Michała Jankowskiego mroczne refleksje o racjonalności ludzkiej

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Michał Jankowski, Zachodźże słoneczko, BWA Zielona Góra
Michał Jankowski, Zachodźże słoneczko, BWA Zielona Góra

Wyszło z boru ślepawe, zjesieniałe zmrocze,
spłodzone samo przez się w sennej bezzadumie.
Nie oswojone z niebem patrzy w podobłocze
i węszy świat, którego nie zna, nie rozumie.

Swym cielskiem kostropatym kąpie się w kałuży,
Co nęci jak ożywczych jadów pełna misa,
czołgliwymi mackami krew z kwiatów wysysa
i ciekliną swych mętów po ziemi się smurzy
1.
Bolesław Leśmian

Z obrazów Michała Jankowskiego wyzierają martwe, mgliste istnienia zwierzęco-człowiecze zatopione w brunatno-zielonkawym szlamie, cierpiące i krzyczące. Budzą przerażenie. Coś irracjonalnego zawarł Jankowski w tych kompozycjach, bo odznaczają się one rzadko spotykaną w malarstwie współczesnym siłą rażenia. Być może to dzięki temu, że twórca posługuje się realistycznymi formami, jednak zawsze pozostawia jakiś element tajemnicy; jego realizm to realizm zaledwie zasugerowany, muśnięty na powierzchni płótna, ale jakże sugestywny. Jednocześnie jest w tych przedstawieniach coś zaskakująco ludzkiego. Tytuły co prawda są jednoznaczne: Kelnerka, Noga, Człowiek Lis, Kompozycja z Łasiczką, ale nie jest tak, że w pracach Jankowskiego da się dokonać jednoznacznego podziału na ludzkie i zwierzęce, bo świat dzikiej i nieokiełznanej natury opanowuje w nich całość malarskiego makrokosmosu. Jankowski używa dziwnych, czasem surrealistycznych form, aby stać się one mogły dla widza zwierciadłem: to, co „ludzkie" miesza się z czynnikiem tak zwanej „zwierzęcości". Dominuje motyw organiczny.

Przyroda wpleciona jest w subtelne impresje poczynione z tak dużą dozą wrażliwości malarskiej, iż nawet to, co brzydkie i odpychające staje się estetycznie piękne. I zachwyca. Te kompozycje, w których na monochromatycznym tle pojawiają się dzikie zwierzęta, organiczne, niezidentyfikowane formy, budzą skojarzenia z późno-siedemnastowiecznym malarstwem flamandzkim i holenderskim. Tylko, że na obrazach Jankowskiego zwierzęta przebywają w stanie jakby post-mortem; w sposób zawoalowany wyrażane jest tutaj cierpienie, które w martwych naturach Jana Fyta, Paula de Vosa czy Fransa Snydersa nie istniało jako temat przewodni.

Michał Jankowski, Zachodźże słoneczko, BWA Zielona Góra
Michał Jankowski, Zachodźże słoneczko, BWA Zielona Góra

Jankowski stwarza w swoich obrazach klimat niepokojącej grozy. To klimat, jak z filmów Davida Lyncha, którego zresztą sam artysta przywołał jako bezpośrednią inspirację podczas wystawy w Galerii Żak-Branicka: jej tytuł Fat Trout twórca zaczerpnął z jednego z odcinków serialu Twin Peaks - była to nazwa kempingu, w obrębie którego policja szukała śladów morderstwa Teresy Banks. I zaskakujące jest to, w jaki sposób znowu, tym razem w BWA w Zielonej Górze, Jankowski wzbudza poruszenie swoimi pracami. Kilka zaledwie małych płócien emanuje mroczną metafizyczną mocą; ukazane na nich zwierzęta wydają się porzuconymi, nieudanymi eksperymentami jakiegoś alchemika, mają „cielska kostropate" a „macki czołgliwe". Ingerencja człowieka jest tu wyraźna: skóry są wygarbowane ludzką ręką, szwy w zwierzęcych ciałach również umieszczone nieprzypadkowo, poszczególne przedstawienia to amalgamaty form, zwierzęco-człowiecze stwory. Być może przerażają, ale jednak bardziej wzruszają, kiedy uświadomimy sobie, że to istota ludzka je stworzyła (albo kiedyś stworzy).

Poruszany przez Jankowskiego problem relacji człowiek-zwierzę wydaje się ważnym problemem współczesnej humanistyki. To z tego stanowiska określamy dzisiaj swoje człowieczeństwo: jesteśmy ludźmi w opozycji do świata natury, do świata zwierząt, a jednocześnie doskonale już wiemy, że zwierzęta są autonomicznymi istnieniami i że właściwie, z antropologicznego punktu widzenia, człowiek przynależy do ich świata jako jedna z tych autonomii. Jednak sytuacja uległa zmianie odkąd z oświeconego racjonalizmu zstąpiliśmy na niziny ponurej rzeczywistości, w której istnienie zwierzęce sprowadzone jest do terminu ważności sztuki mięsa na stoisku wędliniarskim. Czy zwierzę cierpi? Jaka jest psychologia tego bólu? Czy ma duszę? A jeśli tak, to co je różni od nas? Czy jego cierpienie jest innego rodzaju? Czy można wartościować cierpienie? Humanitarne przepisy regulujące ich prawa zakazują zadawania zwierzęciu bezpośredniego bólu, nakazują traktowanie „po ludzku", zgodnie z określonymi wymogami. W świetle problematyki sposobu obchodzenia się ze zwierzętami w przemyśle spożywczym to, co ludzkie przestaje być tak klarowne i jasne; nagle stajemy przed koniecznością zweryfikowania swojego człowieczeństwa, które historycznie jawi się właściwie jako wartość słaba i mało przekonująca.

Michał Jankowski, Zachodźże słoneczko, BWA Zielona Góra
Michał Jankowski, Zachodźże słoneczko, BWA Zielona Góra

John Coetzee w książce Elizabeth Costello, w której przedstawia życie pisarki zajmującej się obroną praw zwierząt, rezygnuje z wszelkich ocen i jakichkolwiek rozwiązań. Sprawa zwierząt jest alarmująca, ale każda próba jej rozwiązania wiąże się z fiaskiem. Obecnie coraz ostrzej reagujemy na akty przemocy wobec nich, ale jednocześnie bezgłośnie wybieramy metkowaną sztukę mięsa z zamrażarki, nie zastanawiając się nawet, jaką drogę musiała ona przejść, aby się znaleźć w naszych dłoniach a następnie układzie pokarmowym. To ukryte, nieuświadomione okrucieństwo to jakby efekt zmechanizowanej racjonalności dążącej do uproszczenia świata, sprowadzenia go do czynników niezbędnych do osiągnięcia określonego celu. Tę mroczną stronę racjonalności przekształcającej się de facto w irracjonalność odsłania w swoich obrazach Jankowski. Ciemnoszare, brunatne barwy, mroczna sceneria, deformacje i jakby przeszczepione ciała zmuszają do zatrważającej refleksji, czy aby na pewno jesteśmy bezpieczni w klatce racjonalności i czy ona sama nie kręci sobie bicza na nas. Może, kiedy słoneczko już zajdzie, a na polach położy się mgła, nagle z boru wyjdzie ohydne cielsko, nierozumiejące naszego świata, chcące się zemścić za zło, którego od niego i od nas doświadczyło. Michel de Montaigne jest autorem wielce trafnego stwierdzenia, poddającego w wątpliwość racjonalne przesłanki ludzkiego umysłu: „Kiedy igram z moją kotką, któż wie czy ona bardziej nie bawi się ze mną, niż ja z nią". Spójrzmy na świat oczami zwierzęcia, a wydamy się sobie okrutnymi prześladowcami (a może tylko nieświadomymi oprawcami?).

Michał Jankowski, Zachodźże słoneczko, BWA Zielona Góra
Michał Jankowski, Zachodźże słoneczko, BWA Zielona Góra

Wracając do Elizabeth Costello, z której nastawieniem identyfikowana jest postawa samego noblisty: porównuje ona współcześnie dokonującą się rzeź zwierząt do Holokaustu, procesu jakże przemyślanego, godzącego w najdelikatniejszą część jednostki, jej godność. Być może Jankowski nie oskarża aż tak radykalnie. W jego pracach widać ogromną wrażliwość, którą artysta pragnie przekazać odbiorcy, pokazując chociażby koronkowe niemal liście koniczyny na maleńkim płótnie. I mimo zwierzęcego upokorzenia ukazanego w sposób tak przekonujący, wydaje się, że w tych obrazach tlą się jeszcze resztki wiary w niedefiniowalne człowieczeństwo wynikające z naturalnej, immanentnej, jakże oczywistej relacji istoty ludzkiej ze światem przyrody.

Michał Jankowski, Zachodźże słoneczko, BWA Zielona Góra, 06-20 stycznia 2009

 

Michał Jankowski, Zachodźże słoneczko, BWA Zielona Góra
Michał Jankowski, Zachodźże słoneczko, BWA Zielona Góra

Michał Jankowski, Zachodźże słoneczko, BWA Zielona Góra
Michał Jankowski, Zachodźże słoneczko, BWA Zielona Góra

  1. 1. Cyt. za: B. Leśmian, Liryki najpiękniejsze, Toruń 1999, s. 25.