W zbiorowej wyobraźni zakorzeniona jest stereotypowa wizja kultury żydowskiej- potocznie ogranicza się do "Skrzypka na dachu" i tragedii Holocaustu. Toteż otwarta w warszawskiej Królikarni 16 listopada 2006 wystawa "Tratwa Meduzy. Sztuka izraelska i potwór tożsamości" jest niewątpliwym odkryciem dla polskiego widza, gdyż zaprezentowany obraz Izraela diametralnie różni się od jego powszechnego wizerunku. Okazuje się, że w kraju, w którym wszelkie działania determinuje stan nieustannego zagrożenia wojną, paradoksalnie powstaje wyjątkowa sztuka.
Ekspozycja, której pomysł zrodził się spontanicznie, jest wydarzeniem bezprecedensowym, gdyż po raz pierwszy w Polsce prezentowane są dzieła najbardziej oryginalnych, uznanych na świecie artystów izraelskich, którzy w swej twórczości odzwierciedlają tytułowe zagadnienie. Celem wystawy jest zapoznanie widzów z tendencjami kobiecej sztuki izraelskiej ostatnich trzydziestu lat, budzącej od samego początku sporo kontrowersji . Niewątpliwym atutem ekspozycji jest obecność prac artystów zarówno dojrzałych, jak i tych, którzy dopiero skończyli uczelnie artystyczne. Kuratorzy wyeksponowali cały przekrój gatunków, począwszy od klasycznych już dziś dzieł konceptualnych, a skończywszy na wyrafinowanej sztuce mediów.
Co ciekawe, początki twórczości artystów zaproszonych do wzięcia udziału w wystawie sięgają czasów rewolucji feministycznej, kiedy to kobiety "o kobiecości miały do napisania prawie wszystko: o swojej seksualności, jej nieskończoności i zmiennej złożoności, o swoim erotyzmie, różnych regionach ciała".1 Dzięki dyskursowi feministycznemu, przeświadczeniu, że nie można mówić o niezróżnicowanej duchowości, Izraelitki dotykają problemów stanowiących do niedawna tabu dla tradycji kultury zachodniej, ale przede wszystkim religii żydowskiej. Zwiedzając wystawę, można przekonać się, że penetracja tzw. wstydliwych obszarów kobiecych zaowocowała dziełami niebywałej rangi artystycznej.
Kontekst mitologiczny
Na wystawie eksponowany jest wyłącznie kobiecy punkt widzenia, gdyż wśród dwudziestu jeden zaproszonych artystów jest zaledwie trzech mężczyzn, a i dla nich przedmiotem artystycznej wypowiedzi jest przede wszystkim kobiece doświadczenie. Naomi Aviv w pracach różniących się diametralnie znalazła wspólną płaszczyznę- wszystkie zaprezentowane obrazy, fotografie, instalacje, performance, wideo wyrażają chęć zgłębienia związku między mitem Meduzy oraz pragnieniem zdefiniowania niejednoznacznej kobiecej tożsamości. Artyści przy pomocy różnych technik artystycznych prowadzą wzajemnie uzupełniające się dialogi na temat potworności w aspekcie zarówno seksualnym, jak i kulturowym, społecznym i narodowym.
O istocie wystawy stanowi owo dialektyczne napięcie między własnym wnętrzem a otoczeniem. Zwiedzaniu towarzyszą skomplikowane pytania o istotę tożsamości artystek izraelskich, determinowaną być może "indywidualną siłą, pierwiastkiem kobiecym, a może żydowskim, arabskim, izraelskim, bliskowschodnim lub męskim". Natomiast dookreślenie wewnętrznego "ja" utrudniają zarówno skomplikowane historia i religia Izraela, jak i współczesne wydarzenia, w których wciąż słychać echa wojny.
Aspekty potworności
Spośród wystawiających swe prace, jedynie Yitzhak Livneh odwołuje się wprost do mitu. Podejmując dialog z tradycją malarstwa zachodniego, w swych płótnach wnikliwie eksploatuje temat Meduzy i jego seksualny podtekst. Stanowią one niejako komentarz dla prac pozostałych artystów, w których pierwiastek potworności, kojarzony bezpośrednio z Meduzą, jest mniej jednoznaczny i przybiera różne twarze. Artystki izraelskie, podobnie jak mitologiczna postać, przerażają swoją wyrafinowaną seksualnością oraz intelektualną siłą. Co istotne, posługują się dokładnie sprecyzowaną strategią- na zaprezentowanych dziełach kobiety nie uwodzą, ich wizerunki nigdy nie służą przyjemności odbiorcy. Poprzez symboliczną symbiozę z mitologicznym monstrum kobiety jawią się jako naturalnie niedostępne, silne, bezwzględne, ale i cierpiące. W tym kontekście na szczególną uwagę zasługują przesycone pierwiastkami intelektualnymi prace artystek konceptualnych Piny Reichman oraz Michal Na'aman. Zainteresowane relacjami miedzy tekstem a obrazem, odwołują się one do dyskursu filozoficzno-społecznego, zgłębiając kwestie autoprezentacji oraz podważając stereotyp kobiety jako osoby pozbawionej nie tylko własnego zdania, ale i autorefleksji.
Z drugiej strony, te głęboko autobiograficzne dzieła są wyrazem walki z potworem, próby odkrycia jego tożsamości, a zatem oswojenia się z nim. Anisha Ashkar miejscem ekspozycji swojej sztuki czyni własną twarz, którą od sześciu lat codziennie pokrywa arabską kaligrafią, malując na niej wszystko to, co chce o sobie powiedzieć. Poprzez bardzo subtelny body art próbuje odpowiedzieć sobie na pytania "Kim jesteś? Jaka jest twoja płeć? Skąd pochodzisz? Gdzie przynależysz?". Do archetypicznych źródeł kobiecości nawiązuje wprost także wideo pary Lital Dotan & Eyal Perry, w których Lital Dotan, wijąca swoje gniazdo, jak archetypiczna matka, ostatecznie sprowadzona zostaje do roli robaka tarzającego się w azylu, który sama sobie zbudowała.
Skomplikowane w swej wymowie wydają się także przerażające działania artystyczne Sigalit Landau. Artystka, poddając się masochistycznym doświadczeniom w brutalnym wideo- perfomansie "Kolczaste hula-hop", a także poetyckim, nacechowanym bogatą symboliką "Morzu Martwym",
kwestionuje istnienie granicy między życiem a sztuką; koncentrując się na własnym ciele, czyni je zarówno przedmiotem, jak i podmiotem swoich prac. Taki sam wydźwięk mają fotografie Deganit Berest, które są wyrazem obsesji na temat tkwiącej w cielesności potworności. Z problemem oswojenia własnej cielesności mierzy się również Maya Gordon, która w poszukiwaniu piękna makabrycznie zniekształca swoją twarz.
Z kolei jednoznacznie erotyczny podtekst stanowi wspólną płaszczyznę dla lapidarnych performansów Hilli Lulu Lin oraz Sharon Balaban.
Ta straszliwa eksploatacja problemu kobiecości nie jest pozbawiona wątków absurdalnych. Takie artystki jak Betsheva Ross, Miri Segal czy Orna Wind włączają się w zapoczątkowany przez Duchampa dyskurs. W pozbawionych sensu akcjach- np. kopanie i zasypywanie dołków na pustynnych obszarach, tworzeniu ready-made czy autoportretów, w których odbija się twarz odbiorców- zgłębiają tajemnice swojej kobiecej tożsamości, a także obsesyjnie dążą do materializacji własnego autoportretu.
W tym poniekąd groteskowym kontekście wystawy na specjalną uwagę zasługuje twórczość Roee Rosen, który swoją refleksję na temat tożsamości wpisał w ramy życia i twórczości Justine Frank wyimaginowanej malarki o żydowskich korzeniach. Życie Justin ukazuje jako nieustanną transgresję własnej tożsamości, pytanie o granice kobiecości i granice sztuki, granice seksualnego i religijnego tabu.
Projekt Roee Rosen jest wyjątkowo ciekawy, gdyż obrazuje także zmiany, jakie dokonały się w przestrzeni sztuki. Pragnąc wyrazić swoje krytyczno- ironiczne komentarze, kobieta nie występuje w męskim przebraniu, lecz paradoksalnie to mężczyzna chowa się za postacią kobiety.
Osobnym wnioskiem płynącym z analizy wystawy jest fakt, iż tragedia nieustannego zagrożenia wojną wciąż jest obecna w sztuce izraelskiej. Meduza także Naomi Aviv kojarzyła się dwojako: z wszechobecnymi w mediach twarzami wojowników-terrorystów, ofiar, zabitych i ocalałych z zamachów bombowych, ale też z artystkami izraelskimi "posiadającymi seksualną, określoną płciowo siłę, połączoną z intelektem". Nie da się ukryć, że zaprezentowane dzieła Izraelitek są przepełnione przykrymi historycznymi i narodowymi opowieściami. Między innymi prace Pesi Girsh można interpretować przez pryzmat śmierci - ofiary - sacrum. Artystka tworzy starannie wystylizowane fotografie przedstawiające martwe zwierzęta oraz powstające na przestrzeni kilku lat reżyserowane sceny plenerowe z udziałem własnej córki. Odwołując się do żydowskiej historii i tożsamości, pyta o możliwość złożenia osobistej ofiary.
Dodatkowo próbę zgłębienia tak wieloznacznej tożsamości, niejako "oswojenia potworności" podejmują także Hanan Abu Husein, Shlomit Altman, Deganit Berest, Masha Yosefpolsky, Killy Koren, Anat Pick, Yehudit Sasportas oraz Gil Yefman
Uniwersalna opowieść
Określenie "potwór tożsamości" w tytule wystawy wpisuje dzieła zaprezentowane w ramach "Tratwy Meduzy" w szerszy nurt refleksji. Szczególnie pasjonującym aspektem wystawy jest bowiem dyskurs o charakterze globalno-lokalnym ,który decyduje o jej ujętym w ramy szerokiej problematyki płci uniwersalnym wydźwięku. Meduza, która zawiera w sobie całą konstelację archetypicznych znaczeń, jako motyw przewodni wystawy budzi skojarzenia przede wszystkim z kobiecością w ujęciu generalnym. Toteż pod wieloznacznym tytułem wystawy kryje się zapowiedź nie tylko prezentacji współczesnej sztuki izraelskiej, ale i uniwersalnej opowieści o kobiecie, w której "ogniskuje się historia wszystkich kobiet, ich dzieje osobiste, historia narodowa i ponadnarodowa".2
"Tratwa Meduzy. Sztuka izraelska i potwór tożsamości": Anisha Ashkar, Hanan Abu Husein, Shlomit Altman, Sharon Balaban, Deganit Berest, Lital Dotan & Eyal Perry, Maya Gordon, Killy Koren, Sigalit Landau, Hilli Lulu Lin, Yitzhak Livneh, Michal Na'aman, Anat Pick, Piny Reichman, Roee Rosen, Betsheva Ross, Yehudit Sasportas, Miri Segal, Orna Wind,Gil Yefman, Masha Yosefpolsky; kuratorzy: Naomi Aviv, Paweł Sosnowski,
Królikarnia Oddział Muzeum Narodowego w Warszawie 16.11.2006- 10.12.2006.
Wystawa będzie prezentowana również w Muzeum Narodowym w Krakowie
25.01.2007- 20.02.2007.