Biało-czerwona Uklańskiego na Manhattanie

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Bez tytułu (Polonia), 2005
Bez tytułu (Polonia), 2005

Piotr Uklański z właściwą sobie wprawą zdezorientował widzów galerii Gagosian w Nowym Jorku wystawą Biało-Czerwona. Wygląda na to, że dostrzegł nieoczekiwany potencjał hasła "Teraz Polska!" i zagrał va bank biało-czerwoną kartą.

Centralną pracą pokazu wydaje się Polonia: flaga polska wykonana z grubego szkła emaliowanego na biały i czerwony kolor. Wielki obraz o długości prawie 6 metrów i wysoki na ponad 3,5 metra - umieszczony jako jedyna praca w rozległej sali - działa fantastycznie. W swojej oszczędności jest wręcz elegancki i gdyby był wykonany na płótnie, można by pomyśleć, że to wypożyczona praca, np. Ellswortha Kelly - pokrewieństwo formalne jest wyraźne. A koncepcyjnie, czy nawet konceptualnie, jest to bardzo bliskie praktykom malarskim Jaspera Johnsa, który tworzył malarskie reprezentacje flagi (gwiaździsty sztandar) odtwarzając nie flagę-przedmiot (np. powiewającą), lecz flagę- niematerialny znak, flagę-pojęcie.

Dwa barwne pasy Polonii oglądane z odległości sprawiają wrażenie krajobrazu przedstawionego w skrajnie reduktywny sposób. Przypomina się świetna praca Leszka Przyjemskiego z 1971 roku, w której na styku białej i czerwonej powierzchni znaku narodowej flagi umieszczony był nadruk "Mój ulubiony krajobraz". Wtedy zastanawiano się czy autor kpi , czy adoruje ten znak (i krajobraz). A Jerzy Pluta pisał "A może i kpi, i adoruje?". To pytanie powraca właściwie przy każdej z prac wystawy Uklańskiego. Ale przed tym jedynym obrazem w tej sali przychodzi też zastanowienie, co właściwie znaczą te dwa kolory na polskiej fladze. Pamięć podsuwa kapitalne określenie Zofii Kulik (chyba też z lat 70.), przypomniane niedawno przez Przemysława Kwieka: "Biel i czerwień? To krew i mgła". Chociaż w scenerii galerii Gagosian wszystko jest wizualnie przejrzyste, to właśnie taka znaczeniowa mgła okrywa pokazane prace, nie pozwalając jednoznacznie je odczytać.

Zacznijmy od początku wystawy. Na wstępie wita i poraża widzów monumentalna ściana tytułowa.

Bez tytułu (Biało-Czerwona), 2008
Bez tytułu (Biało-Czerwona), 2008

Kilkanaście metrów kwadratowych powierzchni pokryte jest gęsto fałdowaną czerwoną tkaniną (żadnych oszczędności budżetowych), na której widnieje biały wielki napis: "Piotr Uklanski BIALO-CZERWONA March 27 - May17, 2008". Już sama ta instalacja, jak niektóre aranżacje Ilii Kobakowa, katapultuje emocjonalnie w przeszłość i niespodziewanie znalazłam się na pierwszomajowej akademii szkolnej w Polsce, w czasach gdy chodziłam do podstawówki. Dzieciństwo wspominam (teraz już) raczej dobrze, ale to przypomnienie zazgrzytało echami drętwej mowy czasów realnego socjalizmu i życia w cieniu bezwzględnego Wielkiego Sąsiada.

W następnej sali jest już mniej jednoznacznie. Dwie duże prace: monumentalna rzeźba przedstawiająca białego orła - Stach's Eagle, a po przekątnej od niej - kompozycja z talerzy i innych elementów zastawy stołowej przycementowana na ścianie, zatytułowana Pentecost

Bez tytułu (Orzeł Stacha), 2008
Bez tytułu (Orzeł Stacha), 2008

Stach's Eagle (Orzeł Stacha)  wykonany jest z syntetycznej pianki na stalowym szkielecie i pokryty grubo białym gessem, ale wygląda jak wybielony cement. Mocno działa skala obiektu (4 x 4 x 2,5 metra) i jego archaiczna forma. Orzeł ma niesamowitą wysoką koronę, zaczepnie uniesioną głowę z nienaturalnie długim dziobem. Pod każdym ze skrzydeł widać wkomponowaną figurę mężczyzny (w rozkroku i z rozstawionymi rękoma) tworzącą formę przypominającą pięcioramienną gwiazdę lub rysunek Leonarda da Vinci (człowiek wpisany w koło i kwadrat). Tytuł akcentuje oczywiste odwołanie do twórczości Stanisława Szukalskiego (1893-1982), faktycznie rzeźba powstała według rysunku tego kontrowersyjnego i radykalnego do bólu artysty. Sam fakt przywołania tej postaci i jego niepokojącej stylistyki jest równie kontrowersyjny i radykalny. Pamiętać trzeba, że Stach z Warty, jak podpisywał się Szukalski, żył i tworzył głównie w USA, więc poniekąd jak Uklański. Zresztą formalnie rzecz biorąc, styl ściany tytułowej tej wystawy i Orła Stacha nie są wcale odległe, choć nie było chyba artysty bardziej wyklętego w PRL niż właśnie Szukalski.

Bez tytułu (Pentecost), 2008
Bez tytułu (Pentecost), 2008

W przeciwległym rogu sali z orłem inny rodzaj monumentalizmu tworzy ceramiczna mozaika w kształcie klina sięgająca wysokiego sufitu. Albo należałoby może powiedzieć, że to kształt promienia światła, bo tytuł Pentecost oznacza Zesłanie Ducha Świętego. Ta masa kolorowych talerzy, półmisków i innej podobnie codziennej ceramiki kojarzyć się może z jakąś biesiadą, raczej nie mistyczną jak by sugerował tytuł, lecz gwarną, bo wszystko stłoczone i w nadmiarze. Tu, w Nowym Jorku, kompozycja ta silnie kojarzy się z twórczością Juliana Schnabla, który na początku używał potłuczonych talerzy jako podkładu swoich obrazów, a teraz jest całkiem niezłym filmowcem (Uklański - na razie jednym filmem - też próbuje swoich sił na tym polu). Żartując można powiedzieć, że Pentecost to taki "pre-Schnabel" - zanim się talerze potłukły.

Elementem tej kompozycji jest i biała gołębica - symbol Ducha Świętego, najbardziej abstrakcyjnego pojęcia chrześcijańskiego - też z talerzy. Ironia? Trudno rozstrzygnąć. Bardziej zwraca uwagę, że dotykając tematu religijności Uklański uniknął wykorzystania symbolu krzyża, który zawsze odsyła do martyrologii. W tej sali najsilniej działa kontrast między dumnym (i groźnym) orłem w koronie (jak symbolem władzy) i powszedniością talerzy, ich pojednawczym spokojem. Uklański skonfrontował dwie emocje budząc je symbolami. Emocje nie są jakoś specyficznie polskie, ale symbole już może bardziej.

Bez tytułu (Szopki Krakowskie), 2008
Bez tytułu (Szopki Krakowskie), 2008

Do kolejnych trzech sal wystawy prowadzi rodzaj przedpokoju, mniejszego pomieszczenia o ścianach pomalowanych na ciemny  błękit zimowej nocy. Na jego tle ustawiono trzy gęste grupy krakowskich szopek. Zrobione, jak to szopki, z kolorowych skrawków szkiełek, sreberek i złotek. Podświetlone od środka rozbrajają swoja ludową dekoracyjnością. Nie jest to na pewno kicz, raczej porządna konfekcja. Trochę patriotyczna - widać wiele biało-czerwonych chorągiewek, a na szczytach wieżyczek, zamiast gwiazdek betlejemskich złote i srebrne orzełki (w koronach). Obrzędowość świąteczna w Polsce rzeczywiście miała (może ma i teraz) sporo z takiego ludowo-dekoracyjnego patriotyzmu.

Bez tytułu (Solidarność), 2007, pierwsza część dyptyku
Bez tytułu (Solidarność), 2007, pierwsza część dyptyku

W następnej sali dwie umieszczone naprzeciw siebie duże fotografie (każda 3 x 5 m), powstałe w wyniku akcji zorganizowanej przez artystę na terenie Stoczni Gdańskiej. Na pierwszej fotografii widać setki ubranych na czerwono lub biało żołnierzy, ustawionych tak, że tworzą gigantyczne logo "Solidarności". Wszyscy mają podniesione głowy patrząc w jedną stronę w kierunku skąd zrobione jest zdjęcie. Na drugiej uchwycono moment, gdy uczestnicy akcji rozchodzą się demontując historyczny znak związku, już tylko część biało-czerwonej chorągwi jest jeszcze czytelna. Świetny skrót niedawnej historii. Wzbudzający emocje, które na podstawie wypowiedzi jednego z widzów Uklański podsumował w "Dzienniku", ukazującym się w Polsce (4.04.2008) - "od wzruszenia do frustracji".

Bez tytułu (Solidarność), 2007, druga część dyptyku
Bez tytułu (Solidarność), 2007, druga część dyptyku

Z powrotem, przez przedpokój z Krakowskimi Szopkami przejść można do ostatniej, najbardziej chyba zaskakującej sali. Na ścianach rozmieszczono sześć dużych obrazów, wszystkie zatytułowane Warsaw Uprising'44, każdy z nich uzupełniony nazwą jednej z dzielnic, w której trwały walki w Powstaniu Warszawskim 1944 roku: Ochota, Powiśle, Żoliborz, Sielce, Śródmieście i Stare Miasto. W tej  sali ustawiona jest też The Fist (Pięść), rysunek w przestrzeni wykonany z metalowych linii.

W tle, od lewej: Bez tytułu (Powstanie Warszawskie '44-Żoliborz), 2008; Bez tytułu (Powstanie Warszawskie‘44-Sielce), 2008
W tle, od lewej: Bez tytułu (Powstanie Warszawskie '44-Żoliborz), 2008; Bez tytułu (Powstanie Warszawskie‘44-Sielce), 2008

Na obrazach (żywica na płótnie) polska flaga odwrócona jest tak, że czerwień jest na górze i spływa z niej na biel smugami. Na Warsaw Uprising'44 - Stare Miasto czerwień "płynie" na czerwieni. 

Jako dziecko nie mogłam zapamiętać która część polskiej flagi jest na górze, a która na dole. Dla ułatwienia przyjęłam, że praktycznie biorąc biel powinna być na górze, żeby w razie deszczu czerwone nie zafarbowało białego. Po angielsku takie farbowanie jednego koloru na drugi określane jest jako bleeding czyli "krwawienie", ale nie czuje się w tym dramatyzmu tylko określenie techniczne. No i OK. I tak wiadomo, o co chodzi. Przy okazji można przypomnieć, że w Ameryce odwrócenie flagi "do góry nogami" jest mocnym gestem krytycznym w stosunku do panującej władzy, do tego, co dzieje się w kraju. Więc ciekawy jest ten dialog kodów języka wizualnego, przeniesienia w inny kontekst. Te obrazy Uklańskiego są zdecydowanie współczesne i dynamiczne, choć formalnie nawiązują właściwie do amerykańskiego abstrakcyjnego ekspresjonizmu z lat 50., czyli do tego, z czego Amerykanie są tak dumni; tak jak większość Polaków dumna jest z Powstania '44, choć nie było bezpośrednio zwycięskie. 

Pięść - symbol buntu, oporu i walki - ma postać ażurowego rysunku tworzącego rodzaj ramy albo bramy, przez którą widzimy to, co jest za nią. Tak jak znaczenie tego symbolu zależy od kulturowego (i historycznego) kontekstu, tak zmienia się i rozumienie kierunku buntu. Uklański podejmując w Nowym Jorku temat powstania w 1944 roku, stawia zapewne pytania dotyczące funkcjonowania symboli, odnajdywania określonych treści i generowania emocji, ale także wprowadza do tutejszej świadomości pewne istotne dla historii Polski (Europy?) wydarzenie.

Bez tytułu (Pięść), 2007
Bez tytułu (Pięść), 2007

Od strony formalnej wystawa nawiązała swobodny i naturalny dialog ze sztuką, która w Nowym Jorku jest rozpoznawalną i cenioną klasyką nowoczesności. A publiczność polska, dosyć tu przecież liczna, zastanawiała się, co właściwie artysta wystawił na tej wystawie. I czy kpił, czy adorował? Uklański pewną ręką przygotował pokaz, który w żadnym punkcie nie przechylał się jednoznacznie ani w stronę ironii, ani gloryfikacji. Nic więc dziwnego, że niemal za każdym razem, gdy pytałam widzów jak to odbierają, zadawano mi kolejne pytania, a nie udzielano bezpośredniej odpowiedzi.  

Czesław Karkowski w "Nowym Dzienniku" (2.05.2008) ukazującym się Nowym Jorku pisał o wystawie: "Nie ma w niej politycznych sympatii artysty, dystansowania się do jednych i afirmacji drugich symboli, cały ów narodowo-demokratyczno-komunistyczny sztafaż stanowi jedną wielką ikonosferę, system odniesień, w którym należy doszukiwać się Polski właśnie". Można dodać, że Biało-Czerwona to pewien zestaw polskich możliwości - mogą okazać się atutami lub porażkami.

Z pomocą dla zdezorientowanych przybył Adam Michnik, który w scenerii wystawy przedstawił (5.05.2008) wystąpienie zatytułowane Polityka w biało-czerwonym kolorze (Politics in White and Red). Andrzej Basara na internetowej stronie "Nowego Dziennika" spotkanie z redaktorem naczelnym "Gazety Wyborczej" w Gagosian Galery zrelacjonował następująco:

"Obrazy i instalacje Uklańskiego odwołują się do polskiej historii i symboli (w tym Solidarności i powstania warszawskiego) i dlatego stanowiły naturalną odskocznię do ubarwionego dowcipami poniedziałkowego zamkniętego wykładu Michnika o zmaganiach w polskiej tradycji między otwartością na świat, tolerancją i nadzieją a zaściankowością, pieniactwem i nacjonalistycznym szowinizmem. Ta polska pięść - mówił Michnik do ponadstuosobowej widowni, wskazując na rzeźbę w kształcie zaciśniętej dłoni - potrafi dać w mordę, ale to także wyciągnięta dłoń, garść dobra ofiarowana światu. Zdaniem Michnika sztuka Uklańskiego wyraża polskość bez kompleksów, a do tego jest doskonale oryginalna, unikając zagrożenia imitatorstwem - z którym zmaga się polska tradycja. Prace Uklańskiego wyrażają miłość wobec Polski, a jednocześnie ironię wobec tej miłości. Są najlepszym dowodem, że w świecie zglobalizowanym polskość jest bogactwem - mówił naczelny ťWyborczejŤ".

Biało-Czerwona prezentuje znaki Polski z perspektywy człowieka urodzonego pod koniec lat 60. w Polsce, która obecnie wykorzystuje możliwości otwarcia na świat zapoczątkowanego w 1989 roku. Teraz znaki i myśli mogą przepływać w różnych kierunkach. Uklański zdaje się zwracać szczególną uwagę na to, jak we współczesnym mobilnym świecie określone wizerunki i symbole dla jednych tracą  "termin ważności", a dla innych zyskują nowe znaczenia. Te same "silne" znaki dla różnych ludzi znaczą co innego. Uklański nie stara się definiować tych zmian, lecz poddaje je testom emocji. Jest przekonujący w tym badawczym działaniu, bo posługuje się wizerunkami "z własnego historycznego podwórka" sprawdzając czym one rezonują w różnych środowiskach. Obiektywny krytyk sztuki musi przyznać się do bezbronności albo lawirować między "z jednej strony to, z drugiej tamto". Na szczęście nie wszyscy muszą być obiektywni.

Fotografie prac: Bez tytułu (Polonia), Bez tytułu (Pentecost) i widoki ekspozycji: Tom Powel dzięki uprzejmości Gagosian Galery. Pozostałe fotografie: Robert McKeever, również dzięki uprzejmości Gagosian Galery
Images: Untitled (Polonia), Untitled (Pentecost) and installation image: courtesy Gagosian Gallery. Photos by Tom Powel. The other image: courtesy Gagosian Gallery, Photos by Robert McKeever.

Piotr Uklański, Bialo- Czerwona, Gagosian Gallery, Nowy Jork, 27.03 - 31.05.2008 www.gagosian.com