(Czy) to indoktrynacja (?)! Wokół nowych prac Roberta Morrisa.

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Mimo że nie szokuje już i nie razi fakt zaangażowania politycznego sztuki, a dość powszechnym postulatem stało się uznanie jej za dyskurs równie adekwatny do komentowania rzeczywistości jak sama polityka, nowe prace Roberta Morrisa zaprezentowane na wystawie Morning Star Evening Star w londyńskiej Monika Spruth Philomene Magers Gallery wprawiają widza w konsternację. Nie chodzi jednak o to, że amerykański artysta podejmuje temat tak aktualny i kontrowersyjny w USA jak terroryzm. Problematyczny wydaje się tutaj sam sposób jego ujęcia.

Owa problematyczność ujawnia się w trakcie lektury dzieła stopniowo i na różnych poziomach poczynając od formy. Gdy współczesne pomniki coraz częściej nawiązują formą do dzieł minimalizmu, Morris, czołowy przecież twórca minimalizmu, w swych monumentach terroryzmu nieoczekiwanie sięga do tradycji klasycznego, kościelnego epitafium. Sakralno-podniosły charakter prac dodatkowo podkreśla sposób ich aranżacji. Zgrupowano je bowiem w dwóch niewielkich pomieszczeniach typu white cube, co zamienia je - i ich oddziaływanie na widza - niejako w kaplice, wymuszając na odbiorcy postawę kontemplacyjną.

Robert Morris, Morning Star Evening Star, Monika Spruth Philemene Magers, London
Robert Morris, Morning Star Evening Star, Monika Spruth Philemene Magers, London

Same prace to cztery znacznej wielkości epitafia, zestawione parami na zasadzie pendants. Pierwszą parę Morning Terror - Normal Terror stanowią grobowce ofiar terroryzmu, skomponowane każdorazowo z tablicy epitafijnej i reliefu ukazującego oderwane członki ciała w kotle fragmentów machin wojennych. Na tle reliefu znajdują się, w pierwszym przypadku - dziecięce lniane koszulki, w drugim - żołnierska kurtka. Puste krzesła flankujące Morning Terror wskazują na nieobecność figur dziecka i żołnierza, przeistaczając się tym samym w materializację straty. Tematyka drugiej pary Evening Terror - Standard Terror ogniskuje się wokół wskazania winnego. Ich centralną część zajmuje flaga Stanów Zjednoczonych, zestawiona ponownie z reliefem ze szczątkami ludzi i maszyn, ale także z symbolem amerykańskich sił lotniczych, pochyloną ławką i wiadrami, konotującymi nielegalne metody tortur stosowane przez CIA1, oraz, co najbardziej wymowne, z nazistowskim orłem. Duże wrażenie robi mistrzostwo Morrisa ujawniające się w wirtuozerskim opanowaniu materiałów tak różnych jak filc, blacha, drewno i enkaustyka.

Robert Morris, Morning Star Evening Star, Monika Spruth Philemene Magers, London
Robert Morris, Morning Star Evening Star, Monika Spruth Philemene Magers, London

Epitafia Morrisa niewątpliwie zwracają uwagę ostrością wypowiedzi i otwartością stanowiska, a dokładniej opozycyjnością wobec polityki trzymających się u władzy Republikanów (warto dodać, że prace te zaczęły powstawać w roku 1981, czyli roku objęcia rządów przez Reagana). Ich potencjał krytyczny wydaje się jednak pozorny. W przeciwieństwie do, chociażby, prac Jenny Holzer, te nie wydają się demaskować i dekonstruować, a po prostu oskarżać. Efektowne zestawienie flagi Ameryki i nazistowskiego orła zakrawa wręcz na populizm, wyraźnie przypominając jego retorykę, lubującą się w chwytliwych i szokujących paralelach, obliczoną na indoktrynację masy przez przedstawienie jej jednostronnej, czarno-białej wizji świata, w której zawsze znajdzie się "ten zły" i "ten dobry". Podobnie jest u Morrisa, z jedyną drobną modyfikacją, polegającą na tym, że państwo powszechnie (w oficjalnych mediach zachodnich) uznawane za "dobre" - państwo, który ogłosiło wojnę z terroryzmem, staje się tutaj "złym" - państwem, którego własne działania należy określać jako terrorystyczne.

Robert Morris, Morning Star Evening Star, Monika Spruth Philemene Magers, London
Robert Morris, Morning Star Evening Star, Monika Spruth Philemene Magers, London

Z populizmem kojarzy się także druga część wystawy poświęcona ofiarom terroryzmu. Jeszcze piętnaście lat temu, w wywiadzie z Mitchellem, Morris przywołał słynną sentencję Stalina "Śmierć jednostki to tragedia, śmierć miliona to statystyka", wyraźnie podkreślając, że tym, co go interesuje, jest wyłącznie historia jednostek; bowiem historia ogólna, jak deklarował, jest zawsze formą czyjejś propagandy2. W Morning Terror i Normal Terror Morris zdecydowanie sprzeciwia się swojej wcześniejszej wypowiedzi. Odchodzi od skupienia na jednostce, przenosząc się na przeciwległy biegun. Tym co napotykamy jest dość zbanalizowany hołd poległym w wojnie z terroryzmem, z rodzaju tych odwołujących się do najprostszych uczuć, wymuszających w odbiorcy momentalną, wykalkulowaną reakcję : "jak straszny jest ten świat!", by po chwili, przy pierwszym mijanym oknie wystawowym, ów odbiorca, znieczulony nieustannym widokiem telewizyjnych tragedii, o swym sztucznie wywołanym wzruszeniu równie szybko zapomniał.

Robert Morris, Morning Star Evening Star, Monika Spruth Philemene Magers, London
Robert Morris, Morning Star Evening Star, Monika Spruth Philemene Magers, London

Zestaw czterech epitafiów Morrisa ukazuje idealnie zrównoważony obraz świata, w którym zawsze w czystej postaci występują: oprawca (reprezentowany przez flagę), niewinna ofiara (reprezentowana przez białe, czyste, dziecięce koszulki) i męczennik za sprawę (reprezentowany przez sfatygowaną, żołnierską kurtkę). Jest to prosta i klarowna konstrukcja wywołująca wyuczoną reakcję. Podobnie bezpieczny schemat odnajdujemy również w różnego rodzaju oficjalnych pomnikach, które, jak już wielokrotnie zwracano uwagę, służą nie pamięci, a zapominaniu. Prace Morrisa dzielą z nimi niestety także nieznośny patos, a w konsekwencji wywołują - mogą wywoływać - u widza wzburzenia, złość.

I może właśnie to wzburzenie jest kluczem do odczytania wystawy Morning Star Evening Star, punktem zwrotnym lektury, skłaniającym do ponownego zapytania o krytyczny potencjał tego projektu? Mijane wielokrotnie w przestrzeni publicznej pomniki i najeżone ideologią wypowiedzi polityków często nie robią już wrażenia, nie wzburzają, gdyż tak przywykliśmy do ich retoryki. Wyrwanie tej retoryki z naturalnego dla niej otoczenia i unaocznienie jej oddziaływania poza kontekstem, w przestrzeni galerii, "bezczasowym" i "neutralnym" white cube, sprawia, że jawi się ona jako wyolbrzymiona, uzmysławiając tym samym metody działania propagandy.

Robert Morris, Morning Star Evening Star, Monika Spruth Philemene Magers, London
Robert Morris, Morning Star Evening Star, Monika Spruth Philemene Magers, London

Zasada działania epitafiów Morrisa opiera się właśnie na ich powtórzeniu. "Powtórzenie [w nauczaniu Lacana] służy do maskowania Realnego rozumianego jako traumatyczne. Zarazem jednak ta właśnie potrzeba powtarzania nakierowana jest swym ostrzem na Realne i w punkcie dotknięcia Realne przerywa ekran powtórzenia. Jest to nie tyle przerwa w świecie, ile w podmiocie - między percepcją a świadomością podmiotu dotkniętego przez obraz"3. Powtarzając dosłownie figury dyskursu ideologicznego, Morris odsłania nachalność retoryki amerykańskiej polityki i mediów. Ostrze wymierzone jest więc wciąż w Stany Zjednoczone, silniej jednak w kiczowatą martyrologię wojny z terroryzmem. Gdzieś pomiędzy początkowym wizualnym szokiem towarzyszącym spotkaniu z owymi epitafiami, a następującą później refleksją, widz uświadamia sobie, że prezentowana mu natrętna indoktrynacja jest w rzeczy samej parodią i dekonstrukcją indoktrynacji.

Robert Morris, Morning Star Evening Star, Monika Spruth Philemene Magers, London, 26.07-24.09.2008.

Robert Morris, Morning Star Evening Star, Monika Spruth Philemene Magers, London
Robert Morris, Morning Star Evening Star, Monika Spruth Philemene Magers, London
  1. 1. N. Degen, Robert Morris, [w:] Frieze Magazine (http://www.frieze.com/)
  2. 2. W. J.T. Mitchell, Golden Memories. Interview with Sculptor Robert Morris, [w:] ArtForum, April 1994.
  3. 3. H. Foster, Powrót Realnego, [w:] Atrium Questiones XVIII, s. 285.