Malarsko-fotograficzna szkółka leśna

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Bywa – co wiemy z literatury – że im bardziej się gdzieś wchodzi, tym bardziej kogoś tam nie ma. Tomasz Ciecierski dodaje swoją cegiełkę: im bardziej coś jest malarskie, tym bardziej może być fotograficzne.

Nowe, bardzo ciekawe prace artysty pokazuje galeria Foksal. O tej malarsko-fotograficznej przekrętce najlepiej opowiada para prezentowanych prac. Niewielkie poziome płótna pokryte są farbą. Widać na nich całą malarską kuchnię – trochę niechlujne ślady pędzla, przezroczystości. Ale oczywiście to tylko początek. Na tak przygotowanych dwóch bazach umieszczone zostały dwa zdjęcia. Jak to u Ciecierskiego – pejzażowe widoki, trochę jezior, trochę lasu, chmury przesłaniające słońce. Zdjęcia mają format pocztówek (jakby artysta mrugał do nas okiem, mówiąc: ach tak, wszyscy lubimy te piękne widoczki, pocztówkowe formaty, no kto by się im oparł, kto by nie chciał mieć ich na ścianie albo chociaż w galerii). Dopiero bliskie oględziny pozwalają stwierdzić, że byliśmy w błędzie. Na jednej z prac rzeczywiście umieszczono zdjęcie, ale drugi pocztówkowy pejzażyk niby fotograficzny został w rzeczywistości namalowany. Właściwości obu przedstawień są bardzo podobne – to pozornie realistyczne widoczki chwytające za serce, a formalnie rzecz biorąc – prostokątne pola, które są grą waloru, tonacji barwnej. Oglądane z bardzo bliska zbliżają się do abstrakcji, widziane w bezpiecznym galeryjnym dystansie są pejzażową pocztówką. Działają tak samo – a jeśli działają tak samo, to może nie jest ważne to, że powstały w innym medium?

Tomasz Ciecierski, bez tytułu, 2013; fot. Jacek Gładykowski
Tomasz Ciecierski, bez tytułu, 2013; fot. Jacek Gładykowski

W pracach Ciecierskiego bardzo wyraźne jest to dociekanie, poszerzone o jeszcze inne tematy. Gdzie kończy się konieczność naśladowania rzeczywistości, a kiedy można zdać się na kompletną wrażeniowość? Która z tych kategorii przypisana jest malarstwu, a która fotografii? I czy na pewno na stałe? A jak już o stałości mowa, to w jaki sposób łączyć obrazy, które powstają w sekundę, z tymi, których wytworzenie warunkowane jest przez czas nakładania i schnięcia farby? Chęć odpowiedzi na te pytania nadaje pracom pokazanym w Foksal charakter badawczy; przypominają, jeśli chodzi o metodę, odkrywki archeologiczne albo – przedziwną malarsko-fotograficzną szkółkę leśną. Ciecierski pokrywa płótna pejzażami, które następnie rozbiera na kolory, przyklejając obok grube kleksy farb użytych do ich wykreowania. Ostrzega, żeby nie ufać zewnętrznej warstwie i temu, co widoczne jest w naskórku obrazu jako np. pejzaż, bo pod spodem takiego przedstawienia drzemią zupełnie inne rzeczy. Chociażby takie jak tłusta, świecąca farba, która już wygląda zupełnie inaczej.

Tomasz Ciecierski, bez tytułu, 2013; fot. Jacek Gładykowski
Tomasz Ciecierski, bez tytułu, 2013; fot. Jacek Gładykowski

W innych pracach stosuje metodę kontrolowanego i uważnie obserwowanego wzrostu. Zamiast zwykłej płaskiej pracy malarskiej pokazuje taką, która ma formę nieregularnego wielokąta, złożonego z wielu kawałków zamalowanych na różne kolory płócien. Czy ten „krajobraz” aż tak bardzo różni się od pejzażu namalowanego „ot, tak po prostu”? Czy jest jakaś granica nakładania płócien i obrazów na siebie? Tak – Ciecierski to malarz badacz, w dodatku bardzo świadomy teoretycznego i historycznego uwikłania malarskiego medium.

Tomasz Ciecierski, bez tytułu, 2013; fot. Jacek Gładykowski
Tomasz Ciecierski, bez tytułu, 2013; fot. Jacek Gładykowski

Oczywiście centralną kategorią pokazu w Foksal jest pejzaż, słowo klucz do całej twórczości Ciecierskiego. Kanoniczny malarski temat, odmieniany przez artystę po wielekroć od lat 70., za każdym razem jakby trochę oszczędniej i trochę bardziej syntetycznie. Nowy pokaz jeszcze raz jasno i dobitnie dowodzi, że pejzaż dla Ciecierskiego jest jak podręczny zasobnik form i tematów – mieści się w nim wszystko, co według niego warte jest w sztuce uwagi. Można go rozbierać, dekomponować, eksperymentować, ale i tak pozostanie on opowieścią o linii horyzontu, o jakiejś wyimaginowanej scenerii, o widoku natury.

Tomasz Ciecierski, bez tytułu, 2013; fot. Jacek Gładykowski
Tomasz Ciecierski, bez tytułu, 2013; fot. Jacek Gładykowski

Wystawa Ciecierskiego to traktat o malarsko-fotograficznym powinowactwie. Konstruowany jest bardzo subtelnie, a ta konstrukcja zaczyna się już od samej przestrzeni wystawy. Galeria Foksal, w której Ciecierski prezentuje swoje nowe prace, w zasadzie przypomina wnętrze starego aparatu: wąski korytarz jak harmonijkowy mieszek i jedna, kwadratowa sala, w której artysta umieścił materiał światłoczuły rejestrujący obraz z zewnątrz. Ten materiał to i wydruki, i farba, i płótno malarskie. Obraz świata, który wpada w soczewkę i odbija się na tym materiale jest efemeryczny, pocięty, pokawałkowany, bardziej zbliżony do opowieści o idei niż do faktycznej reprezentacji. Żeby mógł skleić się w jedno, potrzeba syntetyzującego oka patrzącego. No i oczywiście ten szczególny fotograficzno-malarski pejzaż, który oferuje nam Ciecierski, nie ma nic wspólnego z tym, co za drzwiami Foksal. Ale tego nikt nam nie obiecywał.

Tomasz Ciecierski, galeria Foksal, Warszawa, 10.01 – 21.02.2014

Tomasz Ciecierski, bez tytułu, 2013; fot. Jacek Gładykowski
Tomasz Ciecierski, bez tytułu, 2013; fot. Jacek Gładykowski

Tomasz Ciecierski, bez tytułu, 2013; fot. Jacek Gładykowski
Tomasz Ciecierski, bez tytułu, 2013; fot. Jacek Gładykowski

Tomasz Ciecierski, bez tytułu, 2013; fot. Jacek Gładykowski
Tomasz Ciecierski, bez tytułu, 2013; fot. Jacek Gładykowski