Ćwiczenia z wolności

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Społeczeństwo jest niemiłe, twierdzi Mister D i zbiera kolejne dobre recenzje. Artyści też są niemili, pokazuje Stach Szabłowski na wystawie „Crimestory" w toruńskim Centrum Sztuki Współczesnej Znaki Czasu. Bycie niemiłym oznacza w tym przypadku niechęć do schlebiania niemiłemu społeczeństwu.

Wystawa jest próbą zmierzenia się z historycznym paradoksem wpisanym w figurę awangardowego artysty - paradoksem, który warunkuje ambiwalentną pozycję współczesnego artysty, będącego jednocześnie profesjonalnym buntownikiem i kontestacyjnym funkcjonariuszem świata sztuki. Stach Szabłowski przy pomocy twórczości artystów, których głos jest dobrze słyszalny w murach polskich instytucji, zastanawia się nad właściwym dystansem między artystą a odbiorcą. Rolą kuratorów jest umiejętne negocjowanie znaczeń, będące zasypywaniem przepaści dzielącej nadawcę i odbiorcę. Szabłowski stawia jednak tezę, że nie warto za wszelką cenę zasypywać tej przepaści; artysta jest i musi pozostać outsiderem. Tym samym jego wystawa jest także autokomentarzem do praktyki kuratorskiej - kurator/kuratorka nie musi być mediatorem, może stanąć po stronie artysty i bronić jego prawa do wolnomyślicielstwa i mizantropii. Kurator jest jednak świadomy złożoności reakcji w trójkącie: artysta - świat sztuki - społeczeństwo i prezentuje swoją narrację raczej jako utopijny postulat, a nie diagnozę staus quo. Innymi słowy, przedstawia pewne poszlaki, wskazuje na ślady bezkompromisowej wolności artystycznej, zdając sobie sprawę, że jest to raczej symulacja pełnej wolności niż dowód na nią. Wchodzącego na wystawę widza wita informacja, że żaden z zaprezentowanych projektów nie ma celu urażania niczyich uczuć. Po czym widz skonfrontowany zostaje z utaplanym w smole i piórach napisem SPOŁECZEŃSTWO (praca Michała Frydrycha).

Michał Frydrych „Społeczeństwo”, 2014, styrodur, smoła, pierze, fot. Michał Frydrych
Michał Frydrych „Społeczeństwo”, 2014, styrodur, smoła, pierze, fot. Michał Frydrych

Do udziału w wystawie kurator zaprosił artystów reprezentujących dwa pokolenia związanych ze sztuką krytyczną klasyków gatunku: Artura Żmijewskiego i Jacka Markiewicza oraz artystów młodego i średniego pokolenia, m.in. Tomasza Mroza, Karola Radziszewskiego, Cipedrapskaud, Wojciecha Bąkowskiego, Tymka Borowskiego, Olafa Brzeskiego, grupę Tworzywo, Anetę Grzeszykowską, Laurę Pawelę, a także funkcjonującego poza obiegiem sztuki Marka Raczkowskiego. Twórców tych, którzy już od dawna mają swoje profile na portalu cultura.pl, kurator w ramach symulacji obsadził w roli artystów buntowników. Sytuacja artysty buntownika jest paradoksalna. Wiąże się to ze strategią artystyczną, jaką jest prowokacja, w której widzowie skłonni są dopatrywać się autentyczności. W gestach przeciwko mieszczańskiemu smakowi, strategii dobrze zadomowionej w modzie i popkulturze, jako odbiorcy doszukujemy się prawdziwych emocji. Wulgaryzmy Cipedrapskaud czy miniorgie w filmie Radziszewskiego rozumiemy intuicyjnie w duchu modernistycznych narracji głębi, w których ramach sztuka wyraża osobowość artysty, osobowość niepokorną, pełną niepokoju i pasji, jak Kurt Cobain albo właśnie Bąkowski. Narracja wystawy bazuje na odwoływaniu się do tej potencjalnej autentyczności.

Grzegorz Drozd, „Autoportret”, 2014, wydruk 3d, tworzywo, sztuczne, metal, fot. Stach Szabłowski
Grzegorz Drozd, „Autoportret”, 2014, wydruk 3d, tworzywo, sztuczne, metal, fot. Stach Szabłowski

„Crimestory" wpisuje się w pewien trend zainteresowań różnie definiowaną rolą artysty w społeczeństwie. Co ciekawe, rozważania na temat artysty i jego relacji ze społeczeństwem prowadzone są ostatnio poza centrum, właśnie w Toruniu, Gdańsku czy Wrocławiu (mam na myśli np. wystawy „take 5" w toruńskim CSW, „Pies pijaka" w Gdańskiej Galerii Miejskiej czy „Artysta w czasach beznadziei" we wrocławskim BWA), a więc w miejscach, w których lokalna publiczność jest bardziej homogeniczna i w jakimś sensie stanowi bardziej przewidywalnego adresata. W swoim założeniu wystawa „Crimestory" jest manifestacyjnym odwróceniem się od tego widza, pokazaniem mu środkowego palca.

Prezentuje natomiast wybór strategii będących antytezą sztuki partycypacyjnej, aktywizmu czy działań spod znaku sztuk stosowanych społecznie (chociaż znalazł się tutaj „Spacer" Żmijewskiego). Jednocześnie nie są to postawy estetyzujące, zmęczone rzeczywistością. We wszystkich projektach artyści koncentrują się na fikcyjno-autobiograficznym „ja", prezentującym elementy tożsamości artysty.

Olaf Brzeski, „Autoportret, 2012, brąz, fot. Stach Szabłowski
Olaf Brzeski, „Autoportret, 2012, brąz, fot. Stach Szabłowski

Projekty te nie tyle reprezentują nową falę egocentryzmu, ile strategie używania konstrukcji „ja" jako laboratorium konceptualnego pozycjonowania jednostki wobec społeczeństwa, jego norm i wymagań, podyktowane niechęcią do bezrefleksyjnego przestrzegania reguł gry. Nie jest to bunt młodych gniewnych - raczej swoiste ćwiczenia z wolności; sprawdzanie, jaki margines wolności przysługuje nie tylko artyście, ale każdej jednostce. Materiałem do ćwiczeń jest biografia artysty/ki.

Kurator skoncentrował się na kilku tematach wykorzystujących motyw narracji w pierwszej osobie. Wystawa podzielona jest na podrozdziały dotyczące formuły autoportretu, gdzie znalazły się dość znane prace Mroza, Dawickiego czy Grzegorza Drozda, oraz tematu książki - nawiązując do toposu indeksu ksiąg zakazanych. Prezentacja oscyluje wokół problemów indywidualizmu oraz inności. Wspomniana ambiwalencja pierwszoosobowej narracji została stematyzowana poprzez rozdystrybuowane na ścianach galerii plakaty Tworzywa opowiadające w pierwszej osobie historię, noszącą znamiona wyznania, a będącą w rzeczywistości interpretacją tekstu „Herostrates" Jeana Paula Sartra. Projekt Tworzywa nadaje ton narracji wystawy, sugerując, że prezentowane prace grają konwencją konfesyjną.

Cipedrapskaud & Keis, „Nasze ryje w CSW”, instalacja dźwiękowa, mural, fot. Stach Szabłowski
Cipedrapskaud & Keis, „Nasze ryje w CSW”, instalacja dźwiękowa, mural, fot. Stach Szabłowski

Część prac zaadresowana jest do widza po to, aby go drażnić - jak wspomniana praca „Społeczeństwo" Frydrycha czy animowane wideo Tymka Borowskiego, z którego dowiadujemy się, że artysta nie zdążył skończyć swojej pracy. Inne realizacje, operując hermetycznym językiem, są dowodem na brak zainteresowania widzem (prace Piotra Grabowskiego czy Roberta Wałęki). Jednak większość artystów bada niejednoznaczną relację między światem społecznym i rzeczywistością wykreowaną w sztuce. Najciekawiej robi to Jacek Markiewicz w pracy „Spowiedź", będącej rejestracją spowiedzi artysty z grzechów sztuki, a także Karol Radziszewski, który podejmuje wątki nienormatywnej, campowej tożsamości w ciekawie zaprezentowanej wideoinstalacji „Fag Fighters", czy Aneta Grzeszykowska, która w realizacjach „Album" i „Negative Book" 2012-13" opisuje rzeczywistość, koncentrując się na własnej historii. Laura Pawela swój krzyk agresji powierza profesjonalnemu śpiewakowi, który sublimuje jej złość i zamienia w „dzieło sztuki" („Songs of Insatiability", 2011). W wątek prowadzonych w pierwszej osobie narracji wpisuje się także film Bąkowskiego, w którym egsytencjalizujący narrator opowiada o swoim dniu, nie oszczędzając widzowi brutalnych wizji i ogólnego poczucia bezsensu życia jako wykonywania czynności.

Nie jest „Crimestory" triumfalną narracją o możliwości buntu. Jednak wystawa trafnie wskazuje, gdzie leży potencjał wolności - właśnie w nieustabilizowanym i niejasnym stosunku między podmiotem mówiącym i autorem prac. Niektórzy artyści autotematyczne drwią jednak z samego gestu buntu. Mariusz Libel w pracy „Bóg Wróg" prezentuje mechanizm dający możliwość widzowi zamiany słowa Bóg w słowo Wróg (wystarczy nacisnąć przycisk). Grzegorz Drozd w realizacji „Gigant" prezentuje namalowaną polską flagę, stanowiącą zarazem mur, przez który radośnie przeskakują dzieci. Czerwień nadaje fladze świńska krew użyta jako farba, biel jest bielą ściany galerii. Do kategorii prac wyszydzających gest buntu zakwalifikować można także film Mikołaja Długosza, będący reenactmentem buntowniczego „dzieła sztuki", filmu Claude'a Leloucha „Cetait un rendez-vous" z 1976 roku.

Karol Radziszewski, „Fag Fighters”, 2006-2014, wideo, fotografie, wydruki, graffiti, fot. Stach Szabłowski
Karol Radziszewski, „Fag Fighters”, 2006-2014, wideo, fotografie, wydruki, graffiti, fot. Stach Szabłowski

Kurator „Crimestory" postawił interesujące pytanie i wskazał na pewną tendencję wśród współczesnych twórców (której np. tak wyraźnie nie widać na „Co widać"). Wydaje się jednak, że płaszczyzna, na której postawione zostało pytanie o relacje między społeczeństwem i artystą/ką i tym samym o rola kuratora/ki jest bardziej konceptualna niż empiryczna. Konflikt między odbiorcą (społeczeństwem) i twórcą jest dzisiaj efektem generalnego braku zrozumienia języka sztuki współczesnej. Katarzyna Kobro wzbudza w statystycznym przedstawicielu polskiego społeczeństwa takie same reakcje jak Cipedrapskuad. Dopóki plastyki uczą panie od muzyki, kuratorzy muszą chyba pozostać po stronie widowni i być przede wszystkim pedagogami i mediatorami.

Grzegorz Drozd, „Gigant”, 2007-2014, krew wieprzowa, wydruki, fot. Stach Szabłowski
Grzegorz Drozd, „Gigant”, 2007-2014, krew wieprzowa, wydruki, fot. Stach Szabłowski

Należy też jednak pamiętać, że prowokacje i strategie transgresji mają inne znaczenie w świecie sztuki z rozwiniętą infrastrukturą, a inne w świecie infrastruktury dopiero się rozwijającej. Nie chodzi mi o system galerii czy krytyki, ale o rynek sztuki. W sytuacji, w której sztuka jest integralną częścią przemysłu rozrywkowego i turystycznego, jednym z ogniw konsumpcyjnego łańcucha klasy średniej - prowokacja i bunt są w cenie. W tym układzie artysta staje się marką i zarabia na swojej indywidualności. Jednak w rzeczywistości, w której infrastruktura sztuki nie jest jeszcze tak rozwinięta, a społeczeństwo jest niemiłe - konserwatywne, religijne, homofobiczne, patriarchalne i zamiast sztuki współczesnej kolekcjonuje portrety papieża Polaka - ten sam idiom sztuki spełnia inne funkcje. Paradoksalnie to właśnie niemiłe społeczeństwo pomaga sztuce zachować twarz i margines wolności - bo jej nie kupuje. Masowy odbiorca polskiej sztuki współczesnej prawdopodobnie zaczyna dopiero podstawówkę, a sztuka jest obecnie ważną częścią życia jedynie dla wąskiej grupy ludzi ze świata sztuki. Dlatego jest to moment, aby zacząć zastanawiać się nad obszarem wolności, jaki możliwy jest w ramach zawłaszczającego wszystko systemu i zacząć badać marginesy tej wolności w laboratorium polskiego świata sztuki.

 

„Crimestory"; artyści: Wojciech Bąkowski, Tymek Borowski, Olaf Brzeski, Cipedrapskaud, Oskar Dawicki, Mikołaj Długosz, Grzegorz Drozd, Michał Frydrych, Piotr Grabowski, Aneta Grzeszykowska, Mariusz Libel, Jacek Markiewicz, Tomasz Mróz, Laura Pawela, Marek Raczkowski, Karol Radziszewski, Twożywo, Robert Wałęka, Artur Żmijewski; kurator: Stach Szabłowski;

CSW Znaki Czasu, Toruń, 21.03 - 1.06.2014.