Grünewald - współczesne wcielenie

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Niedawno Iza Kowalczyk pisała, że na wystawie w poznańskim zamku "wróciły duchy", a teraz w łódzkiej pofabrycznej hali objawiło się mroczne wizjonerstwo inspirowane - kto by się tego spodziewał - "Ołtarzem z Isenheim" (1512-1516) Mathiasa Grünewalda. I nie jest to żaden popkulturowy baśniowy gotyk, lecz przejmujące wcielenie we współczesność motywów zaczerpniętych od tego prekursora ekspresjonizmu.

Grünewald to mistrz w zasadzie renesansowy, ale jest przedstawicielem tego "renesansu Północy", w którym tak wiele jest obrazów śmierci i cierpienia, renesansu przenikniętego jeszcze duchowością średniowiecza i zainfekowanego grozą czasów wojen religijnych i buntów chłopskich.

Jest coś zastanawiającego zarówno w tym, że wystawa "Grünewald 2" powstała właśnie teraz, jak i w tym, że nie jest wypowiedzią o historii sztuki. Możliwe, że ten mroczny renesans kryje w sobie niejedną analogię do współczesności. W każdym razie występujące w nim znaki i wyobrażenia wyzyskane zostały przez artystów w sposób przekonujący dla współczesnych widzów.

Wystawa stworzyła wrażenie tak spójne, jakby była dziełem jednego autora, a jednak prezentuje różne strategie. Przede wszystkim są to próby opisania obecności zła.

Marcin Nowak, Gamma Crucifixion
Marcin Nowak, Gamma Crucifixion

"Gamma Crucifixion" Marcina Nowaka przypomina komputerową grę wykorzystującą scenę Ukrzyżowania. Uczestniczenie w takiej grze to praktyczny wyraz przyzwolenia na wykorzystanie wyobrażeń cierpienia w rozrywce i milcząca zgoda na banalizację zła. W roli kusiciela pojawia się tu demon korporacji, bowiem na tabliczce na szczycie krzyża zamiast napisu INRI widnieje CORP.

Marta Pszonak, INRI
Marta Pszonak, INRI

Obiekt Marty Pszonak to starannie wykonany kij bejsbolowy, umieszczony w drewnianym futerale jak rytualne narzędzie przemocy (bo ze sportem już się na pewno nie kojarzy). Złowieszczy charakter przedmiotu podkreślają jeszcze wypisane na nim gotykiem litery; tworzą one napis INRI - znak winy przypisanej Jezusowi i pretekst jego kaźni. Kij bejsbolowy jest tu współczesnym znakiem wciąż odradzającego się ludzkiego okrucieństwa, na które nie ma skutecznego remedium. Groza przywołana jest dosadnością materialnego konkretu i analogią do odległej przeszłości, ale bez pokazywania ran i cierpienia.

Kamil Kuskowski, Ukrzyżowanie II
Kamil Kuskowski, Ukrzyżowanie II

Uporczywą obecność zła w różnych postaciach wypominają także obrazy Kamila Kuskowskiego z cyklu "Ukrzyżowania". Każdy z nich spaja w sobie dwa kody malarstwa: współczesny i historyczny. Podłużne prostokątne monochromy przywodzą na myśl poziomą belkę krzyża, bo na ich końcach umieszczone są przedstawienia dłoni Chrystusa skopiowane z obrazów Grünewalda. Na monochromach widnieją nazwy ludzkich grzechów: "fanatyzm" ("Ukrzyżowanie II") i "nepotyzm" ("Ukrzyżowanie VII").

Wawrzek Sawicki, Illum Oportet
Wawrzek Sawicki, Illum Oportet

Dwie inne realizacje można odczytać jako manifestacje współczesnych lęków i obaw.

Wawrzek Sawicki przedstawił obiekt stanowiący miniaturę konstrukcji ołtarza z Isenheim. Po otwarciu skrzydeł środkowej części można zobaczyć na monitorze krótki film z patetyczno-dynamiczną muzyką. W kadr ukazujący rozległe wnętrze kościoła wnikają energicznie poruszające się elementy przypominające wyobrażenia pysków demonów ze sceny kuszenia świętego Antoniego w wersji Grünewalda. Szybko zapełniają one cały ekran i stopniowo ulegają transformacji w abstrakcyjne formy o kalejdoskopowej strukturze, by po chwili zamienić się w drgającą konwulsyjnie czerwoną magmę nieokreślonych znaków. Wrażenie triumfu zła jest poruszające. Tytuł pracy "Illum Oportet Crescere Me Autem Minui" (Potrzeba, by On wzrastał, a ja się umniejszał) zdaje się w zamierzeniu autora sugerować źródło tej katastrofy - gigantomanię niektórych budowli sakralnych. Wykorzystany cytat, umieszczony przez Grünewalda w scenie Ukrzyżowania, odnosił się do zupełnie innego kontekstu - to słowa Jana Chrzciciela dotyczące Jezusa. Zmiana sensu jest niewątpliwie wynikiem presji współczesnych emocji i stanowi ich subiektywny zapis.

Aleksandra Ska, Nim
Aleksandra Ska, Nim

Podobnie symptomatyczny charakter ma praca, którą zaprezentowała Aleksandra Ska - kunsztowny, właściwie elegancki becik udekorowany ornamentem wykonanym złotą kreską. Jednak rysunki umieszczone na tym schronieniu dla niemowlęcia przedstawiają ekstremalną postać erotycznych splotów dwóch mężczyzn. Kontrast między ornamentem i funkcją przedmiotu, na którym został umieszczony, emanuje niepokojem - przyzywa fatum prowadzące tak często do napiętnowania i wykluczenia.

Sztuka Mathiasa Grünewalda to nie tylko wstrząsające obrazy cierpienia, zagrożeń i demonicznych energii. "Ołtarz z Isenheim" zawiera też zachwycające wizje nadziei, a nawet radości. Rozpiętość między grozą i okrucieństwem a cudownością i maksymalną sublimacją podjęła Agnieszka Chojnacka. Jej praca "Stabat Mater" to dźwiękowy zapis opowieści dwóch współczesnych kobiet opisujących na prośbę artystki wyobrażenia, jakie nasuwały się im przy oglądaniu obrazów Grünewalda o przeciwstawnym wyrazie. Jedna narracja dotyczy Ukrzyżowania, druga Zwiastowania. Jest to niemal rodzaj eksperymentu z zakresu psychologii kultury, pokazującego emocje i myśli ewokowane obrazami. Szczególnie nośny pojęciowo jest fakt, że obie relacje zapisane są na jednej płycie jako równoległe ścieżki, odtwarzane jednak na oddzielnych głośnikach. Pokazuje to - choć nie oczom, lecz umysłowi - skalę wyzwania jakim jest próba scalenia diametralnie różnych wyobrażeń.

Anna Orlikowska, Kyrie Angelicum
Anna Orlikowska, Kyrie Angelicum

Jedyna w ramach "Grünewald 2" praca koncentrująca się na cudowności to krótki film "Kyrie Angelicum" Anny Orlikowskiej. W rytmicznie powracających i przenikających się obrazach pojawia się niewyraźny kształt jakby jakiejś nagiej postaci. "Anielskość" nie daje się uchwycić w konkretnym wyobrażeniu, a kolejne repetycje sekwencji filmowych kadrów są w rezultacie świadectwem tej niemożności, ale też i uporu, by ograniczenia wyobraźni przekroczyć.

Właściwie wszystkie wspomniane prace oscylują wokół lokowania się w dwóch odmiennych porządkach czasowych: naszym współczesnym czasem historycznym i niezależnym od historii czasem wyobrażeń. Ale jedna realizacja ten rodzaj oscylacji doprowadza do ekstremum.

Artur Malewski, Odludzie
Artur Malewski, Odludzie

"Odludzie" Artura Malewskiego jest lapidarną projekcją wideo wyobrażającą spotkanie (albo pojedynek) jednego z demonów z "Kuszenia św. Antoniego" Grünewalda z humanoidalną postacią przybysza z kosmosu. Demon upiornie wyje, a kosmita nieruchomo wskazuje na niego palcem: żadna ludzka postać nie jest w tej wizji obecna. Jesteśmy w punkcie przecięcia się różnych linii czasu, w punkcie, w którym już w ogóle (czy tylko chwilowo) nie ma ludzi. Nasuwa się groźne przypuszczenie, że może nas czas już minął albo że znaleźliśmy się w czasowej pustce. Ten rodzaj niepokoju sięga chyba do najgłębszych pokładów naszych emocji.

Wystawa "Grünewald 2" emanuje żarliwością, ale nie fanatyzmem, bo niepokojąc aktualnością wyobrażeń mistrza Mathiasa, uzmysławia jednocześnie, że są one obrazami dramatów i lęków niestety odwiecznych. Zrealizowany środkami współczesnej sztuki powrót do maksymalizmu wyobrażeń z "Ołtarza z Isenheim" jest też chyba odreagowaniem poczucia braku tajemnicy i niesamowitości w tym, co się obecnie dzieje dookoła; gdzie zarówno obrazy zła i obaw, jak i wizualizacje nadziei są tak okropnie wyświechtane i trywialne.

"Grünewald 2"; Agnieszka Chojnacka, Kamil Kuskowski, Artur Malewski, Marcin Nowak, Anna Orlikowska, Marta Pszonak, Wawrzek Sawicki, Aleksandra Ska; kurator: Kamil Kuskowski; Łódź Art. Center (ul. Tymienieckiego 3), Łódź, 2-25.06.2006