Jak patrzą "Portrety pamięciowe"?

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
- Twoje obrazy wydają się dosyć chłodne. Przeciwstawiasz się emocjonalności obecnej dziś w sztuce?
- Ja sam jestem raczej chłodny.
- Sądzisz, że ma to związek z tym, że studiowałeś i pracujesz w łódzkiej ASP, której Strzemiński jest nie tylko nominalnie patronem?
- W Łodzi o tej specyfice wspomina się tak często, że trochę mnie to śmieszy. Ale coś w tym jest. W tych akurat obrazach, chciałem wprowadzić do tzw. języka geometrii coś trochę odmiennego.

Bartek Otocki, Portret pamięciowy
Bartek Otocki, Portret pamięciowy

Odtwarzam z pamięci ten fragment rozmowy z Bartkiem Otockim na otwarciu jego wystawy Portrety pamięciowe, bo próbuję uchwycić, z jakim artystycznym idiomem mamy w nich do czynienia. Pytanie to pojawiło się już ponad rok temu, gdy na Bielskiej Jesieni zaintrygował mnie jeden obraz z tego cyklu1. Z pewnością obrazy te nie wpisują się w żadną aktualną tendencję czy falę, wynikają z innego źródła. Zacierają też warsztatowe dystynkcje granic malarstwa. Obok kilku malowanych akrylami płócien na równoprawnej zasadzie pokazane są podobnie wyglądające wielkoformatowe wydruki grafik przygotowanych na komputerze i uzupełnionych prószeniem farbą z wykorzystaniem sprężarki. Zabieg ten jest przekonujący - w końcu ważne jest samo obrazowanie, nie stosowane technologie. Niezależnie od nich mamy w rezultacie zimne, geometrycznie kreowane przestrzenie. Ich jednorodność, uchodząca za znak niewzruszonego porządku, zespolona jest z powidokiem oczu wpatrzonych w widza. Niepokojący efekt jest tym silniejszy, im bardziej obecność nieostrego cienia fragmentu twarzy jest dyskretna. Wszak nieokreśloność mocniej generuje obawy niż rozpoznawalność, sięga bowiem do głębszych i mniej rozpoznanych warstw psychiki. Dlatego najbardziej niesamowity jest biały obraz, na którym dopiero z większej odległości dostrzec można fantomiczny zarys skierowanej ku widzowi twarzy. Groźba tkwi w tym, że twarz ta może skonkretyzować się w jakiś koszmar.

Bartek Otocki, Portret pamięciowy
Bartek Otocki, Portret pamięciowy

Natomiast łatwo rozpoznawalne oko na innym obrazie, chociaż złowieszczo ciemne i ślepe jest groźbą wyartykułowaną, zatem konkretną i do ogarnięcia i opanowania. Groza w tej wersji wydaje się wyjątkowo harmonijna i - trzeba bez ironii przyznać - estetyczna. Oko to może hipnotyzować i w inny jeszcze sposób, jeśli dostrzec w nim wymierzony w nas z całą bezwzględnością wylot lufy.

Bartek Otocki, Portret pamięciowy
Bartek Otocki, Portret pamięciowy

Jednakże i „biały obraz", i „czarne oko" to skrajne punkty, sytuujące się właściwie poza formułą dominującą w Portretach pamięciowych Otockiego. Wykorzystanie op-artowskiej strategii nie służy tu jedynie unaocznianiu technik iluzji, lecz jest narzędziem umożliwiającym krok w innym kierunku. Jarosław Lubiak w katalogu wystawy określa to następująco:

Otocki wydobywa na jaw to (a przez ujawnienie tego, co powinno zostać zachowane w ukryciu, powstaje efekt niesamowitego), czego nie odkryła sztuka optyczna w momencie swojego szczytowego rozwoju. Można powiedzieć zatem, że przekracza on próg, na którym zatrzymali się artyści badający percepcję. Nawet, jeśli dokonali oni daleko idącej dekompozycji widzenia [...] nie odsłonili tego, co warunkuje widzenie i jednocześnie warunkuje malarstwo [...]. Tym czymś jest spojrzenie. To ono przeziera przez obrazy Otockiego i to ono było wypierane w tradycyjnym malarstwie, mimo że zawsze było w nim skryte. Op-art przygotował oczywiście dobry grunt, rozwijając cały repertuar środków zakłócania świadomości wzrokowej. Otocki wykorzystuje ten repertuar do tego, aby samo spojrzenie objawiło się oczom widzów.

Bartek Otocki, Portret pamięciowy
Bartek Otocki, Portret pamięciowy

W zasadzie zgoda. Jest jednak i inny aspekt tych obrazów. Dokonują one nałożenia czy - raczej - interferencji dosyć różnych sposobów obrazowania: obok geometrycznego i zimnego op-artowskiego tworzenia iluzji przestrzeni (dodatkowo zredukowanego do ciemnej gamy) mamy w nich realistyczne (też zredukowane) powidoki wizerunków oczu. W efekcie powstaje zastanawiające zespolenie, nowy idiom, komunikujący (czy tylko sugerujący możliwość), że pewien rodzaj obrazowania geometrycznego tworzy sytuację, w której to przede wszystkim obrazy patrzą na widzów, a nie odwrotnie. I że spojrzenie to jest dosyć bezwzględne. Oczywiście sięgam tu po metaforę personifikującą spojrzenie geometrycznych obrazów, niewykluczone jednak, że one patrzą na nas całkiem nieludzko.

Otocki wyraził Portretami pamięciowymi swoją intuicję, która dopiero w tej zwizualizowanej postaci może być analizowana. Przedstawił zobaczenie czegoś niepokojącego, co i dla niego nie jest zapewne do końca wyjaśnione. Wiktor Pielewin w jednym ze swoich wizjonerskich opowiadań („Ontologia dzieciństwa") napisał: Widzieć - w rzeczywistości znaczy nakładać swoją duszę na standardowy obraz na siatkówce standardowego ludzkiego oka2.

Portrety pamięciowe nałożone na obrazy na siatkówkach naszych oczu wprowadzają niepokojące przypuszczenie - nawet jeśli nie było ono zamiarem ich autora - że w geometrycznych i mechanicznie powtarzających się jednorodnych formach kryje się obserwująca nas groźna siła.

Fantastyczność prawdziwa i trwała nie może się po prostu zrodzić z tego, że ktoś sobie postanowi namalować za wszelką cenę dzieło wywołujące niepokój. Nie może być ona wynikiem jakiejś decyzji, założenia czy przyjętej z góry estetyki. Pojawić się musi, by tak rzec, wbrew artyście, oczywiście nie bez jego udziału i pośrednictwa, lecz jakby sterując ręką i natchnieniem malarza. W skrajnych wypadkach pojawia się za jego niewiedzą3.

Właściwie, trudno wyobrazić sobie dłuższe kontynuowanie cyklu Portrety pamięciowe; może się mylę, ale mam wrażenie, że najistotniejsza rzecz została już zwizualizowna. I to za sprawą dosyć prostego zespolenia wspomnianych dwóch rodzajów obrazowania. Zresztą na tej wystawie pojawił się interesujący obraz Pracownia, który choć niewątpliwie także dotyczy patrzenia, to należy już (czy jeszcze) do całkiem odmiennego porządku. Uważam, że to w sumie dało dobry poznawczo rezultat. Pozwala wyobrażać sobie, że Bartek Otocki będzie autorem nie tylko jednego frapującego projektu.

Bartek Otocki, Portrety pamięciowe, Bałucka Miejska Galeria Sztuki, Łódź, 08.01-1.02.09.

Bartek Otocki, Pracownia, 2007,100 x 100, akryl na desce
Bartek Otocki, Pracownia, 2007,100 x 100, akryl na desce
Bartek Otocki, "Portret pamięciowy V", 2008,130 x 180
Bartek Otocki, "Portret pamięciowy V", 2008,130 x 180
Bartek Otocki, "Portret pamięciowy IV", 2006, 115 x 115
Bartek Otocki, "Portret pamięciowy IV", 2006, 115 x 115
Bartek Otocki, "Portret pamięciowy IV", 2006, 115 x 115
Bartek Otocki, "Portret pamięciowy IV", 2006, 115 x 115

Fot. z wernisażu: GB

Reprodukcje prac: Bartek Otocki

  1. 1. Grzegorz Borkowski, Świadome infantylizacje i duch lat 70. na Bielskiej Jesieni 2007; http://www.obieg.pl/recenzje/3792
  2. 2. Wiktor Pielewin, Kryształowy świat, WAB, Warszawa 2008, s. 122.
  3. 3. Roger Caillois, "W sercu fantastyki", słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2005, s. 8.