Grając resztkami

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Wystawa na dziesięciolecie galerii Sektor to trzyczęściowy projekt, nawiązujący do poruszanej w kultowym serialu "Archiwum X" problematyki zjawisk tajemniczych i niejasnych. Na niepokojącym plakacie towarzyszącym wystawie widnieje głowa w kominiarce, z wykrojonym otworem na oko, z którego widza śledzi przeszywające spojrzenie. Sztuka w orbicie panoptikonu, stająca się preparatem podanym laboratoryjnemu badaniu, to obszar, po których poruszają się artyści zaproszeni do wzięcia udziału w "Spisku sztuki": Laura Pawela, Kamil Kuskowski, Hubert Czerepok, Szymon Kobylarz, Lucia Tracova i Anetta Mona Chisa, Arti Grabowski i Leszek Lewandowski. Pustka i jałowość powtórzeń sygnalizowana w legendarnej książce Jeana Baudrillarda, dającej tytuł pierwszej odsłonie projektu staje się okazją do przeprowadzenia manipulacji, przeprowadzenia śledztwa, będącego poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie kto przez kogo jest obserwowany, wybierany, lansowany.

Deklarowany w związku z projektem pomysł na research wyrastający z idei myślenia rozproszonego to w tym przypadku wystawy "Sektor X" sposób na uwolnienie kuratorskich pomysłów, symptom niewiary w sens tzw. tematycznych wystaw, brak potrzeby efektu końcowego. Włoskie designo jako wizja, zarys, jest dla kuratora etapem poszukiwań, na którym koncepcja wystawy pozostaje płynna, uwikłana w koncepcji chaosmosu, rozumianego w odniesieniu do "Spisku sztuki" jako pozytywne wartościowane zagubienia w nadmiarze propozycji i pomysłów. Jest swoistym zapiskiem na marginesie, najświeższym pomysłem, który właściwie nigdy nie musi dojść do fazy realizacji. Podobnie jak w przypadku wystawy "Gradient" Janka Simona w Bunkrze Sztuki, podczas której kondycja dzieł była w opinii samej kuratorki i krytyków kiepska, wystawa w Sektorze na pierwszy rzut oka również zdaje się niepełna, wybrakowana. Staje się tym samym przestrzenią do wypełnienia, tym co nawarstwione na poszczególnych pracach, obszarem, po którym można poruszać się jedynie z mapą zasłyszanych historii, po odpowiednim wprowadzeniu. Posmak śledztwa i niepewności jest punktem wyjścia do destabilizacji pozycji widza, zmuszanego do poszukiwań wątków narosłych wokół dzieła, przypominającego patyczek z watą cukrową. Utrata szczelności powoduje wkroczenie w krąg podejrzeń, że sztuka może czaić się wszędzie.

Największe zapętlenie w obrębie wystawy niesie koncepcja dissowania ( ang. disrespect) Szymona Kobylarza. Nawiązujący do swoich wcześniejszych realizacji artysta po uprzednim zażyciu środków nasennych spał na wernisażu w przestrzeni makiety swojej pracowni, niezważając na zaciekawienie widzów, którzy brali go za część precyzyjnie odtworzonego wnętrza, kryjącego kolejne, narracje nie do zauważenia. W ramach kodów zaczerpniętych z kultury hip-hopu, dwaj studenci Kobylarza z katowickiej ASP - B. Buczek i M. Nawrot w ramach freestyle'owych potyczek, opierających się na naśladowaniu stylu przeciwnika lub na przekształcaniu fragmentów jego twórczości w sposób obnażający ich słabości, w piwnicach uczelni zakopali jego makietę "Superjednostki" w odwecie za zmalowanie ich obrazów na czarno i umieszczenie wewnątrz swojej instalacji prezentowanej w ramach Sektora X1. Przerzucenia się przeintelektualizowanymi skodyfikowanymi dissami było punktem wyjścia do określenia własnej pozycji. Nawiązywanie, i wygrywanie znanych kontekstów stało się w ich działaniach pożywka do interwencji nawarstwiających się w obrębie projektu, który z założenia oparty był o plotkę i powtórzenie. Podobnie sam kurator Stanisław Ruksza, zaglądając pod podszewkę artystycznych wydarzeń w poszukiwaniu słabych punktów, dissuje w swojej wystawie światek sztuki, jako uwikłany w sieć teorii spiskowych.

Leszek Lewandowski wyszukuje w internetowym kłączu znane lokalnie osobistości na zasadzie zbieżności imion i nazwisk: niezwiązane ze sztuką poezje Zofii Kulik, planszowe gry Stanisława Dróżdża, galanterię Jerzego Nowosielskiego, "aktywizm" sołtysa Jarosława Modzelewskiego ze wsi Grzymały czy fotografie weneckie Sebastiana Cichockiego. Sięgając w odmęty sieci wprowadza zagadnienie selekcji w natłoku opcji. Podejmując problematykę parergonu, na bazie prezentowania twórczości osób spoza świat sztuki wtłoczonych na zasadzie zbieżności nazwisk w galeryjne sacrum, sięga po strategie mistyfikacji. Świadomy skandalizującej strony własnego działania tropi sobowtóry uznanych artystów, niczym detektyw bądź dziennikarz w poszukiwaniu sensacji trawestując słowa Andy Warhola: "najważniejsze to być w obiegu". W 2002 roku Supergrupa Azzoro przedstawiła "Portret z kuratorem w tle", stawiając pytanie o status kuratora. Poprzez samą obecnością związani z osobistościami, mieli okazje podnoszenia swojej rangi jako artyści. Członkowie grupy "sfotografowali się" podczas wernisaży z widocznymi na dalszym planie znanymi polskimi kuratorami, których postaci ledwo zauważalne przemykają gdzieś w tle. Przepracowanie odpowiedzi na pytanie jak grać, żeby wygrać staje się gestem wydobycia hermetycznych narracji, który w katowickim "Spisku sztuki" został podjęty od innej strony. Kompromitacja mężczyzn ze środowiska artystycznego (krytyków, artystów i kuratorów) w wydaniu Lucii Tkačovej i Anetty Mony Chisy odbyła się poprzez przywołanie w kuluarowych rozmowach stereotypów pięknej kobiety, która wszystko załatwi dzięki seksapilowi, połączone zostały z komentarzem politycznym. Prywatne sytuacje stanowią w ich video punkt wyjścia do opowiadania historii o władzy, ideologii i dominacji zawodowej.

W obliczu symptomów wyczerpania toczących definicje sztuki Laura Pawela postanowiła ubezpieczyć swój talent. "Ze względu na nieostrą definicję talentu i jego utraty nie możemy zaoferować takiego ubezpieczenia" - odpowiadali urzędnicy. Symptomatyczna dla całego projektu w galerii Sektor prezentowana praca Paweli może zostać zestawiona z historią postaci z filmu Woodego Allena. aktora, który pewnego dnia budzi się i nie wiadomo dlaczego jest nieostry, ma zamazane kontury2. W nihilistycznych kontekstach budujących zamazane tło całego projektu nie tylko definicja talentu ale tożsamość samego kuratora ulega rozmyciu. Stanisław Ruksza wyślizguje się od odpowiedzialności za wystawę, odsłaniającej zaplątany we własne kody obiegu sztuki i jego zacinające się mechanizmy, przypominające samo odradzający się organizm albo pasożyta żerującego na samym sobie. Zakłócenia w wymianie informacji, zamiana ról, strategie podszywania się ujawnione w katowickiej wersji "Spisku sztuki" jak "(p)oddanie się" performerowi Artiemu Grabowskiemu, który sfabrykował krytyczną zapowiedź wystawy samego kuratora w dodatku do "Gazety Wyborczej" mogą skłonić do porzucenia rozpoznanego terenu sztuki na rzecz przypuszczeń i zagłębienia w sieć proponowanych rebusów. W kontekście mistyfikacyjnej akcji rola kuratora wydaje się nieostra, skoro samo ustalenie aksjomatów sztuki i opozycyjnie rozumianej reszty staje się coraz bardziej skomplikowane. Wprowadzenie atmosfery intelektualnego niepokoju widoczne jest również w prezentowanej na wystawie pracy Huberta Czerepoka, wzorowanej na popularnym "Monopolu", zaprojektowana wspólnie z niezidentyfikowanym bliżej Sebastianem Mendezem grze planszowej "Survivors of the white cube". Symulacja, w której uczestnicy rozgrywają kuratorskie, galeryjne i artystyczne role, ujawnia mechanizmy rządzące światem sztuki. Gracze, zyskując przewagę bycia na zewnątrz, mają możliwość kontroli w postaci śledzenia mikroruchów wewnątrz planszowego systemu. W zestawieniu z konspiracyjnymi teoriami Czerepoka gra planszowa niesie posmak postapokaliptycznej wizji sztuki, w której obrębie trzeba działać przebiegle niczym bohaterowi filmów katastroficznych czy science - fiction. Grać świadomie i agresywnie jednocześnie żeby ocalić bezpieczny, mijający świat fikcji dzieł sztuki, w obliczu których łatwo ukonstytuować swoją tożsamość poprzez poszukujące sensów, zawłaszczające spojrzenie.

Wystawa w Sektorze na zasadzie proponowanego przez G. Deleuza i F. Guattariego pozostawania "pomiędzy", "w przejściu", rozrastała się swobodnie, na zasadzie kłącza, w którym nie istnieje jeden główny i stały punkt odniesienia, a wszystkie wątki, rodzące się z idei zbieractwa, mogą być rozpatrywane we wspólnym kontekście, chociaż stanowią niezależne całości - węzły, z których wysnuwają się i różnorodne dyskursy "Kłącze to przestrzeń otwarta, nieuporządkowana, nieokreślona, splątana, anarchiczna, nieoswajalna, pozbawiona struktury, sytuująca się poza systemem i uzurpowaną przezeń systematycznością, (...) jest systemem acentrycznym, niehierarchicznym. Kłącze nie rozpoczyna się, ani nie kończy jest zawsze w otoczeniu, pomiędzy rzeczami, między-byt, intermezzo. Drzewo jest filiacją, ale kłącze jest aliansem. Drzewo narzuca czasownik "być", zaś kłącze pasmo koniunkcji " i...i...i". W koniunkcji tej tkwi zawsze dość siły, by zrzucić i wykorzenić czasownik "być". Dokąd idziecie? Skąd przybywacie? Gdzie chcecie dotrzeć? Są pytaniami całkowicie bezużytecznymi"3.
Brakuje w niej organizacji całościowego, zhierarchizowanego myślenia, spętania ideą jedności, gdyż tytułowy spisek sztuki, zakładający nieograniczoną ruchliwość, nie pozwala na ustrukturalizowanie i zmusza do zachowania rytmu wzajemnego przesączania się motywów i technik wykorzystywanych przez przywoływanych artystów. Zaproponowane przez kuratora eksperymentowanie jest obszarem ciągłego rozproszonego ruchu, nie ma jasno określonego kierunku rozwoju. Zbierając znane na polskim gruncie prace wnosi powiew destabilizacji i powoduje ledwo zauważalne drgania w błędnym kole wystawowej nadprodukcji. Wydaje się, że w obliczu wystaw typu "Sektor x", zakreślających kondycje współczesnej sztuki, zachodzi potrzeba jej wyzerowania albo przepisania.

  1. 1. http://dissrespecting.blogspot.com/
  2. 2. Woody Allen, "Deconstructing Harry" 1997.
  3. 3. G. Deleuze, F.Guattari, Kłącze, przeł. B. Banasiak, "Colloquia Communia" 1998, nr 1 - 3, s. 234, 237.