„5 rozbitych kamer” - Wojenne home video

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Dwie godziny po tym, jak zostałam poproszona o napisanie tego tekstu, w internecie pojawiła się informacja, że Emad Burnat, reżyser filmu „5 rozbitych kamer” został z żoną i najmłodszym synem zatrzymany na lotnisku w Los Angeles. Urzędnicy imigracyjni nie uwierzyli, że celem podróży palestyńskiej rodziny była gala oscarowa, a zrealizowany przez Burnata film był nominowany w kategorii najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny. Podobno uratował go esemes do Michaela Moore'a i przysłany przez Amerykańską Akademię Filmową prawnik. Sam Moore zastanawiał się, dlaczego urzędnicy nie mogli po prostu skorzystać z Google'a i sprawdzić, czy nazwisko reżysera znajduje się na liście nominowanych. Następnego dnia w komentarzu pod artykułem na jednym z polskich portali informacyjnych czytelnik wyraził wątpliwości, czy taki sam los mógłby spotkać współreżysera filmu, Izraelczyka Guy'a Davidi. Nikt nie każe urzędnikom imigracyjnym znać się na kinie, ale to znaczące, że uznali za mało wiarygodne, żeby Palestyńczyk mógł być kandydatem do najważniejszej amerykańskiej nagrody filmowej i w rezultacie potraktowali go jak potencjalnego terrorystę. Wpuszczony w końcu do Stanów Zjednoczonych Emad Burnat skomentował, że to nic nowego dla człowieka żyjącego pod okupacją. Dokument, bardzo krytycznie pokazujący działania Izraela na Zachodnim Brzegu, nie miał oczywiście szans na nagrodę i przegrał z ckliwym „Sugar Manem”, ale już sama nominacja filmu o takiej tematyce była wydarzeniem.

5 rozbitych kamer, reż Emad Burnat, Guy Davidi, źródło Against Gravity
5 rozbitych kamer, reż Emad Burnat, Guy Davidi, źródło Against Gravity

5 rozbitych kamer, reż Emad Burnat, Guy Davidi, źródło Against Gravity
5 rozbitych kamer, reż Emad Burnat, Guy Davidi, źródło Against Gravity

Swój tekst „Susan Sontag i etyka fotografii” Paweł Leszkowicz rozpoczyna od stwierdzenia, że „nowym reżyserem filmowym został terrorysta i żołnierz”. Na dowód przytacza kilka bardzo znaczących przykładów. Nie mam zamiaru polemizować, ani z Leszkowiczem, ani z Sontag, ale nie mogę się powstrzymać od pewnego uaktualnienia. Zdania sformułowane dziesięć lat temu nie zawsze odzwierciedlają współczesność. Prawie każdy mieszkaniec Ziemi posiada dziś kamerę czy aparat fotograficzny, choćby w telefonie komórkowym, nie wspominając już o bardzo popularnych swego czasu w polskiej polityce dyktafonach. Piszę to mając w zasięgu wzroku kamerę w komputerze i telefonie, obok leży aparat fotograficzny z funkcją nagrywania filmów. Rejestrujemy wszystko i wszędzie, nie zwracając uwagi, czy to komuś potrzebne i czy aby nie jest szkodliwe. Tydzień temu świat obiegła fotografia zamieszczona w społecznościowym serwisie fotograficznym przedstawiająca palestyńskiego chłopca widzianego przez celownik karabinu. Zdjęcie zostało oczywiście wykonane przez izraelskiego żołnierza, światowe media gotowały się od oburzenia, a odpowiednie służby natychmiast obiecały wyciągnąć konsekwencje. Przypomniał mi się film „Eight hour shift” Yoava Gershona. Reżyser wraca w nim do jednostki, w której odbywał obowiązkową służbę w armii izraelskiej. Obserwuje poborowego, śpiącego teraz na jego dawnej pryczy. Dzienny dyżur przy zamkniętym przejściu przez mur upływa na kłótniach z usiłującymi złamać zakaz Palestyńczykami, jedzeniu posiłków z plastikowej tacki, rozmowach o niczym i robieniu zdjęć telefonami. Nie mam zamiaru nikogo usprawiedliwiać, tym bardziej zachowań nieetycznych, jednak zabawa w fotografowanie wydaje się być rozrywką naturalną dla osiemnastolatków około roku 2010. Szkoda tylko, że ubrani są w mundury. Oni jednak nie robią zdjęć dlatego, że są żołnierzami, ale dlatego, że są ludźmi. Przełom XX i XXI wieku to bez wątpienia czas, gdy obiektyw stał się bronią. Dziś jednak jest to broń, którą posiadamy wszyscy.

5 rozbitych kamer, reż Emad Burnat, Guy Davidi, źródło Against Gravity
5 rozbitych kamer, reż Emad Burnat, Guy Davidi, źródło Against Gravity

5 rozbitych kamer, reż Emad Burnat, Guy Davidi, źródło Against Gravity
5 rozbitych kamer, reż Emad Burnat, Guy Davidi, źródło Against Gravity

W kontekście powszechnej rejestracji wszystkiego, okoliczności powstania materiału do filmu „5 rozbitych kamer” nie są niczym nadzwyczajnym. Oto palestyński rolnik kupuje małą, amatorską kamerę z okazji przyjścia na świat swojego czwartego syna. Chce mieć pamiątkę tego, jak dziecko uczy się mówić i stawia pierwsze kroki. Tak się złożyło, że wioska Bil'in, w której mieszka Emad Burnat, leży na Zachodnim Brzegu. W tym samym roku 2005, gdy urodził się jego syn Gibreel, władze Izraela rozpoczynają budowę kontrowersyjnego muru bezpieczeństwa przecinającego ziemię uprawianą przez wieśniaków, a zatem pozbawiającego ich połowy terenu, czym oczywiście ani władze, ani wojsko zupełnie się nie przejmowały. Akcję rozpoczęło wojsko wyrywając buldożerami należące do wieśniaków oliwne drzewa. Było to działanie bardzo symboliczne, choć nie jestem pewna, czy miał to być świadomy komunikat. W każdym razie, na pokój nie ma co liczyć.

5 rozbitych kamer, reż Emad Burnat, Guy Davidi, źródło Against Gravity
5 rozbitych kamer, reż Emad Burnat, Guy Davidi, źródło Against Gravity

Przez prawie sześć lat Burnat filmuje dorastanie Gibreela, swój dom i rodzinę, równolegle z rozwijającym się pokojowym, jak wielokrotnie w trakcie filmu podkreśla, ruchem protestu w Bil'in. Rejestruje manifestacje, nadużycia ze strony armii izraelskiej, strzelaniny, aresztowania. Na początku sam do końca nie wie, do czego te materiały mogą mu się przydać. Filmowanie – wyraz jego sprzeciwu i buntu – wkrótce staje się też jego misją. Ruch wspierają aktywiści z całego świata, w tym także z Izraela, którzy rozpowszechniają na świecie jego materiały jako wiadomości z pierwszej ręki. Niektórzy mają też swoje kamery, ale oni są z zewnątrz, przychodzą i odchodzą, a Burnat jest na miejscu cały czas. Zabiera kamerę w samo centrum wydarzeń, gdzie filmuje śmierć bliskich i przyjaciół zastrzelonych przez wojsko, groźby, własne aresztowanie. Sprzęt, którego używa jest nieprofesjonalny, obraz nie jest dobrej jakości, czasem jeszcze dodatkowo zakłócony na skutek awarii. Obrazy w tym filmie są przerażająco realistyczne. Słabą stroną filmu jest natomiast jego warstwa dźwiękowa, odrealniona przez muzykę, która zasłania oryginalne krzyki i odgłosy strzałów. Być może jednak bez niej film wyglądałby jak telewizyjny reportaż.

5 rozbitych kamer, reż Emad Burnat, Guy Davidi, źródło Against Gravity
5 rozbitych kamer, reż Emad Burnat, Guy Davidi, źródło Against Gravity

Tytułowe pięć kamer to kolejne urządzenia, którymi Burnat rejestruje otaczającą go rzeczywistość. Żadna z nich nie przetrwała dłużej niż dwa lata. Wszystkie zostały uszkodzone w czasie protestów i konfrontacji z armią. Kamera chroni Burnata. Kilka razy ratuje mu życie, kiedy nabój trafia w jej plastikową obudowę, a jego tylko lekko rani. Burnat wierzy też w umowną funkcję ochronną, jaką daje kamera w jego dłoni i towarzyszące jej hasło „prasa”. Dopóki jest włączona, żołnierze nie odważą się na zbyt drastyczne działania. Ale kamera wyzwala też strach i prowokuje agresję. Nie wiemy, co dokładnie się dzieje, gdy kamera nie działa, wierzymy monologowi reżysera, który uzupełnia te luki. W jednym z takich momentów on sam zakrwawiony pojawia się w kadrze, sfilmowany przez Guya Davidi, współreżysera filmu, który był też jednym z aktywistów biorących udział w wydarzeniach. Poznali się podczas konfliktu. Davidi zaproponował, by z materiałów Burnata zrobić film. To Izraelczyk napisał komentarz i nadał kształt całości materiału. Autor zdjęć był przecież rolnikiem, nie znał się na robieniu filmów.

5 rozbitych kamer, reż Emad Burnat, Guy Davidi, źródło Against Gravity
5 rozbitych kamer, reż Emad Burnat, Guy Davidi, źródło Against Gravity

W „5 rozbitych kamerach” dwa światy, prywatne sceny rodzinne i rzeczywistość okupacji, są nierozerwalnie splecione. Wojna jest codziennością, jej obraz nabiera bardzo osobistego wymiaru. Mam wrażenie, że kwestia etycznych granic pokazywania cierpienia, która tak nurtowała Susan Sontag, ulega dziś – w kontekście „5 rozbitych kamer” i innych podobnych relacji – paradoksalnemu odwróceniu. Owszem, taka rejestracja nadal ma charakter polityczny, usiłuje postawić odbiorcę po którejś ze stron konfliktu. Ale równocześnie autorstwo ofiary usprawiedliwia, a może nawet upoważnia do pokazywania drastycznych obrazów. Autocenzura byłaby objawem braku szczerości. Takie usprawiedliwienia sprzyjają rzecz jasna nadużyciom, ze szkodą dla najbardziej potrzebujących pomocy. Nie ulega jednak wątpliwości, że wizerunek konfliktu zbrojnego przestał być domeną mediów, czy sił biorących w niej czynny udział, a swój głos mają dziś również cywile.

„5 rozbitych kamer” / „5 Broken Cameras”, reż Emad Burnat, Guy Davidi, Palestyna / Francja / Izrael / Holandia 2011, 90 min, dystrybucja Against Gravity.

5 rozbitych kamer, reż Emad Burnat, Guy Davidi, źródło Against Gravity
5 rozbitych kamer, reż Emad Burnat, Guy Davidi, źródło Against Gravity