Kiedy zostałam zaproszona do obejrzenia wystawy przygotowanej na temat kamuflażu, trudno mi było w pierwszej chwili odpowiedzieć czy rzeczywiście jestem nią zainteresowana. Tym bardziej, że wiązało się to z całodniową podróżą do Lyonu. Lekko zdezorientowana nazwą muzeum, które wystawę przygotowało, postanowiłam obejrzeć w Internecie jego portal. Po przeczytaniu kilku zdań na temat koncepcji pokazu, zaintrygowana tematem, postanowiłam pojechać.
460 kilometrów dzielące Paryż od Lyonu pokonuje się w niespełna dwie godziny pociągiem TGV, podróż trwa zaledwie dziesięć minut dłużej niż podróż między Warszawą a Łodzią. Lyon we Francji, podobnie jak Łódź w Polsce przez wiele lat był centrum przemysłu tekstylnego, pierwsze manufaktury wytwarzające jedwab pojawiły się w tym mieście w XVI wieku. Do dzisiaj wytwarza się tam delikatne i misterne koronki. Ale w środowisku artystycznym Lyon kojarzy się przede wszystkim z Biennale Sztuki Współczesnej istniejącym od 1991 roku. Ostatnia, ósma edycja zakończyła się 31 grudnia ubiegłego roku, a jej komisarzami byli pierwsi dyrektorzy Palais de Tokyo : Nicolas Bourriaud i Jérôme Sans. Skądinąd, już niedługo dyrekcję tej placówki obejmie pochodzący ze Szwajcarii Marc-Olivier Wahler, którego program został najwyżej oceniony wśród dwudziestu trzech propozycji zgłoszonych do konkursu na nowego dyrektora. W Lyonie znajduje się Muzeum Sztuki Współczesnej, które rok temu gościło dużą wystawę retrospektywną Andy Warhola zorganizowaną przez The Andy Warhol Museum w Pittsburgu. W dziedzinie sztuki miasto to kojarzy się również ze słynnym parkingiem Les Celestins, w projektowaniu którego w roku 1994 współuczestniczył Daniel Buren oraz z Parkiem Rzeźby, w którym znajdują się w plenerze dzieła właśnie Daniela Burena, Josepha Kosutha i François Morellet.
Tym razem celem podróży nie było muzeum sztuki czy galeria tylko Muzeum Historii Naturalnej, nazywane oficjalnie Muséum. Jak sama nazwa wskazuje ma ono charakter naukowy, a jego zbiory koncentrują się głównie na archeologii i antropologii. Niemniej odkąd dyrekcję muzeum objął Michel Côté, Kanadyjczyk pochodzący z Quebecu, kolejne pokazy stopniowo coraz odważniej zaczęły łączyć wiele dyscyplin, zbliżać naukę do sztuki, zmierzać w kierunku pokazywania wzajemnych wpływów i przenikania się wielu dziedzin nauk humanistycznych starając się pobudzić publiczność do refleksji nad istniejącymi schematami, uprzedzeniami oraz ograniczonością naszej percepcji.
Niecałe dwie godziny spędzone w pociągu pozwalają na zmianę otoczenia. Po raz kolejny doznałam tego dziwnego uczucia, że znalazłam się w trochę innym świecie. Paryżanie zawsze się śpieszą, biegają ulicami miasta w wiecznej pogoni za nieubłaganie uciekającym czasem a w dużych miastach prowincjonalnych żyje się w dużo większej harmonii z naturą i otoczeniem, a ich mieszkańcy ujmują uprzejmością i gotowością okazania pomocy na każdym kroku. Tak było i tym razem. W holu Muséum na zaproszonych gości oczekiwał dyrektor, by z dużą pasją opowiedzieć o przygotowaniach do wystawy i jej podstawowych założeniach. Gotów był udzielić każdej informacji i odpowiedzieć na każde pytanie.
Mottem wystawy "Ni vu, ni connu" jest zdanie Machiavelliego: "Ludzie na ogół oceniają na podstawie tego co widzą ... gdyż każdy potrafi widzieć, niewielu potrafi dostrzegać." Łatwo jest dokonywać powierzchownych obserwacji i ulegać sugestiom czy próbom kamuflażu zarówno naturalnego jak i świadomego, a zdecydowanie trudniej jest dostrzegać i oceniać cechy rzeczywiście istotne. "Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu" - pisał Antoine St. Exupéry i wystawa w Lyonie zdaje się przekonywać, że "dobrze widzi się jedynie intelektem".
Jakie istnieją formy kamuflażu naturalnego, biologicznego czy też świadomego? Czym jest kamuflowanie się? Jak różnie rozumieją pojęcie kamuflażu psycholog, filozof, socjolog, specjalista wojskowy, grafik reklamowy lub artysta ? Jaki jest społeczny kontekst zjawiska określanego kamuflażem ? Wszystkie te pytania zostały sformułowane w okresie przygotowywania wystawy, do pracy nad którą niezależnie od samej ekipy muzeum zostało zaproszonych ponad dwudziestu renomowanych specjalistów w wielu dziedzinach: filozofii, historii sztuki, psychoanalizy, nauk przyrodniczych, medycyny, antropologii. W wyniku tej współpracy wystawa została skonstruowana w sposób bardzo intelektualny i w oparciu o naukowe przesłanki pojęcia "kamuflaż". Postarano się o wyjaśnienie wszelkich skojarzeń wiążących się z samym słowem, oczywiście z punktu widzenia wszystkich osób zaproszonych do współpracy. Pokaz składa się z sześciu części tematycznych, które stopniowo omawiają różne aspekty kamuflażu.
Zaczyna się od wyjaśnienia i omówienia zjawiska kamuflażu w świecie przyrody, ta partia zatytułowana jest "Kamuflaż odkamuflowany" czyli rozszyfrowany. Mimetyzm roślin i zwierząt przedstawiony został z uwzględnieniem odmiennych jego funkcji. Jednym organizmom ułatwia on ukrycie się (i przeżycie) innym ułatwia polowanie. W pewnym momencie wystawy postawione jest pytanie: na ile świat ludzki posługuje się mechanizmami podpatrzonymi w świecie przyrody ?
Kolejna część wystawy zatytułowana "Gra ról", stara się odpowiedzieć na pytanie "co się pokazuje i co się ukrywa przed innymi w zależności od charakteru epoki i otoczenia"? Najbardziej klasycznym przykładem jest kamuflaż militarny: kolory i kształty mundurów polowych, uzbrojenia jak również wszelkie sposoby maskowania celów strategicznych. Ciekawe, że umundurowanie w kolorach ochronnych pojawiło się bardzo późno, gdyż dopiero w czasach I wojny światowej. Umundurowanie przez wieki było apanażem i służyło przede wszystkim podkreślaniu rangi i prestiżu - miało zachwycać i robić wrażenie na przeciwniku. Eleganckie umundurowanie kosztowało Francję w 1914 roku wiele setek żyć ludzkich w ciągu pierwszych miesięcy konfliktu zbrojnego - ubrani w czerwone spodnie żołnierze widoczni byli z daleka i stawali się łatwym celem. Armia niemiecka jako pierwsza zaadoptowała "kolory ochronne", ale w krótkim czasie również Francuzi stworzyli specjalną jednostkę wojskową do spraw kamuflażu militarnego, w której do najbardziej zasłużonych należeli malarze związani z ówczesną awangardą. Opracowali oni projekty nowych mundurów bezpośrednio zainspirowanych obrazami kubistycznymi. Najwybitniejszą rolę odegrał kubista André Maré. Od armii z łatwością przechodzimy do współczesnych służb bezpieczeństwa, które zaadoptowały metody kamuflażu wojskowego w walce z terroryzmem. Poza armią jako posługujący się kamuflażem przedstawiony jest na wystawie świat mody. Reguły gry w nim obowiązujące w dużym stopniu opierają się na stwarzaniu pozorów, udawaniu, kamuflowaniu i maskowaniu. Ubrania mają za zadanie nie tylko podkreślić naszą atrakcyjność fizyczną, ale również zamaskować nasze ułomności: zbędne kilogramy, centymetry, nieproporcjonalne kształty.
Także obecne w wielu kulturach maski, kultowe stroje, tańce rytualne są formą symulowania i produkowania fałszywego obrazu. Trzecia część zatytułowana jest "Czas sekretu" i tu znalazło się miejsce na analizę zjawisk anonimowości oraz wszelkich rytuałów obyczajowych dawnych i współczesnych, zarówno z Europy jak i Afryki, Azji - łącznie z maskami pochodzącymi z Nowej Gwinei. Zaskakujące było zobaczenie w tym kontekście czerwonego nakrycia głowy kata z dwoma otworami na oczy, które w Europie wyszło z użycia zupełnie nie tak dawno.
Z mojego punktu widzenia najbardziej rażące współcześnie mogą wydawać się wszelkiego typu woalki, przesłony twarzy i głowy noszone przez kobiety żyjące w kręgu Islamu, gdzie najbardziej skrajnym strojem szczelnie zasłaniającym kobietę i zamieniającym ją w opakowany przedmiot jest burka noszona w Afganistanie, pozwalająca patrzeć na otaczający świat poprzez prześwity na poziomie oczu w postaci trochę rzadziej tkanego sukna.
W kolejnej partii ekspozycji kamuflaż traktowany jest jako fenomen społeczny. Analizowane jest zjawisko powstawania tajemnicy i jej dochowywania, posługiwanie się kamuflażem przez media oraz świadome odgrywanie ról społecznych przez polityków oraz osoby znane publicznie. Czwarta część wystawy zatytułowana "To nie jest fajka" ("Ceci n'est pas une pipe" - tytuł słynnego obrazu Magritte'a) analizuje kamuflaże niezamierzone, które ludzkość "popełnia" w sposób automatyczny i podświadomy. Tu pojawiają się zagadkowe otwory w murach, przez które można obejrzeć wystawione przedmioty. Tego typu prezentacja - łączącą się trochę z ekscytacją, co się przez otwór zobaczy - spotykana jest w wielu innych wystawach we Francji. Po raz pierwszy spotkałam się z tym dziesięć lat temu w Beaubourgu w czasie trwania wystawy "Féminin - Masculin. Le sexe de l'art" ("Kobiece-Męskie. Płeć sztuki"). Ekspozycja ta zapadła w pamięci nie tylko ze względu na prezentację słynnej fotografii Sophie Calle, w której śmiało zaprezentowane są intymne partie ciała męskiego dotykane rękoma kobiety , ale również ze względu na kilka prezentacji scen erotycznych, które trzeba było oglądać poprzez otwory w ścianie. Ale czasami tego typu otwory wykonane są z powodów czysto konserwatorskich - tak było w przypadku wystawy dagerotypów w Musée d'Orsay trzy lata temu - zbyt silne światło mogło zniszczyć cenne eksponaty, więc ograniczono ich kontakt z ogólnym oświetleniem sal wystawowych i zobligowano publiczność do pojedynczego oglądania najcenniejszych dagerotypów poprzez dwa dyskretne otwory w ścianie.
Piąta część wystawy "Ni vu, ni connu" nosi tytuł "Wszyscy jesteśmy gwiazdami". Odkąd "télé-réalité" pojawiło się na początku lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia, systematycznie rośnie zainteresowanie programami, w których można podglądać za pośrednictwem kamery życie innych. Do dnia dzisiejszego wymyślono wiele formuł na "bezpieczne i wścibskie" ingerowanie w życie innych, a chętnych na wielotygodniowe zamknięcie w pomieszczeniu z innymi, ze świadomością systematycznego kontrolowania przez ukryte kamery wcale nie ubywa i nie zawsze można to wytłumaczyć jedynie powodami finansowymi. Postawy "wszystko na pokaz" współistnieją z ukrywaniem rzeczywistych poglądów i postaw. Biorąc pod uwagę, że współczesna epoka nakazuje działanie w "przezroczystości", czyli gotowość poddania się na każdym kroku kontroli weryfikującej uczciwość naszego postępowania - wiele osób mimo wszystko stara się zachować swoje sekrety lub czuje się zmuszona do kreowania wizerunku "na pokaz". Dotyczy to wszystkich, nie tylko polityków i osób biorących intensywny udział w życiu publicznym.
Rozważania nad odgrywaniem ról, grze pozorów oraz wszelkimi działaniami zmierzającymi do kamuflowania prawdziwych uczuć i przekonań doprowadziły organizatorów wystawy do szóstej partii tematycznej, zatytułowanej "Aż do ekstremum". Tu zajęto się wszystkimi fantazjami związanymi z uzyskaniem "niewidoczności" w stosunku do innych. Uzyskanie takiego stanu pozwalałoby na kontrolowanie innych. Próbą zrealizowania takiej fantazji jest film "Invisible Man" pochodzący z 1936 roku. Jego bohater drwi i szydzi z sąsiadów, rodziny, byłych współpracowników i służb porządkowych wykorzystując swoją fizyczną niewidoczność, która daje mu poczucie posiadania autentycznej władzy nad innymi.
Odmienną sytuację pokazuje filmu Ettore Scoli - mały chłopiec za niegrzeczne zachowanie się ukarany zostaje przez swoich bliskich w ten sposób, że udają oni, że go nie widzą i nie słyszą. Doprowadza to chłopca do płaczu z przerażenia i poczucia porzucenia przez najbliższych. Ta scena pokazuje jak bardzo zależy nam byciu zauważonym. Życie niestety wielokrotnie odmawia nam tego luksusu - wtedy często zaczynamy dokładać starań w celu "poprawienia" czy "zmodyfikowania" naszego wizerunku przez innych. W omawianej wystawie, dokonano próby uczynienia zwiedzających na moment "niewidocznymi" za pomocą technicznego tricku. Wchodziło się do małej sali, w której należało włożyć na siebie płaszcz z materii, która powodowała wizualne "zatopienie się" w pomieszczeniu oświetlonym stłumionym światłem, następnie należało przejść przez wąski labirynt, by na końcu zobaczyć nagle w lustrze własną twarz oświetloną silnym reflektorem - obliczone to było na wywołanie nagłego zaskoczenia spowodowanego odkryciem własnej, zmienionej twarzy. Nieprzygotowani na konfrontację, często nie panujemy nad naszymi reakcjami i w konsekwencji "odsłaniamy" starannie ukrywane uczucia i reakcje. Niestety - nikomu z zaproszonych gości nie udało się takie odkrycie - starannie przygotowana aparatura uległa awarii w dniu naszej wizyty w muzeum. Nikt z nas nie zdołał poznać widoku własnej zaskoczonej twarzy...
Wystawa "Ni vu, ni connu" jest interesującą próbą omówienia istotnej grupy zjawisk. Pokaz w lyońskim muzeum należy potraktować jako pionierską próbę, która przy całym bogactwie przygotowań nie wykorzystała w pełni tematu. Może również dlatego, że scenografia i aranżacja prezentacji nie były zbyt silnym punktem całości, były jakby na drugim planie. Kto oczekuje ekspozycji "dającej do oglądania" może być zawiedziony, gdyż wystawa "daje przede wszystkim do myślenia", rzucając wiele pozornie niespójnych haseł i proponując wiele szlaków do prześledzenia. Jest przygotowana w sposób kompleksowy i należy do tych, które ogląda się kilkakrotnie, za każdym razem odnajdując nowe rzeczy.
A powracając do bycia tu i teraz - właśnie w społeczeństwach głoszących funkcjonowanie w "przezroczystości" - w nieskończoność można by wymieniać przykłady maskowania się w życiu codziennym i w mediach. Bez względu na to jaką taktykę stosujemy w społecznym "maskowaniu się" - zawsze służy ona realizacji naszych aspiracji: bycia inną osobą, nadania sobie rangi, ukrycia słabości, wyeksponowania prawdziwych lub wyimaginowanych zalet. Gdyż pomimo marzenia o byciu "przezroczystym" - niepostrzeganie nas w sposób, jaki tego pragniemy zdaje się być najgorszym lekceważeniem jakie może nas spotkać.
Wystawie towarzyszy seria jednodniowych konferencji poświęconych tematyce telewizji i sposobów przekazywania informacji, mimetyzmowi w świecie zwierząt, zjawisku maskowania tożsamości, kamuflażowi plastycznemu oraz tajnych stowarzyszeń.
Można skorzystać także z oprowadzania po wystawie połączonego z komentarzem przygotowanym przez psychologów, filozofów i etnologów.
W czasie trwania wystawy do prezentowania twórczości zostało zaproszonych kilku znanych artystów interesujących się problemem maskowania, symulacji, sekretu i kamuflażu. Ponadto przewidziano liczne wieczory połączone z prezentacją performensów oraz spektakli choreograficznych. Zorganizowane zostały też tematyczne wieczory filmowe poświęcone mediom, karnawałowi oraz mimetyzmowi.
"Ni vu, ni connu. Paraître, disparaître, apparaître" (Ani widziane, ani znane. Sprawiać wrażenie, zanikać, pojawiać się), Muséum, Lyon, 8.11. 2005 - 2.07.2006 www.museum-lyon.org
fot. Materiały Muséum - Lyon