"Królestwo" albo kto tu rządzi?

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
„Król Polski”, fot. Anna Gruszka
Król Polski, fot. Anna Gruszka

Ostatnia wystawa Doroty Nieznalskiej w poznańskiej Galerii Piekary przeszła niemal bez echa, a na pewno - jak wyraźnie zaznaczyli nieliczni piszący o niej dziennikarze - nie wywołała takiej burzy, jakiej spodziewalibyśmy się (jakiej domagalibyśmy się?) po Pasji, mimo że minęło już trochę czasu i kilka „po-pasyjnych" wystaw już powstało. Wydaje się, że warto wobec tego na wstępie przyjrzeć się temu, jak królestwo zostało potraktowane przez komentatorów medialnych.

Otóż, jak się okazuje, nie tylko na łamach prasy codziennej, ale też w bardziej specjalistycznych periodykach, próżno szukać pogłębionych interpretacji wystawy jako znaczącej całości, zamysłu artystycznego i koncepcji ekspozycyjnej. Analizy zaś, jeśli już powstały, nie wykraczają w sposób istotny poza treść materiałów prasowych, które podsuwają gotowe ścieżki interpretacji. Co więcej, w zasadzie w każdym artykule, na jaki się natknęłam, nową wystawę Nieznalskiej lokuje się na tle głośnych wydarzeń wokół Pasji i próbuje do tego tła ją sprowadzić. I tutaj stosowane są dwie strategie: królestwo chce się widzieć albo jako przezwyciężenie przez artystkę przeciwności i dalsze tworzenie „na przekór", albo (choć rzadziej) - jako nieudaną tym razem próbę prowokacji i wywołania skandalu. Nawet, jeśli ten drugi sposób nie zawsze jest stosowany explicite (jak w komentarzu Jakuba Jedlińskiego Nieznalska nie potrafi już nawet prowokować, http://jakublubelski.salon24.pl/386483.html), to pewne jego echa dostrzegalne są w licznych stwierdzeniach z tekstów na pozór neutralnych (np. Nieznalska nie szokuje poznaniaków, Nikt nie obraził się na artystkę, nikt nie zniszczył eksponatów z artykułu Iwony Torbickiej na łamach „Gazety Wyborczej", http://miasta.gazeta.pl/poznan/1,36037,6262343,Nieznalska_nie_szokuje_po...).
Strategie te są oczywiście zrozumiałe i w pewnej mierze uzasadnione z punktu widzenia skali wydarzenia, jakim był pierwszy w Polsce proces skazujący artystę za obrazę uczuć religijnych, a także z punktu widzenia strategii dziennikarskich, których celem jest przyciągnięcie uwagi na zasadzie mało wyrafinowanych skojarzeń. Mimo to jednak we wszystkich tych reakcjach i komentarzach tkwi pewien problem. W centrum tego problemu stoi mianowicie - jakkolwiek patetycznie by to zabrzmiało - wartość samej sztuki.

„Złota Królowa”, fot. Anna Gruszka
Złota Królowa, fot. Anna Gruszka

Powstaje oto pytanie, czy kiedykolwiek będziemy jeszcze w stanie patrzeć na twórczość Nieznalskiej, jak na pewien skonceptualizowany, konsekwentny projekt, w którym wciąż powracają te same tropy, problemy, a także sposoby ich przedstawiania. Czy w spojrzeniu tym będziemy potrafili nie stawiać Pasji w samym centrum twórczej biografii artystki, choćby i dzieło to było najbardziej skondensowanym wyrazem jej myśli? Czy wreszcie, będziemy w stanie oddzielić od siebie poziom medialnych newsów i poziom artystycznej ewolucji? Przypuszczam, że odpowiedź na te pytania jest przecząca, choć nie chciałabym ostatecznie przesądzać, czy to dobrze, czy źle. Zastanówmy się natomiast, być może trochę idealistycznie, jak patrzylibyśmy dziś na królestwo, gdyby Pasja nigdy nie powstała albo przynajmniej gdyby nie obrosła na taką skalę atmosferą skandalu i konsekwencjami prawnymi.

Po pierwsze warto wziąć pod uwagę fakt, że wystawa została przygotowana specjalnie dla poznańskiej Galerii Piekary, a zatem dla przestrzeni bardzo małej, wręcz klaustrofobicznej, o surowym, minimalistycznym wystroju. Nie wiem, na ile leżało to w intencji artystki, ale wydaje się, że treść królestwa z tą przestrzenią doskonale współgra, odwołując się do symboliki więziennej. Szczególnie widoczne jest to w pracy, która leży nieco na uboczu, nazwanej Król Polski. Instalacja ta składa się z korony cierniowej - motywu przewodniego całego królestwa - leżącej na ziemi i przykutej łańcuchem do ściany. Co ciekawe, jest to jedyna „męska" praca w całej kolekcji. W tym królestwie bowiem królują kobiety - to one umieszczone są w gablotach, na podwyższeniach, na miękkich czerwonych i czarnych poduszkach. To one zatem są tutaj gloryfikowane, czy wręcz stają się obiektem kultu. Czy rzeczywiście jednak można o nich powiedzieć, że dzierżą faktyczną władzę? Otóż wydaje się, że jest w nich coś, co nie pozwala postrzegać ich w ten sposób.

Czerwona Królowa zwana też szatańską, korona wykonana z brązu, zdobiona kolcami z naturalnego koralu została „zniewolona" tak samo, jak Król Polski - poprzez przywiązanie do łańcucha, który ją oplata. Co więcej, gablota - metafora podniesienia do rangi czegoś cennego - staje się tutaj zarazem formą zamknięcia i uwięzienia. Nie bez znaczenia pozostaje namalowana farbą ściekająca po niej krew - również ona, choć efekt ten być może ociera się nieco o kicz, symbolizuje ból i cierpienie. Zresztą kolorystyka całej tej pracy - mocna czerwień na czarnym tle - może kojarzyć się z krwią męczeństwa, ale wywołuje także konotacje związane z menstruacją i aktem rodzenia, co w efekcie tworzy metonimiczny związek: kobiecość jako męczeństwo czy też kobiecość jako stygmat. Zniewolenie zatem? A może jednak raczej perwersyjna, sado-masochistyczna przyjemność? Tę dwuznaczność wprowadza dwadzieścia jeden rysunków artystki towarzyszących wystawie, przedstawiających splecione w miłosnym uścisku lub wygięte w ekstatycznych pozach ciała kobiety i mężczyzny. To właśnie na tych rysunkach nie do końca jest jasne, czy oglądamy wolną, nieskrępowaną, pełną fantazji miłość, czy akty seksualnej przemocy i podporządkowania.

Jakie wobec tego znaczenie ma powyższe zestawienie podniesionej i zamkniętej w gablocie korony oraz erotycznych rysunków? Jednym z kluczy interpretacyjnych może być, jak się wydaje, kondycja kobiety we współczesnej Polsce, czy - mówiąc ściślej i nieco mniej publicystycznie - sposoby percepcji kobiety i jej społecznych ról. Widoczne jest tutaj rozdarcie między dwoma dominującymi wizerunkami kobiecości. Pierwszym jest wizerunek świętej męczennicy, matki-królowej Polski o cechach wręcz chrystologicznych, która jest obiektem czci i kultu. Z drugiej strony patrzymy na kobietę jako ladacznicę, nierządnicę, która z kolei staje się obiektem seksualnego pożądania i przemocy. Zwraca uwagę fakt, że ani w jednym, ani w drugim przedstawieniu kobieta nie ma własnej podmiotowości - jest albo bezcielesnym urzeczywistnieniem męskiego kultu (i zarazem jego przedmiotem), albo ciałem do eksploatacji.

„Czerwona Królowa”, fot. Anna Gruszka
Czerwona Królowa, fot. Anna Gruszka

Co ciekawe, łańcuch, do którego Czerwona Królowa została przywiązana, zakończony jest skórzaną obrożą na rękę z numerem pesel Nieznalskiej. Skąd taki pomysł? Być może do pewnego stopnia chodziłoby tu o kontrolę, jakiej podlega ciało - nie tylko kobiece - we współczesnym świecie zdominowanym przez biopolitykę. Być może, jak chce Giorgio Agamben, to właśnie dziś władze państwowe za pośrednictwem instytucji takich, jak chociażby nadawanie ludziom numerów, dokumentów, dowodów tożsamości w taki sposób, że bez nich w zasadzie nie istnieją czy też tożsamości są pozbawieni, mają większą niż kiedykolwiek moc w stosunku do obywateli jako żywych ciał, nagiego życia. W dość szczególny sposób odnosi się ten rodzaj władzy do ciał kobiecych - biopolityce podlegają dziś kwestie ich seksualności i prokreacji. W debacie publicznej i w ustawodawstwie decyduje się o prawie do aborcji, o antykoncepcji czy o zapłodnieniu in vitro. Co więcej, w Polsce XXI wieku nie pozwala się kobiecie w sposób autonomiczny decydować o tym, czy urodzi ona poczęte w jej własnym ciele dziecko, czy nie, a akt aborcji na mocy nadal obowiązującej ustawy z 1993 roku jest prawnie karalny. Co niewątpliwie z tym się wiąże, ciało kobiece w polskim dyskursie publicznym zamykane jest w języku silnie prawicowym i sklerykalizowanym - w dyskursie tym nie mówi się bowiem o macicach, embrionach, menstruacji, ale o nienarodzonych dzieciach, o macierzyństwie, o naturalnej roli i misji kobiety. Tym samym, narzucając kobietom określone pojęcia i definicje, narzuca im się odgórnie, oficjalnie i w świetle prawa pewien model myślenia o sobie, swoich prawach i powinnościach. Taką „biopolityczną" interpretację tej wystawy zdaje się uzasadniać przynajmniej jedna z wcześniejszych prac artystki, plakat z hasłem Moje życie moja decyzja, który zdobył III miejsce w konkursie ogłoszonym przez Federację na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny w 2005 roku. Na plakacie, który w sposób oczywisty mówi o prawie do decydowania o ewentualnej aborcji przez kobietę, również obecna jest cierniowa korona oplatająca delikatne kobiece ciało na wysokości bioder jak coś dryfującego semantycznie między koroną, pasem cnoty, narzędziem tortur a perwersyjnym gadżetem z sex shopu.

Dorota Nieznalska, "Bez tytułu"
Bez tytułu, fot. Galeria Piekary 

Podobne, „biopolityczne" skojarzenia przywodzi na myśl Królowa Polski, która składa się z korony o barwie zaśniedziałego złota, zakończonej czerwonymi bursztynowymi kolcami (które, poprzez materiał, z jakiego są wykonane, zdają się nawiązywać do symboliki narodowej i monarchicznej) i położonej w podobnej jak poprzednia praca gablocie na czerwonej tym razem poduszce. Również trzecia z „kobiecych" koron, Złota Królowa, ma podobne cechy - wykonana jest z brązu o złotawej barwie, zakończona kolcami-cierniami ze złotego bursztynu przypominającego sople lodu, położona majestatycznie na czerwonej, królewskiej poduszce. Jednak tym, co dodatkowo zwraca uwagę widza w Królowej Polski, a co staje się widoczne dopiero po bliższym przyjrzeniu się pracy, są pojedyncze długie, czarne włosy oplatające bursztynowe kolce. Motyw ten, obecny już we wcześniejszych instalacjach Nieznalskiej, takich jak fotografie koron z 2005 roku czy Implantacja perwersji z 2004 roku, tutaj łączy martyrologię narodowo-chrześcijańską z martyrologią kobiet jako ofiar przemocy - zarówno bezpośrednich jej aktów (na przykład przemocy domowej), jak i wspomnianej powyżej przemocy biopolitycznej czy też po prostu przemocy symbolicznej.

„Czerwona Królowa”, fot. Anna Gruszka
Czerwona Królowa, fot. Anna Gruszka

Ostatnim obiektem wchodzącym w skład tej wystawy jest Wieniec mistyczny - położony na ziemi krąg połączonych łańcuchem koron cierniowych z brązu. Praca jest niewątpliwie swoistym autocytatem artystki - podobny sznur z koron wykonała ona w 2006 roku dla Kunstforum Ostdeutsche Gallery w Regensburgu, później praca ta była pokazywana w galerii Stary Browar w Poznaniu na wystawie indywidualnej. W tamtym wypadku tworzyły ją 44 korony odlane z brązu na wosk tracony, połączone jak ogniwa łańcucha i podwieszone u sufitu na pętli szubienicznej ze sznura. Tym razem Nieznalska postanowiła utworzyć z podobnych koron krąg, swym kształtem sam przypominający wielką cierniową koronę, będąc jakby powtórzeniem, w większej skali, motywu obecnego w leżącej na ziemi po przeciwnej stronie sali pracy Król Polski. Wieniec zdaje się intensyfikować poczucie uwięzienia w zaklętym kręgu wyobrażeń społecznych na temat kobiecości, społecznych ról kobiety, jej dominujących w kulturze wizerunków itd. Tym, co w bardzo udany sposób wzmacnia emanujący z tej pracy efekt zamknięcia i osaczenia, są doskonale wykorzystane właściwości przestrzenne Galerii Piekary. Wieniec wypełnia bowiem całkowicie część galerii o kształcie kwadratu ograniczonego z trzech stron czarnymi, przytłaczającymi ścianami; w efekcie widz może mieć wątpliwości, czy wolno mu wkroczyć do tej przestrzeni i na przykład obejść pracę dookoła, a już niemal na pewno nie odważy się wejść do środka niepokojącego kręgu. Między innymi dlatego właśnie, że forma tej pracy i sposób jej ekspozycji w tak bezpośredni sposób wpływa na ciało widza, na decyzje o jego ruchach bądź powstrzymaniu się od wykonania określonych gestów, można interpretować Wieniec mistyczny jako wypowiedź o uwięzieniu w ciele, a być może szczególnie o kobiecej cielesności jako elemencie konstytuującym jej kulturową tożsamość, a zarazem jako wymiarze, do którego kobieta bywa redukowana. Warto w tym kontekście zacytować klasyczną już tezę Simone de Beauvoir, która wskazując na kulturowo atrybuowaną kobiecie biologiczność, podkreślaną również przez Nieznalską, podważa naturalność różnicy między tym, co kobiece i tym, co męskie: Kobieta ma jajniki i macicę; oto szczególne cechy, które ją zamykają w kręgu jej własnej subiektywności; mówi się często, że kobieta myśli gruczołami. Mężczyzna chętnie zapomina o tym, że jego anatomia również zawiera hormony i jądra. Mężczyzna patrzy na swoje ciało jak na coś, co ma bezpośredni i naturalny związek ze światem, który - według jego mniemania - ocenia w sposób obiektywny, podczas gdy ciało kobiety, obciążone wszystkim, co ją charakteryzuje, uważa się za przeszkodę, więzienie 1.

Dorota Nieznalska, "Bez tytułu"
Bez tytułu, fot. Galeria Piekary

Jeśli bowiem spojrzeć na całość wystawy jako na pewien spójny, konceptualny przekaz, to tym, co ważne i o czym zarazem nie sposób pomyśleć bez odwołania się jednak do Pasji - owym więzieniem okazuje się nie tylko ciało kobiece, ale również, choć wyraźnie w innym znaczeniu, ciało męskie. Król Polski, zepchnięty na margines całej kompozycji, to beznadziejnie posępna, wyschnięta, minimalistyczna korona przywiązana łańcuchem jak pies do białej galeryjnej ściany, której ogrom i przytłaczająca pustka wzmacniają jeszcze wrażenie jego bezsilności. Brak mu tego dostojeństwa, dekoracyjności i podniosłości, które towarzyszą panującym tu królowym - choć oczywiście, jak już powiedzieliśmy, panowanie owo ma charakter co najmniej dwuznaczny. Ostatecznie trudno więc tak do końca stwierdzić, kto tu jest rzeczywistym królem/królową, a kto sprawuje jedynie władzę pozorną czy „dekoracyjną". Najpewniej zaś tak męscy, jak i żeńscy aktorzy tej sceny pełnią zarazem rolę władcy i poddanego - władza, i to zarówno polityczna, społeczna, jak i (być może przede wszystkim) symboliczna, byłaby zatem czymś, co fluktuuje, dryfuje i przechodzi płynnie z rąk do rąk.

Królestwo Nieznalskiej niewątpliwie nie jest wystawą spektakularną ani pod względem liczby tworzących ją obiektów, ani pod względem zastosowanych środków. Wydaje się jednak, że wykorzystując odpowiednio zastane warunki galeryjne, w bardzo przemyślany sposób wystawa ta snuje pewną własną narrację - narrację domkniętą w warstwie formalnej, lecz jak najbardziej otwartą na poziomie interpretacji, co usiłował pokazać niniejszy artykuł. Co być może szczególnie ważne, ta „mała narracja" artystki świetnie wpisuje się w „wielką narrację" jej wcześniejszych wystaw eksplorując wciąż te same pola tematyczne, unaoczniając wciąż na nowo te same punkty zapalne polskiego życia społecznego, w sposób charakterystyczny dla Nieznalskiej zestawiając dziedziny ścierające się zarówno w sferze publicznej, jak i na poziomie indywidualnych, codziennych biografii. I zapewne artykuł niniejszy zakończyłby się takim właśnie optymistycznym podsumowaniem, gdyby nie cisnąca się na usta smutna konstatacji: skoro Nieznalska robi to tak dobrze, to doprawdy szkoda, że musi wystawiać za granicą lub w nielicznych prywatnych galeriach, takich jak Galeria Piekary.

Dorota Nieznalska, królestwo, Galeria Piekary, Poznań 11.02-3.03.2009

„Królestwo”, fot. Anna Gruszka
Królestwo, fot. Anna Gruszka

  1. 1. Simone de Beauvoir, Druga płeć, tłum. Gabriela Mycielska, Warszawa 2003, s.13-14