jak piszą autorki, „nie tylko zajmowała się ideami wyzwolenia narodowego, ale także stymulowała dyskurs wokół ekonomii jako środka do osiągnięcia celu niepodległości"21. Ten kolaż cyfrowy przedstawia dwie nagie postacie męskie (nieomylnie przypominające rzeźby Arno Breckera) z kilofami w dłoniach w przestrzeni nowoczesnego miasta, na tle płomieni. Nie wiem, co wspólnego ma to przedstawienie z socrealistycznymi wizerunkami robotników, całkowicie oderotyzowanymi. Nie wiem też, dlaczego faszystowska estetyka miałaby powiedzieć cokolwiek o polskim mesjanizmie czy socjalizmie. Hasło zaś „Nie jestem Robotnikiem! Jestem Romantykiem!", wybrzmiewające w przestrzeniach gdańskiej stoczni, przywodzi mi raczej na myśl fragment filmu niemieckiego artysty Lutza Dammbecka Zeit der Götter, w którym Gustaw Stürk, model Arno Breckera, opowiada o tym, jak pozując rzeźbiarzowi czytał Hölderlina, a następnie deklaruje: „byliśmy romantykami, a nie wojownikami!". Traktuję to skojarzenie bardzo poważnie.

Przebieranki
W izraelskich pracach, co frapujące, sporo inscenizowania, przebieranek, teatru, odgrywania, castingów, wcielania się w role. Mesjasz jest polskim stolarzem imieniem Maria grupy Sala-Manca (Lea Mauas i Diego Rotman) to przewrotna opowieść o nadejściu Mesjasza. Artyści zorganizowali w Gdańsku casting na Mesjasza, z którego wyłoniona osoba miała pojechać do Izraela. Oglądamy więc kilka osób, kobiet i mężczyzn, kolejno czytających mesjańskie teksty Jakuba Franka, Theodora Herzla, Uri Zvi Greenberga, Yony Wallach i innych. Do roli Mesjasza ostatecznie wybrano kobietę, Marię Sahajko, której podróż do Izraela i spotkania z Izraelczykami dokumentuje druga część pracy..

Menachem Roth & Yekutiel Roth, „Nie opowiem Ci historii”, 2008, 19' loop
Menachem Roth & Yekutiel Roth, „Nie opowiem Ci historii”, 2008


W Czas na Mesjasza artyści Yossi i Itamar wchodzą w rolę wysłańców Mesjasza, jego pomocników, którzy udają się do Jerozolimy, by sprawdzić, czy naród przygotowany jest na jego nadejście. Na cmentarzu na Górze Oliwnej, gdzie liczą ile osób powróci z martwych, odkrywają muzułmański nagrobek, idą więc do miasta, by pytać przechodniów, co zrobić z Arabami, kiedy przyjdzie Mesjasz. Zabawne i bezpretensjonalne.

W dwukanałowym wideo Untitled Avi Mograbi zestawia fragmenty ze swoich poprzednich prac, Sierpień i Pomścij choć jedno z moich oczu; zderza casting, jaki przeprowadził do roli żony Barucha Goldsteina, izraelskiego nacjonalisty, który w 1994 roku dokonał masakry izraelskich muzułmanów modlących się w Hebronie, z nagraniem świętowania przez uważaną za terrorystyczną izraelską grupę aktywistów Kach śpiewających razem tekst kierowanego do Boga biblijnego błagania o zemstę - inwokację oślepionego Samsona. Sytuacja z castingu, choć „niewinna", bo warsztatowa, przeraża. Kobiety odgrywają kategoryczne żądania żony Goldsteina, by wydano jej broń, z której strzelał mąż. Jej wypowiedzi zestawione ze skandującym tłumem wskazują na to, że podobne wołanie o zemstę do dziś wybrzmiewa na Bliskim Wschodzie.

Nieoczywiste
Wystawy tematyczne, a szczególnie takie, których temat jest wyraźnie nakreślony i dominujący, mają to do siebie, że przemieszczają znaczenia prac, które oglądane w innych okolicznościach nie oddziaływały mocno lub nie przemawiały tak dosadnie. Praca Yael Bartany Mary Koszmary oglądana w kontekście mesjanizmu jeszcze mocniej akcentuje to pomieszanie języków i utopii i ich absolutną porażkę. Inną nieco oprawę zyskuje tu też dialektyka kata i ofiary lub ofiary i ofiary22. Należałoby się zastanowić, czy po drugiej wojnie światowej i Zagładzie, jaka dokonała się na tej ziemi niegdyś obiecanej, na drodze do mesjanizmu najbardziej Polakom nie zaczęli przeszkadzać obecni/nieobecni Żydzi. Po tych jakże trudnych i morderczych czasach naród polski i jego ziemia stracili niewinność, na zawsze już zostali skalani zbrodnią a nawet jej współwinni nie tylko jako jej bierni świadkowie, ale także aktywni oprawcy. W takiej perspektywie również rok '68 jawi się ponuro.

Ciekawa i osobna praca Anny Molskiej oglądana w kontekście Stoczni Gdańskiej staje się jakby wyraźniejsza, napięcie między artystką a robotnikami (mówiącymi do siebie w pewnym momencie filmu „cicho, bo ta kurwa słucha"), pracą a tworzeniem - więcej mówiące. W ponury zimowo-roztopowy dzień grupa robotników przybywa na puste pole, by ustawić (na życzenie czy żądanie artystki?) konstrukcję geometryczną, przypominającą fragment trybuny. Praca Molskiej mówi nie tylko o tym, jak mesjanistyczne myślenie wciela się w pozornie racjonalistyczne i sekularne projekty modernizacyjne, ale także jaką rolę odgrywa w tym sztuka: przywołuje mit pracy, monumentalności i ornamentalności, ale również romans artystów i robotników (pomyślmy tylko o elbląskich biennale form przestrzennych), a szerzej (w kontekście rewolucji '89) może nawet intelektualistów i robotników.

Artystą niewątpliwie najbardziej na tej wystawie osobnym z jednaj strony, z drugiej zaś skupiającym w swojej pracy Dwie kobiety i mężczyzna jak w soczewce całą masę przewijających się wątków, jest Roee Rosen. Rosen jest „ojcem" Justine Frank, artystki, którą skrupulatnie wymyślił, by ta stała się jego matką (artystyczną i ideową), on sam zaś w tym przedziwnym dialektycznym ruchu - swoją własną babcią. Film Dwie kobiety i mężczyzna to historia życia i twórczości Justine Frank opowiadana przez równie fikcyjną krytyczkę, Ann Kastroff, która jest przebranym za kobietę Rosenem. Postać artystki zamaszystym gestem zagarnia Markiza de Sade'a, Jakuba Franka, Sabbataia Zevi, dadaistów i surrealistów, Georgesa Batailla, historię syjonizmu, erotyzmu i pornografii (Justine Frank jest autorką pornograficznej powieści Sweet Sweat) feminizm etc., a artysta zupełnie nie zbity z tropu opowiada o kolejnych elementach tej perfekcyjnej układanki.

Dobrze kiedy sztuka ożywia myśl i odwrotnie, dobrze mierzyć się z takimi wyzwaniami, bo bez tego by nas po prostu nie było. Na koniec chcę oddać głos wybitnemu badaczowi palestyńskiego pochodzenia, Edwardowi Saidowi: „Politycy mogą opowiadać te same bzdury co zwykle, mogą robić, co chcą, podobnie jak zawodowi demagodzy. Ale zawsze musi znaleźć się miejsce dla intelektualistów, artystów i wolnych obywateli, dla niezależnych poglądów, dla dróg prowadzących do zakwestionowania tyranii większości oraz, co najważniejsze, szerzenia wśród ludzi wolności i oświecenia"23.

Wybrańcy /Chosen (C.H.O.S.E.N.).

The Isreali Center for Digital Art, Holon, 20.09 - 15.11.2008, www.digitalartlab.org.il
Instytut Sztuki Wyspa, Gdańsk, 9.12.2008 - 28.02.2009, http://www.wyspa.art.pl/

Grzegorz Klaman, „40 i 4”, 2008, 11'19"
Grzegorz Klaman, „40 i 4”, 2008
  1. 1. Carl Schmitt, Teologia polityczna i inne pisma, przeł. M. A. Cichocki, Kraków 2000, s. 60.
  2. 2. Alain Badiou, Uniwersalne prawdy i kwestia religii, przeł. K. Mikurda, „Krytyka Polityczna" nr 14, s. 327.
  3. 3. Zob. m.in. Gershom Scholem, Żydzi i Niemcy. Eseje, listy, rozmowa, przeł. M. Zawanowska, A. Lipszyc, wybrał, opracował i przedmową opatrzył A. Lipszyc, Sejny 2006.
  4. 4. Galit Eliat, Aneta Szyłak, tekst w folderze towarzyszącym wystawie Wybrańcy/Chosen.
  5. 5. Tamże.
  6. 6. Rozmowa z kuratorkami zarejestrowana 28 października 2008 w Digit Art Lab w Holonie, przeprowadzona w ramach wizyty studyjnej zorganizowanej przez Instytut Adama Mickiewicza.
  7. 7. Zainteresowanym polecam: Andrzej Walicki, Filozofia a mesjanizm, Warszawa 1970; tegoż Mesjanizm Adama Mickiewicza w perspektywie porównawczej, Warszawa 2006; Maria Janion, Do Europy tak, ale razem z naszymi umarłymi, Warszawa 2000; tejże Gorączka romantyczna, Warszawa 1975; M. Janion i Maria Żmigrodzka, Romantyzm i historia, Warszawa 1978; M. Janion, Życie pośmiertne Konrada Wallenroda, Warszawa 1990.
  8. 8. Zob. Elżbieta Kiślak, Walka Jakuba z aniołem. Czesław Miłosz wobec romantyczności, Warszawa 2000.
  9. 9. Zob. Benedict Anderson, Wspólnoty wyobrażone: rozważania o źródłach i rozprzestrzenianiu się nacjonalizmu, przeł. S. Amsterdamski, Kraków 1997.
  10. 10. Zob. Maria Janion Mickiewicz: nowożytny myśliciel religijny. Rozmawiają Tomasz Fiałkowski i Marian Stala http://www.tygodnik.com.pl/apokryf/14/janion.html
  11. 11. Tamże.
  12. 12. Maria Janion Moje herezje antynarodowe. Rozmawia Jarosław Kurski; http://serwisy.gazeta.pl/kultura/1,34169,3374302.html
  13. 13. Zob. Maria Janion Sami sobie cudzy. Rozmawia Katarzyna Bielas; http://wyborcza.pl/1,76842,4500366.html?as=1&ias=4&startsz=x
  14. 14. Marek A. Cichocki, Dariusz Karłowicz, Mesjanizm - jednostka chorobowa czy wielkie wyzwanie?; http://www.teologiapolityczna.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=103&Itemid=66
  15. 15. Tamże.
  16. 16. Rafał Tichy Manifest neomesjanistyczny; http://www.rp.pl/artykul/73290,242633_Manifest_neomesjanistyczny.html
  17. 17. Tamże.
  18. 18. Tamże.
  19. 19. Zob. Agnieszka Sabor, Słowa z pozoru bliskie. http://tygodnik.onet.pl/1,17592,druk.html
  20. 20. Zob. Magdalena Tuli, Sergiusz Kowalski, Zamiast procesu. Raport o mowie nienawiści, Warszawa 2003.
  21. 21. Por. Galit Eliat, Aneta Szyłak, tekst w folderze towarzyszącym wystawie Wybrańcy/Chosen.
  22. 22. Pracę tę omawiałam [w:] I znów Polskę a nie wiosnę zobaczę, „Obieg" http://www.obieg.pl/teksty/5642
  23. 23. Edward W. Said, Wagner: izraelskie tabu http://wyborcza.pl/1,76842,5044243.html