Nad nadrealiści: Borowski i Śliwiński w Galerii A

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Młodzi z pewnością nie są już realistami. To znaczy nie są ładnymi banalistami ani krytycznymi rewolucjonistami. Młodzi, co od mniej więcej roku obwieszcza na różnych łamach i przy różnych okazjach Jakub Banasiak, są zmęczeni rzeczywistością. Z diagnozą kolegi redaktora zgadzamy się w pełni, o czym świadczy choćby ostatni numer drukowanego „Obiegu". W inny sposób zaświadcza o końcu starego i początku nowego otwarta niedawno w Warszawie Galeria A. Niby nic, kolejna galeria dołączyła do peletonu. Z drugiej strony, może to być pierwsza galeria realizująca program krytyczny i przekuwająca manifest pokoleniowy Krytykanta na rzeczywistość (zmęczoną) polskiej sztuki.

Tymek Borowski i Paweł Śliwiński, „Bez tytułu”, 2008.
Tymek Borowski i Paweł Śliwiński, „Bez tytułu”, 2008.

Młodzi malarze prezentują prace malowane razem. Dosłownie przekazywali sobie płótna do zamalowania kolejnych partii obrazu. To jeszcze nie kolektyw, ale już całkiem ciekawy tandem bawiący się w dwuosobowego „wybornego trupa". Śliwiński i Borowski bawią się niczym dawni nadrealiści, lecz jest to zabawa na kolejnym z możliwych poziomów sztuki. Poziom meta jest tu aż nadto wyczuwalny. Gra z konwencjami surrealizmu, malarstwa, sztuki współczesnej spod znaku Art Now; gra, która musi generować dzieła niesamowite i eleganckie, dekadenckie, dekoracyjne, a przede wszystkim auto-refleksyjne, no i musi się sprzedawać. O tym ostatnim zaświadcza nie tylko Krytykant, który w swoim tekście-manifeście „Zmęczenie rzeczywistością" stawia Śliwińskiego i Borowskiego obok Ziółkowskiego, Mateckiego i Kowalskiego, lecz również Artbazarowcy. Można powiedzieć, że Jakub Banasiak, Krzysztof Masiewicz i Piotr Bazylko obu młodych odkryli w podobnym czasie.

Różnica pomiędzy kolekcjonerami a krytykiem jest jednak fundamentalna: Banasiak opisał zjawisko nie wartościując przy tym poszczególnych dzieł. Jego pierwsza (i jak dotąd jedyna) ocena twórczości Borowskiego i Śliwińskiego miała miejsce w recenzji w „Dzienniku" (z 27 grudnia). Banasiak wówczas konkludował: „Nadrealizm to sztuka lżejsza w tym sensie, że z natury rzeczy nie dotyka spraw bieżących, ale również minionych, często trudnych. Z drugiej strony surrealizujące malarstwo ma potencjał polityczny i może dotykać niemal egzystencjalnych głębi. Te jednak uzyskać potrafią jedynie twórcy wybitni: można wręcz powiedzieć, że nadrealizm jest trudny, bo jest łatwy. Dobitnie pokazuje to debiut Borowskiego i Śliwińskiego". Tak czy inaczej wystawa i sztuka Borowskiego i Śliwińskiego skazana jest na sukces. Sukces miejmy nadzieję nie sezonowy, lecz artystyczny, czyli trwały.

Tymek Borowski i Paweł Śliwiński, „Bez tytułu”, 2008.
Tymek Borowski i Paweł Śliwiński, „Bez tytułu”, 2008.

Jaka jest sztuka Śliwińskiego i Borowskiego (a wcześniej Kowalskiego, Ziółkowskiego, Brzeskiego, Mateckiego...)? To z pewnością po raz kolejny powrót sztuki wyczerpania. Sztuki, jaka powstaje, gdy wszystko już było, co nie znaczy, że tym wszystkim nie można - raz jeszcze - dobrze się zabawić. To sztuka eskapistyczna i filuterna. Z pewnością jeśli mowa o nad nadrealistach to nie w kontekście bretonowskiej rewolucji, lecz zabawy właśnie. Ale nie zabawy w sensie choćby sytuacjonistycznym. O nie, to byłoby czcze próżniactwo. Raczej zabawy malarstwem dla samej zabawy malarstwem. W tym kontekście wypada zauważyć, że to, czego powrót w swoich tekstach obwieszcza Jakub Banasiak to nie modernizm - nawet ten „pluszowy", składający „obietnicę, której nie może dotrzymać" - lecz jeszcze raz ten sam post-modernizm, który miewa się świetnie od lat zjadając własny estetyczny ogon.

„Mane, tekel, fares", taki tekst pojawia się na jednym z obrazów. W kontekście wystawy młodych malarzy to znak groźny i zabawny zarazem. Zwiastun zmiany, ale jakiej? Duet Śliwiński/Borowski szuka dla siebie miejsca na scenie młodej polskiej sztuki, ale bez niepotrzebnego napinania mięśni. Na luzie. Między Mateckim, Śliwińskim, Kowalskim, Borowskim, Ziółkowskim jest wciąż jeszcze dużo miejsca dla rodzimych „nad nadrealistów".

Tymek Borowski i Paweł Śliwiński, „Bez tytułu”, 2008.
Tymek Borowski i Paweł Śliwiński, „Bez tytułu”, 2008.

Jeśli sztuka Śliwińskiego i Borowskiego związana jest z rzeczywistością to faktycznie jedynie na sposób jaki proponuje Banasiak. W przywołanym wyżej tekście Krytykanta pojawia się teza jakoby była to sztuka spokojnej małej stabilizacji a la platformerski rząd Tuska. Pół roku nie minęło i może się okazać, że stabilizacja była tylko bańką mydlaną, a dekadencja tych prac zapowiada czas kryzysu i przewartościowań. Ponad rok po wyborach - rzecz bez precedensu - poparcie dla rządu i Tuska póki co nie słabnie. Więc może nie taki kryzys straszny, może Polacy w końcu postanowili się dorobić, może działa jeszcze czarowny marketing polityczny?

Czy to ma znaczenie dla sztuki nad nadrealistów i reprezentującej ich galerii? Wydaje się, że tak. Ma to znaczenie choćby dlatego, że tak jak w tekstach Krytykanta sukces finansowy najpopularniejszych polskich artystów ostatnich lat potwierdza wartość artystyczną dzieła i kierunek pracy artysty (co też wydaje się zgodne z liberalno-konserwatywną ideologią). Innymi słowy, jeśli nikt fajnych obrazów nie kupi, nie będzie sukcesu i fejmu, ich sens (oraz sens zabawy, której są efektem), może po prostu zniknąć. Inaczej rzecz ma się ze sztuką, której koniec Krytykant odtrąbił już dawno temu. Mianowicie, twórczością spod znaku Artura Żmijewskiego. Tyle, że w tym obszarze póki co niewiele ciekawych rzeczy się dzieje. Właściwie, poza samym autorem „Stosowanych Sztuk Społecznych", kompletne zero. Tyle o starych, wróćmy jeszcze na chwilę do młodych.

Tymek Borowski i Paweł Śliwiński, „Bez tytułu”, 2008.
Tymek Borowski i Paweł Śliwiński, „Bez tytułu”, 2008.

Młodzi nie malują jak ich profesor (jeszcze przez pół roku) Leon Tarasewicz, nie malują też jak Sasnal czy Bujnowski. Nie malują jak Wróblewski. Malują tak jak chcą - „egoistycznie i narcystycznie" - i to się chwali. Młodzi organizują galerie, robią wystawy i wystawy krytykują. Krytykują głównie starych i średnich, taka kolej losu, ale młodym też się dostaje. Póki co zmiana w sztuce polskiej wydaje się dość rozproszona, ale można ją już odnotować. W polu krytyki robi to Jakub Banasiak, z galerii galeria „A", w malarstwie Śliwiński, Borowski, Ziółkowski, Matecki, Kowalski. Kto następny? Już wkrótce dowiemy się zapewne z programu najmłodszej - przez tę jedną krótką chwilę - galerii w Polsce.

czytaj także:
Jakub Banasiak, Zmęczenie rzeczywistością

Grzegorz Borkowski, Czy to będzie "Jutro" polskiej sztuki?

Tymek Borowski i Paweł Śliwiński, Wspólne obrazy z ukrytym przekazem, Galeria A, do 24 stycznia.

Na ilustracjach prace z cyklu Wspólne obrazy z ukrytym przekazem. Fot. Galeria A.

 

Tymek Borowski i Paweł Śliwiński, „Bez tytułu”, 2008.
Tymek Borowski i Paweł Śliwiński, „Bez tytułu”, 2008.