Restauracja neoawangardy. Rozmowa z Krzysztofem Siatką, dyrektorem galerii Foto-Medium-Art w Krakowie

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Wejście do galerii Foto-Medium-Art w Krakowie. Fot. Szymon Bronkowski
Wejście do galerii Foto-Medium-Art w Krakowie. Fot. Szymon Bronkowski

Chcielibyśmy, żeby ten wywiad dotyczył galerii Foto-Medium-Art [dalej FMA] "od a do z". Tego, jak wyglądała, jaka była jej idea, w jaki sposób ją przetransponowano we współczesność. Na początku chcielibyśmy, żebyś powiedział jak powstała.
Idea instytucji, powołanej przez Jerzego Olka w 1977 roku, jest związana z czasem, kiedy jego środowisko związane z Wrocławiem interesowało się przede wszystkim sztuką pojęciową, konceptualną. Można powiedzieć, że FMA, obok np. Permafo, było miejscem eksperymentu twórców, którzy mieli o sobie mniemanie ówczesnej awangardy. Sztuka prezentowana tam, to przede wszystkim sztuka oscylująca w kręgu tzw. "nowych mediów". Teraz nie wiadomo, co rozumiemy przez to pojęcie, wtedy utożsamiano z nim fotografię, ale fotografię konceptualną, która badała własny język. FMA to jedna z galerii, w której wystawiano fotografię zajmującą się badaniem równoważności obrazu i rzeczywistości. Tam prezentowano wideo, odbywały się performance'y, pokazy różnego rodzaju instalacji. Sfera medialna niewątpliwie była tu punktem ciężkości. W FMA odbywały się też dyskusje i sympozja, które nie tyle dotyczyły sztuki, lecz szeroko rozumianej kultury. W FMA odbywały się dyskusje w towarzystwie filozofów, naukowców, także z dziedzin ścisłych, jak matematyka; poszukiwano związków kultury i sztuki z nowymi koncepcjami filozoficznymi, muzycznymi. Sądzę, że niejednokrotnie był to tygiel myśli ogólnokulturowej.

30th Anniversary Show. Fot. Agnieszka Kwiecień
30th Anniversary Show. Fot. Agnieszka Kwiecień

Geneza nazwy, jak wyczytaliśmy w różnych źródłach, że to także nazwa ruchu powołanego przez Jerzego Olka, definicja jego sztuki. Olek w 1976 zaproponował definicję fot-artu, a potem definicję foto-medium. Czy mógłbyś powiedzieć coś na ten temat?
Nazwa FMA jest wynikiem teoretycznej, artystycznej i krytycznej refleksji Jerzego Olka na temat sztuki, fotografii i jej funkcjonowania w kulturze. Zaproponował podział na fotografię narracyjną, fotografię kreacyjną, fot-art i foto-medium. Wymienione pojęcia były istotnymi ogniwami refleksji fotomedializmu lat 70.

Jednak galeria powstała dopiero w 1977 roku, a tego typu eksperymenty medialne w sztuce polskiej pojawiły się już na początku lat 70.
Za sprawą chociażby Permafo.

No właśnie. To także środowisko wrocławskie. Jakbyś w jego obrębie usytuował Jerzego Olka i jego koncepcję galerii autorskiej? Oczywiście analizując ten problem w kontekście tego, co się już wtedy działo w Polsce.
Jerzy Olek, galeria, którą powołał do istnienia, jego teoria sztuki i działania artystyczne, są istotnym składnikiem coraz sileniejszej wówczas awangardy nowych mediów i sięgają czasów wcześniejszych niż galeria. Koncepcję swojej galerii autorskiej oparł na założeniach sztuki pojęciowej, wówczas największego odkrycia, które wzbudzało gwałtowne reakcje w środowisku artystów i krytyków, ale również na tradycji konstruktywistycznej, na unizmie Władysława Strzemińskiego, minimalizmie - sztuce wyrafinowanej geometrii. Wśród osób zaprzyjaźnionych z Galerią szczególną rolę poza nim odgrywali Alek Figura, Ireneusz Kulik, Ryszard Tabaka czy Leszek Szurkowski i inni. Wspólnota połączona podobnymi poglądami utworzyła coś w rodzaju grupy twórczej nazwanej Seminarium FMA. Należy w tym punkcie wspomnieć innego ważnego artystę związanego z wrocławską sceną - Andrzeja Lachowicza, z którym Jerzy Olek do dzisiaj odczuwa pokrewieństwo intelektualne i artystyczne. Wymienione osoby stanowiły o sile, indywidualności wrocławskiego - polskiego konceptualizmu, który zaistniał w czasach burzliwych i intensywnych w sensie artystycznym i intelektualnym.

30th Anniversary Show. Fot. Agnieszka Kwiecień
30th Anniversary Show. Fot. Agnieszka Kwiecień

Wróćmy na moment do początków FMA. Chcieliśmy zapytać o wczesny okres, od 1977 do 1981, i o to, czy inicjatywa FMA była czysto inicjatywą Olka. Czy była pewnym kolektywem badawczym na początku? Są też takie informacje w źródłach...
Lata, o które pytacie, były faktycznie jednym z najintensywniejszych okresów działalności. Poza wystawami indywidualnymi i grupowymi odbywały się wykłady, oraz na przykład wystąpienia parateatralne. FMA, seminarium i galeria, zdradzało syndromy kolektywu artystyczno badawczego. Zwróćmy uwagę, że sztuka, której inspiracją były teksty Wittgensteina czy Kosutha w swojej naturze jest narzędziem badawczym. Można to zaobserwować na płaszczyźnie wspomnianego już badania natury medium wypowiedzi artystycznej, ale też w ogromnym zaangażowaniu wystawienniczym, dyskusyjnym i teoretycznym. Wówczas w galerii odbywały się, pod wspólna nazwą Forum FMA, spotkania, nazwijmy je panelami dyskusyjnymi. W latach 1977 do 1978 odbyło się ich siedem, każde opatrzone tematem przewodnim (m.in. Fotografia jako fotografia, Fotografia jako relacja, Fotografia jako tworzywo, Fotografia jako narzędzie, Fotografia jako ideologia). W obszarze zainteresowań była próba zdefiniowania nowego, atrakcyjnego medium sztuki. W dyskusjach, które zapewne przekraczały ramy sztuki czy estetyki brali udział artyści, filmowcy, filozofowie, pisarze itp. W 1981 roku z inicjatywy FMA odbyło się seminarium zatytułowane Sztuka jako medium sztuki. Wśród intelektualistów, którzy wzięli w nim udział, znaleźli się Grzegorz Dziamski, Andrzej Kostołowski, Jan Stanisław Wojciechowski, Jerzy Ludwiński.

Chcieliśmy zapytać także o współpracę międzynarodową galerii. Od początku, już od 1977, w spisie wystaw pojawiają się zagraniczne nazwiska.
Jest niezwykły aspekt dorobku Jerzego Olka i FMA. Lista nazwisk artystów, z którymi galeria współpracowała, może wprowadzić w osłupienie m.in.: Michel Snow, Christian Boltanski, Timm Ulrichs, Richard Long, Hanne Darboven, Wolf Kahlem oraz śmietanka rodzimej awangardy: Zbigniew Dłubak, Jan Berdyszak, Andrzej Lachowicz, Natalia LL, Jan Wojciechowski itp. W sumie kilkuset wybitnych artystów przewinęło się przez galerię przez 30 lat istnienia podczas ponad 300 wystaw. Warto wspomnieć o wystawach o charakterze historycznym. W 1979 roku odbyła się wystawa prac Alfreda Stieglitza Camera Work. Tytuł zaczerpnięto od legendarnego czasopisma wydawanego przez niego w Nowym Jorku, które jest dokumentem przekształcania się konwencji awangardy. W maju i czerwcu z kolei 1989 roku pokazano wystawę Fotografie Bauhausu. Dzieła pochodziły z kolekcji Museum für Gestaltung Bauhaus-Archiv. Ekspozycji przyświecał Manifest o sztuce elementarnej podpisany w 1921 roku m.in. przez Hansa Arpa i Laszlo Moholy-Nagy.
Chciałbym przy tej okazji zwrócić uwagę na pewien mit dotyczący szczelności żelaznej kurtyny. W toku kopania w archiwach FMA kurtyna okazuje się coraz bardziej dziurawa, a artyści działający w warunkach PRL-u mieli naprawdę dużą świadomość zachodniej sztuki aktualnej i, co więcej, świadomość udziału w tym ruchu. Było kilka okien na świat.

30th Anniversary Show. Fot. Agnieszka Kwiecień
30th Anniversary Show. Fot. Agnieszka Kwiecień

Zwróciliśmy uwagę na szczególne zainteresowanie sztuką czeską...
W połowie lat 70. Jerzy Olek nawiązał ożywione kontakty z artystami i krytykami czeskimi i słowackimi. Współpraca z tamtejszą awangardą zaowocowały ciekawą wymiana, która trwa do dzisiaj a zaangażowani byli w nią m.in. Michal Kern, Rudolf Sikora, Peter Rónai, Jaroslav Beneš, Josef Moucha, Jan Svoboda, Štěpán Grygar czy Petr Stembera. Podkreśliłbym również kontakty z Jiři Hanke, artystą, którego autorska Mała Galeria założona w Kladne obchodziła podczas tegorocznego lAbiRynTu w Kłodzku trzydziestolecie istnienia.

W jaki sposób nawiązywał z nimi kontakty?
Nie wiem.

Dwie rzeczy, które także zwróciły naszą uwagę to to, że w 1982 roku w galerii była pokazywana sztuka z Japonii, a także w początkowym okresie działania FMA odbyła się tam wystawa prac Marcela Duchampa. Portretów i utworów muzycznych.
Wystawa zatytułowana MarcelDuchamp: portrety i realizacje muzyczne odbyła się w lutym 1979 roku. W ramach wydarzenia pokazano portrety artysty oraz słuchano kompozycji Erratum Musical. Stosunkowo słabo znany aspekt muzycznej twórczości artysty, zasadniczo opartych o operacje losowe, został przywołany przez Petra Kotika, który zrealizował kompozycję na podstawie partytur Duchampa.
Barwy natury, fotografii, malarstwa to z kolei tytuł wystawy z września 1981 roku Akiry Komoto - Japończyka, który wystawiał również w ramach jubileuszu 30th Anniversary Show już w Krakowie.

Interesuje nas też fakt pokazywania innych mediów w galerii. Powstała ona po to, aby analizować tzw. fotomedializm, czyli jak to określiłeś na początku, nowe perspektywy stojące przed fotografią. W galerii jednak pojawiają się prace takich osób, jak Roman Cieślewicz, znany plakacista, Alina Szapocznikow - rzeźbiarka… Co oni robią w galerii fotomedialnej?
Lata 70-te to jest okres dowartościowania odrzuconych mediów. Chociażby wideo, fotografia w tej perspektywie wysuwają się na plan pierwszy, sadzę, że sztuka użytkowa też mogła być poddawana temu procesowi. Prace Aliny Szapocznikow pokazano w ramach wystawy Foto-Medium w 1979 roku. Prezentowany cykl późnych fotografii artystki pt. Fotorzeźba przedstawia gumę do żucia. Ten sam zaprezentowano w trakcie documenta12 w Kassel w 2007 roku.

Berliner Liste 07. Fot. Zofia Waligóra
Berliner Liste 07. Fot. Zofia Waligóra

Jak wynika z jej strony internetowej, galeria współpracowała z innymi podobnymi miejscami w Polsce, np. z Akumulatorami 2 w Poznaniu, Małą Galerią ZPAF w Warszawie...
Sądzę, że wspomnianą przez Was, współpracę należy widzieć w perspektywie naturalnej wymiany artystycznej wśród polskich twórców, których zapleczem w latach 70. stawały się alternatywne instytucje badawczo-wystawiennicze. Wśród nich wymienić należy właśnie Akumulatory 2 Jarosława Kozłowskiego z Poznania, Małą Galerię ZPAF z Warszawy Andrzeja Jurczaka, Galerię GN z Gdańska prowadzoną przez Leszka Brogowskiego oraz FMA. Cechą wspólną trzech ostatnich jest koncentracja na fotografii, której forum dyskusyjne wspólnie tworzyły. Każda z wymienionych natomiast była placówką autorską. Może należałoby również spojrzeć na zagadnienie z perspektywy ważnych animatorów neoawangardy Kozłowskiego, Jurczaka, Brogowskiego i Olka?

Jak to się stało, że pod koniec lat 70. autorska niezależna galeria prowadzona właściwie przez jedną osobę, człowieka - orkiestrę, ma siedzibę w zabytkowym "pałacyku" w centrum miasta?
Jerzy Olek w 1977 roku otrzymał propozycję objęcia kierownictwa Wrocławskiej Galerii Fotografii w Domku Romańskim. Przekształcił ją w galerię autorską. Z czasem pojawiła się nowa nazwa, ściśle związana z poszukiwaniami teoretycznymi i wcześniejszą praktyką.

Sprawdziliśmy w Internecie - teraz jest tam znowu galeria fotografii powołująca się na koncepcję wypracowaną przez Jerzego Olka... Wróćmy jednak do FMA. Galeria bardzo prężnie działa w latach 70., pokazuje mainstreamowych intelektualnie artystów tamtego czasu. W grudniu 1981 roku jest wystawa Jana Berdyszaka i wybucha stan wojenny. Co wtedy się dzieje?
Galeria została zamknięta, jak większość tego typu instytucji czy placówek kulturalnych. Spotkania po 13 grudnia miały charakter nieoficjalny. Zapewne panował wówczas klimat przewartościowań estetycznych a przede wszystkim moralnych. Dyskurs moralny jak sądzę nie ominą wówczas żadnego artysty. Spotkania odbywały się w wąskim gronie, ciekawych i zaufanych osób. Podobno w FMA bywali Tomasz Stańko i aktorzy teatru Laboratorium Jerzego Grotowskiego. Przychodziła również młodzież zainteresowana sztuką alternatywną, za sprawą, której do galerii wkroczyły prądy intelektualne kojarzone ze wschodnimi systemami religijnymi.

Berliner Liste 07. Fot. Zofia Waligóra
Berliner Liste 07. Fot. Zofia Waligóra

Z kalendarium wynika, że w 1982 roku były 4 wystawy, a w 1983 galeria już regularnie funkcjonowała. To nas zastanowiło, ponieważ mówi się o różnych sposobach bojkotu artystycznego w owym czasie. Oficjalne instytucje też się do niego włączały, chociażby Galeria Foksal, która miała dość długi remont…
Nie mogę mówić w imieniu artystów, którzy ten bojkot współtworzyli. Mogę jedynie zaznaczyć, że tajne spotkania zaprzyjaźnionych ludzi, którzy nadal, w obliczu stanu wojennego, prowadzą refleksję artystyczną, jest rodzajem sprzeciwu wobec zastanej rzeczywistości.

Ale skoro to była instytucja afiliowana w jakiś sposób w oficjalnej strukturze...
Po ogłoszeniu stanu wojennego już nie mogła być afiliowana...

A czy zachowały się jakieś dokumenty dotyczące działalności galerii w stanie wojennym?
Pewnie jakieś foldery, notatki, może fotografie lub nagrania... [mieliśmy okazję foldery owe przeglądać w trakcie rozmowy - ET/DK]

Ten kontekst polityczny nas interesuje o tyle, że znaleźliśmy w 1980 roku dwie wystawy, które mogą nam się wydawać reakcją na to, co się działo poza przestrzenią sztuki, tak to nazwijmy. Wystawa Od kontemplacji do agitacji, i druga Dokumenty z historii. Wydarzenia z lat 1956, 1968, 1976, 1980. Co to były za wystawy?
Spójrzmy na nie chronologicznie, chociaż nie jestem pewien, że zdołam wymienić wszystkie ważne. Wrześniowa wystawa z 1979 roku - Dokumenty wojny to dokumentacja pracy kuratorów Danieli Mrazkovej i Vladimira Remesa, którzy zbierali w ZSRR u żyjących jeszcze fotokorespondentów, nieznane, czasem zaskakujące dokumenty historii drugiej wojny światowej. Z kolei wystawa Kontakt - od kontemplacji do agitacji z października 1980 roku była efektem przeświadczenia kuratora - Stanisława Urbańskiego, o wyczerpywaniu się modernistycznych syndromów kultury i realizacji postulatu koncentracji praktyki artystycznej na zagadnieniach społecznych. Wystawa prezentowała dwie postawy "kontemplacyjną" i "agitacyjną". Pierwsza z wymienionych akcentuje autonomię sztuki, druga przeciwnie - podkreśla związki sztuki z innymi przejawami działalności człowieka. Dokumenty historii, wydarzenia z lat 1956, 1968, 1970, 1976 i 1980 to wystawa, która prezentowała w kwietniu 1981 roku fotograficzne dokumenty oporu społeczeństwa wobec totalitarnych zachowań władzy. Pokazano zdjęcia dokumentujące starcia z milicją, manifestacje, zamieszki, pałowanie i transparenty.

Berliner Liste 07. Fot. Zofia Waligóra
Berliner Liste 07. Fot. Zofia Waligóra

Zastanowiło nas przede wszystkim hasło "agitacja" w tytule wystawy i właśnie te "dokumenty historii"... Teraz stan wojenny i powstanie niezależnego obiegu, galerii podziemnych i przykościelnych. Gdzie byś sytuował galerię FMA? Jak wyglądała wówczas sytuacja sztuki we Wrocławiu?
Na pewno nie była to galeria przykościelna. Nigdy nie znaleźlibyście haseł sięgających swoją genealogią jakiegoś narodowo-wyzwoleńczego buntu w typie grottgerowsko - matejkowskim, jak grupa Wprost, w FMA.

Ale mówiąc, że nie takie, to czy zakładasz, że jednak jakieś hasła antytotalitarne w FMA były?
Ważne, politycznie uwarunkowane wydarzeniem w FMA miało miejsce w 1979 roku - performance Petera Stembery, opisany zresztą przez Piotra Piotrowskiego w Awangarda w cieniu Jałty. Artysta był zawinięty w grubą, dywanową tkaninę, w której przy użyciu latarki czytał wyrywki z historii Polski dotyczące zrywów niepodległościowych w XIX wieku. Dwóch asystentów czytało relacje na temat aktualnej polityki i sytuacji politycznej w codziennej prasie polskiej i czechosłowackiej. Refleksja społeczna, czasem polityczna i praktyka publicystyczna była obecna w FMA. Zresztą to były problemy poruszające całe społeczeństwo, nic więc dziwnego że praktyka socjologiczna znalazła się w sferze zainteresowań artystów. Sądzę, że odwaga w organizacji takich pokazów wynikła nie tylko z koncepcji estetycznych, ale z euforii i wolności Solidarności.
Nie takie, więc niekoniecznie antytotalitarne. Pewnie były. Natomiast takim określeniem się "anty" było to, że w chwili, kiedy władza zamknęła galerię, ona dalej działała. Mimo złej sytuacji politycznej. Myślę, że przykładem pewnej zadumy i zdania sobie sprawy, że coś jest nie tak, że sytuacja polityczno-społeczna jest rzeczywiście dramatyczna, mogą być zainteresowania FMA z początku lat 80. ezoterycznymi, buddyjskimi, filozoficznymi systemami religijnymi - o czym już wspomniałem.

Pokazywano sztukę inspirowaną tymi nurtami....?
Nie wykluczam, że taka wystawa mogła się odbyć, ale myślę, że to raczej na poziomie refleksji, spotkań z ludźmi... Troszkę to tak jak Kantor sympatyzował z hippisami...

Wydaje nam się, że moment stanu wojennego jest tu ważny jeszcze co najmniej z jednego powodu. Nurt fotomedialny, w którym sytuuje się najważniejszy moment działania galerii Jerzego Olka, w pewnym momencie skończył się. Można zaryzykować stwierdzenie, że stan wojenny skończył prym konceptualizmu i fotomedialnej analizy w sztuce polskiej.
Powiedziałbym, że artyści stracili moc swojego głosu na rzecz sztuki bogoojczyźnianie zaangażowanej. Również tej sztuki, docenionej dopiero pod koniec lat 80., czyli młodych artystów, którzy funkcjonowali wokół tzw. Kultury Zrzuty (Gruppa, Luksus, Łódź Kaliska). Refleksja konceptualna i pokrewne nie cieszyły się już takim zainteresowaniem i uznaniem. Większość ludzi zainteresowanych kulturą koncentrowała się na sztuce, która ekspresyjnie reagowała na zastaną rzeczywistość. Niektórzy twierdzą, że pozycja, jaką stworzyła sobie Gruppa, to w rezultacie wyizolowanie się od spraw politycznych, ale to jest przecież wierutna bzdura! To było ich określone stanowisko do zastanej sytuacji politycznej!

Berliner Liste 07. Fot. Zofia Waligóra
Jan Berdyszak. Fot. Zofia Waligóra

Niemniej, w latach 80. bardzo widoczne jest pewne załamanie w historii FMA. Potem, w latach 90., następuje odrodzenie, nawet odrodzenie idei medializmu - w kalendarium znaleźliśmy wystawę sztuki e-mailowej, której kuratorem był Martin Sperka.
W FMA w początku lat 80. zaistniały nurty, których wcześniej nie było. Mam na myśli chociażby refleksję związana z kulturą młodzieżową, orientalnymi systemami filozoficznymi, itp. Wartościowanie w tej materii jest sprawą indywidualną. Sądzę, że w obliczu kontekstu zniewolenia, działalność FMA była pokaźna. Nie ulega wątpliwości również i tu przyznam Wam rację, że lata 80. były osłabieniem, rozrzedzeniem dyskursu sztuki pojęciowej, medialnej itp.. Refleksja i praktyka jednak istniała, ale nie miała równie dużej siły przebicia jak dekadę wcześniej. Zwróciłbym ponad to uwagę na niedostateczne przebadanie omawianych problemów przez historię sztuki współczesnej. Sądzę, że narastające zainteresowanie dekadą lat 70. i gwałtownym fermentem w ruchu artystycznym w najbliższych latach da odpowiedź na te problemy.
Wystawa, którą przywołaliście - E-mail Art - była refleksją kuratora nad nowymi sposobami komunikacji, do udziału w której zaprosił zarówno artystów, ale też naukowców i inżynierów.

Ale niektórzy konceptualiści próbowali przepisywać swoje praktyki, tak jak Ewa Partum, która nagle zaczyna swój feminizm kontekstualizować… Nawet środowisko wrocławskie próbuje jeszcze w latach 70. rewidować swoją postawę… W przypadku FMA taka decyzja przychodzi dwadzieścia lat później? Skąd decyzja w 1997 roku, żeby zamknąć galerię we Wrocławiu? Czy wynikało to z jakiś urzędowych posunięć?
Galeria straciła siedzibę, ale istniała jako marka, idea, którą Jerzy Olek angażował w kilka ówczesnych przedsięwzięć m.in. Sympozja Wschód-Zachód czy lAbiRynT w Kłodzku.

Jan Berdyszak. Fot. Zofia Waligóra
Jan Berdyszak. Fot. Zofia Waligóra

Skąd pomysł na przeniesienie FMA do Krakowa? Jak to się stało, że ta galeria przez 10 lat siedziała w "piwnicy" i ewentualnie objawiała swoje istnienie poprzez imprezy wędrowne, a tutaj nagle Wanda Dunikowska przytula ją pod swoje skrzydła, zatrudnia drugiego dyrektora i galeria otwiera się w Krakowie?
Wanda Dunikowska chciała założyć w Krakowie galerię, która dowartościowałaby sztukę swoimi korzeniami sięgającą lat 70. - sztukę w dużej mierze zapomnianą, niedocenioną, którą ona chciała promować. Galeria FMA jest legendą neoawangady. Niestety przez ostatnie kilka lat borykała się z dużymi trudnościami lokalowymi. W 2007 roku galeria została otoczona patronatem przez Fundację Muzeum Nowej Sztuki. Pojawiła się możliwość wykorzystania lokalu w Krakowie i tworzenia nowego programu galerii. Organizowane aktualnie wystawy, archiwizacja i przyszłe wydawnictwa mają na celu przewartościowanie historii sztuki neoawangardy. Dążymy również do wprowadzenia galerii na poważny rynek sztuki poprzez udział w międzynarodowych targach sztuki. Mam zaszczyt brać w udział w kontynuacji FMA, w jej nowym wcieleniu.

A nie lepiej byłoby założyć galerię od podstaw? Bo w pewien sposób przechwyciliście też całą mitologię FMA, ze wszystkimi konsekwencjami tej mitologii.
Większość tych konsekwencji jest jednak bardzo dobrych... Uważam, że to jest marka, którą warto kontynuować, która ma jeszcze wiele do zrobienia i ma wiele do przypomnienia...

Czym była dla ciebie, dla właścicieli, dla kuratorów zorganizowana na 30-lecie FMA - 30th Anniversary Show? Czy to było podsumowanie jakiegoś etapu, czy wskazanie jakiś kierunków na przyszłość, w których chcielibyście się rozwijać?
Chcieliśmy zaakcentować tytułowe słowo show, pokaz, imprezę, święto, nowego wcielenia galerii, podsumowania 30 lat. Chociaż to podsumowanie nie mogło być kompletne, bo artystów było multum i zawsze ktoś musi być pominięty. Głównym celem tej wystawy było pokazanie ważnych napięć w sztuce, której geneza sięga lat 70. i analizy nowych mediów, ale również sztuki zupełnie nowej, która w mojej opinii, chyba w największej mierze korzysta z awangardy lat 70.

Jan Berdyszak. Fot. Zofia Waligóra
Jan Berdyszak. Fot. Zofia Waligóra

Czy są jakieś inne cele FMA poza przypomnieniem i rewitalizacją sztuki z lat 70.?
Pokazywać dobrą sztukę współczesną. W FMA w Krakowie - po przeprowadzce - odbyły się wystawy: 30th Anniversary Show, na której pokazaliśmy prace Kingi Dunikowski, Michała Jakubowicza i Codemanipulatora, Natalii LL, Wincentego Dunikowskiego-Duniko i Jana Berdyszaka. W 2008 roku w programie są ekspozycje wszystkich trzech wymienionych młodych artystów (Dunikowski, Jakubowicz i Codemanipulator), których galeria reprezentuje. W przyszłości lista artystów związanych z FMA, będzie się stopniowo poszerzać.

Skąd pomysł na udział w targach sztuki? To była galeria autorska, niezależna i nagle jedziecie na targi, czyli w pewien sposób przepisujecie mitologię FMA - zachowujecie tylko logo, markę, ale wydaje się, że pomysł na tę galerię jest zupełnie inny niż ten Jerzego Olka.
Udział w Berline Liste 07, jest elementem długofalowego procesu wtłaczania FMA w nowy sposób funkcjonowania w oparciu o rynek sztuki. Idealizmem i naiwnością jest twierdzenie, że dobra galeria w inny sposób może przetrwać. Oczywiście ograniczenia ze strony rynku sztuki istnieją, ale w mniejszym stopniu galerie narażone są na ingerencję polityczną i ideologiczną. Sądzę, że odpowiednie, umiejętne poruszanie się w zaistniałej sytuacji stanowi wstęp do dobrej przyszłości galerii i realizacji założeń programu. Oczywiście program - idea, którą tworzył Jerzy Olek w latach poprzednich, nie sprawdzi się teraz. Wspólnie budujemy zatem nowe wcielenie FMA, które jak sądzę, przyjęło się już w świadomości krytyki i publiczności, na co dowodów nie brakuje.

Natalia LL. Fot. Zofia Waligóra
Natalia LL. Fot. Zofia Waligóra

Jak właściwie zorganizowana jest galeria? Jesteś ty - dyrektor galerii, jest też Jerzy Olek, też dyrektor i żywa legenda, historia FMA. Jak w tym momencie FMA wygląda strukturalnie i organizacyjnie?
Jest dwóch dyrektorów odpowiedzialnych za program galerii, a Fundacja Muzeum Nowej Sztuki jest patronem.

Czyli program jest generowany za wspólnym porozumieniem twoim i Jerzego Olka? Jest wynikiem waszych wspólnych zainteresowań? Podobnie było z pomysłem wyjazdu na targi?
Pomysł z targami należy do Wandy Dunikowskiej. To nie ulega wątpliwości. Zdawała sobie sprawę z konieczności promocji FMA na arenie międzynarodowej i wiedziała jak to zrobić, żeby galerię wprowadzić na tory nowej działalności. To musi być teraz kontynuowane.

Wróćmy jeszcze na chwilę do samej sztuki: w jaki sposób twoim zdaniem, kontynuacja idei sztuki lat 70. może być dla nas ciekawa dzisiaj? Jaki to ma sens teraz?
Idee lat 70. to nie tyle konceptualizm, badanie języka sztuki i mediów. W połowie lat 70., a w przypadku niektórych artystów, np. Natalii LL, już na początku lat 70., można mówić o twórczości postkonceptualnej. Artysta wybiera język, którym chce mówić, tj. np. język tożsamy z popkulturą czy z pornografią. Taka jest jej praca z 1970 roku Aksamitny terror. Podobne rzeczy robił też Zdzisław Sosnowski, którego wystawę otworzymy 20 lutego 2008 roku. W 1975 roku wykreował postać Goalkeepera, czyli idola młodzieży, idola kobiet, pierwszego polskiego macho. To jest przykład wyboru języka kreacji z popkultury. Uważam, że tego rodzaju praktyki są codziennością dla stuki współczesnej, z tamtej dekady wynika ta refleksja. W interesie krytyków, historyków sztuki i młodych artystów leży uzupełnienie naszej świadomości o sztukę lat 70.

Tak, ale nam chodziło bardziej o ten język medialny, kreowany poprzez użycie jakiegoś medium...
Wydaje mi się, że ten problem w przypadku niektórych dzieł Natalii LL i Sosnowskiego niekiedy znika na rzecz kreowania jakiejś narracji.

Natalia LL. Fot. Zofia Waligóra
Natalia LL. Fot. Zofia Waligóra

A jak to wygląda w przypadku działań Jerzego Olka?
Myślę, że Jerzy Olek pasuje do artystów konceptualizmu. Natomiast nie ulega wątpliwości, że taki odcień, o którym ja mówię, sztuka w latach 70. też miała i w moim przekonaniu jest ona szalenie tożsama z tym, co się dzieje współcześnie. Na bazie takiej refleksji wykształciła się sztuka krytyczna.

Tak, ale wydaje się, że ten język sztuki nie jest tożsamy z tym, co promowała galeria FMA?
Wyżej wymienione wystawy o charakterze publicystycznym pokazują inny wymiar programu FMA, nie tylko konceptualny w myśl Art after philosophy ale też Artist as an anthropologist. Działalność FMA nie była jednowymiarowa i monotematyczna.

A jak postrzegacie działania waszej galerii w stosunku do takich prób reinterpretowania idei sztuki lat 70., jakie podejmuje Łukasz Ronduda?
Cel mamy zapewne ten sam. Choć Łukasz Ronduda zainteresowany jest bardziej sztuką medialną, filmem.

To, co nam wydaje się najważniejsze w praktyce Łukasza Rondudy, to to, że próbuje on redefiniować pewne pojęcia. Zrobił dotychczas kolosalną pracę archeologiczną, ale w tym momencie wycofuje się z pozycji archeologa i znawcy, a bardziej próbuje redefiniować pewne terminy, ustanawiać swoją wizję historii sztuki, za co też jest krytykowany. 1,2,3 Awangarda było wypunktowaniem zagadnień istotnych dla sztuki lat 70. To nie było proponowanie jakiejś nowej chronologii, tylko ustawienie sztuki współczesnej wobec tej starszej, a tej starszej z kolei, nadanie trochę innych znaczeń, takie dopełnienie jej poprzez nabytą wiedzę.
Według mojej wiedzy to wciąż jedna z pierwszych redefinicji, dlatego pragnienie namiastki absolutnej prawdy i obiektywizmu jest chyba zbyt wczesne.

No wiesz, redefiniuje się raczej po to, aby tzw. absolutną prawdę raczej raz na zawsze zdeprecjonować i pokazać wielość możliwych sposobów prowadzenia narracji. Ostatnie pytanie: czy pokazywane przez was prace Zdzisława Sosnowskiego to te najpopularniejsze realizacje - z lat 70.?
Jedna z pierwszych ekspozycji 2008 roku poświęcona będzie sztuce Zdzisława Sosnowskiego. Niegdyś był uznanym artystą i głośnym animatorem sztuki. Przywołując jego praktykę z połowy lat 70. uznać wypada, że jako jeden z pierwszych, może obok Natalii LL, wykorzystywał w swoich filmach (Goalkeeper) język kultury popularnej, eksperymentował jak nikt przed nim z kreacją własnego wizerunku. Pragmatyczny dobór środków i języków ekspresji stawia Sosnowskiego w szeregu najoryginalniejszych twórców sztuki postkonceptualnej. W ramach wystawy pokażemy zarówno najważniejsze dawne realizacje jak i najnowsze.

Wincenty Dunikowski-Duniko. Fot. Szymon Bronkowski
Wincenty Dunikowski-Duniko. Fot. Szymon Bronkowski

listopad 2007 - styczeń 2008