Krzysztof Zieliński w poszukiwaniu straconego czasu

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Na drugim piętrze Centrum Sztuki Współczesnej „Znaki Czasu" w Toruniu, w przestronnej sali wystawienniczej w kształcie litery L, podziwiać można najnowszą serię zdjęć Krzysztofa Zielińskiego Millenium School - Szkoła Tysiąclecia. Cykl czterdziestu czterech zdjęć przedstawiający wnętrza „podstawówki", do której fotograf uczęszczał przed laty została w całości zakupiona przez CSW ZC (tworzenie kolekcji sztuki należy do podstawowych celów instytucji). A ponieważ artysta pochodzi spod Torunia i w tych okolicach tworzył, jego nazwisko znalazło się na liście twórców regionalnych (promocja artystów z regionu kujawsko-pomorskiego to kolejne zadanie „Znaków Czasu").

Krzysztof Zieliński,  Millenium School /Szkoła Tysiąclecia
Krzysztof Zieliński, Millenium School /Szkoła Tysiąclecia

Krzysztof Zieliński urodził się w 1974 roku w Wąbrzeźnie, 40 kilometrów na północ od Torunia. Na początku lat dziewięćdziesiątych opuścił rodzinne miasto i rodzącą się III RP. W Pradze ukończył Katedrę Fotografii FAMU. Zamieszkał w Berlinie. Gdy na przełomie mileniów znajomi ze szkoły zaczęli wyjeżdżać do Londynu i Nowego Jorku, on wrócił do Wąbrzeźna. Zrealizował projekt Hometown, potem Random pleasures i Seens, aby w końcu w 2007 roku sfinalizować serię powrotów projektem Millenium School. Odkrywanie na nowo rodzinnego miasteczka Zieliński nazwał terapią, która - jak uważa - zakończyła się sukcesem. Projekt Millenium School to „zamknięcie etapu poszukiwania tożsamości", gdzie „(...) w końcu znalazłem krainę dzieciństwa"1, wyznaje autor zdjęć.

Zrealizowany latem, podczas szkolnych wakacji, projekt Millenium School powstał właściwie przypadkiem. Gdy fotograf przekroczył próg szkoły, puste sale i jasne światło korytarzy wyzwoliły wspomnienie dzieciństwa. Jaskrawe kolory farby i różnorodność wzorów na ścianach nasiliły fascynację miejscem i potrzebę fotograficznego schwytania utraconego czasu. Mimo znamienności okresu, w jakim Zieliński uczęszczał do szkoły (1981 - 1989) i miejsca, w którym naukę pobierał (tzw. „tysiąclatka" - duma socjalistycznej propagandy), artysta unika komentowania polskiej historii: „kiedy robiłem zdjęcia, kontekst (...) nie interesował mnie specjalnie, ważne były moje własne wrażenia, moja przeszłość i powrót...". Fotografie więc stają się rejestracją nie miejsca, lecz beztroskich chwil dzieciństwa.

W przestrzeni na drugim piętrze CSW zdjęcia Zielińskiego wyglądają jak niezwykłe okazy na pchlim targu, jak wyrwane z kontekstu obiekty w biurze rzeczy znalezionych. Na myśl przychodzi głoszona przez francuskich surrealistów teoria, że gdy tylko pozbyć się wygodnej, wyuczonej perspektywy postrzegania rzeczywistości, takiej jak konwenanse
i „burżuazyjny" sposób postrzegania sztuki, to świat odkryje swoje nieznane oblicze, objawi widoki strącone przez kulturę do stanów podświadomych. W przypadku wystawy w „Znakach Czasu" perspektywy nie musimy zmieniać - abstrakcyjna odmiana świata, nierealna obfitość barw i nienaturalna geometria skosów, same wypływają z bieli ścian. Wystawa pozbawiona jest słownej narracji i jedyną informacją dostępną dla zwiedzających jest tytuł serii i nazwisko autora, wymalowane przed wejściem na salę ekspozycyjną. Istnieje jeszcze broszura towarzysząca wystawie, ale tę znaleźć można dopiero w recepcji dwa pietra niżej. Sterylna przestrzeń zdaje się realizować zasadę: fotografie mają bronić się same poprzez walory estetyczne i uniwersalizm przekazu.

I bronią się.

Przechodząc przez kolejne partie wystawy, odkrywa się jej logikę, fotografie składają się na swego rodzaju historię. Zaczyna się ona od zdjęcia, które jako jedyne w serii przedstawia ludzką postać. Dziewczynka z rozpoczynającej wystawę fotografii to znak, że każdy, kto wejdzie do „szkoły", może stać się jej uczniem i udać się w melancholijną podróż po barwnych korytarzach przeszłości.

Zdjęcia Zielińskiego zachwycają kompozycją i grafiką linii. Szerokie spektrum barw i tonów nadaje fotografiom głębię i strukturę malarskiego płótna. Głównymi komponentami obrazów nie są wnętrza jako takie, ich obszerność, metraż, stylistyka. Temat fotografii to detale, pojedyncze przedmioty, które dzięki ujęciu w ramy fotograficznego kadru, a potem odbiciu na wysokiej jakości papierze, nabrały cech obiektów wyjątkowych, wartych wystawienia, oświetlenia, podziwiania i dyskusji. Lampa, liście paprotki, szkolna tablica czy worek na buty zyskały na estetyce i zostały nobilitowane do rangi symboli, stały się prywatną epifanią szkolnych lat artysty. „Obiektywne" oko aparatu (obiektyw), które posiada moc depersonalizacji tego co znajome i prywatne - jak sugeruje Susan Sontag2 - sprawia jednocześnie, że przedmioty ze szkoły w Wąbrzeźnie stają się przedmiotami ze szkoły, do której uczęszczał każdy zwiedzający wystawę. Percepcja osoby patrzącej na fotografie jest identyczna z postrzeganiem artysty i rejestracją obiektywu fotograficznego. Używając terminologii Victora Burgina, można uznać, że „punkt widzenia" (point of view)3 aparatu zrównuje się z „punktem widzenia" oglądającego. Kreda czy regał z bryłami ostrokątnymi sfotografowane przez Zielińskiego wydają się znajome. Widok gąbki na szali tablicy przywołuje zapach wilgotnej kredy, jak smak magdalenki przypomina bohaterowi W stronę Swanna ciastko kosztowane przed laty w Combray. Im dłużej spoglądamy na fotografie, tym intensywność „mimowolnego wspomnienia" (involuntary memory) - wszechobecnego w prozie Prousta - jest większa. „Czujemy nostalgię za idyllą czasów szkolnych, jednocześnie zapominając o tym, że czasem szkoły nienawidziliśmy"4 - słowa Svetlany Boym wydają się tu trafiać w sedno. Uniwersalnym przekazem Millenium School jest tęsknota za beztroskim dzieciństwem, którego przeważającą częścią jest szkoła. Traumy związane ze sprawdzianami i „odpytywaniem" na lekcji Zieliński zniwelował, robiąc zdjęcia podczas szkolnych wakacji: „(...) w dzieciństwie lato zawsze było fajne".

Krzysztof Zieliński,  Millenium School /Szkoła Tysiąclecia
Krzysztof Zieliński, Millenium School /Szkoła Tysiąclecia

Ale czy słodkie wspomnienie lat szkolnych to jedyna wyraźna treść wystawionych
w CSW fotografii?

Zieliński w swoich obrazach operuje skrótami. Owe skróty mogą być w pełni rozszyfrowane przez tych, których łączą loci communes, oznaczające pewne schematy myślenia, wspólne postrzeganie i opisywanie rzeczywistości. Jeżeli widz skrótów nie rozpoznaje, zdjęcia pozostają jedynie estetycznymi obiektami, alegorią tęsknoty za utraconym dzieciństwem. Mimo że artysta nie chce otwarcie sugerować żadnych interpretacji, nie chce ujawniać okoliczności powstania „tysiąclatki" ani opisywać okresu transformacji ustrojowej w Polsce, zdjęcia pełne są symboli i historycznych nawiązań.

I znowu narzuca się skojarzenie z Proustem, który w swojej prozie przy różnych okazjach nawiązuje do gotyckich katedr i zamków. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że od powołania Mission Héliographique w 1851 roku5, rozpoczęto fotograficzne archiwizowanie gotyckich monumentów we Francji, uznając tym samym gotyk za sztukę „francuską" wolną od wcześniejszych pejoratywnych skojarzeń z mrokami średniowiecza i barbarzyństwem. Proust nawiązuje więc do tworzonego kilkadziesiąt lat mitu, który prawdopodobnie nieświadomie przyswoił, uznał za niekwestionowaną prawdę i propagował. W tym przypadku „nostalgia refleksyjna" (reflective nostalgia), która według Boym opiera się na emocjach: tęsknocie za utraconym czasem, smutku po nieodwracalnym przy jednoczesnej akceptacji przemijalności losu, splata się z „nostalgią uzdrawiającą" (restorative nostalgia), która neguje przemijanie i jest próbą odbudowy przeszłości poprzez m. in. kreowanie mitów6 . Od historii i tworzonych mitologii nie da się oderwać również zdjęć Zielińskiego. Jednak tutaj tęsknota miesza się raczej ze wspomnieniem „nostalgii uzdrawiającej" niż z nią samą. Patrząc na zdjęcie pokazujące tablicę, godło Polski i pusty kwietnik w kształcie gwiazdy Dawida, trudno nie myśleć o marcu 1968. Odmalowane w kolorowe wzory ściany budynku szkoły to - dla krytycznego odbiorcy wystawy - marna odmiana polskiego folkloru, rodzimy sposób na pozbycie się zgrzebności i pospolitej prostoty, a w odleglejszym skojarzeniu - byle jaki lifting nieudanego polskiego homo sovieticus w równie nieporadnego homo europensis. Intryguje również sama liczba eksponowanych zdjęć. Tajemnicze czterdzieści i cztery, a w tle mesjanizm i oczekiwanie wodza zbawcy, którym nie okazał się ani papież, ani elektryk (ale to już może nadinterpretacja).

Tak więc zdjęcia Krzysztofa Zielińskiego mogą być czytane w różny sposób, ale wydaje się, że CSW ZC stawia na odbieranie fotografii jako dzieła sztuki. Uważnie opracowany program edukacyjny dla dzieci ze szkół podstawowych, którego częścią jest słuchowisko towarzyszące wystawie, w sposób interesujący i przystępny wprowadza informacje na temat działania aparatu fotograficznego i roli fotografii w sztuce. Sala wystawiennicza eksponuje estetyczne walory prac Zielińskiego, a odbiorcy pozostawia wolność w ich interpretacji, jeżeli widz taką potrzebę posiada. Złożonej symboliki na pewno nie odczyta pokolenie dzisiejszych piętnastolatków, bo nie ma na to ochoty. Polskie konteksty będą trudne do zidentyfikowania dla obcokrajowców. Sam fotograf przyznaje, że za granicą „zdjęcia same w sobie są bardzo mocne i działają na każdego, ale kontekst bywa niezrozumiały". Lecz czy rozumienie symboli i „kontekst" są komukolwiek potrzebne? A może należałoby spytać: czy fotografie
o charakterze dokumentalnym - jak zdjęcia Zielińskiego - wypada ograniczać wyłącznie do wymiaru estetycznego.

Mimo dawno już nieaktualnego założenia, że aparat fotograficzny jest „niewinnym" medium dostarczającym niepodważalnych dowodów na prawdę (w XIX i na pocz. XX w. ufano w nieomylność aparatu, a fotograf jawił się jako „operator", który nie miał wpływu na mechanicznie powstający obraz), nie można ignorować faktu, iż wciąż należy on do grupy najbardziej realistycznych mediów. Rejestruje wszystko, co pojawia się przed obiektywem w chwili aktu fotografowania (Roland Bartes nazwał tę właściwość noematem). Zdjęcie nie jest, tak jak malarski obraz, produktem ludzkiej wyobraźni, a śladem rzeczywistości i jej znaków, których późniejsze rozpoznanie nadaje dokumentalnym fotografiom głębszego znaczenia. Rozpoznanie takie często wymaga dodatkowej wiedzy. I wydaje mi się, że chociażby z tego względu broszurę o Millenium School należałoby przenieść z recepcji na parterze na salę ekspozycyjną dwa piętra wyżej. Widz powinien mieć wybór oraz informacje na wyciągnięcie ręki, gdyby zdecydował, że surrealistyczny świat abstrakcji chce zakotwiczyć w realiach czasu i miejsca.

Jeszcze przez dwa tygodnie można oglądać Millenium School Krzysztofa Zielińskiego w CSW w Toruniu. Warto, bo to intrygująca wystawa intrygujących fotografii. Ekspozycja może zafundować mentalną podróż w rejony dzieciństwa, zainicjować poszukiwanie historycznych i aktualnych sensów lub wywołać burzę pytań o rolę fotografii dokumentalnej w sztuce nowoczesnej. Wystawa na drugim piętrze CSW może także okazać się balsamem na tak dziś powszechne rozedrganie emocjonalne i zagwarantować bezwiedne zawieszenie w świecie kolorów i abstrakcji. Po prostu.


Krzysztof Zieliński, Millenium School /Szkoła Tysiąclecia
14.11.2008 - 31.01. 2009
kurator: Joanna Zielińska
CSW „Znaki Czasu", Toruń
www.csw.torun.pl

Bibliografia
Burgin V., 2003, Looking at photographs [w:] L. Wells, (red.), The photography reader, Routledge, London/New York, s. 130-137.
Sontag S., 1979, On Photography, Penguin Books, London.
http://harvardmagazine.com/2001/09/hypochondria-of-the-hear.html, stan z dnia 04.01.2009
Boym S., 2001, The future of nostalgia, Basic Books, New York.
Boyer M. Christine, 2003, La Mission Héliographique: Architecural Photography, Collective Memoryand the Patrimony of France, 1851, [w:] J. M. Schwartz, J. R. Ryan, Picturing Place: Photography and the Geographical Imagination, I.B.Tauris, London, s. 21- 54.

Krzysztof Zieliński,  Millenium School /Szkoła Tysiąclecia
Krzysztof Zieliński, Millenium School /Szkoła Tysiąclecia
  1. 1. Wypowiedzi Krzysztofa Zielińskiego zacytowane w tekście pochodzą z rozmowy z fotografem przeprowadzonej przez kurator Joannę Zielińską we wrześniu 2008 roku. Wywiad można znaleźć w katalogu towarzyszącemu wystawie Millenium School.
  2. 2. S. Sontag, 1979, On Photography, Penguin Books, London, s. 167.
  3. 3. V. Burgin, 2003, Looking at photographs [w:] L. Wells, (red.), The photography reader, Routledge, London/New York, s. 135.
  4. 4. Zob. http://harvardmagazine.com/2001/09/hypochondria-of-the-hear.html
  5. 5. Zob. M. Christine Boyer, 2003, La Mission Héliographique: Architecural Photography, Collective Memoryand the Patrimony of France, 1851, [w:] J. M. Schwartz, J. R. Ryan, Picturing Place: Photography and the Geographical Imagination, I.B.Tauris, London, s. 21- 54.
  6. 6. S. Boym, 2001, The future of nostalgia, Basic Books, New York, s. 18.