Rzeźba to trudna materia. Rozmowa z kuratorami festiwalu Wola Art

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Zanim zabrali się za tę imprezę, festiwal Wola Art był promocją malarstwa połączoną z kosztowaniem młodego francuskiego wina. Dzięki nim na Woli działo się "Prawdziwe życie" (2007) i "Szczęście"(2008) i "MiastoProjektWola" (2009). W ramach tych trzech tematycznych edycji Wola Art swoje prace pokazali Paweł Althamer, Hubert Czerepok, Jadwiga Sawicka, Lang/Baumann i wielu innych. Teraz kuratorzy Sarmen Beglarian i Sylwia Szymaniak sięgają po rzeźbę. Znów w najlepszym stylu. "Obiegowi" opowiedzieli o sile lokalnych działań i o tym czemu nie pracują z Zahą Hadid, ale z Piotrem Wysockim.

festiwal Wola Art

Anna Theiss: Tegoroczna odsłona Wola Art 2010 to „II Biennale Rzeźby w Warszawie". Wzięliście na warsztat to, co zostało po I Biennale Rzeźby w Metalu w Warszawie w 1968 roku - rzeźby z pasa ruchu na ulicy Kasprzaka. Wokół nich konstruujecie swoją narrację. Reanimujecie legendę czy po prostu lubicie fajny złom?

Sarmen Beglarian: I Biennale Rzeźby w Metalu odbyło się na Woli w 1968 roku. W 2010 roku reaktywujemy Biennale Rzeźby, którego druga edycja odbywa się po 40 latach od zaplanowanej daty. W 1968 roku przez kilka miesięcy powstawały rzeżby, które zostały umieszczone w pasie drogowym wzdłuż ulicy Kasprzaka w Warszawie. Ich ekspozycja miała pełnić rolę galerii samochodowej. W ramach I Biennale odbyła się wystawa fotografii rzeżby w metalu z całego świata. Z okazji Biennale powstał nawet utwór muzyczny o charakterze metalicznym.

Sylwia Szymaniak: Biennale w 1968 roku nawiązywało do podobnych wydarzeń artystycznych, które odbyły się w tamtym czasie m.in. w Elblągu i Puławach. Chodziło o współpracę środowiska artystycznego z robotniczym, która wpisywała się w ideę konstruktywizmu. Rzeźby w Warszawie także powstawały dzięki kooperacji artystów i robotników z okolicznych fabryk (Zakłady Kasprzaka, Zakłady Luksemburg, VIS, Polfa).

Rzeźbami na Woli interesujemy się od dawna, przynajmniej od początku naszych prac nad Wola Art. Od kilku lat nosiliśmy się z tym, żeby nawiązać do tego wydarzenia.

Sarmen Beglarian: Ale nie umieliśmy znaleźć na te rzeźby kuratorskiej formuły. Było kilka pomysłów, nazwijmy je...

Sylwia Szymaniak: Bardzo radykalnymi.

Sarmen Beglarian: Kilka lat temu w InfoQulturze miasto zorganizowało konferencję, podczas której Adam-X zaproponował, żeby wykorzystać moment przed renowacją rzeźb i przykleić na nich swoje formy - vlepki. Ale to byłby, jak dla mnie, trochę za duży hardkor. Adam-X i jego koledzy też się poruszają jako artyści tworzący sztukę. Ich akcja byłaby jednak dewastacją. Dlatego namawiałem Adama, żeby zrobili ten projekt w wersji magnetycznej, przyczepili swoje vlepki na magnes i później zrobili im foty.

festiwal Wola Art
 

Anna Theiss: : Ty spryciarzu!

Sarmen Beglarian: (śmiech) No, dewastacji trzeba zapobiegać?! Inny pomysł miał Jarosław Kozakiewicz - żeby co roku dostawiać na tym pasie na Kasprzaka kolejną rzeźbę. Powiedziałem mu: postawisz tam swoją rzeźbę, ona pewnie będzie dobra, a potem co? Ilu mamy dobrych rzeźbiarzy w tym kraju? Trzech? Pięciu? Dziesięciu?

Koncepcje były różne. Zastanawialismy się z Sylwią nad przeniesieniem metalowych form

do pobliskiego parku Moczydło. Był nawet taki pomysł, żeby zaprosić wybitną architektkę ze świata, żeby zaaranżowała ich rozmieszczenie w parku.

Anna Theiss: Poczekaj, jak wybitną?

Sarmen Beglarian: Właśnie, Zahę Hadid. Wydawało nam się, że jej sposób myślenia o architekturze i krajobrazie jest idealny do zaprojektowania nowej aranżacji zapomnianych rzeźb.

Sylwia Szymaniak: Opowiadasz o bardzo starych planach, to są historie sprzed trzech lat...

Anna Theiss: Ale morał jest taki, że mierzyliście się z pomysłem na lokalny festiwal o rzeźbie już od kilku lat.

Sarmen Beglarian: Od 2007 roku.

Sylwia Szymaniak: W tym roku wreszcie z tym wystartowaliśmy. - „II Biennale Rzeźby w Warszawie„. Zaplanowaliśmy różne różne wydarzenia. W Muzeum Woli zorganizowaliśmy dwudniową konferencję "Rzeźba po 1968 roku". W ramach działania "Przestrzeń. Rozwinięcie". Zaprezentowane zostały instalacje przestrzenne. Kasi Fudakowski w podcieniach Al. Prymasa Tysiąclecia oraz Piotra Wysockiego i Krystiana Burdy w dawnej Fabryce Norblina. Odbyły się warsztaty architektoniczne i rzeźbiarskie z francuską grupą Cigue, których kuratorką jest Ewa Rudnicka.

Sarmen Beglarian: W Pawilonie Luiza przy ul. Twardej pokazaliśmy wystawę zbiorową "Idea formy/forma idei" z rzeźbami wybitnych przedstawicieli rosyjskiej i polskiej awangardy - Kaziemierza Malewicza, Katarzyny Kobro i Władysława Strzemińskiego wraz z dziełami współcześnie tworzących artystów rosyjskich - Anatolija Komelina i Władimira Niemuchina. Igor Omulecki stworzył cykl fotografii "Rzeźba Woli", który wydany w formie pocztówek widz znajdzie nie tylko na Woli.

Sylwia Szymaniak: Jeżeli chodzi o rzeźby pozostałe przy ulilcy Kasprzaka po 1968 roku, myślimy, że nie należy ingerować w już istniejący układ. Poszliśmy jednak do miasta z propozycją uporządkowania zieleni wokół tych rzeźb, oświetlenia i ustawienia tablic informacyjnych. Postulowaliśmy renowację i przeniesienie rzeźb, które stoją przy ogrodzeniu Parku Szymańskiego, ze strony ulicy Al. Prymasa Tysiąclecia. Chyba wszystko jest na dobrej drodze.

festiwal Wola Art
 

Anna Theiss: Co to za rzeźby? Inne niż te z Kasprzaka?

Sarmen Beglarian: Na Górczewskiej, tuż pod płotem, między drzewami i bilboardami, stoi kilka rzeźb, prawie zupełnie nieznanych. Z kolei przy stadionie Olimpii stoi "Żyrafa", rzeźba autorstwa Władysława Frycza, kuratora Biennale. Ta rzeźba, niefortunnie obecnie usytuowana przy wejściu do Olimpii, wygłada jak reklama okolicznej myjni samochodowej. Żeby nie uciec, została nawet przywiązana kablem. Żyrafa choć pierwotnie miała kolor grafitowy, podczas ostatniej renowacji została pomalowana na kolorowo. Niestety nikt nie pytał autora rzeźby o zdanie.

Anna Theiss: No dobra. To teraz powiedzcie - takie zainteresowanie rzeźbą jest chyba strasznie koniunkturalne...

Sarmen Beglarian: A od kiedy trwa koniunktura na rzeźbę?

Anna Theiss: Tak na ostro, to powiedziałabym, od dwóch lat. No bo Mirosław Bałka w Tate, Paweł Althamer jako towar eksportowy, całe badanie spuścizny rzeźby polskiej, które świetnie i konsekwentnie robi Fundacja Galerii Foksal, a na dodatek Park Rzeźby na Bródnie Muzeum Sztuki Nowoczesnej.

Sylwia Szymaniak: Ja tak tego nie widzę. Nie wydaje mi się, żeby na rzeźbę była jakaś szczególna koniunktura. Nasze zainteresowanie rzeźbą jest kontekstowe, wolskie. To wynik długich działań i poszukiwań. Pewne rzeczy są raczej zasugerowane, aniżeli pokazane wprost - poprzez wystawę zbiorową odnieśliśmy się do drugiego nurtu awangardy, który jest też ściśle powiązany z działaniami z lat 60. Podczas konferencji chcieliśmy pokazać rzeźbę najpierw problemowo, a później wskazać jakie są kierunki rozwoju i przykłady rzeźby po 1968 roku. Zaprezentowane zostały sylwetki różnych artystów, niekoniecznie młodych. Na przykład drugi dzień konferencji rozpoczynał wykład o Henryku Morelu.

Sarmen Beglarian: Artysta zmarł w 1968 roku, jest legendarną postacią. Jego myślenie, było niezwykłe.

festiwal Wola Art
 

Anna Theiss: Przenosicie akcent z takich twardych działań wystawowych w obręb budowania wiedzy. Mieliście do tej pory konferencję na Wola Art?

Sarmen Beglarian:: W zeszłym roku na Chłodnej 25 w ramach Wola Art 2009 odbyły się trzy wykłady, które wygłosili: Gabriela Świtek, Małgorzata Kuciewicz i Tomasz Szerszeń. W tym roku zorganizowaliśmy cykl wykładów "Sztuka na Woli" w jednym z wolskich domów opieki społecznej.

Anna Theiss: W tym roku, czyli kiedy?

Sylwia Szymaniak: Od marca do września 2010.

Anna Theiss: Czyli to była taka rozbiegówka Woli Art?

Sarmen Beglarian: Zaprosiliśmy do wygłoszenia wykładów artystów i kuratorów, z innego pokolenia, niż mieszkańcy Domu "Budowlani". Ciekawiło nas jak "zwykły" widz starszej daty przyjmie takie prezentację. Pozytywnym zaskoczeniem było dla nas aktywne uczestnictwo kilkunastu mieszkańców, którzy na koniec tego cyklu domagali się więcej! Hubert Czerepok podczas 3-dniowych warsztatów omawiał warszawskie pomniki, które na koniec mieszkańcy odtwarzali w wersji "live". Dominik Jałowiński opowiedział o swoich działaniach i namówił Panie do wykonania osobistych performance'ów. O happeningu mówiła Katarzyna Krysiak z Galerii Foksal, a o muralach - Joanna Stembalska i Piotr Stasiowski z BWA Wrocław.

Sylwia Szymaniak: W Wola Art zawsze fajne było to, że on był kierowany do lokalnej publiczności, a nie śmietanki. To nie jest wejście-wyjście i do widzenia, wszyscy byli na wernisażu. Nasze działania często organizowaliśmy w takich miejscach, które są zanikającymi zakładami - na przykład u tapicera, szewca - czy w instytucjach publicznych, takich jak Mennica Polska czy Instytut Pamięci Narodowej, czy też przestrzeni publicznej, takiej jak park Moczydło. Chcemy, żeby te inicjatywy łączyły ludzi z miejscem, żeby mieszkańcy też poczuli się chociaż minimalnie takimi, hmmm, gospodarzami.

Anna Theiss: Gdzie odbywały się wykłady w ramach tegorocznej konferencji? W przestrzeni publicznej?

Sylwia Szymaniak: W Muzeum Woli.

Anna Theiss: Gdzie jest muzeum Woli?

Sylwia Szymaniak: No właśnie... (śmiech). Na ulicy Srebrnej 12, niedaleko Domu Słowa Polskiego.

Sarmen Beglarian: Fascynował nas ten budynek - mały pałacyk, zbudowany około 1880 roku dla znanego wówczas warszawskiego rzeźbiarza-kamieniarza Aleksandra Sikorskiego, otoczony zabudowaniami z PRL-u. Muzeum Woli jest jak dotychczas jedynym museum dzielnicy w Warszawie. Jak wiemy, obecnie powstaje Muzeum Pragi.

Anna Theiss: Temat rzeźby wydaje się w kontekście Woli totalnym samograjem. Czy zakładacie, że możecie się nie wyrobić w jednym roku? Te tematy mogą się trwale związać z wami?

Sarmen Beglarian: Nie wiem. Powiem ci tak, mamy zamiar postawić na trwałe na Woli jedną, spektakularną rzeźbę. Nie powiem nazwiska, dopóki tego nie dopniemy. Ale jest kwestia pieniędzy, różnych innych uwarunkowań. To się na pewno nie zdarzy teraz, w tym roku.

Sylwia Szymaniak: Rzeźba to jest trudna materia. Gdzie się nie rozejrzysz, ktoś robi instalacje, czuć oddech awangardy polskiej na plecach. Mam znajomych na rzeźbie na Akademii w warszawie i kształcenie w tym obszarze to jest jakiś koszmar. Ale nie tylko akademicka rzeczywistość podcina rzeźbie skrzydła. To jest też droga, skomplikowana rzecz, potrzeba na nią dużo czasu.

Sarmen Beglarian: Poza tym rzeźba ma piękne tradycje bycia koniunkturalną i polityczną. Weźmy chociażby przykład Zofii Wolskiej, która przez wiele okresów politycznych robiła rzeźby. Stworzyła i Lenina, i Jana Pawła, i Chopina na lotnisku. Umiała wygrać w każdej sytuacji. Mamy też Magdalenę Abakanowicz, która w czasach głębokiej komuny robiła karierę na Zachodzie, a teraz, w czasach demokracji, stawia swoje rzeźby za 910 tysięcy gdzieś przy ulicy Sanguszki. To jest nie tylko jej talent, ale też polityczne wpływy. Zobacz gdzie znajdują się pracownie - Zofia Wolska ma pracownię na Starym Mieście, przy Brzozowej. Artyści to dopiero mają!

Anna Theiss: Kuratorzy chyba też nie mają najgorzej. Mam nadzieję, że uwolnicie trochę tę rzeźbę i pokażecie, że dzieje się też poza stajnią Fundacji Galerii Foksal i MSN.

Sylwia Szymaniak: No tak, bo jest Paweł Althamer i Monika Sosnowska, ale czy ktoś jeszcze? Powiem ci, że jak zaczynasz szukać, to jest problem. Do Woli Art w tym roku zaprosiliśmy Kasię Fudakowski, której książkę wydała w zeszłym roku Bęc Zmiana. Kasia urodziła się w Wielkiej Brytanii, mieszka w Berlinie. Podobnie jak Tatiana Trouvé stworzyła swój unikalny język wypowiedzi.

Niestety w równym stopniu nie porwał nas żaden młody polski rzeźbiarz, chociaż wydaje mi się, że bardzo cenimy Jurka Goliszewskiego, który w zeszłym roku brał udział w Wola Art.

Sarmen Beglarian: Pokazaliśmy również instalację Piotra Wysockiego pt. "Pomnik Krystiana Burdy". Burda w 1961 roku zrobił dyplom na Wydziale Rzeźby na ASP w Warszawie - i co ciekawe, w ramach tego dyplomu, pokazał film, wizualizację pomnika. Jego koncepcja była następująca: wzdłuż drogi wiodącej z Warszawy do Żelazowej Woli miały być ustawione pionowe formy, tak, żeby przy jeździe samochodem układały się w rytm. Pomysł dosyć rewolucyjny, na pewno niemożliwy do realizacji we współczesnych warunkach, kiedy polski krajobraz jest tak bardzo zaśmiecony. Film "Droga do Żelazowej Woli -studium czasoprzestrzeni" został pokazany wraz z dziełem "Uczytelnienie" Piotra Wysockiego, którego bohaterem jest Krystian Burda.

Anna Theiss: Pokazujecie więc wideo jako rzeźbę. Tacy jesteście?

Sarmen Beglarian: Od 2 lat razem z Sylwią tworzymy Biuro Wystaw, inicjatywę, która ma promować młodych twórców i szukać nowych form dla wystaw, nowych form dotarcia do "zwykłych obywateli". Chcemy pokazać sztukę tam gdzie jej nie ma lub nie było. W 2012, 2014 i 2016 roku planujemy kolejne edycje Biennale, które pozwolą nam wykorzystać doświdczenia z Woli i stworzyć cykliczne wydarzenie, wychodzące poza lokalny charakter. Nastepny rok wraz z dwoma kuratorami planujemy poświęcić badaniom nad historią miejsc i ludzi, którzy tworza Warszawę. Powstanie Archiwum Osobistych Historii, na podstawie którego stworzona zostanie koncepcja następnych Biennale. I niekoniecznie będą to Rzeźby.

Więcej na temat imprezy pod adresem: http://www.wola.art.pl/

festiwal Wola Art