O tym jak groch wędrował... czyli o sztuce Jiriego Kovandy (w oparciu o impresje własne i słowa artysty).

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Jiri Kovanda, wernisaż.13.06.2008
Jiri Kovanda, wernisaż.13.06.2008

Czy obiekt tak niepozorny, jak ziarnko grochu, może stać się bohaterem artystycznym w kilku odsłonach? Najnowszy pokaz Jiriego Kovandy w krakowskiej Art Dominik Edition pokazuje, że owszem.

Resistance I
Resistance I

Wszystko zaczęło się rok temu, gdy na praskich Hradczanach Kovanda skonfrontował małe, białawe ziarnko grochu z olbrzymimi kamiennymi kulami tamtejszej fontanny. Ta ingerencja w przestrzeń publiczną nie miała charakteru krytycznego, lecz była raczej manifestacją romantyczno-konceptualnej postawy artysty nieustannie poszukującego możliwości oddziaływania na otoczenie poprzez ledwie zauważalne gesty. Podobne interwencje należały do artystycznej aktywności Kovandy w latach 70., kiedy m.in. w dyskretny sposób dotykał obcych sobie przechodniów czy wpatrywał się w pasażerów windy. Postawa Kovandy stanowiła kontrast dla ówczesnych poszukiwań akcjonistycznych, naznaczonych silnie krytyczno-polityczną postawą. Odmienne także było jego podejście do przestrzeni publicznej. Jak sam zaznacza w latach 70. czeski świat sztuki dzielił się pomiędzy oficjalne galerie i nieoficjalne przestrzenie quasi-klubowe. W tych pierwszych nie wolno było wystawiać abstrakcji, gdyż ówczesne władze uważały ją za nazbyt burżuazyjną i zachodnią. W zamian należało pokazywać prawdziwy - czyli socjalistyczny - obraz życia prostych ludzi, tudzież pejzaże lokalne itp., królował rodzaj umalowanego modernizmu. Istniały jakieś nieliczne przestrzenie nieoficjalne, ale one miały ustaloną publiczność, nieustannie tę samą. Dla mnie zawsze najważniejsza była interakcja z przypadkowym odbiorcą i to właśnie oferowała mi ulica. Tam mogłem działać tak, jak chciałem, a nie tak, jak mi dyktowano. Ulica była mi potrzebna w latach 70., teraz jest inaczej. Dziś to, czego potrzebuję oferują mi galerie, więc nie mam tak silnej potrzeby wkraczania w przestrzeń placów, czy ulic. Na terenie galerii mogę się spotkać z ludźmi, których nigdy nie widziałem. Galerie już mnie nie ograniczają, nie ma w nich problemu z tak bliskim mi bezposrednim kontaktem z widzem. To, co było w przestrzeni było moją osobistą wypowiedzią, nie chciałem zmieniać świata, to była rozmowa z człowiekiem, interesowała mnie raczej psychologia, niż socjologia.

Resistance II
Resistance II

W swojej twórczości Kovanda nie dążył dwięc o politycznego interwencjonizmu, lecz starał się raczej przełamać piętno ludzkiej obojętności, która charakteryzowała zarówno stosunki w rządzonym przez strach społeczeństwie socjalistycznym, jak i w zdominowanych przez obojętność społeczeństwach zachodnich. Jednocześnie nie narzucał się odbiorcy ze swoją obecnością, podatni na jego działania mogli być tylko ci szczególnie wrażliwi. Toteż właściwą metaforą określającą typ relacji jaki ustanawiał Kovanda pomiędzy sobą a przestrzenią publiczną i odbiorcą w trakcie kolejnych interwencji, jest poetyckość. Jeśli działalność akcjonistów czy artystów na różne sposoby wchodzących w przestrzeń publiczną bliższe jest raczej prozie, liryzm Kovandy stanowi wyraźny kontrast i znak rozpoznawczy, rodzaj indywidualnego charakteru pisma. Być może wpływ na to miała początkowa fascynacja artysty surrealizmem, który jednak szybko została zastąpiona nowymi trendami rodzącymi się na zachodzie - minimalizmem i konceptualizmem. Kovanda podkreśla, jak wielkim przełomem było pojawienie się w jego życiu świadomości istnienia nowych paradygmatów artystycznych: zaczynałem od surrealizmu, a potem przyszedł minimalizm z Frankiem Stellą czy Carlem Andre. To było fascynujące, nie opierało się na czystym rzemiośle, materiałach - często trudno dostępnych w rzeczywistości lat 70. - właściwie materialnie niczego nie było trzeba, istotną rolę odgrywał pomysł, to sposób prezentowania tematu był sztuką. W konsekwencji Kovanda stał się jednym z najważniejszych przedstawicieli czeskiego konceptualizmu, unika on jednak etnicznego szufladkowania. Zawsze interesowało mnie to, co uniwersalne, nie chciałem być czeskim artystą, chciałem być po prostu artystą, zrozumiałym po obu stronach żelaznej kurtyny, nie ograniczającym się do problemów aktualnych tu i teraz, a często zupełnie niemych dla zachodniej publiczności. Zawsze najbardziej interesowała mnie interakcja z człowiekiem - odbiorcą, który nagle napotykał moją sztukę na ulicy, lub oglądał ją w galerii. Konceptualizm nie był dla mnie narzędziem krytycznej społecznie wypowiedzi, był rodzajem wypowiedzi o sztuce, o człowieku, o mnie. Było w tym oczywiście odrobinę polityczności, tej na najbardziej podstawowym, jednostkowym poziomie, której nie sposób uniknąć, bo ona nieustannie towarzyszy naszemu życiu, przejawia się w każdym naszym wyborze.

Resistance V
Resistance V

Akcja z groszkiem jest kwintesencją tego sposobu myślenia. Interwencja na praskich Hradczanach była najlepiej widoczna w obiektywie Martina Poláka - autora czarno-białych zdjęć, które stały się podstawą wyjątkowej edycji przygotowanej przez Dominik Art Edition. Jednak na tym nie skończyła się artystyczna rola groszka. Ostatnim aktem jego historii była seria drewnianych »obiektów w groszki«, czyli zbiór drewnianych prostokątnych desek, w obrębie których artysta rozmieścił kolejne ziarna. Zasada, jaką w tym przypadku zastosował Kovanda była prosta. Na pierwszej desce umieścił jedno ziarno, na kolejnych zwiększał ilość ziaren o jeden, aż do ostatniego prostokąta, na którym znalazło się dziesięć ziarenek. Każde z nich ulokowane było na wyimaginowanych przecięciach, dzielących deskę na regularne kwadraty. Jednak w tym miejscu porządek obiektów się urywa. Na kolejnych deskach ziarna pojawiają się w nieprzewidzianej kolejności, zgodnie z intuicją artysty. Widz może śledzić owę poetycką wędrówkę groszku - biegnącą już nie tylko z kieszeni artysty pomiędzy praskimi fontannami, ale z jednej deski na drugą, w trakcie której następuje rozmnożenie ziaren. Obiekty Kovandy są czyste, skonstruowane z matematyczną precyzją, a jednocześnie niezwykle liryczne, swoiście nieuporządkowane, wymykające się wszelkim - tak modnym w konceptualnych poszukiwaniach - schematom. Ten poetycki romantyzm Kovandy, podobnie jak jego otwarta postawa wyrażana poprzez nieustające poszukukiwanie bezpośredniego kontaktu z widzem, stanowi znak rozpoznawczy artysty, który wędrując własną ścieżką dostarcza odbiorcom wielu niezwykłych wrażeń.

Jiri Kovanda, "Resistance", Dominik Art Edition, do 9 lipca

J.Kovanda. Cracow Series(10).2008. wooden work 52x52
J.Kovanda. Cracow Series(10).2008. wooden work 52x52

J.Kovanda. Cracow Series(1).2008. wooden work 52x52
J.Kovanda. Cracow Series(1).2008. wooden work 52x52

J.Kovanda.Resistance.Krakow 13.06-09.07.2008
J.Kovanda.Resistance.Krakow 13.06-09.07.2008

J.Kovanda.Resistance.Krakow 13.06-09.07.2008
J.Kovanda.Resistance.Krakow 13.06-09.07.2008