Ciąg dalszy polemiki w sprawie tekstu Adama Mazura "Trzydzieści lat minęło jak z bicza strzelił."

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Szanowny Panie, Redakcjo!

Dziękuję za odpowiedź na mój apel. Forma Pańskiego listu i poruszone w nim wątki wymagają mojej reakcji i jasnej odpowiedzi.

Na wstępie pragnę podziękować za opublikowanie mojego apelu, chociaż zadziwia mnie umieszczenie go w formie niewydzielonej na tej samej stronie co artykuł, którego racje podważam. Został dosłownie wklejony w Pański tekst, bo przypisy do niego znajdują się pod moim apelem. Podobnie nasze nazwiska publikowane w jednej linii sugerują wspólne autorstwo, co pozostawiam bez dalszego komentarza.

Dokłada Pan wielu starań, aby sprawę zbanalizować, przedstawiając mnie jako histeryka, pieniacza i poszukiwacza taniej sensacji. Dziwi mnie obracanie całej sprawy w banał, żart, pomyłkę. Nazywa Pan mój, oparty o argumenty, Apel o elementarną uczciwość krytyki desperacją, w odpowiedzi dostaję nonszalancję i arogancję. Dużo miejsca poświęcił Pan emancypacji wulgarnego języka, który zwyczajnie obraża konkretne osoby. Ja tego nie akceptuję.

Do rzeczy. Po pierwsze śpieszę przeprosić Redakcję „Obiegu", że niepokoiłem e-mailem o 5 rano minut 43. Pewnie komputery Redakcji same włączyły się o tej godzinie, widząc nadchodzącego e-maila. Jak działają systemy wysyłania masowej korespondencji elektronicznej łatwo sprawdzić w Google, który wbrew Pańskiemu przekonaniu, służy do czegoś innego niż szpiegowanie. Sądzę, że wówczas dla Redaktora Naczelnego medium internetowego sprawa będzie nieco jaśniejsza.

Tekst krytyki na „Obiegu", opatrzony nazwiskami: Ewa Tatar i Dominik Kuryłek, datowany był na 6 stycznia 2009 roku, zatem funkcjonował na stronie serwisu znacznie dłużej niż Pan sugeruje. Nie godzinę, może dwie lecz miesiąc. Dla niezorientowanych - Google nie byłby w stanie odnotować publikacji, która trwa kilka chwil. Tekst sygnowany już przez Pana pojawił się 13 lutego. Zgadza się - dobrze wiedziałem, że Pan przygotowuje tekst krytyczny o wystawie, otoczonej patronatem medialnym „Obiegu". Dlatego nieco zdziwił mnie artykuł sygnowany przez innych autorów. Cierpliwie czekałem na kolejny, już Pańskiego autorstwa. Zmieniło się tylko nazwisko. Nie znalazłem sprostowania Redakcji ani innych bieżących wyjaśnień. Medium internetowe ma tę właściwość, że błędy można szybko korygować, jednak złudne jest przeświadczenie, że nie ponosi się za nie odpowiedzialności!

Mija się Pan kolejny raz z prawdą insynuując, że otrzymał ode mnie materiały ilustracyjne bez podpisów. Wszystko było na przekazanej płycie CD. Jeśli nie mógł Pan sobie poradzić, może przez legendarny chaos w Redakcji, istnieją wynalazki takie jak telefon czy e-mail. Znając już moją nadgorliwość, otrzymałby Pan brakujące informacje w ciągu godziny. Zabawne są Pańskie refleksje typu: ale co tam, wrzuciliśmy, bo czekali przecież w Radomiu. Sądząc, że jest Pan zwolniony z tak „prozaicznych" obowiązków, narusza Pan zwyczajnie przepisy prawa autorskiego również w tym przypadku. Zarzucając mi hipokryzję, jakobym w niewystarczający sposób opisał fotografię dołączoną do apelu, proponuję obejrzeć ten e-mail raz jeszcze. Zdjęcie przedstawia widok ekspozycji i opisane zostało: Teraz! Artyści galerii Foto-Medium-Art, fot. Zofia Waligóra, a widocznych jest na nim dziewięć dzieł sztuki, niektóre zupełnie nieczytelne. Cóż w tej sprawie nie byłem nadgorliwy, pół punktu dla Pana.

Wywołuje mnie Pan do tablicy: Przy okazji: panie Krzysztofie, proszę wymienić w punktach pierwsze 10 podstawowych reguł etyki krytyka. Czy zasada nr 1 hipotetycznego kodeksu nie brzmiałaby - nie łączyć roli marszanda/dyrektora i naukowca, kuratora, krytyka? Wszystkie wymienione zawody wykonuję najlepiej jak mogę i wbrew temu, co Pan usiłuje sugerować nie ma w tym nic nieetycznego. Wspieram galerię i artystów z nią związanych na wielu polach. Promuję wartościowe zjawiska i istotne ogniwo niedawnej historii sztuki. Nikomu nie każę podzielać moich gustów. Cóż, moja działalność jako krytyka jest ograniczona, zawężona do jednego nurtu. Działam na rzecz artystów reprezentujących te zjawiska. W przeciwieństwie do Pana nie występuję w roli urzędnika państwowego.

Zarzuca mi Pan wykorzystanie instytucji publicznej do lansowania galerii de facto komercyjnej. Proszę sprawdzić listę wystaw w muzeach w Polsce i również w skali międzynarodowej - praktyka taka jest nienaganna i powszechna wśród największych i najlepszych instytucji kultury. Zadaniem galerii, proszę Pana, jest lansowanie nurtów sztuki, których emancypacja dokonuje się później w muzeum. Foto-Medium-Art przez trzydzieści lat działalności walnie przyczyniło się do upowszechnienia wielu wybitnych artystów, dlatego jej wkład został doceniony przez Mazowieckie Centrum Sztuki Współczesnej „Elektrownia" w Radomiu. Podążając tokiem myślowym, który Pan lansuje, nie powinien Pan na „Obiegu" zamieszczać ani pół zdania na temat galerii komercyjnych i artystów związanych z nimi. W końcu „Obieg" jest dobrem publicznym. To absurdalna droga! Na marginesie, kiedy w październiku 2008 roku zapadła decyzja o objęciu wystawy patronatem medialnym przez „Obieg", nie zgłaszał Pan zastrzeżeń w tym aspekcie. Co zatem sprawiło, że zmienił Pan zdanie kilka miesięcy później?

Wracając do kodeksu krytyka, nie wiem ile zawiera reguł, czy jest ich 10, 2 czy 128. Wiele z nich zawarłem w moim apelu i pozostają aktualne, gdyż dotyczą uczciwości. Dla mało uważnych:

- nie przeinaczać faktów,

- nade wszystko przeprowadzać analizy a nie formułować autorytarne i kontrowersyjne stwierdzenia, niepoparte pogłębionym wywodem.

Wówczas krytyka będzie polemiką o wartościach a nie przepychanką. Zasada „nie obrażać" jest znacznie bardziej elementarna i złudne jest Pana myślenie, że krytyki artystycznej nie dotyczy. Zabawne, że nie pisze Pan ani słowa o kodeksie Redaktora czasopisma internetowego. Czy wpadek nie koryguje się na bieżąco i nie informuje o nich dla dobra Redakcji i czytelników? Zwlekał Pan z tym obowiązkiem wiele dni.

Wzywa mnie Pan do postawienia argumentów merytorycznych. Dziwna to prośba, ponieważ Pańskie sądy nie są merytoryczne. Powtarzam po raz kolejny, bo najwyraźniej nie zostałem przez Pana zrozumiany, nie odnoszę się do Pańskich wniosków, lecz do sposobu ich formułowania w oparciu o niepełne dane i przeinaczone fakty. Pańskie tezy nie obroniłyby się, gdyby trzymał się Pan w tekście krytyki powyższych zasad. Może to było przyczyną, aby owe zdroworozsądkowe zasady odrzucić.

Zarzuca mi Pan pominięcie w koncepcji wystawy istotnych aspektów historii Foto-Medium-Art. Ekspozycja Teraz! Artyści galerii Foto-Medium-Art nie była ukierunkowana na eksplorowanie historii instytucji. Była wyborem dzieł dawnych i współczesnych, które podporządkowałem idei kuratorskiej. Nie znalazłem w Pańskim tekście nawiązań do zamysłu ekspozycji.

Na koniec ze smutkiem stwierdzam, że mój Apel, który zmusił Redakcję „Obiegu" do opuszczenia łóżek i rezygnacji z błogiego lenistwa, pozostaje aktualny. Podjęta przez Pana polemika nie odparła zarzutów. Pocieszająca jest czytelna między wierszami Pańskiego listu autokrytyka i przeprosiny za niektóre niedociągnięcia - czekam na ich realizację. Chociaż dalekie od przyzwoitości, w niewielkim stopniu mnie satysfakcjonują.



Z poważaniem,

Krzysztof Siatka

Linki do wszystkich tekstów w temacie:
Nie trzasł tylko strzelił. Odpowiedź Adama Mazura na "Apel" Krzysztofa Siatki< br> Apel Krzysztofa Siatki
Adam Mazur, Trzydzieści lat minęło jak z bicza strzelił. Przypadek Foto-Medium-Art