Casting Łukasza Gronowskiego w Zachęcie

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Łukasz Gronowski Casting, Mały Salon, 13 czerwca - 27 sierpnia 2006, fot. Paweł Bownik
Łukasz Gronowski Casting, Mały Salon, 13 czerwca - 27 sierpnia 2006, fot. Paweł Bownik

Ekspresyjna brunetka, mocno opalona blondynka, mężczyzna z długą białą brodą i drobna, milcząca dziewczynka. Tak wyglądają bohaterowie "Castingu", najnowszego projektu Łukasza Gronowskiego, który można oglądać do końca sierpnia w warszawskiej Zachęcie. Ten krótki film wideo jest próbą analizy obrazu współczesnych Polaków a bardziej jeszcze samego mechanizmu castingu, czyli niezwykle obecnie popularnej metody wyławiania tzw. pereł i samorodnych talentów. Żyjemy w takich czasach, że chyba większość z nas ten dziwny proceder ma lub będzie miała choć raz w życiu za sobą. Bo castingi przechodzimy prawie codziennie, czy to w rozmowie o pracę czy o przyjęcie na studia. Casting trwa, i to permanentnie. Oceniamy i jesteśmy oceniani. Musimy zaprezentować się z jak najlepszej strony. Można nawet zaryzykować górnolotne stwierdzenie, że życie to ciągły casting - co brzmi zupełnie jak uwspółcześniona wersja słów "życie to teatr".

Gronowski w związku z projektem zorganizował wielką fetę, dając ogłoszenie do jednego z popularnych dzienników i ściągnął w ten sposób do Zachęty prawdziwe tłumy. Można by zgłosić złośliwe przypuszczenie, że pewno większość z tych osób pojawiła się w państwowej galerii sztuki po raz pierwszy. Głęboko jednak wierzę, że wycieczka nie dotyczyła tylko parteru i szatni Zachęty i objęła swoim zasięgiem odbywające się wówczas wystawy (o ile dobrze pamiętam pierwsze piętro zajmowała wtedy duża ekspozycja "Teatru Niemożliwego"). I tutaj można pogratulować Gronowskiemu sprytnego pomysłu na wyedukowanie polskiej publiczności, bo może wreszcie wystawę obejrzał ktoś jeszcze poza znajomymi artystów i kuratorów.

Jak bywa na tego typu castingowych akcjach każdy z uczestników miał do odegrania jakąś scenkę, Gronowski dawał każdemu po 15 sekund. W tak krótkim czasie należało wyrazić złość, smutek, radość czy tęsknotę. Zadanie trudne, bo typowo aktorskie i bez tzw. "zacięcia" i umiejętności prawie niewykonalne. Obserwując na filmie te chichoty i postękiwania, widać było niejednokrotnie, jak niesamowite wysiłki czyniły niektóre osoby aby wszystko wyszło naturalnie. Ale im bardziej naturalnie, tym paradoksalnie coraz bardziej sztucznie. "Casting" ujawnił ciekawą rzecz: przykładem może być pewna kobieta odgrywająca scenę romantycznego pożegnania - swoją kwestię wypowiadała tak, że brzmiała ona jak żywcem zaczerpnięta ze znanych i lubianych seriali telewizyjnych. Wzorcowy przykład tego, jak rzeczywistość ekranowa powoli wtapia się w naszą codzienność i dochodzi do zatarcia granicy między tym co realne a tym co tę realność jedynie symuluje. Najbardziej przerażające jest chyba to, że coraz więcej ludzi nie jest w stanie tego zupełnie rozdzielić. Może jest to reakcja na bezwzględność współczesnego świata, powodującą potrzebę ucieczki za wszelką cenę w scenariuszowy model życia, proponowany przez telewizję. Jeśli tak, to jest to prawda smutna i żałosna. Film obnaża przede wszystkim sztuczność pewnych kreacji i masek, które przyjmujemy, a także pokazuje jak bardzo zależy nam na popularności i zaistnieniu w tym wielkim raju, jakim wydaje się świat współczesnych mediów. Takie nasze odwieczne marzenie o sławie i popularności, nagle może się ziścić poprzez zwykły casting. Wystarczy jeśli dobrze zagram i trochę poudaję. Ale tych prawdziwych emocji odegrać się nie da. A może po prostu aktorzy, zostali źle obsadzeni i nie były to role dla nich? Zresztą zawsze jest z tym pewien problem, kiedy twórca zaprasza do projektu tzw. "ludzi z ulicy", amatorów, osoby które po prostu przyszły dorobić. Ich uczestnictwo w projektach artystycznych często wypada śmiesznie, bo tam gdzie mają straszyć, są zabawni, tam gdzie mają być poważni popadają w banał. Tego dotyczy mój główny zarzut. Dobór ludzi do tego typu artystycznych akcji, w wielu wypadkach wygląda w ten sposób, że zapraszany jest do współpracy psycholog, który decyduje o tym kto się nadaje a kto nie, ale sądząc po efektach - obecność specjalisty czasami daje wątpliwe rezultaty. Można powiedzieć, że cały projekt pokazuje, że nawet przy bardzo dobrym scenariuszu, jeśli zostali zaangażowani kiepscy aktorzy, film się nie uda.

Obserwując reakcje publiczności stwierdzić trzeba - "Casting" wywołuje lekki uśmiech, kpinę a nawet politowanie - "popatrz, tacy są ludzie". Nie dostrzegam w tym odkryciu mechanizmów manipulacji, czy jakiekolwiek wnikliwej obserwacji ludzkich zachowań. Tego mi brakuje i tego po filmie się spodziewałam. Oczekiwałam, że oprócz ukazania banalności pewnych ludzkich zachowań, projekt ujawni coś jeszcze, może prawdę o pragnieniach i tęsknotach, ale na pewno nie tych udawanych czy tych, które są jedynie kalką z serialowej rzeczywistości.

Łukasz Gronowski Casting
Zachęta Mały Salon
13 czerwca - 27 sierpnia 2006

Wszystkie fotografie:
Akcja "Casting" w sali kinowej Zachęty, Warszawa 2006, fot. Paweł Bownik

Łukasz Gronowski Casting, Mały Salon, 13 czerwca - 27 sierpnia 2006, fot. Paweł Bownik
Łukasz Gronowski Casting, Mały Salon, 13 czerwca - 27 sierpnia 2006, fot. Paweł Bownik

Łukasz Gronowski Casting, Mały Salon, 13 czerwca - 27 sierpnia 2006, fot. Paweł Bownik
Łukasz Gronowski Casting, Mały Salon, 13 czerwca - 27 sierpnia 2006, fot. Paweł Bownik