Mit modernizmu wciąż żywy

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Podczas gdy 65 km od Seulu powstaje New Songdo, budowane od podstaw na sztucznej wyspie "miasto na miarę XXI wieku'', inspiracje do powstania którego płyną bezpośrednio z Brasilii Oscara Niemeyera, w Warszawie oglądać możemy aż 3 wystawy, których autorzy próbują zmierzyć się z modernistycznym mitem idealnej architektury.

Aleksandra Polisiewicz
Aleksandra Polisiewicz

Najgorsze skojarzenia przywołuje projekt Aleksandry Polisiewicz "Wartopia". Prezentowany w galerii Le Guern pokaz obejmuje plansze i komputerową symulację wyglądu Warszawy takiej, jaką miała się stać do wygranej przez nazistów wojnie światowej. "Budynki mieszkalne w Wartopii wyglądają jak makiety: proste, racjonalne, funkcjonalne, z białymi gładkimi ścianami. Dzielnice mieszkaniowe zaplanowane przez Huberta Grossa wokół Ogrodu Saskiego, podzielone zostały na ,,komórki osiedlowe". Polisiewcz odkrywa przed widzami najczarniejszą stronę architektury idealnej, nie zakładającej czynnika humanistycznego utopijnych wizji hitlerowskich planistów.

Charakterystyczne, że autorka projektu nie zaludniła swoich plansz tłumem, "nowych Warszawiaków"; stworzone przez nią miasto jest pustynią ludzką, miastem-widmem, po ulicach którego hula wiatr niespełnionej historii.


O tym, jak blisko realizacji tego koszmaru byliśmy, świadczyć zdaje się komputerowa symulacja, zaprojektowana jak gra komputerowa wirtualna wycieczka po Wartopii. W epoce, w której o losach świata zdecydować może naciśnięcie jednego guzika, symulacja Polisiewicz jest refleksją nad postępującą technicyzacją naszego życia.

 Szymon Kobylarz
Szymon Kobylarz

Równie ponure strony mitu idealnego miasta przywołuje w swych monumentlanych rozmiarów akwarelach Thomas Hauri, szwajcarski malarz biorący udział w wystawie "Skin and Bones", pokazywanej w galerii XX1. Kilka lat temu artysta ten odwiedził kompleks Prora na wyspie Rugii. Jest to nigdy niedokończony nazistowski ośrodek wypoczynkowy, który miał w zamyśle jego twórców zaanektować jeden z ostatnich rejonów życia Niemców III Rzeszy, nieskrępowany wpływem państwa. W idealnych Niemczech nawet wypoczynek miał podlegać ścisłej kontroli, czemu pomagać miały miejsca takie jak Prora. Dziś kompleks ten popada w ruinę. Jego smutny, lecz bynajmniej nie nostalgiczny portret stworzył Hauri techniką, która jeszcze wyraźniej podkreśla jego odchodzenie w niebyt historii. Ogromnego formatu akwarele ledwie zaznaczają zarys budowli, które miały być dopełnieniem wizji państwa totalnego.

Sąsiadują one z makietami Szymona Kobylarza, studenta ostatniego roku krakowskiej ASP. Przedstawiają one wypalone szkielety budynków o żelbetowej konstrukcji. Kiedyś technika ta była synonimem postępu. W oczach Kobylarza ta niegdysiejsza forpoczta triumfu myśli inżynieryjnej odarta jest z wszelkich znamion potęgi. Ponure strzępy budynków tlą się na towarzyszącym makietom filmie. Artysta zdaje się mówić, że architektoniczna idea "skin and bones" jest niemożliwa do zastosowania w odniesieniu do żywego organizmu, jakim jest człowiek, że wykreowane przez inżynierów twory urbanistyczne nie są w stanie zaspokoić emocjonalnych potrzeb ludzkich.

Zuzanna Janin
Zuzanna Janin

Z tą bezdusznością klatek do życia walczy Zuzanna Janin. Jej "Pokrowiec" jest próbą ujarzmienia nieprzyjaznych molochów mieszkalnych. To delikatna instalacja z surowego jedwabiu jest wręcz antytezą modernistycznej utopii; przezroczysta, efemeryczna jak namioty nomadów nie ma w sobie nic z solidności żelbetowych konstrukcji. Janin proponuje nam swoistą formę udomowienia domu, naznaczenia go emocjami, zbudowania wewnątrz niego swojej intymnej przestrzeni.

Praca Janin została zestawiona z malarstwem Karoliny Zdunek, autorki wyimaginowanych światów, korytarzy, wnętrz tworzonych za pomocą iluzji perspektywicznej. Tym razem Zdunek pokazała swoje wcześniejsze płótna, inspirowane monotonnym krajobrazem polskich blokowisk. Czarne otwory okienne wyzierają na jej obrazach z idealnie białych elewacji budynków. Czy ktoś tam mieszka? Co to właściwie jest, szpital, więzienie czy dom?

Tim Beckenham, którego obrazy oglądać możemy zarówno w XX1 jak i na indywidualnym pokazie w lokalu_30, wychował się również na blokowisku, tyle że londyńskim. Na swych obrazach świat dzieciństwa pokazany jest bez jakiejkolwiek emocji. Budynki są czyste, dobrze zaprojektowane, sterylne. Tylko znowu, gdzie mieszkańcy? Gdzie Londyńczycy? Czy wizja architektów już ich nie zakładała? Prace Beckemanna - świetne technicznie, o ciekawej grze fakturą farby - są jeszcze jedną próbą zmierzenia się z mitem idealnej architektury.

Jak głosi prasa, mieszkania w New Songdo sprzedają się na pniu. Czekamy z niecierpliwością na pierwsze opinie mieszkańców "miasta na miarę XXI wieku".

Michał Suchora

Aleksandra Polisiewicz, Wartopia I, galeria le Guern, Warszawa, 19.12.06 - 17.02.07.
Skin and bones, kurator Agnieszka Rayzacher, galleria XX1, Warszawa. 5.01 - 26.01.2007
Tim Beckenham, Malarstwo, lokal_30, Warszawa, 5.01 - 26.01.2007.

 

Karolina Zdunek
Karolina Zdunek