Obrazy z szarej strefy

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

W swoich najnowszych projektach Łukasz Skąpski bardzo śmiało posługuje się formą dokumentu i wkracza w tzw. "tematykę społeczną". Podczas indywidualnej wystawy "Szara strefa" w krakowskim Bunkrze Sztuki (gros tej ekspozycji stanowią jednak projekty o minimalistycznym charakterze), zaprezentowano filmy odnoszące się bezpośrednio do polskiej rzeczywistości. Projekt "Maszyny" pokazywany na wiosnę w Galerii Potocka, to 2 filmowe zapisy oraz 150 zdjęć traktorów skonstruowanych własnoręcznie przez mieszkańców Podhala.

Dziwnie, czy czasem wręcz kuriozalnie wyglądające traktory-samoróbki, to stały element wiejskiego pejzażu południowej Polski. Nie wiem, kiedy pojazdy takie pojawiły się na masową skale, ale pamiętam letnią kolonię we wczesnych latach 70., mającą swe miejsce w okolicach Gdowa, gdzie pierwszy raz zobaczyłem taką maszynę. Na bardzo prostej ramie zamontowano jednocylindrowy silnik od młockarni z olbrzymim kołem zamachowym, napęd do dyferencjału przekazywany był przez przekładnię paskową (sic!), pojazd nie miał oczywiście żadnego oświetlenia, a kierowca siedział na kanapie, podobnej do tych jakie montowane były w międzymiastowych pekaesach. W tamtych czasach polityka ekonomiczna państwa zaledwie tolerowała istnienie indywidualnych gospodarstw wiejskich, które w najbliższej (choć ciągle oddalającej się przyszłości) miały przejść w stan gospodarki uspołecznionej, lub co najmniej spółdzielczej. Rozbudowany system przydziałów i talonów, umożliwiających zakup nowego ciągnika, omijał takie zacofane podmioty ekonomiczne. Owszem, gospodarz mógł nabyć na licytacji wyeksploatowany traktor z jakiegoś PGRu lub spółdzielni produkcyjnej, lub całkiem nową maszynę w sklepie PEWEX-u, za jedyne 1300 dolarów amerykańskich (tutaj nie jestem pewien do końca drugiej cyfry w kolejności), czyli mniej więcej za równowartość Fiata 125p.

W terenach podgórskich traktorów-samoróbek było znacznie więcej, co wynikało pośrednio z twardego karku górali, jawnie niechętnych ludowej władzy i rozdawanym przez nią przywilejom, jak i ze specyficznej topografii tego terenu. Wykonywane tutaj samodzielne maszyny miały znacznie lżejszą konstrukcję, napędzane wszystkie cztery koła, redukcję przełożeń terenowych, a nawet możliwość przeniesienia napędu na dyferencjał dołączanej przyczepki. Takim traktorem bez problemu można wjeżdżać na pochyłe podhalańskie łąki, kosić trawę i zwozić wysuszone siano, co jakoś nie mieściło się w głowach specjalistów od socjalistycznej gospodarki planowanej. Kiedy 2 lata temu w wiosennym czasie prac polowych przejeżdżałem przez okolice Nowego Targu, ze zdumieniem zobaczyłem, że maszyny takie są ciągle masowo używane. Oczywiście zjawisko chałupniczej produkcji traktorów było parę razy opisywane, ale przez ponad 3 dekady trwania tego fenomenu, nikt nie pokusił się o sporządzenie jego wizualnej dokumentacji.

Projekt Łukasza Skąpskiego pt. "Maszyny" przynosi 150 fotografii samodzielnie wykonanych traktorów, za których sterami zasiadają ich konstruktorzy. Kolorowym zdjęciom towarzyszą 2 filmy wideo, gdzie twórcy "samów" opowiadają o swoich konstrukcjach, można też zobaczyć je w ruchu, prowadzone przez autora dokumentacji. Skąpski, kojarzony do tej pory raczej z przedsięwzięciami o "minimalistycznym" charakterze i akcjami ś.p. Supergrupy Azorro, zrobił coś, co po pierwsze, już dawno powinno być zrobione. Po drugie, aż dziwne, że taki, mający ewidentne cechy "samograja" temat, nie został dostrzeżony i wykorzystany przez osoby zajmujące się wyłącznie fotografią (oczywiście nie myślę tutaj o fotografikach, Ci niech nadal prowadzą swoje autoerotyczne gry i zabawy). Pomimo niewielkich mankamentów technicznych zdjęć Skąpskiego (rozbalansowane kolory fotografii świadczą o pewnych "problemach" z obróbką zarejestrowanego materiału), sam temat, jak i sposób jego prezentacji, są idealnie trafione.

Ciekawe jest tutaj np. jak konstruktorzy traktorów-samów, starają się im nadać cechy indywidualne (także w zakresie technicznych możliwości), mimo że konstrukcje te bazują na wysłużonych podzespołach seryjnych produktów. Z drugiej strony widać też próby upodobniania ich do konkretnych modeli traktorów, produkowanych kiedyś w zakładach w Ursusie (najczęściej do modeli C-1204 i C-4011, opracowanych wspólnie z czeskim Zetorem, czy najbardziej popularnego C-330, tzw. "ciapka"). Skłonić to może widza do dość gorzkiej refleksji na temat mocno ograniczonych kreatywnych możliwości wynalazcy-konstruktora w dobie techniki o masowym i zglobalizowanym charakterze. Oczywiście da się to przenieść także na zawężającą się coraz bardziej sferę indywidualnej ekspresji we współczesnej formacji społecznej. Sporządzona przez Skąpskiego typologia, jest nie tylko ciekawą obserwacją socjologiczną, ale także projektem o socjalnym przesłaniu. Gnębieni i ignorowani przez socjalistyczny system górale, czyli rolnicy i hodowcy z Podhala, w nowych warunkach ekonomicznych znaleźli się na marginesie życia gospodarczego. Skonstruowane kilkadziesiąt, czy kilkanaście laty temu traktory, ciągle są przez nich używane, mimo, że bez problemu można obecnie kupić maszynę seryjnej produkcji, która sprawdza się w górskich warunkach. Oczywiście pojawia się tu kwestia kasy, i to dość sporej, bo urządzenie takie kosztuje więcej niż średniej klasy "samochód rodzinny".

W swoich najnowszych projektach Skąpski bardzo śmiało posługuje się formą filmowego dokumentu i wkracza w tzw. "tematykę społeczną". Podczas indywidualnej wystawy "Szara strefa", pokazanej w krakowskim Bunkrze Sztuki (gros tej ekspozycji stanowią jednak projekty o minimalistycznym charakterze), zaprezentowano filmy odnoszące się bezpośrednio do polskiej rzeczywistości. Składający się obecnie z trzech części "Przewodnik po Krakowie", to obraz prezentujący osiedla mieszkaniowe, jakie wybudowano głównie na obrzeżach tego miasta. Dynamiczne ujęcia blokowisk robione przez okno jadącego samochodu, przeplatane są statycznymi kadrami, w których mieszkańcy odpowiadają na zadane zza kamery pytanie: "Czy podoba się im ich osiedle"? Jak się nietrudno domyślić, odpowiedzi są twierdzące, chociaż większość sfilmowanych przez Skąpskiego ludzi, zwraca uwagę, że nie jest na nich zbyt bezpiecznie. Mimo, że jedną z głównych intencji (expressis verbis wyrażonej w odautorskiej wypowiedzi wydrukowanej w katalogu do wystawy) było "doprowadzenie widza do wniosku, że Kraków jest szpetnym molochem", projekt ten ma uniwersalne przesłanie.

To jasne, ze każdy człowiek, zapytany o swe najbliższe otoczenie, o miejsce gdzie mieszka, odpowie w sposób pozytywny. Zupełnie inaczej byłoby, gdyby tych samych ludzi z filmów Skąpskiego, spytać o to, co myślą np. o politykach i obecnym (każdym w zasadzie) rządzie. O swym najbliższym i najbardziej prywatnym otoczeniu, nawet jeżeli znajduje się ono na niezbyt bezpiecznym, ponurym i peryferyjnym osiedlu z wielkiej płyty, każdy raczej stara się myśleć pozytywnie, chyba że jest… niezrealizowanym samobójcą. Jednak monotonne osiedla mieszkaniowe, nie są specyfiką wyłącznie Polski czy też Europy Wschodniej. Powstają cały czas i w zasadzie w każdej części świata, wszędzie też są przejawem architektury zredukowanej i zdehumanizowanej. W swoim projekcie, mający obecnie formę tryptyku, Skąpski posługuje się bardzo prostym językiem filmowego dokumentu, nie stosując żadnych zabiegów typowych dla współczesnego reportażu telewizyjnego mających na celu "zdynamizować", czy też nadmiernie "uatrakcyjnić" relacjonowany temat (a tak naprawdę, to zneutralizować niewygodne w kontekście wskaźników "oglądalności", treści). To wielka zaleta.

Podejmowanie tematyki socjalnej przez artystów niesie jednak za sobą ryzyko zapuszczenia się w maliny, szczególnie kiedy zaczynają się oni naśladować mechanizmy propagandy. Zrealizowany w bieżącym roku film pt. "Żyć" może być tego dobrym przykładem. Sfilmowani przez Skąpskiego mieszkańcy Podhala w niezwykle negatywny i dosadny zarazem sposób wypowiadają się o rzeczywistości, w której przyszło im egzystować. O ile łatwo zrozumieć racje i frustracje wyautowanych przez makroekonomiczne zmiany rzemieślników, czy właścicieli niewielkich gospodarstw rolnych (z którymi wyraźnie trzyma autor filmu), to warto raczej zwrócić tutaj uwagę na konwencje wypowiedzi. Nie mając chyba tego na celu, Skąpski zarejestrował pewien rodzaj "typologii narzekania", dość charakterystycznej dla kraju nad Wisłą, Odrą i Nysą Łużycką. Pojawiają się więc, typowe motywy: "za komuny było lepiej" (czyli aurea prima we współczesnej wersji pism brukowych), "wszystko rozkradli" (oczywiście "oni", tzn. rowerzyści albo kosmici lub może… "układ"?), "wszystko idzie ku gorszemu" (czyli rodzaj fatalizmu, który w "społecznym planie" zwalnia od podejmowania jakichkolwiek działań).

Autor filmu w wywiadzie jaki przeprowadziła z nim Magda Ujma, a wydrukowanym w katalogu do "Szarej strefy", przytacza wypowiedź jednego z bohaterów tego zapisu, którego "zszokował w jakimś PGRze widok nie skoszonego zboża i ziarna opadającego na ziemię". Problem polega na tym, że pojawiający się tutaj, by tak powiedzieć, "archetypowy" motyw "szacunku dla zboża i ziarna", jest dość częstym elementem wypowiedzi sfrustrowanych rolników i to w dodatku tak standardowym, jak pijacka gadka o przejechanym psie, jako przyczynie picia. Zupełnie zrozumiałe, żal i oburzenie wobec marnotrawionego ziarna w PGRze, czy kołchozie w byłym ZSRR (taką wersję słyszałem osobiście kilka razy), niestety idą zazwyczaj w parze z przyzwoleniem na nietolerancje, ksenofobiczne fobie czy też bestialskie traktowanie zwierząt i bliźnich, tak powszechnie obecne na polskiej wsi, nie wyłączając Podhala.

"Obrazy z szarej strefy", 7 lipca - 27 sierpnia 2006, Bunkier Sztuki, Kraków