Jeden do jednego. rozmowa z Moniką Sosnowską i Sebastianem Cichockim o polskim pawilonie na 52. Biennale Sztuki w Wenecji

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Dokumentacja Moniki Sosnowskiej
Dokumentacja Moniki Sosnowskiej

Krzysztof Pijarski, OBIEG: Czy moglibyście uchylić rąbka tajemnicy i opowiedzieć o stanie zaawansowania projektu polskiego pawilonu na Biennale w Wenecji?

Monika Sosnowska: Praca rozłożona jest na etapy. Na początku, razem z inżynierem zaprojektowaliśmy konstrukcję. Ja wiedziałam jaki chce uzyskać efekt, natomiast on czuwał aby wszystko było zgodne z logiką budowlaną. Gdy projekt był gotowy, wykonaliśmy model w skali 1:10 i przeprowadziliśmy na nim próby gięcia. Musieliśmy dopasować naszą konstrukcję do modelu pawilonu, wykonanego w tej samej skali. Inżynier skonstruował specjalną maszynę do gniecenia, która umożliwiła nam osiągnięcie właściwego kształtu konstrukcji.
Później zaczęliśmy budować oryginał w skali 1:1. Przed nami jest najtrudniejsze zadanie, czyli powtórzenie w dużej skali tego, co wykonaliśmy na modelu. Ciekawe jest również to, że nasz budynek będzie musiał być wysłany w podróż do Wenecji. Najpierw pojedzie transportem lądowym, potem wodnym. W projekcie tym ważny jest sam proces powstawania pracy. Istotne jest, że budujemy ją w, niefunkcjonującej już, fabryce domów w Warszawie, i że praca jest w pewnym sensie kolektywna.

Sebastian Cichocki: To o czym mówi Monika to niezwykle istotna część projektu, która ma charakter inżynierski, "budowlany" - ważny jest aspekt kooperacji autorki projektu z jego wykonawcami, którzy wnoszą własną wiedzę, doświadczenie zdobyte przy pracy w sektorze budowlanym w różnych realiach politycznych i ekonomicznych.

OBIEG: W jakim stopniu będziecie ingerowali w strukturę architektoniczną samego pawilonu? Pod wieloma względami projekt Moniki Sosnowskiej wydaje się utopijny.

Dokumentacja Moniki Sosnowskiej
Dokumentacja Moniki Sosnowskiej

M.S. : Projekt nie jest utopijny, ale dotyczy w pewnym sensie utopii. W projekcie tym mierzą się ze sobą utopie rożnych epok, reprezentowane przez dwa odmienne style architektoniczne. Tytuł pracy brzmi: "Jeden do jednego". Może być rozumiany na różne sposoby, może dotyczyć skali, ale również może być wynikiem meczu, starcia, w którym nie ma zwycięzcy.

S.C. : Interwencje w samą architekturę nie będą znaczne. Istotny jest raczej inny fakt, że projekt Moniki jest jednoznaczny z "wystawieniem" samego pawilonu polskiego w jak najbardziej surowym stanie, a tym samym z całym jego symbolicznym ciężarem (polityka zagraniczna, konkurs, prestiż, władza, współzawodnictwo etc.). W zasadzie pawilon z lat 30. XX wieku jest tu równie ważny co drugi element - zmiażdżony szkielet wrastający w jego wnętrza. To również istotna część projektu - posłużenie się "materiałem znalezionym", jakim jest w tym przypadku segment reprezentacyjnej architektury. Myślę, że tego lata widoczne będzie jeszcze bardziej, że nasz pawilon znajduje się na tyłach Giardini, a tylne wyjście prowadzi już na rzadziej odwiedzany wschodnie krańce miasta. To takie zaplecze weneckich ogrodów, idealne miejsce na "składowanie" zapomnianego budynku w stanie rozpadu.

OBIEG: Jak się ma wasz projekt do innych artystycznych przedsięwzięć quasi-architektonicznych, podejmujących problemy relacji wnętrza/zewnętrza, opresyjności architektury etc.? Myślę tu chociażby o pracach Kurta Schwittersa czy Gregora Schneidera.

S.C. : Trudno jest porównywać projekt "1:1" zwłaszcza do prac Schneidera, a takie głosy gdzieniegdzie się już pojawiły. Prace Moniki są oparte na zupełnie odmiennych motywacjach niż psychoanalityczne, i jak wierzę anty-mieszczańskie w duchu, realizacje Schneidera. Sosnowska to artystka precyzyjna, "projektująca" swe prace, w większym stopniu niż ulegająca intuicyjnym wyborom. Może i jest tu miejsce na lęk przed nieznanym za ścianą, ale z pewnością nie ma tu miejsca na trupa w piwnicy. Sztuka Moniki nie jest sentymentalna, osobista, introwertyczna. Jest bardzo chłodna, precyzyjna, ma rebusową naturę. Jedyne co może wiązać prace Schneidera i Sosnowskiej to zwrócenie uwagi na kommemoratywne właściwości architektury, to jak budynki są kartą pamięci zdarzeń z przeszłości. Mamy tu jednak do czynienia z radykalnie odmiennymi motywacjami, to przecież konfrontowanie "osobistego" z "publicznym": tam gdzie Schneider grzebie we wnętrznościach prywatnej posesji, Sosnowska sampluje materiały, faktury, rozwiązania architektoniczne, które były przecież doświadczeniem masowym. Nawet pod względem formalnym trudno jest mi dostrzec bliższe podobieństwa. Należałoby raczej szukać podobieństw wśród artystów, którzy już wcześniej podjęli refleksję na temat spuścizny modernizmu. A to jest, jak widać obecnie, bardzo gorący, istotny temat. Te wszystkie debaty toczące się wokół wyburzania czy zachowywania budynków powojennych, ich propagandowego znaczenia, jak w przypadku PKiN, aspekt humanizowania blokowisk a nawet zamieszanie wokół zwycięskiego projektu na MSN w Warszawie - są pochodną doświadczeń z polską mutacją modernistycznego snu. Myślę, że w kontekście tegorocznego weneckiego projektu znowu warto przywołać Kobro i Strzemińskiego, którzy w latach 30. postulowali by artyści plastycy wyciągnęli wnioski z istnienia architektury nowoczesnej. Mieli oni "ustosunkować się do materiałów i elementów budowlanych, do nowoczesnych planów i przekrojów tak, jak gdyby to były elementy plastyki czystej". Chodziło o podjęcie wysiłku "zrozumienia systemu plastycznego, wynikającego z materiałów i sposobów budowania nowoczesnego". Niewątpliwie Monika podejmuje ten wysiłek.

Dokumentacja Moniki Sosnowskiej
Dokumentacja Moniki Sosnowskiej


OBIEG: Jak będzie wyglądał katalog? Może kilka słów o planowanych tekstach i ich autorach?

S.C. : W zasadzie podczas biennale zaistnieją dwa katalogi stanowiące jedną całość. Wszystkie teksty już powstały. Pierwszy katalog, to rodzaj monograficznego ujęcia sztuki Moniki (takiej publikacji dotychczas niestety nie było, nawet projektom w Serpentine Gallery i MOMA towarzyszyły niewielkie broszury, w ogóle pracom artystki nie towarzyszyło dotąd wystarczająco dużo tekstów krytycznych), który wydany zostanie przy okazji wystawy "Loop" w Kunstmuseum Vaduz, w Lichtensteinie. Znajdą się tam teksty autorstwa: Willa Bradley'a, Jana Verwoert'a, Friedemana Malsch'a oraz rozmowa z artystką przeprowadzona przez Christina Kereza, współarchitekta budynku w Vaduz. "Loop" był rodzajem kooperacji między Moniką i Kerezem. Druga publikacja towarzyszy już wyłącznie "1:1", skonstruowana jest wokół materiału ilustracyjnego (zarówno źródłowego, zebranego podczas pracy nad projektem jak i dokumentacji kolejnych etapów jego powstawania) oraz dwóch obszerniejszych esejów: jeden jest mojego autorstwa, drugi Tomka Fudali. Obaj staramy się zakreślić kontekst sztuki Moniki, tak by był on czytelny również dla odbiorcy nie zaznajomionego z polskimi realiami. Tomek sięga do PRL-owskich fabryk domów mieszkalnych i absurdów ówczesnego budownictwa, ja zajmuje się losami pawilonu Polonia jako pewnego konstruktu propagandowego oraz przedwojenną refleksją dotyczącą "architektonizacji rzeźby". Oba wydawnictwa projektuje ta sama osoba, Yvonne Quirmbach z Kolonii, będą miały ten sam format i spójny lay-out. Publikacje te znajdą się w dystrybucji Waltera Königa, co mam nadzieję ułatwi znacznie ich dostępność poza Polską.

OBIEG: Chętnie powróciłbym jeszcze na chwilę do "symbolicznego ciężaru" pawilonu polskiego i "elementów plastyki czystej" pawilonu, który ma wypełnić wnętrza przybytku polskiej sztuki narodowej na międzynarodowej imprezie artystycznej. Ten kontekst wydaje mi się szczególnie ciekawy. W pewien sposób w projekcie Moniki Sosnowskiej dochodzi do nałożenia na siebie kilku perspektyw: z jednej strony narodowych aspiracji architektury międzywojennej i jej symbolizmu, z drugiej międzynarodowych i "nowoczesnych" aspiracji nurtu modernistycznego i jego formalizmu; bez negatywnego wartościowania ani "narodowych aspiracji" ani "formalizmu". Jak rozumiecie to zderzenie i czego się po nim spodziewacie?

S.C.: Cieszę się, że to podkreślasz bo to zderzenie jest rdzeniem projektu. W tekście do katalogu wskazałem, że ta konfrontacja jest zarówno kuriozalna, "nieprawidłowa", co zarazem, obnażająca. To ideologiczne patroszenie budynku, ale na zimno, bez deprecjonowania ideologii, która doprowadziła się do ukształtowania obu formacji w myśleniu o architekturze i sztuce, ale także bez napędzanej nostalgią afirmacji tychże ideologii. Monika, wciskając jedną konstrukcję w drugi nie pasujący do niej budynek, prześwietla intelektualny nadmiar i rozpasanie biennale (które wciąż w starym stylu składa się z pawilonów narodowych) z ruinami modernistycznych koncepcji zagospodarowania, nie tylko przestrzeni, ale i codziennego życia - dostępnej wspaniałomyślnie dla wszystkich. Oczywiście do końca nie wiemy co z tej konfrontacji wyniknie. To rebus, architektoniczny kalambur. Pamiętajmy, że jest to także jak mówiła Monika, po prostu trójwymiarowy rysunek.

Dokumentacja Moniki Sosnowskiej
Dokumentacja Moniki Sosnowskiej


OBIEG: Przy realizacji wspomnianego projektu w Vaduz współpracowała Pani ze zdobywcą pierwszej nagrody w rozstrzygniętym jakiś czas temu i wzbudzającym gorącą debatę, konkursie na warszawskie muzeum sztuki nowoczesnej. Jak doszło do tej współpracy, na ile Kerez był współautorem koncepcji "Loop"?

M.S.: W tej współpracy nie chodziło o wykreowanie wspólnego dzieła, ale raczej o konfrontację. Widziałam rok wcześniej wystawę Kereza w Muzeum Architektury w Bazylei, która mnie zainteresowała. Umieszczone na niej modele budynków, a właściwie ich fragmentów, wykonane były w dużej skali, może 1:10, tak że przypominały abstrakcyjne rzeźby. Kiedy dowiedziałam się, że jednym z projektantów Kunstmuzeum w Liechtensteinie był Kerez, postanowiłam zaprosić go do współpracy. Oboje byliśmy otwarci na eksperymentowanie i na podjęcie ryzyka. Ostatecznie nasza współpraca mogła skończyć się fiaskiem, a wystawa zupełnie nie udać, ale nas bardziej interesował sam proces, który mógł wnieść coś nowego do naszych doświadczeń z pracą w przestrzeni. Ostatecznie pomysł wystawy był mój, ale tak naprawdę to nie ma znaczenia. Powstał on jako rezultat bardzo długich rozmów, które mogły trwać w nieskończoność. Termin wystawy się zbliżał i musiała zostać podjęta jakaś decyzja. Być może gdybyśmy mieli więcej czasu pojawiłoby się na wystawie coś zupełnie innego.

Dokumentacja Moniki Sosnowskiej
Dokumentacja Moniki Sosnowskiej

Dokumentacja Moniki Sosnowskiej
Dokumentacja Moniki Sosnowskiej