Pejzaż nieznany. Rozmowa z Zuzanną Janin o tymczasowej siedzibie lokalu_30

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Pejzaż nieznany. Rozmowa z Zuzanną Janin o nowej tymczasowej siedzibie

Mai Tran: We wrześniu wystartowała „filia" Lokalu 30 w Londynie - choć nie wiem, czy w tym przypadku „filia" to najbardziej trafne określenie. Czym tak naprawdę jest lokal_30_warszawa_london i jaki jest charakter waszej londyńskiej działalności?

Zuzanna Janin: Nazywamy to miejsce "nowa tymczasowa siedziba lokal_30_warszawa_london". To rzeczywiście nasza londyńska siedziba, miejsce wystaw, spotkań, intensywnej promocji polskiej sztuki, ale także polskiej galerii. I nie tyle naszej, co raczej potencjału polskiej kultury, tj energii, pewnej odwagi, działań niekonwencjonalnych. Tak właśnie jesteśmy tu postrzegani. Moda na Polskę wytworzona przez pierwsze aktywne miejsca już trochę przeminęła i to z czym my, lokal_30, mamy do czynienia, to już grunt bardziej bezwzględny. Teraz jesteśmy po prostu galerią europejską. Artyści o spektakularnych karierach są związani z galeriami, które nie są „bez dna" i mogą rozpocząć współpracę tylko z niewielką ilością nowych nazwisk. My działaliśmy nieco inaczej. Byliśmy otwarci na wszystkich, robiliśmy wiele projektów z artystami gościnnymi i obserwowaliśmy, jak ta współpraca się układa. Zależnie od ich stosunku do galerii podejmowaliśmy dalsze działania lub nie. Taka rotacja dała nam trochę wolnego miejsca dla nowych artystów i teraz planujemy współpracę z paroma artystami zagranicznymi, którzy do lokalu_30 mają bardzo fajne nastawienie i doceniają nasze starania o nich. Nasze miejsce nie tylko działa wszelkimi siłami na rzecz artystów, ale także oczekuje współpracy, przyjaźni, wsparcia z ich strony. Tylko tak można doprowadzić do sukcesu. Wielkie przyjaźnie, zrozumienie i wsparcie nawzajem artystów z galeriami owocują wspaniałymi efektami. Londyńska atmosfera bardzo nam w tym pomaga.

Z informacji na stronie internetowej Lokalu wynika, że jest to projekt tymczasowy. Jak długo zamierzacie go prowadzić? Jeśli można w ogóle mówić o konkretnych efektach czy rezultatach, jakie idealnie miałyby one być?

Na razie miejsce zostało wynajęte od Foxall Associates na Wadeson Street na rok. Na tyle starczy nam środków ze sprzedaży mojej pracy do kolekcji Signum. Całe honorarium, bez zwyczajowego podziału artystka/Fundacja przeznaczyliśmy na projekt londyński. Nie nastawiamy się na jakieś konkretne efekty wymierne finansowo czy strategicznie, bo jest to „pejzaż nieznany" i moglibyśmy się bardzo zawieść. Istotne jest by lokal_30 był postrzegany jako miejsce otwarte, przyjazne, takie, które ma szansę zbliżyć Anglię do Polski, stworzyć pomosty, pokazać energie i możliwości ludzi zajmujących się kulturą i artystów w nieco inny sposób niż dotychczas. Połączyć różnych ludzi sztuki. Ważne jest, aby galeria i nazwiska artystów były słyszalne, widoczne. To budowanie kapitału zarówno artystów i galerii, no i Polski przy okazji chyba też... Chcemy wyjść poza klimaty schematycznego myślenia, myślenia blokowego, narodowego, państwowego. Byłoby nieźle, gdyby taka wymiana zakończyła się np. otworzeniem w Polsce dobrej galerii przez grupę Anglików.

Kto i jak układa program galerii?

Program galerii zawsze układamy wspólnie. Bywa tak, że jedno z nas ma jakiś fajny pomysł i reszta to akceptuje. Czasami spieramy się o pewne wybory, czasami musimy zaprzestać myślenia o jakimś projekcie, bo współpraca z artystami się nie układa lub nie możemy się spotkać na drodze oczekiwania - realia. Tutaj przede wszystkim zależy nam na pokazaniu tego, co w naszym mniemaniu stanowi promocję sztuki polskiej, tych artystów, którzy nam zaufali i są z nami niemal od początku, a których kariera rozwija się stopniowo, ale bardzo skutecznie oraz pewną grupę nowych, młodych. Pokazujemy sztukę, która na Wyspach jest mniej znana, ale oczekiwana.

Pejzaż nieznany. Rozmowa z Zuzanną Janin o nowej tymczasowej siedzibie

Dlaczego wybraliście Londyn?

Pada często pytanie czemu nie w Berlinie: przecież to takie proste. Blisko, taniej, wszyscy tam jadą. Nawet Londyńczycy...A my jednak tu. Tak, oczywiście, Berlin to byłaby także nasza „stacja" docelowa. Planujemy otwarcie miejsca wspólnie z innymi galeriami, ale na to potrzebujemy więcej czasu. Czym innym jest „spółka" galerii, a czym innym niezależne działanie. Ponadto zamieszkałam w Londynie ze swoim synem Ignacym, który chodzi tu do szkoły i postanowiłam połączyć te dwie sfery życia: prywatną i pracę galeryjną/fundacyjną. W pierwszych tygodniach pojawili się u nas Johan i Julia, nowi pracownicy lokalu_30WL w Londynie. Ekipa się powiększyła, organizujemy czas tak, abym mogła być trochę w Warszawie a trochę w Londynie.

Tutejsza scena artystyczna musi stanowić wielkie wyzwanie dla kogokolwiek rozpoczynającego nową działalność, a zwłaszcza „outsiderów". Czy mogłabyś opowiedzieć o praktycznych aspektach prowadzenia galerii za granicą?

Od początku istnienia lokalu_30 wspieram go, pomagam, współfinansuję gdy trzeba, pomagam innym artystom, ale już od razu oceniono mnie tu w Londynie: widać na pierwszy rzut oka, że jestem artystką a nie galerzystką. Jednak nasza pasja, niekonwencjonalne działania są tu bardziej doceniane i łatwo nam przychodzi zawieranie przyjaźni z miejscami niezależnymi, innymi artystami, młodymi krytykami. Udało nam się także zebrać wokół siebie bardzo nam życzliwych krytyków i kuratorów, którzy zauważyli nasze działania i sztukę naszych artystów. Jestem bardzo zaskoczona Anglią na plus. Mieszkałam tu dwadzieścia lat temu i widzę kolosalną zmianę na lepsze w otwartości, serdeczności. Jakby łatwiej się żyje... no tylko te ceny! Wyżylowane do maksimum. To jest niefajne w Londynie.

Z kim lokal_30 współpracuje na miejscu?

Jesteśmy otwarci na współpracę z wszystkimi. Przychodzą do nas kuratorzy z całej Europy. Planujemy jeszcze w tym roku wymianę z galerią Workplace z Gatehead, która pokaże prace Karoliny Zdunek i Filipa Berendta. Prace Anny Baumgart i Jana Mioduszewskiego znalazły się w wielkiej prywatnej kolekcji w Londynie, gdzie są w stałej, choć prywatnej ekspozycji. Czuje się wyczekiwanie na wystawę Józefa Robakowskiego. Planujemy wystawę Minga Wonga, artysty, który zdobył wyróżnienie na tegorocznym Biennale w Wenecji. To ważne dla artystów. Jesteśmy „zaprzyjaźnieni" po sąsiedzku i galerie londyńskie nas wspierają. Wspiera nas też Polish Culture Institute w Londynie: szczególnie szefowa działu sztuki, Anna Tryc-Bromley, której rady, kontakty i pomoc na miejscu są nie do przecenienia, zwłaszcza gdy szukałam miejsca, robiłam remont galerii. W przyszłym roku planujemy dwie wystawy kuratorów z zewnątrz galerii. Szykują się pewne wydarzenia, ale także za wcześnie o tym mówić. Co będzie w Londynie, zobaczymy wkrótce. Wszystko ma swój moment. Praca galerii przynosi efekty po pewnym czasie, nie wszystko widać od razu...

Pejzaż nieznany. Rozmowa z Zuzanną Janin o nowej tymczasowej siedzibie

Realistycznie, w miejscu takim jak Londyn trudno jest liczyć na przebicie. Minęły dopiero dwa miesiące, ale czy mimo wszystko widać już jakiś ferment? Czy na to właśnie liczycie?

Weszliśmy w życie Londynu bardzo dobrym momencie. Udział w ZOO Art Fair w październiku był tu kluczowym posunięciem: mieliśmy wystawę grupową i pokaz indywidualny Macieja Kuraka. Trudno było to pominąć, a w tym samym tygodniu otworzyliśmy wystawę w lokal_30_warszawa_london z wideo Józefa Robakowskiego, Anny Janczyszyn Jaros i rzeźbami Anny Baumgart, która została świetnie przyjęta. Nasza galeria w Warszawie i Londynie ma swoje anonse w magazynie Frieze, w czasie Zoo i Frieze Art Fair nasz adres był podawany na mapce targów. „Warszawa" w naszej nazwie rzuca się w oczy! Ponadto jesteśmy w anonsie First Thursday, kiedy wszystkie galerie na East Endzie są otwarte i mamy wtedy sporo gości. Choć nasze miejsce otworzyło się całkowicie niezależnie od Sezonu Polskiego w Wielkiej Brytanii, jako polska galeria zostaliśmy przez instytucje polskie zauważeni i wsparci oraz włączeni do informacji o wydarzeniach polskich na wyspach w Time Out. A doskonała lokalizacja tuż kolo kultowej Bistroteque, gdzie odbyło się party Frieze Art Fair przyczyniła się do tego, że po otwarciu wystawy w październiku z trudem udało nam się zamknąć galerię jeszcze przed północą. Wiele osób ciągle zapowiada odwiedzenie naszej galerii. Są naprawdę ciekawi, co nowego pokazujemy. Mamy mnóstwo gości w czasie godzin otwarcia. Mogę chyba zaryzykować stwierdzenie, że widownia w Londynie jest nawet wdzięczniejsza dla nas niż ta w Warszawie. Mamy tu chyba więcej zwiedzających... Londyńczycy chodzą na wystawy, interesują się sztuką, wracają. Dla nas obecność w Londynie to jednak ewidentnie przyspieszona promocja. Widzę już po dwóch miesiącach i dwóch wystawach, że dzieją się rzeczy, na które w Polsce nasi artyści musieliby czekać znacznie dłużej. Cały czas prowadzimy też nasze miejsce w Warszawie, główna siedziba bez ustanku pracuje.

Pejzaż nieznany. Rozmowa z Zuzanną Janin o nowej tymczasowej siedzibie

Sama nazwa, w której figurują nazwy obu miast, sugeruje ich organiczną zależność. Czy byłaby szansa na to, żeby Lokal w Londynie stał się (bardziej) autonomiczny lub na odwrócenie relacji Warszawa-Londyn?

Byłoby nieźle, gdyby lokal_30 podróżował ze sztuką polską w różne miejsca świata: fajnie byłoby otworzyć miejsce np. w Bukareszcie albo w w Madrycie czy Nowym Jorku. Wszystko jest możliwe... Ale jeśli znajdziemy osobę lub grupę, która będzie chciała prowadzić lokal_30WL dalej w Londynie i będzie to robić profesjonalnie, skutecznie i merytorycznie, to miejsce zostanie na dłużej. Powinno! Musimy też znaleźć sponsora. Wszystko jest możliwe. Byłoby naprawdę nieźle! Wówczas możliwa będzie swobodna wymiana london-warszawa i warszawa-london. To byłby taki nieograniczony pomost między odległymi skądinąd miejscami (choć ilość i koszt przelotów na tej trasie powodują, że miejsca stają się naprawdę bliskie). Efekty takiej sytuacji mogłyby nas samych zaskoczyć. Poczekajmy, może się taka ekipa londyńska pojawi. Przygotowaliśmy grunt, mamy świetne miejsce o super energii, serdecznych ludzi wokół, fajnie się tu pracuje, to miejsce ma przyszłość, więc oby zostało!

ILUSTRACJE [od góry]:

1) widok wystawy: Anna Baumgart "B9 (Natascha Kampusch)" i "Europa"
2) widok wystawy: Anna Baumgart "Europa" i Anna Janczyszyn-Jaros "W Miasto"
3) i 4) widok z ulicy
5) widok wystawy: Anna Baumgart "B9 (Natascha Kampusch)" i Anna Janczyszyn-Jaros "W Miasto"
Fotografia tytułowa i na koniec tekstu: widok wystawy "Streets and Other Interiors": Anna Baumgart, Anna Janczyszyn-Jaros, Zuzanna Janin, Józef Robakowski, 15.10.2009-09.11.2009 

Pejzaż nieznany. Rozmowa z Zuzanną Janin o nowej tymczasowej siedzibie
Pejzaż nieznany. Rozmowa z Zuzanną Janin o nowej tymczasowej siedzibie