Kłopotliwy urok nadmiaru. Nie wszystko o WRO 2013.

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Tegoroczne – 15 już – WRO Biennale nie było skupione na własnym jubileuszu. Organizatorzy przygotowali bardzo bogatą całość pod hasłem „Pioneering Values”, czyli „Odkrywanie wartości” odnosząc się do 50-lecia powstania sztuki elektronicznej, której początek umownie datuje się na czas powstania pionierskich prac wideo Nam June Paika. Na 5 dni wydarzeń otwarcia złożyło się 8 wystaw, całodzienne pokazy wideo, wykłady, performanse, koncerty. Tym razem WRO nie oszałamiało technologią czy interaktywnością, choć takich prac oczywiście nie brakowało i zabraknąć nie mogło. Interaktywność już dawno spowszedniała, a wszechobecna technologia stała się dla widza po prostu przezroczysta. Dziwne, ale znalazłam tylko dwie prace z zakresu bioartu – w poprzedniej edycji było więcej – ale może to po prostu znak czasu. Spośród widowisk najbardziej spektakularnym było „Pendulum Choir” szwajcarskiego duetu Cod.Act (Andre i Michel Décosterd), koncert-performans na 9 głosów a cappella wykonany w Synagodze Pod Białym Bocianem. Chórzyści przytwierdzeni byli do hydraulicznych dźwigni, odchylających się w różne strony. Ruchy maszyny pozostają w ścisłej relacji ze sferą dźwiękową dzieła – ciała i głosy poddają się sile ciążenia lub odwrotnie – starają się jej przeciwstawić. Całość sprawiła wrażenie żywego, falującego oddechem organizmu.

Wiele było prac kameralnych, skupionych na lokalności, choć nie brakowało też odniesień do głównego nurtu wydarzeń i wielkiej historii. W mnogości wydarzeń tegorocznego Biennale WRO, wymagającej sprawności w szybkim przemieszczaniu się (albo i nawet bilokacji), najbardziej interesujące wydało mi się to, w jaki sposób prezentowane prace opowiadają o współczesnym świecie.

Mirosław Bałka, Nachtgesichten, fot. Małgorzata Kujda
Mirosław Bałka, Nachtgesichten, fot. Małgorzata Kujda

Klasycy

Zacznijmy jednak od wartości. Ich tytułowe odkrywanie ma podwójny wymiar. Z jednej strony chodzi o zwrócenie się ku wartościom już rozpoznanym, z drugiej – o poszukiwanie jakości nowych, czemu zmieniający się grunt nowych mediów zdecydowanie sprzyja. Stąd w programie liczna obecność twórców klasycznych, bez których współczesna sztuka elektroniczna nie byłaby tym, czym jest. W pierwszej kolejności wymienić należy retrospektywę Steiny i Woody'ego Vasulków – pionierów, współzałożycieli legendarnej nowojorskiej galerii The Kitchen i pierwszego na świecie festiwalu wideo. Vasulkowie wciąż eksperymentują z obrazem i dźwiękiem, ich najbardziej znane prace to te, w których obraz telewizyjny przekształcili w abstrakcyjne formy. Woody jest też znany z eksperymentów z technologią – był współautorem urządzenia do cyfrowego zapisu obrazu, realizował też animacje 3D w latach 80. (sic!).

Wśród prezentacji prac klasyków znalazły się również filmy eksperymentalne VALIE EXPORT, a dzięki filmowi biograficznemu Marielle Nietosławskiej „Braking the Frame” zaznaczona została również postać Carolee Schneeman. Nie mogło też zabraknąć Józefa Robakowskiego, obecnego w wielu punktach programu.

W Centrum Sztuki WRO zaprezentowana została wystawa Mirosława Bałki, która powstała specjalnie z myślą o tej przestrzeni. „Nachtgesichten” to 10 prac wideo zrealizowanych między kwietniem a sierpniem 2012 roku. Po raz pierwszy w swoich realizacjach Bałka pojawia się tu osobiście i zaprasza do swojego prywatnego świata. Pytanie tylko, czy tego realnego, skoro wystawę otwiera obraz wideo, na którym palce artysty stukają miarowo w lustro, jak gdyby chciały przebić się na drugą stronę. Dalej jest ciemność, wyłaniają się z niej zawieszone pośrodku galerii ekrany, a towarzy temu w sferze dźwiękowej wyciem wilków. Na ekranach szare obrazy trybu nocnego kamery wideo z jego charakterystycznym punktowym światłem, wirtualnym – wygenerowanym przez cyfrowy efekt, a nie przez prawdziwą lampę czy żarówkę. Kamera przygląda się z bliska fragmentom studia i pracowni artysty, pokazuje poszczególne elementy od półek z książkami po sprzęty niewiadomego pochodzenia. Jedyny kolorowy akcent to wideo pokazujące polską flagę na maszcie. Ekran umieszczony jest nad drzwiami – w miejscu, w którym w tradycyjnych religijnych domach wiesza się krzyż.

Darsha Hewitt, Electrostatic Bell Choir, fot. 100ga
Darsha Hewitt, Electrostatic Bell Choir, fot. 100ga

Teoria

Poszukiwaniu nowej definicji wartości i współczesnych tendencji poświęcona była konferencja towarzysząca Biennale. Michał Paweł Markowski zaprezentował wykład o wszystko mówiącym tytule „Przewartościowanie wartości w sztuce i humanistyce”. Profesor podjął temat kryzysu kultury w oparciu o zjawisko wykluczających się interpretacji i powołując się na rozważania Simone Weil i Aldousa Huxleya o upadku wartości. Przypomniał kontrowersje związane z recepcją twórczości Serrano i Mapplethorpe’a. W oparciu o tezę Nietzschego, że to znaczenie dla życia decyduje o wartości interpretacji, a nie jej adekwatność, Markowski doszedł do konkluzji, że niemożliwe jest określenie, która z interpretacji jest lepsza lub gorsza. Niemożliwe jest więc odróżnienie kryzysu od samej kultury, skoro ów kryzys powodowany jest przez niewspółmierność interpretacji.

Fascynujący wykład wygłosił Ekki Huhtamo, pionier archeologii mediów, profesor historii i teorii mediów na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles. Huhtamo porównał zjawisko gromadzenia informacji zostawianych przez nas w internecie (również przez nasze karty płatnicze) do współczesnego panoptykonu – osiemnastowiecznej koncepcji więzienia, którego konstrukcja zakłada możliwość obserwacji więźniów tak, by nie wiedzieli, kiedy – i czy w ogóle – są obserwowani. Według Huhtamo najlepszym przykładem współczesnej wersji panoptykonu jest działalność Google, a w szczególności jej najnowszy produkt, Google Glass. Kristine Stiles – historyczka sztuki i kuratora z Duke University opowiedziała o roli mediów w sztuce i społecznych konsekwencjach epoki cyfrowej w kontekście takich zjawisk, jak rozwój technologii militarnych, sposobów inwigilacji, inżynierii genetycznej, etyki. Goeff Cox, profesor w Zakładzie Etyki i Komunikacji na Uniwersytecie Aarhus w Danii, zaproponował nowe strategie oporu wobec rynku, który zawłaszczył, skrypty i programy normujące podstawowe wartości życia codziennego, związane ze współdzieleniem, przekształcaniem i dalszym użytkowaniem. Sytuacja ta wynika według Coxa z niejasnej relacji między ideą ruchu open source i mechanizmami rynku.

Yaima Carrazana, Nail Polish Tutorial
Yaima Carrazana, "Nail Polish Tutorial" w DH Renoma. Fot. Grzegorz Borkowski

Przestrzeń Renomy

W ramach Biennale WRO nie raz już eksperymentowano z przestrzenią wystawienniczą. Tym razem umieszczono jedną z wystaw w pomieszczeniach domu handlowego Renoma. Doświadczenie bardzo cenne, uświadamiające trudną relację sztuki z przestrzenią i miejscem, skutecznie potwierdzające trudności z promocją sztuki poza murami galerii. Nie zauważyłam, żeby umieszczenie dzieł współczesnych artystów między obuwniczym i konfekcją zachęciło miłośników zakupów do obcowania z nimi. Miałam raczej wrażenie, że osoby te, skupione na zadaniu ściśle powiązanym z miejscem, do którego przyszły, chyba po prostu obawiały się zaglądać do ciemnych w większości pomieszczeń. Równocześnie zainteresowanych odbiorem dzieł sytuacja ta przyprawiała o dodatkową dystrakcję: korytarze centrum handlowego to jednak nie ulica ani też mniej bądź bardziej neutralne korytarze galerii sztuki, gdzie możliwy jest zmysłowy i intelektualny odpoczynek. Niemniej jednak warto było doświadczyć tej operacji na żywym organizmie.

Wystawa była świetnie dopasowana tematycnie do miejsca – poruszała temat konsumpcji i pop-kultury; znalazło się na niej kilka bardzo interesujących prac. Pierwszą z nich jest „Nail Polish Tutorial” kubańskiej artystki Yaimy Carrazady, która łączy popularne z elitarnym. Inspirując się popularnymi filmami instruktażowymi z Youtube, poświęconymi malowaniu paznokci w atrakcyjne wzory, artystka proponuje naukę wykonania na tym samym nośniku kopii dzieł sławnych malarzy. Mamy do dyspozycji m.in. słynne kropki Hirsta, czarne pasy Malewicza czy flagę amerykańską à la Jasper Jones etc. Zbliżone źródło inspiracji odnajdujemy w pracy Justyny Misiuk. Tym razem chodzi o tzw. lookbooki – poradniki „lifestyleowe” pomagające odbiorcom ubrać się, umalować, zjeść czy dobrze się bawić zgodnie z obowiązującymi trendami i modą. W swoim „R.G.B Lookbook” Misiuk wpisuje owe poradniki w kontekst karnawału. Artystka pokazuje wiecznie rozbawione dziewczęta, nienaturalnie zachwycone tym, co robią. W nieskończoność nakładają puder, pokrywając nim wszystkie możliwe fragmenty ciała, a próby zmysłowego jedzenia kończą się tym, że całe twarze mają wymazane czekoladą. Wideo „Barbie's American Dream” Julii Kurek nawiązuje do antagonizmów Rosji i Stanów Zjednoczonych. Przebrana za lalkę Barbie autorka biega po moskiewskim Placu Czerwonym, strzelając do przechodniów z pistoletu na bańki mydlane.

Nie wszystkie jednak prace zaprezentowane w Renomie dotyczyły konsumpcji i pop-kultury. Instalacja Karoliny Freino „Chansons de Geste” dotyczyła wielkiej historii dwudziestego wieku. Składa się na nią duży zbiór materiałów dokumentalnych przedstawiających słynne przemówienia m.in. Lenina, Mao Zedonga, Jaruzelskiego ale też i Gandhiego czy Martina Luthera Kinga. Za pomocą specjalnego elektronicznego instrumentu gestykulacja mówców przekształcona została w swego rodzaju utwory muzyczne. Artystka skupia zatem uwagę widzów nie na słowach (można je przeczytać w księdze przy wejściu) lecz na mowie ciała i choreografii perswazji. Szerzej „Chansons de Geste” pisała już w „Obiegu” Alicja Jodko, gdy praca miała premierę w galerii Entropia (http://www.obieg.pl/prezentacje/27390).

Karolina Freino, Chansons de Geste w DH Renoma
Karolina Freino, "Chansons de Geste" w DH Renoma. Fot. Grzegorz Borkowski

Pierścienie Saturna

Ogromną wystawę „Pierścienie Saturna” umieszczono w dawnym pałacu Ballestremów, zapuszczonym i naznaczonym pobytem kolejnych lokatorów. Trudno było zachować neutralność wobec przestrzeni, która nieustannie przypominała o sobie śladami przeszłości. Część prac była też inspirowana i powiązana z tym właśnie miejscem. „Miraż” Kamy Sokolnickiej to wielopłaszczyznowa instalacja site-specific, w której fotografie zaaranżowane są w taki sposób, że wyglądają jak lustrzane odbicia miejsc, w których zostały umieszczone. Trudno odróżnić je od prawdziwych luster, odbijających posępne ściany pomieszczeń. Zestawione razem budują sekwencję lustrzanych i nielustrzanych odbić, swego rodzaju wirtualny korytarz do innego świata. Projekcja wideo, imitująca w ramach tej instalacji odbicie w lustrze, tworzyła sugestywne nawiązanie do historii pałacu i spojrzenie na nią z nowej perspektywy. Oplatający całą tylną ścianę budynku bluszcz Aleksander i Maria Janiccy skopiowali, przenieśli do wnętrza i umieścili w nim sensory, reagujące na ruch. W „Black Garden” przechadzający się po pomieszczeniu widz wyzwala dźwięki i zapachy. Te drugie dawały się odczuć bardzo intensywnie, tłumiąc duszny zapach starości, który panował w całym budynku.

Praca „The Pixelated Revolution” Rabiha Mroué, libańskiego reżysera i dramaturga, jednego z założycieli Beirut Art Center, została nagrodzona główną nagrodą WRO (ex aequo z „Touchy” Erica Siu). Składa się z materiałów filmowych, fotografii i nagranego na wideo wykładu reżysera na temat rejestracji rzeczywistości, dokonywanej przez Syryjczyków w czasie rewolucji w 2011 roku. Mroué zwraca uwagę na podwójne znaczenie angielskiego czasownika „shoot”, który oznacza zarówno samo strzelanie jak i robienie zdjęcia. Materiały wideo to nagrania znalezione na Youtubie, w których mieszkańcy Syrii mierzą - czyli „strzelają foty” – ze swoich miniobiektywów w telefonach do snajperów i czołgów. Fotografowani odpowiadają im czynnością, którą określamy tym samy słowem, tyle że tym razem chodzi o pierwsze jego znaczenie, bo nie używają do tego aktu aparatów, lecz broni palnej. Mroué na wielkoformatowych wydrukach powiększył (niemal tak jak w słynnym „Powiększeniu” Antonioniego) obrazy z telefonów komórkowych, usiłując dostrzec znaki, pozwalające rozpoznać tożsamość snajperów. Niestety z mętnej mgławicy pikseli nie udało się wydobyć żadnych szczegółów – snajperzy pozostali anonimową (i bezwzględnie brutalną) siłą.

W pracy „I can // You can” Marko Schiefelbein połączył w monolog teksty z różnych reklam telewizyjnych. Wygłaszany przez aktorów ze śmiertelną powagą wprost do kamery, początkowo sprawia wrażenie szczerego, spokojnego wywodu, ciągu myśli bohatera. Dopiero po chwili zauważamy, że tekst jest niespójny, pełen zaprzeczeń i odniesień do różnych ideologii. Zaskakująco łatwo przychodzi nam uznawanie tych wyrwanych kontekstu fragmentó reklam za szczere wypowiedzi. Zastanawiające, w jakim stopniu my sami nieświadomie mówimy sloganami, powtarzając je jako własne poglądy i przemyślenia (otuchy dodaje mi świadomość, że jednak nie spotkałam nikogo śpiewającego przeboje o wzdęciach i zaletach wyciągu z żurawiny, od kilku sezonów królujące w radiu).

Pozornie wesoła animacja holenderskiego twórcy Maartena Isaäka de Heer „[mu:stərman] – a Flood Story” okazała się smutną alegorią nowoczesnego społeczeństwa. Ulewny deszcz zalewa zamieszkałe przez zwierzęta ekoosiedle, aż w końcu nie ma śladu po domach, a ekran wypełnia wielkie jezioro. Mieszkańcy zachowują się spokojnie: rodziny koni i indyków wyjeżdżają, zaradne kaczki ratują borsuki, udzielając gościny w łodzi. Tylko fok jakoś nikt nie chce do niej zaprosić, więc same wdrapują się na dziób. Wszyscy spokojnie czekają, aż przestanie lać, woda opadnie i wszystko wróci do normy. Na chwilę, bo opowieść jest zapętlona, więc powódź przyjdzie znów i znów.

Na wystawie w ramach Biennale nie mogło zabraknąć robotów. Carolin Liebl i Nikolas Schmid-Pfähler z kabli i rozmaitych elementów z odzysku zbudowali parę. Dzięki sensorom głosu i ruchu Vincent i Emily – tak się nazywają – reagują na bodźce otoczenia, wyginają długie szyje w kierunku źródła sygnału. Są obok siebie, ale jednak osobno, ponieważ ze sobą nie potrafią się komunikować; wciąż odwracają się od siebie, w kierunku tego wszystkiego, co dzieje się dookoła. W kontekście przypominania jakości tradycyjnych warto jeszcze wspomnieć o „Electrostatic Bell Choir” (Darsha Hewitt). Na poddaszu pałacu umieszczone zostały, ułożone w stosach, kineskopowe telewizory. Przed nimi – metalowe dzwonki, które, wprawiane w drgania przez pole elektromagnetyczne wytwarzane przez kineskopy, grały w niesynchronicznym chórze.

Piotr Krajewski otwiera wystawę Separacja Barw Forward
Piotr Krajewski otwiera wystawę "Separacja Barw .Forward!", na  ekranie praca Jacka Niegody

Flaga

Na koniec powróćmy do motywu flagi. Nazwa wystawy w Atelier WRO – „Separacja barw. Forward!” – zaczerpnięta została z tytułu pracy Jacka Niegody, w której obserwujemy proces skrupulatnego rozpruwania dwóch kolorów płótna polskiej flagi. Świetnie koresponduje z pracą Jerzego Dobrzańskiego „Polish and Cleaners”, w której obserwujemy dwa kawałki materiału – czerwony obrus i białe prześcieradło, mieszające się ze sobą wewnątrz obracającego się bębna pralki. Wystawę otwiera zestaw trzech prac Józefa Robakowskiego: „Polak mały”, „Z wiatrem” i „Forward”. W pierwszej artysta mierzy się ze znanym nam z dzieciństwa wierszykiem, w pozostałych rozpatruje różne aspekty wywieszonej flagi, ulegającej destrukcji pod wpływem zewnętrznych czynników. W „Abstrakcyjnym filmie narodowym” Igora Krenza polska flaga wyłania się nieśmiało z ciemności i gęstwiny krzaków jako jedyny jasny akcent w czarnym kadrze. Małgorzata Goliszewska natomiast biało-czerwone płótno zastąpiła powiewającą na wietrze przezroczystą folią o przepisowych wymiarach. Obraz („Flaga”) został zilustrowany dźwiękami rozciągniętego przeboju disco polo „Majteczki w kropeczki”. Wystawa niewielka, ale bardzo aktualna w kontekście wzrostu popularności idei narodowych.

To tylko skromny wycinek tego, co pokazuje tegoroczne biennale WRO. Pominęłam praktycznie całą część muzyczną (instalacje interaktywne i koncerty, w tym premiera nowego materiału duetu „incite”), programy wideo i performansu. Ten ilościowy nadmiar, konieczność nieustannego przemieszczania się i gotowości odbioru zróżnicowanych sygnałów i treści, wystawy w przestrzeniach nieneutralnych, atakujących bodźcami nie pozwalającymi na skupienie – to wszystko wydaje się odzwierciedlać przeładowaną informacją współczesność, wymagającą szybkości, podzielności uwagi i zdolności obsługiwania wielu skomplikowanych urządzeń jednocześnie. O skupieniu możemy dziś tylko pomarzyć.


15. Media Art Biennale „Pioneering Values", Wrocław 2013   wro2013.wrocenter.pl  
Obecnie  czynne wystawy:

DH Renoma, ul. Świdnicka 40, do 16.06

Mirosław Bałka, „Nachtgesichten", Centrum Sztuki WRO, ul. Widok 7, do 8.07

Luckas Abela, „Vinyl Rally", Muzeum Narodowe, Plac Powstańców Warszawy 5, do 30.06

„Separacja barw. Forward!", Atelier WRO, Kuźnicza 29a, do 31.07

Robert Cahen, „Chopinpiano", Kino Nowe Horyzonty, ul. Kazimierza Wielkiego 19a-21, do 16.06

„Pierścienie Saturna", dawny Pałac Ballestremów, ul. Włodkowica 4, do 16.06

„O ogóle. Fale wszędzie", Galeria Art Brut, ul. Ruska 46a, do 9.06.

CodeAct, Pendulum Choir, fot. ME Koch
CodeAct, Pendulum Choir, fot. ME Koch

Carolin Liebl &  Nikolas Schmid-Pfahler, Vincent and Emily, fot.Sonia Poirot
Carolin Liebl & Nikolas Schmid-Pfahler, Vincent and Emily, fot.Sonia Poirot

Julia Kurek, Barbies American Dream
Julia Kurek, Barbies American Dream

Separacja Barw. Forward, fot. E. Jezierska
Separacja Barw. Forward, fot. E. Jezierska

Rabih Mroue, The Pixelated Revolution, fot. Z. Kupisz
Rabih Mroue, The Pixelated Revolution, fot. Z. Kupisz

Rabih Mroue, The Pixelated Revolution, fot. Z. Kupisz
Rabih Mroue, The Pixelated Revolution, fot. Z. Kupisz