Uczestnictwo w zdarzeniach, które nie chcą odejść. Rozmowa z Agatą Siwiak i Grzegorzem Niziołkiem

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
ADAM BUDAK, PEDRO CABRITA REIS WYBIERA MIEJSCE DLA SWOJEJ REALIZACJI.
ADAM BUDAK, PEDRO CABRITA REIS WYBIERA MIEJSCE DLA SWOJEJ REALIZACJI.

Marta Skłodowska: W tym roku zaprosiliście Adama Budaka, kuratora Kunsthaus Graz i współkuratora Manifesta 07 do przygotowania wystawy w ramach kolejnej edycji Festiwalu zatytułowanej Terytorium. Wiemy już, że Anabasis (gr. oddalanie się od brzegu, historia powrotu dziesięciu tysięcy najemnych żołnierzy greckich z wojen perskich opisana przez Ksenofonta) będzie opowieścią o „rytuałach powrotu do domu". To dość duża przedsięwzięcie, zaproszonych zostało ponad dwudziestu artystów, a wielu z nich przygotuje prace site-specific. Skoro jeszcze za wcześnie, żeby rozmawiać o pracach - na czym polega specyfika site, miejsca wybranego z kilku innych przez Adama Budaka?

Agata Siwiak, Grzegorz Niziołek: Wystawa Anabasis obejmuje dwie rezydencje fabrykantów z rodziny Grohmanów. Willa Ludwika to jeden z najpiękniejszych zabytków XIX-wiecznej łódzkiej architektury, którego, jak wielu innych, nie oszczędziła zwroty historia XX wieku. Po II wojnie światowej willę niemieckiego fabrykanta zajęło NKWD, następnie w pałacu mieścił się żłobek i przedszkole dla dzieci pracowników Uniontexu. Po upadku zakładów przemysłowych osierocona willa została zdewastowana. Obiekt zamieszkiwany niegdyś przez wielopokoleniową rodzinę, a potem przechodzący w ręce kolejnych przypadkowych właścicieli, pozwoli artystom na nowo snuć opowieść o skomplikowanych powrotach do domu w ich mitologicznym, politycznym i osobistym wymiarze.

Druga z willi należała do Henryka Grohmana - mecenasa kultury, kolekcjonera sztuki i melomana. Za jego życia w willi odbywały się koncerty i spotkania z artystami, gościli tu między innymi Ignacy Jan Paderewski oraz Witkacy. Od roku 1993 jest siedzibą Muzeum Książki Artystycznej. Pokażemy w nim m.in. wystawę polaroidów Andrieja Tarkowskiego, a portugalski artysta Pedro Cabrita Reis z wykorzystaniem dawnych technik i zabytkowych maszyn tu dostępnych wykona limitowaną serię plakatów. Również z jego inicjatywy w otoczeniu pałacu pojawi się rzeźba inspirowana twórczością Katarzyny Kobro. Co ważne, pierwsza z willi, która jest przestrzenią główną wystawy, była przestrzenią do tej pory zamkniętą.

MATHILDE ROSIER W WILLI LUDWIKA GROHMANA.
MATHILDE ROSIER W WILLI LUDWIKA GROHMANA.

M.S.: Właśnie to otwieranie „przez sztukę" miejsc na co dzień niedostępnych nadaje festiwalowym wydarzeniom szczególną wartość. Jakie inne nietypowe przestrzenie zostaną jeszcze udostępnione?

Agata Siwiak: Opanowujemy południowe terytorium - oprócz willi Grohmanów także fabrykę Karola Scheiblera przy ulicy Tymienieckiego. W jednej z hal, dotychczas niedostępnej dla sztuki, planujemy premierę Ziemi obiecanej w reżyserii Jana Klaty. Kolejna przestrzeń to secesyjna elektrociepłownia EC1, na której terenie tancerka i choreografka Kaya Kołodziejczyk pokaże projekt PK: z udziałem parkurowców. Artystka traktuje parkur jako metaforę rodzinnej tajemnicy - dziadkowie Kai byli łódzkimi Żydami, ale nigdy nie chcieli rozmawiać o swoich doświadczeniach w tym mieście. Tak więc dla Kai to także symboliczny powrót do domu.

M.S.: Liczne wydarzenia poza stałymi salami ekspozycyjnymi, koncertowymi i teatralnymi w połączeniu z waszym wykształceniem i doświadczeniem teatralnym pozwalają spytać, czy planując wydarzenia, widzicie przestrzeń tego miasta jako rodzaj sceny?

Grzegorz Niziołek.: Wpisanie się w przestrzeń miasta było postanowieniem, z którym przyjechaliśmy do Łodzi przed dwoma laty, kiedy obejmowaliśmy dyrekcję artystyczną festiwalu. Potem jednak wydawało się nam, że tego zamysłu nie uda się zrealizować. Mieliśmy problemy z wejściem do różnych miejsc albo okazywało się, że ze względu na bezpieczeństwo nie można w nich organizować wydarzeń artystycznych. I nagle, kiedy festiwal zyskał kształt, okazało się, że nasz pierwotny pomysł udało się jednak zrealizować. Fakty artystyczne zadziałały jakby same: koncerty i spektakle po prostu wpisały się w konkretne przestrzenie. Udało się wejść do kilku zamkniętych miejsc, na przykład do budynku Towarzystwa Kredytowego przy ulicy Pomorskiej, gdzie Michał Borczuch wystawił Wieczór sierot według tekstów Janusza Korczaka. Chcę podkreślić, że nie chodziło wyłącznie o malowniczość tych miejsc, ale także o szczególne doświadczenie otwarcia przestrzeni na co dzień niedostępnych, a teraz ożywianych właśnie za pomocą zdarzeń artystycznych. Takie doświadczenie miasta wydaje mi się ważnym argumentem w dyskusji, czym kultura i sztuka mogą być dla Łodzi, w jaki sposób można na nowo uruchomić przestrzeń miasta, na nowo ją odczytać i doświadczyć.

ADAM BUDAK, ALEX SLADE W CZASIE TOURU PO ŁODZI.
ADAM BUDAK, ALEX SLADE W CZASIE TOURU PO ŁODZI.

M.S.: Mimo że w ramach tego festiwalu tylko wystawa Anabasis jest bezpośrednio związana ze sztukami wizualnymi, to pozostałe wydarzenia także można traktować jako refleksję nad możliwością wizualizacji przeszłości. W tym roku do Łodzi przyjedzie francuski filozof i teoretyk obrazu Georges Didi-Huberman, autor książki Obrazy niemożliwe. Czy w czasie pracy nad festiwalem, przypadającym zresztą w 65. rocznicę likwidacji Litzmannstadt Getto i 70. rocznicę wybuchu drugiej wojny światowej, zastanawialiście się nad problemem estetyzowania tragedii, produkcji wydarzeń artystycznych wokół takich właśnie obrazów opowiadających o „niewyobrażalnym"?

G.N.: To wielki temat, bardzo trudny, najeżony wątpliwościami natury etycznej. Podejmujemy go na konferencji Zobaczyć Gorgonę, zaprojektowanej przez Tomasza Majewskiego. Punktem wyjścia jest wspaniała książka Georges'a Didi-Hubermana Obrazy mimo wszystko i obecna w niej namiętna polemika z Claudem Lanzmannem, autorem filmu Shoah, który bardzo kategorycznie, a nawet dogmatycznie odnosił się do wszelkich ikonograficznych dokumentów Zagłady, podważając je i odrzucając, domagając się zakazu odwoływania się do nich i używania ich. Didi-Huberman podważa jego stanowisko w swojej przejmującej opowieści o czterech fotografiach wykonanych z niewyobrażalną determinacją przez członków Sonderkomando w Auschwitz. Bez wahania jesteśmy gotowi przyjąć argumenty Didi-Hubermana, bo nie możemy odrzucić ułomnego i wstrząsającego świadectwa czterech źle wykadrowanych fotografii, które zostało z nadludzkim wysiłkiem przemycone z obozu jako dowód istnienia rzeczy niewyobrażalnych.

W ramach projektu Zobaczyć Gorgonę pokazujemy wiele filmów - sławnych, ale też często nieznanych, nieoglądanych albo po prostu niedostępnych. Między innymi filmy Godarda, Resnais, Forda. Wśród nich jest także Der Ewige Jude, propagandowy film, który miał przygotować mieszkańców Berlina na „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej". Ten film był kręcony w Łodzi i jest w nim zarejestrowane łódzkie getto. To kolejny dowód na to, że oglądanie filmowych dokumentów Zagłady jest trudnym emocjonalnie i intelektualnie doświadczeniem.

A.S.: Podobno Hitler, który był wówczas wegetarianinem, w czasie projekcji Der Ewige Jude dostał spazmów, wymiotował - nie mógł znieść sceny uboju rytualnego... Bardzo przekorne. Jednym z najbardziej przejmujących momentów w książce Obrazy mimo wszystko jest dla mnie zestawienie dwóch zdjęć kobiet idących do gazu: oryginału i wyretuszowanej fotografii pokazywanej na wystawie w muzeum w Oświęcimiu, na której jedna z kobiet ma skorygowany kształt piersi. Skąd pomysł na taki absurdalny zabieg estetyzacyjny? Jakby ktoś chciał uczynić niewyobrażalne cierpienie Shoah łatwiejszym do zniesienia albo uwznioślić je, odcieleśnić...

PEDRO CABRITA REIS, LOTHAR HEMPEL, SHARON LOCKHART.
PEDRO CABRITA REIS, LOTHAR HEMPEL, SHARON LOCKHART.

M.S.: Nie bojąc się dokonywać swojego rodzaju akupunktury bolesnych doświadczeń, według terminów psychoanalizy uczestniczycie w procesie przepracowywania traumy. Dokąd ten proces waszym zdaniem prowadzi? Trudno sobie przecież wyobrazić, że doprowadzi do uleczenia tych ran, nie chodzi także o zapomnienie.

G.N.: Niektórzy z nas czują się ofiarami doświadczeń, których sami nie przeżyli. Dlatego pojęcie postpamięci, zaproponowane przez Marianne Hirsch, zyskało taki rezonans w refleksji o współczesnej kulturze, w antropologii i psychologii. Doświadczenie postpamięci nie opiera się na wiedzy historycznej, lecz na obezwładniająco silnym przeżywaniu wydarzeń, których samemu bezpośrednio się nie doświadczyło. Musi więc ono być siłą rzeczy ambiwalentne i paradoksalne. Może wywoływać poczucie winy lub posądzenia o próbę podszywania się pod cudze cierpienie: ku niczemu nie zmierza, nie obiecuje katharsis. Dlatego wydawać się może tylko jałowym rozpamiętywaniem minionej traumy, której nie zdołamy już ani pojąć, ani przepracować. Temat Zagłady był w polskiej kulturze w przedziwny sposób marginalizowany, choć przecież był stale w niej obecny; w dodatku podlegał rozmaitym formom ideologizacji. Polskie społeczeństwo w bardzo specyficzny sposób chroniono przed konfrontacją z makabrą, która się na tych ziemiach dokonała. Chyba trudno postępować tak dalej, dlatego do takiej konfrontacji musiało w końcu dojść - nawet jeśli dzieje się to z takim opóźnieniem i w pokoleniu ludzi, którzy nie byli bezpośrednimi świadkami Zagłady. Być może tak naprawdę przygotowujemy się do wielkiego dzieła zapomnienia. Trudno się z tym pogodzić, ale w pewnym momencie nawet największe zbrodnie stają się faktami historycznymi. Dlatego sam osobiście nie czuję się uczestnikiem pozytywnego procesu przepracowywania. Znajdujemy się w momencie, kiedy wymiera ostatnie pokolenie, które bezpośrednio doświadczyło Zagłady. Żywa pamięć znika z naszej przestrzeni społecznej, a zaczyna się zapośredniczone uczestnictwo w zdarzeniach, które nie chcą odejść, nie chcą zniknąć z naszej pamięci.

A.S. : Pamięci, której prawdopodobnie nie można do końca wyleczyć - zawsze pozostanie jakaś plamka, nieczystość. Neuroza po Holocauście jest wpisana w naszą kulturę.

PLAN ZDJĘCIOWY - SHARON LOCKHART, PODWÓRKA, 2009.
PLAN ZDJĘCIOWY - SHARON LOCKHART, PODWÓRKA, 2009.

M.S.: Zanim zaczęliście odkrywać to miasto dla innych, w jaki sposób i przez jakie teksty - teksty kultury - odkryliście je dla siebie? Przez co zaczęliście je czytać?

G.N: Najpierw w sposób najbardziej stereotypowy. Przez Ziemię obiecaną Reymonta, bardziej nawet zresztą przez film Andrzeja Wajdy niż samą powieść. Film wizję Łodzi przekształcił, uplastycznił i niesłychanie udramatyzował. Jeśli wchodzimy w przestrzeń współczesnej Łodzi z obrazami zapamiętanymi z filmu Wajdy, natychmiast uderza nas niebywały kontrast między tamtą pulsującą, żywotną, dynamiczną wizją a pejzażem depresji, zaniku, braku, opuszczenia, który jest tu tak dominujący. Minęło sto lat i całkowicie zmienił się pejzaż miasta: zniknęły kominy, te potężne kolumny złowrogiej świątyni kapitalizmu, które z takim upodobaniem Reymont opisuje. Miasto zostało wykastrowane.

A.S.: Dla mnie bardzo ważną książką jest Hotel Savoy Josepha Rotha. Hotel jako mikroświat: pierwsze piętra niezwykle bogate, pełne przepychu, a jednocześnie sącząca się agresja i chciwość, na ostatnich piętrach zaś bieda, głód, choroby... Piękno pałaców i smród płynących wzdłuż ulic ścieków. Amplituda między tym, co ciemne i brutalne, a obietnicą lepszego świata jest ogromna. To także współczesne doświadczenie miasta - łazimy po zapuszczonych podwórkach i zastanawiamy się, czym może być Łódź, jaką obietnicą.

G.N.: Kolejny bardzo ważny łódzki tekst to opowiadanie Adolfa Rudnickiego Kupiec łódzki o Rumkowskim. Rudnicki nawiązuje do Ziemi obiecanej Reymonta, przedstawiając Rumkowskiego jako ostatniego - zdegenerowanego - łódzkiego króla i w ten sposób dopisuje łódzkiej epopei gorzki epilog.

SHARON LOCKHART NA PLANIE ZDJĘCIOWYM.
SHARON LOCKHART NA PLANIE ZDJĘCIOWYM.
SHARON LOCKHART NA PLANIE ZDJĘCIOWYM.

M.S.: Jaka będzie w takim razie strefa Ziemie obiecane, wydzielona przez was obok stref wojennej i wolnej w ramach programowego Terytorium?

A.S.: W Łodzi pojęcia „ziemi obiecanej" i „wielokulturowości" są nadużywane i często pojawiają się w kontekście miejskich festynów. Takie atrakcyjne klisze kulturowe. Dla mnie brzmią one ironicznie, gorzko. Historia wielokulturowej Łodzi nie była sielanką. W XIX wieku były tu pogromy Żydów, a na Bałutach, czyli w obrębie założonego przez Niemców Litzmanstadt Getto, już przed wojną mieszkali biedni Żydzi, którzy nie mieli prawa osiedlać się w innych częściach miasta, chyba że wykazali się majątkiem pozwalającym im założyć własny biznes. Tam też byli osadzani kryminaliści po wyjściu z więzień. Takie są korzenie Bałut. Demaskowanie mitu ziemi obiecanej jest bardzo kuszące.

G.N.: Jestem ciekaw, kiedy, dlaczego i kto ten mit wytworzył. To późny twór, przecież u Reymonta nie ma mowy o harmonii różnych kultur i narodowości - to na pewno nie jest powieść poprawna politycznie. Chyba żaden uczciwy kronikarz Łodzi z czasów, kiedy była ona rzeczywiście wielokulturowa, nie tworzył takich utopijnych obrazów. Ten mit jest próbą stworzenia przeszłości, której nigdy nie było.

A.S.: Może to mechanizm obronny? Ale trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy mierzymy się z przeszłością, historią, czy tworzymy sobie pamięć alternatywną.

Na festiwalu o ziemi obiecanej będziemy mówić nie tylko w kontekście łódzkim, ale także w kontekście historii Żydów. Pojawi się przegląd filmów Ariego Folmana, którego rodzice, nomen omen, poznali się w łódzkim getcie. W Izraelu motyw ziemi obiecanej ma szczególnie gorzki wydźwięk: jest opowieścią o rozpadzie syjonistycznego marzenia. Jest zdemaskowaną utopią, podobnie jak Łódź. Zresztą idea miasta jest chyba największą utopią w historii świata. (śmiech).
Mam poczucie, że i ja zmitologizowałam Łódź, którą odczuwam jako miasto pełne mrocznych tajemnic. To pewnie przez tematykę, w której poruszamy się od dwóch lat, tworząc FD4K.

G.N. To mroczne wyobrażenie Łodzi potwierdził także David Lynch w Inland Empire.

M.S.: Przygotowując poprzednią edycję festiwalu pytaliście: „Kto ty jesteś", teraz próbujecie skłonić do zastanowienia nad pytaniem: „Gdzie ty mieszkasz". Czy kolejny festiwal to będzie kolejne zaczerpnięte z wierszyka Władysława Bełzy proste pytanie prowokujące do trudnych odpowiedzi?

A.S.: Zdradzamy? „Jaki znak twój?". Odejdziemy od grzebania w pamięci, od tych egzorcyzmów, których tu dokonywaliśmy.

G.N.: Chcielibyśmy sprawdzić, jaki jest rzeczywisty pejzaż społeczny współczesnej Łodzi, jakie są tu przestrzenie kulturowych odrębności, społecznych stygmatyzacji. Jaka może być dzisiaj odpowiedź - tutaj, w Łodzi - na pytanie: „jaki znak twój". A może też pobawić się w science-fiction.

ALEX SLADE, MATHILDE ROSIER, SHARON LOCKHART, AGNIESZKA KURANT, OLA KNYCHALSKA I KATARZYNA KOBRO.
ALEX SLADE, MATHILDE ROSIER, SHARON LOCKHART, AGNIESZKA KURANT, OLA KNYCHALSKA I KATARZYNA KOBRO.

M.S.: Często zastanawiam się, czy gdybym nie urodziła się w Łodzi, byłabym tak samo zaangażowana w to miasto, czy tak samo potrafiłabym przeżywać rzeczy zaobserwowane w czasie każdego spaceru, fascynowała się rozszyfrowywaniem śladów przeszłości. Dlatego was, jako „łodzian z wyboru", chciałam zapytać, czy wyobrażacie sobie jakieś inne miasto na miejscu Łodzi? Przecież inne miasta też mają swoje historie, tajemnice i warte ujawnienia konteksty.

A.S.: To miasto jest wyjątkowym, choć trudnym doświadczeniem. W pierwszym odruchu może prowokować do ucieczki. Łódź jest wielkim wyzwaniem i inspirującym, bogatym materiałem. Ale trzeba wiele chęci, żeby tego doświadczać. To jest takie tragiczne miejsce magiczne.

Agata Siwiak i Grzegorz Niziołek - dyrektorzy artystyczni Festiwalu Dialogu Czterech Kultur w Łodzi

Prezentowane fotografie, udostępnione przez biuro prasowe FD4K, dokumentują rezydencje artystów biorących udział w wystawie Anabasis.Rytuały powrotu do domu. Z zaproszenia skorzystali m.in. Yael Bartana, Lothar Hempel, Susanne Kriemann, Sharon Lockhart, Pedro Cabrita Reis, Mathilde Rosier, Agnieszka Kurant i Jarosław Fliciński. Sharon Lockhart realizowała wraz z ekipą filmową materiał do najnowszego filmu - Podwórka.

Otwarcie wystawy już 5 września.