Donos na "Lustrację"

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Składam donos na "lustrację". Lustracja to jedno ze słów-kluczy IV Rzeczpospolitej. I mam nadzieję, że ta mara, wraz z końcem poprzedniego rządu odejdzie w zapomnienie, podobnie jak podsłuchy, podejrzenia, rzucane oszczerstwa, przekonanie o "szarej sieci". Choć nigdy nic nie wiadomo. Wszak partia, która wygrała ostatnie wybory także była za lustracją.

Peter Fuss, Ludzie uczciwi nie mają nic do ukrycia
Peter Fuss, Ludzie uczciwi nie mają nic do ukrycia

Peter Fuss, Ludzie uczciwi nie mają nic do ukrycia, cz. 2
Peter Fuss, Ludzie uczciwi nie mają nic do ukrycia, cz. 2

Lustracja - i-lustracja - lustra-cja. Zawsze zastanawiał mnie dziwny wydźwięk tego słowa. A zauważyliście, że niektórzy zamiast frustracja mówią flustracja? Na pewno mają jakieś ukryte intencje, może nawet chodzi im o to, by jak w reklamie podprogowej wbijać w nasze mózgi słowo "lustracja".

Pojęcie 'lustracja' wywodzi się z łacińskiego lustratio - oczyszczać (np. umywać ręce przed obrzędami religijnymi). Rozumienie historyczne określenia lustracja oznacza: opis dóbr królewskich sporządzony przez komisje wyznaczone przez sejm; spis gruntów, zabudowań, dochodów itp. Współcześnie zaś lustracja oznacza: w krajach postkomunistycznych: sprawdzenie, czy osoba piastująca wysoki urząd nie miała powiązań z aparatem bezpieczeństwa, a bardziej potocznie: przegląd, oględziny, kontrolę (informacje za: Wikipedia). "Kontrola" - o to przecież najbardziej chodziło w ustawie lustracyjnej z 15.03.2007, która miała objąć nie tylko wysokich urzędników, ale także ogół naukowców i dziennikarzy.

O kontroli pisał prof. Piotr Piotrowski w swoim liście otwartym do Rektora UAM z 26.03.2007 roku, wskazując, że szkody, jakie wyrządzili tajni i jawni donosiciele powinny zostać wyjaśnione, ale nie przez ustawę lustracyjną w jej ówczesnym kształcie - niesprawiedliwą, godzącą w wolność obywateli, w zasady gwarancji pracy, itp. Na szczęście jego racje oraz innych, którzy protestowali przeciw ustawie lustracyjnej potwierdził Trybunał Konstytucyjny, doprowadzając do jej unieważnienia.

Przyznaję, że czułam się bardzo dziwnie, kiedy otrzymałam pismo od władz mojego Uniwersytetu nakłaniające do złożenia oświadczenia lustracyjnego pod groźbą utraty pracy. Czułam, że ustawa ta w swoim wydźwięku zakładała z góry, że pracownicy naukowi, dziennikarze byli potencjalnie tajnymi współpracownikami SB. Oświadczenie, które należało składać zatytułowane było bowiem tak: "Oświadczenie o pracy lub służbie w organach bezpieczeństwa państwa lub współpracy z nimi w okresie od dnia 22 lipca 1944 r. do dnia 31 lipca 1990 r.". Nawet, jeśli miało się wtedy 18 lat, chodziło na różne zadymy i uciekało przed ZOMO, rozrzucało po szkołach bibułę, agitowało należało pod groźbą wylotu z pracy złożyć oświadczenie o takim tytule! Okazało się, że to, co się robiło zostało unieważnione. Ważne było tylko to, że potencjalnie było się winnym i że teraz należy się z tej winy oczyścić. Kiedy przytaczałam te argumenty w rozmowie z innymi moimi kolegami po fachu, mówili oni: "ale o co Tobie chodzi, przecież nie zrobiłaś nic złego, dlaczego więc masz problem z tym oświadczeniem?" Żeby było zabawniej, część z nich poparła w innym liście otwartym, list Piotra Piotrowskiego. Ale, kiedy mówiłam o totalitarnych zakusach władz wprowadzających podobne ustawy, dążących do coraz większej kontroli obywateli, moi koledzy bardzo się oburzali, choć podobnych argumentów użył przecież Piotrowski w swoim liście.

Artyści i kuratorzy wystawy - chyba oczywiste, że to tajni agenci
Artyści i kuratorzy wystawy - chyba oczywiste, że to tajni agenci

Otóż mam podejrzenie, że część moich kolegów, na których właśnie uprzejmie donoszę, popadło w swego rodzaju schizofrenię, uwierzyli w "szarą sieć", w niewidzialne macki ubecji, które chcą doprowadzić nasz kraj do upadku, a być może do nowego rozbioru Polski. Ostatnio jeden ze znanych i szanowanych historyków sztuki, tłumaczył mi, jak wielki wpływ ma na Polskę KGB i że wszystkie najważniejsze instytucje kontrolowane są przez tajemniczych agentów, ludzi związanych dawniej z SB, którzy czekają tylko, aby wyprzedać Polskę Putinowi. Cóż, tylko piwo było świadkiem tych rozmów, jaka szkoda, że nie miałam ukrytego pod stołem dyktafonu. Albo pluskwy, takiej, jaką użył Peter Fuss w pracy "Ludzie uczciwi nie mają nic do ukrycia". Kiedy stało się przy obrazie z tym napisem, nie bardzo było wiadomo, co jest umieszczone w środku. "Ale co to za bateria?" - uporczywie wypytywał jeden ze znanych poznańskich galerzystów. A była to pluskwa i choć artysta wcale jej nie ukrył, chwilę później stałam pod tym samym obrazem z jedną koleżanką, która zajmuje się organizacją wystaw i obgadywałyśmy naszą wspólną znajomą. Tymczasem wszystkie toczące się w tym miejscu rozmowy można było podsłuchać przy drugiej części pracy Fussa "Ludzie uczciwi nie mają nic do ukrycia", gdzie z czterech słuchawek emitowane były zapisy różnego rodzaju podsłuchów. No i okazało się w ten sposób, że nie dość, że jestem złośliwa, to jeszcze nieuczciwa.

Ale, zaraz, zaraz, o czym to ja właściwie piszę i czego dotyczyć ma ten donos? Pogubiłam się zupełnie w swych zeznaniach. Miałam pisać nie o lustracji, ale o "Lustracji", do czego zmusił mnie fortelem redaktor naczelny "Obiegu", o czym też uprzejmie donoszę. "Lustracja" to tytuł wystawy odbywającej się w Galerii Piekary, na której właśnie zostałam przyłapana przez tajemniczego Fussa. Wciąż nie wiemy, kim on jest, a właściwie, kto skrywa się za tym pseudonimem operacyjnym. A przecież jest to człowiek bardzo niebezpieczny, uderza w polski patriotyzm, atakuje w swych pracach małych braci i dużego Romana, mówi, że czasami wstydzi się, że jest Polakiem, a przede wszystkim tworzy takie szare obrazy. Na pewno jest więc wysoko postawionym agentem "szarej sieci"! Podobnie jak reszta artystów biorących udział w wystawie.

Mówią o lustracji na opak, np. zamiast zbierać informacje - dokonują ich zniszczenia, jak Janek Simon w pracy "Niszczarka" (na marginesie - ta praca wcale nie była nowatorska, bardzo podobną widziałam w Dreźnie, gdzie Ulrike Mundt i Swea Due z drezdeńskiej grupy Stafeta również użyły niszczarki).

Inni lustrują samych siebie, jak Hubert Czerepok, który wyszukał na stronach artfacts.net informacji na temat biorących udział w wystawie artystów. Sądzę, że przemawiało przez niego zarozumialstwo i chęć dowartościowania siebie i swych kolegów. W końcu są w międzynarodowym towarzystwie! No i w dodatku w sieci! Można podejrzewać, że ta sieć jest groźniejsza niż "szara sieć". Oto artyści dołączyli do spisku Żydów, Masonów i Cyklistów, którzy chcą zniszczyć Polskę. Och, wisi nad Polską wciąż groźba zagłady, co zilustrował w swojej pracy "Asteroida i lawa" jedyny sprawiedliwy w tym gronie, Artur Malewski. Na podłodze umieścił w okręgu mapę świata, Polska znajduje się w jej centrum i dokładnie w nią wycelowana jest zawieszona pod sufitem asteroida, która wygląda jak, proszę wybaczyć, penis. Ten świat we krwi tonie, pewnie tej niewinnej, dzieciątek nienarodzonych, bo owa asteroida symbolizuje z pewnością "kulturę śmierci", gdyż na polską krew czyhają przecież feministki czarownice i geje wampiry.

Janek Simon, Niszczarka
Janek Simon, Niszczarka

Arur Malewski, Asteroida i lawa
Arur Malewski, Asteroida i lawa


Inni wskazują, że Polska jest chora i trzeba ją uleczyć, jak Grzegorz Klaman, który zrobił polską flagę ("Polend") z tabletek białych i czerwonych (a te tabletki to też nic nowego, pamiętamy przecież wszyscy prace Damiana Hirsta). Zaś o antypolskim nastawieniu tego pseudoartysty świadczy najbardziej fakt, że proponował on swego czasu polską biało-czerwoną flagę przerobić na flagę trójkolorową, dodając kolor czarny ("Flaga dla III RP, 2001). Czy nie życzył on przypadkiem w ten sposób naszemu narodowi śmierci?

Tuż obok flagi z tabletek wisi krzyż złożony przez Leszka Knaflewskiego. Oj, nie natrudził się proszę państwa ten artysta. Żeby prosto belki złożyć wziął zwykłe poziomice. I donoszę, że oni nazywają to sztuką. A przecież powiedziano już wyraźnie, że to nie sztuka, tylko odchody! A on bezczelnie pisze, że wyrób posiada certyfikat zgodności! A kiedyś jeszcze ten rzekomy artysta za księdza się przebierał ("Killing me softly"), toż to była jawna kpina z ludzi, którym należy się największy szacunek (nawet, jeśli niektórzy z nich potrafią zgarnąć lekką ręką 15 milionów z publicznej kasy na realizacje swoich fanaberii, bo chcą sobie dół w ziemi wykopać).

Artyści krzyż szargają, katolików obrażają, jedna już taka była i po sądach do teraz się włóczy. Ale donoszę z całą powagą, że najgorsze kryje się za ścianą. Tam Rafał Jakubowicz wraz z Yifat Lajst stworzyli tajemne archiwum, obwieszczając w dodatku literkami umieszczonymi na segregatorach, że "W szczegółach diabeł tkwi". Oj, proszę państwa, nie tylko Masoni, Żydzi i cykliści, feministki, geje i lesbijki, czerwoni i anarchiści chcą polski naród skazić. Są tam również sataniści, bo wiedzą przecież, że Polska to kraj prawdziwych dobrych katolików, ludzi naiwnych i niewinnych, których łatwo omamić, oferując im chociażby kieliszeczek wódki.

 Grzegorz Klaman, Polend
Grzegorz Klaman, Polend

Leszek Knaflewski, Wyrób posiada certyfikat zgodności

Donoszę również, że w tym archiwum, tak zwani artyści umieścili właśnie butelczyny z tym diabelskim napojem, i w dodatku są to butelki niepolskie, nazwy wódek brzmią obco, jak np. "Finland". Spoić naród i go zniszczyć, a chociażby wydobyć niezwykle cenne informacje i w ten sposób "ustrzelić".

Bo kiedy już w dobrym nastroju opuścimy archiwum i wrócimy do głównej sali galerii, ktoś z naprzeciwka będzie celował do nas z łuku. To "Łucznik" z filmu Łukasza Skąpskiego i to nie byle jaki łucznik, bo mistrz Polski w łucznictwie w latach 1998 i 1999. Czy nas ustrzeli? Czy dosięgnie nas jego strzała? A może tylko zadraśnie? Czy nas straszy, czy faktycznie ma złe zamiary? A może po prostu zastraszeniem chce osiągnąć nasze posłuszeństwo i zdyscyplinowanie? Powie to swoje niewinne "przepraszam" i jakby nigdy nic będzie strzelał dalej. To już szczyt bezczelności, żeby tak strzelać w kierunku nie do końca trzeźwych ludzi, a lud prosty do galerii tego dnia przybył wiedziony plotkami o wódeczce...

Tatiana Czekalska i Łukasz Golec w pracy "iLustracja" dziękują Galerii Piekary za udzielenie pomocy finansowej, informują też, że dokonali przelewu, a na ilustracji pies ze schroniska wyciąga łapę w kierunku ludzkiej ręki. Nie dajmy się jednak zwieść sentymantalizmowi tego obrazka. Czy tu raczej ktoś nie wręczył komuś łapówki? Czy nie doszło przypadkiem do korupcji? Za co tak naprawdę zapłacono? No i zwierzęta są ważniejsze, bo przecież z cyklistami, gejami, Żydami idą oczywiście pod rękę ekolodzy, co bardziej martwią się o życie zwierząt, niż o życie Polaków.

"Żałuję (tego, co napisałam powyżej) i wstydzę się za swoje kłamstwa" - domknijmy ten niecny tekst frazą z pracy Jadwigi Sawickiej (vel. "Dziewczynki z zapałkami"), artystki, jak zwykle precyzyjnej jak żyleta. I ja tam byłam i wódkę i wino piłam, i dobrze się bawiłam.

Iza Kowalczyk (vel. Krytyk od siedmiu boleści)

Rafał Jakubowicz i Yifat Lajst, Archiwum
Rafał Jakubowicz i Yifat Lajst, Archiwum

Rafał Jakubowicz i Yifat Lajst, Archiwum, fragment
Rafał Jakubowicz i Yifat Lajst, Archiwum, fragment

P.S.
Wystawa "Lustracja" stawia oczywiście bardzo ważne pytanie o polską rzeczywistość, o opary absurdu, w których się znaleźliśmy zarówno ze względu na represyjną politykę prowadzoną przez państwo wobec swoich obywateli, jak i na niechęć wobec artystów traktowanych jako osoby, co najmniej podejrzane. W podobnym stylu donosy pisano na artystów w prasie prawicowej, ale jakoś nie chciano kojarzyć tego z szerszymi zakusami ograniczania wolności.
Kuratorzy (Kamil Kuskowski i Jarosław Lubiak) słusznie zauważyli: "Wobec przekształcenia polityki realnej w tragikomiczną burleskę, tylko sztuka, zwłaszcza ta ironiczna, może nadać konieczną powagę publicznemu dyskursowi". Stworzyli wystawę autorską, ale widać też, że nie narzucali artystom swojej koncepcji, raczej zaproponowali im wariacje na temat "lustracji". Wystawa została dobrze skonstruowana, obok flagi Klamana wisi krzyż Knaflewskiego, mapa z Polską w centrum znajduje się tuż obok tych obiektów. Nie trzeba by nawet dopowiadać, że prace te ilustrują charakterystyczne dla części Polaków myślenie narodowe, ksenofobiczne, pełne z jednej strony dumy, a z drugiej - obaw i lęków przed innymi - myślenie podsycane przez polityków dążących w ten sposób do zwiększania represyjności prowadzonej przez siebie polityki. Peter Fuss w swojej pracy "Uczciwi ludzie nie mają nic do ukrycia" świetnie pokazuje atmosferę podsłuchów, podejrzeń, nieufności do innych oraz to, jak łatwo samemu wpaść we własne sidła. O atmosferze czasu lustracji mówi świetna praca Jadwigi Sawickiej pt. "Żałuję". Można mieć nadzieję, że ta duszna atmosfera ulotni się równie szybko jak spalone zapałki z napisami "Żałuję i wstydzę się za swoje kłamstwa".

Część prac jest dużo bardziej wieloznaczna, jak na przykład wspomniany w moim donosie znakomity film "Łucznik" Łukasza Skąpskiego. Praca Sawickiej, jak i Skąpskiego to chyba też najlepsze prace pod względem formalnym. Ich lekkość, finezyjność w operowaniu artystyczną materią odciążają samo to pojęcie "lustracji", a więc w jakimś sensie unieszkodliwiają to, co groźne i nieprzyjazne. Warto podkreślić, że na wystawie nie znalazły się prace, które byłyby zbyt ciężkie i zbyt dosłowne. Bo mają rację kuratorzy, że na nadęte działania prawodawców IV RP najlepszą bronią jest ironia, pozwalająca na dystans, "obracająca gniew w śmiech". I choć miałam wątpliwości, czy warto używać w tytule wystawy pojęcia "lustracja", czy będzie to dobra wystawa, uważam, że projekt ten zdołał się obronić. Wystawa działa jak swego rodzaju przekłucie nadętego balonu, jak oczyszczenie, a więc jak lustracja właśnie (ale w swym pierwotnym znaczeniu).

"Lustracja"; kuratorzy: Kamil Kuskowski i Jarosław Lubiak; artyści biorący udział w wystawie: Hubert Czerepok, Tatiana Czekalska & Leszek Golec, Peter Fuss, Rafał Jakubowicz & Yifat Lajst, Grzegorz Klaman, Leszek Knaflewski, Artur Malewski, Jadwiga Sawicka, Janek Simon, Łukasz Skąpski; Galeria Piekary, Poznań, 6.11. - 30.11.2007.

Łukasz Skąpski, Łucznik, wideo
Łukasz Skąpski, Łucznik, wideo

Tatiana Czekalska i Łukasz Golec, iLustracja, fragment
Tatiana Czekalska i Łukasz Golec, iLustracja, fragment