Recenzje

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Dzień Matki w XX1 trwa nadal

W zasadzie skończyło się na groźbach, "interwencyjnych" telefonach do dyrekcji MCKiS, któremu podlega galeria i dwóch dniach przerwy w udostępnianiu "Dnia Matki". Przerwa wytłumaczona została koniecznością dokonania naprawy instalacji elektrycznej. Potrzebę taką zgłosił kierownik galerii, Ryszard Ługowski, ale - kilka miesięcy wcześniej - nie przyszło mu wtedy nawet do głowy, że naprawa będzie przeprowadzana w czasie trwania wystawy. W poniedziałek 7.02.2005, pierwszego dnia, gdy wystawa było ponownie otwarta, publiczność przybyła tak licznie jak na wernisaż.

Poskutkowała mobilizacja osób przyjaznych wystawie i rozmowy kierownika XX1 z zwierzchnikami galerii, którzy wytrzymali naciski sił politycznych.

Dziesięciolecie fioletowej marynary

Na wstępie muszę się przyznać, że nie jestem jakimś specjalnym miłośnikiem sztuki performance. Kiedy kilka lat temu, w ramach tzw. obowiązków dziennikarskich, po oglądnięciu tego rodzaju działań w wykonaniu Antoniego Szoski, bijąc z innymi brawo, zacząłem krzyczeć "bis, bis". Wtedy na jego twarzy dostrzegłem, moment wahania, czy nie zacząć zabawy od nowa... I kto był tutaj performerem? Ale mniejsza o to. Obserwując działania Oskara Dawickiego, najbardziej zwraca uwagę, nie tak trudny do przewidzenia scenariusz tych akcji, jak i dość ściśle określony krąg osób nimi zainteresowanych (tzn. samych artystów - także robiących w performensie - oraz osoby komentujące tego rodzaju przedsięwzięcia).

Interwencja Jana Simona w Informatorium Zachęty

Kto pamięta turecką gumę do żucia "Turbo", w której można było znaleźć kartoniki z fotografiami samochodów? Kartonikami można było wymieniać się z kolegami, tworząc całą kolekcję nowoczesnych aut. Zapamiętał to Janek Simon, coraz szybciej wybijający się młody artysta z Krakowa, który na swojej wystawie w informatorium Zachęty ułożył m.in. z legendarnych kartoników sylwetkę samochodu. Kluczy do wystawy jest kilka: kolekcja popularnych gadżetów, pamiątki młodości, kult seryjnego przedmiotu, i to właściwie wszystko. Ustawione przez artystę modele budowli będących w istocie świątyniami komercji składają się z kryształowych flakonów po perfumach, butelkach po wódce, dezodorantach, lśniących puszkach i opakowaniach.

Wartość (rozpoznanego) błędu

W Kordegardzie przebywają teraz liczni "Geonauci". Nie czynią tłoku, bo są niewielkich rozmiarów, siedzą swobodnie na białym sześcianie i rozmyślają. Trudno rozstrzygnąć, czy powołane do istnienia przez Andrzeja Dłużniewskiego postacie są intelektualistami, ale sprawiają wrażenie, że dla nich chwile przeznaczone na refleksję nie są czasem straconym. Swoją obecnością nadają wystawie klimat przyjazny myśleniu i wolny od namaszczenia.

Można więc spokojnie kontemplować "Rodzaj żeński", horyzontalnie zakomponowany wielki obraz, zawierający liczne słowa rodzaju żeńskiego. Dłużniewski od połowy lat 80. tropi związki między znaczeniem słów a ich rodzajem gramatycznym w różnych językach.

Znaki czasu w Łodzi (artykuł interwencyjny, nr 23)

Stało się! W mieście Łodzi w dn. 24 stycznia br. karty zostały rozdane. W Muzeum Historii Miasta, przy olbrzymim zainteresowaniu lokalnego środowiska twórczego, nastąpiła uroczysta inauguracja ministerialnej akcji powołania Łódzkiego Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych - pod przewodnictwem emerytowanego długoletniego szefa BWA Pana Bernarda Keplera. Atmosferę samozadowolenia oficjalnych urzędników zakłócił zdecydowany głos Pani Krystyny Potockiej, szefowej Galerii Manhattan, która stanowczo poprosiła organizatorów o przedstawienie uczestnikom spotkania tzw. Rady Inicjującej to wielkie wydarzenie. Po tej zdawkowej ceremonii wszystko stało się jasne.

What's the fuckin' problem Edward?

Thanks Jackson. Jackson? Michael Jackson? - Pomyślałem instynktownie, przez pewną chwilę zmierzając w zadumie do właściwego Jacksona, oczywiście Pollocka. Mimo że zaprezentowane w krakowskim Bunkrze Sztuki najnowsze obrazy Edwarda Dwurnika, w sposobie wykonania nawiązują do słynnej techniki drip and splash, to jednak analogii nie ma zbyt wiele. Po pierwszym krótkim "szoku wizualnym", który po wejściu na wystawę w Bunkrze przeżywa chyba każda osoba przyzwyczajona do dotychczasowych dokonań warszawskiego malarza, niestety także bardzo szybko można dostrzec, jak to jest zrobione.

Zgubne piękno. Tadeusz Dominik "odnaleziony" w Galerii Piotra Nowickiego

"Lubię malować, robię to dosłownie od dziecka. Jest to dla mnie tak naturalne, że nie wyobrażam sobie abym mógł zajmować się czym innym i chyba dostateczne to uzasadnienie dlaczego maluję. / Pod koniec studiów - a może zaraz po ich ukończeniu - wydawało mi się, że zmienię oblicze sztuki, że zadziwię czymś całkowicie innym, opartym na nowych, rewolucyjnych zasadach. Po latach, w czasie codziennej praktyki z ulgą zacząłem spostrzegać, że jestem stale na początku drogi, a moje nowe malarstwo to po prostu moje nowe obrazy - mój malowany los..." Tadeusz Dominik w katalogu wystawy.

List otwarty do red. naczelnego "Wprost"


Pan Marek Król

Redaktor Naczelny "Wprost"

Warszawa

List otwarty.

Szanowny Panie Redaktorze!

Maciej Kurak na Dzień Babci

Akcja Macieja Kuraka odbyła się 20 stycznia w Galerii Stary Browar w Poznaniu, podczas wernisażu wystawy "Pojedynek". Uczestnicy, osoby w wieku > 60 lat, od godziny 17.00 gromadzili się na I piętrze galerii. Tu czekał na nich przygotowany przez artystę poczęstunek: ciasto, kawa, herbata, słone paluszki. Parę minut przed 18.00, godziną otwarcia wystawy, artysta utworzył z uczestników zwarty tłum, ustawiając ich tyłem do drzwi. Stali w płaszczach, futrach i beretach na głowach (kobiety). Panowała cisza i półmrok. Przychodzący na wernisaż goście, chcąc wejść do galerii, napotykali opór zwartej grupy. Rosło zainteresowanie zawartością galerii. Tylko nielicznym udało się przedrzeć - orientowali się wówczas, że tłum u wejścia jest właśnie sednem.