Cierpienie i jego własny (bez)sens

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Oglądając wystawę Honoraty Martin "Bóg Małpa", dotykamy nagości. Choć żadna z prac nie przedstawia nikogo rozebranego, choć nasza percepcja kumuluje się w zmyśle wzroku, to odczucie fizycznego wręcz obcowania z kimś obnażonym i ukazującym nam swoją najgłębszą istotę jest nieodparte i towarzyszy przez cały czas. Tym kimś, na kogo patrzymy, czy też - raczej - z kim współdoświadczamy, jest Honorata Martin. Dzieli się z nami swoimi bardzo osobistymi i intymnymi przeżyciami, ale oddaje też głos innym - zwierzętom. Przez jej prace widzimy, jak krańcowe cierpienie definiuje zarówno ludzką, jak i zwierzęcą egzystencję, ukazując jej nagość w obliczu śmierci. Łączy nas wspólnota losu, z której wynikają pytania o sens życia i jego kres. Artystka próbuje więc poznać jego granice i mechanizmy, poszczególne zaś dzieła, które charakteryzuje spokój, powaga - a nawet dostojność oraz oszczędność w formie, stają się zapisem tych wrażeń i przemyśleń.

Prace pokazane na wystawie możemy zasadniczo podzielić na dwie grupy. Pierwszą z nich tworzyłyby te, w których artystka doświadcza granic własnej istoty. Druga grupa to prace koncentrujące się na egzystencji zwierząt. Pozostałe zresztą odnoszą się do wyżej wskazanych kwestii. Wszystkie są sobie bliskie pod względem znaczenia. Przenikając się i komentując wzajemnie, pokazują, że losem i Martin, i jej psa Sasko, i małp (będących również ważnymi bohaterami wystawy) rządzą podobne reguły.

Honorata Martin, "Bloki", dokumentacja fotograficzna Zofia Martin
Honorata Martin, "Bloki", dokumentacja fotograficzna Zofia Martin

Pierwsza grupa to zapisy performansów Martin. W "Blokach" (cykl fotografii) widzimy artystkę zwisającą z barierek, także na bardzo dużej wysokości. Nie jest ona w żaden sposób zabezpieczona, utrzymuje się tylko siłą własnych ramion i dłoni. Poza skrajnym doświadczeniem, jakim jest dosłowne balansowanie pomiędzy życiem a śmiercią, zwraca uwagę jeszcze jedna kwestia. Fotografie nie koncentrują się na samej artystce, ale operują znacznie szerszym kadrem. To wizualne marginalizowanie performera, wiszącego zresztą tyłem do obiektywu, powoduje, że przekaz artystki sprawia wrażenie takiego, który nie chce epatować widza. Tak jakby Martin, a także towarzyszący jej fotograf, nie chcieli skupiać się na pokazywaniu jej działań, ale były one tylko i wyłącznie dla niej samej.

Honorata Martin, "Z wysoka widok jest piękniejszy", dokumentacja fotograficzna performansu Kamila Chomicz, fot. ekspoz
Honorata Martin, "Z wysoka widok jest piękniejszy",
dokumentacja fotograficzna performansu Kamila Chomicz, fot. ekspozycji: Alicja Kielan

Praca "Z wysoka widok jest piękniejszy" to film i towarzyszące mu zdjęcie. Widzimy na nich artystkę, która stoi plecami do widzów na krawędzi dachu wysokiego bloku. Nachyla się, a przed upadkiem powstrzymuje ją to, że jest trzymana za włosy przez inną osobę. Kluczowa dla tej pracy jest atmosfera napięcia, zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Tworzy ją postawa artystki (stan skrajnego naprężenia ciała) oraz świadomość widza, że znajduje się ona w sytuacji granicznej.

Honorata Martin, "Moment", dokumentacja performansu fot. Michał Szlaga
Honorata Martin, "Moment", dokumentacja performansu fot. Michał Szlaga

Zagadnienie sprawdzania własnych możliwości porusza seria zdjęć "Moment". Ukazuje ona performance Martin, która zimą zanurza się w rzece. Najpierw po pas, a następnie całkowicie. W pracy tej, podobnie jak w pozostałych, trudno dostrzec skrajne emocje czy jakąś ekstremalność przeżycia, jednak oglądając fotografie, nie mamy wątpliwości, że współuczestniczymy w procesie, dzięki któremu dotykamy wręcz istoty egzystencji. Widzimy artystkę uchwyconą w najważniejszym momencie, który ukazuje wszystko, co powinniśmy wiedzieć czy też możemy współdoświadczyć. Nie słyszymy jej krzyku, nie zobaczymy grymasu, który mówiłby, co przeżywała. Zostaje w nas jednak wrażenie, że nie możemy być już bliżej artystki, jej doświadczenia. Więcej - choć zapisy jej działań koncentrują się na wybranej chwili, to ich forma, czyli estetyzacja fotografii, kadrowanie czy sposób wywołania zdjęć, powoduje, że sprawiają wrażenie trwających wiecznie. Chwilowe doświadczenie Honoraty Martin staje się czasoprzestrzennym continuum, jakby artystka już na zawsze miała zostać na krawędzi dachu wysokiego bloku czy w lodowatej wodzie, badając granice swego życia i zasad, które nim kierują.

Honorata Martin, bez tytułu, współpraca artystyczna M.Znojek, A.Dyblik, M.Podleśny, fot. Alicja Kielan
Honorata Martin, bez tytułu, współpraca artystyczna M.Znojek, A.Dyblik, M.Podleśny

Druga grupa prac to instalacje oraz rysunki, których bohaterami są przede wszystkim małpy. Bez tytułu to obiekt przedstawiający wielkiego goryla, który został przywiązany do drewnianych żerdzi. Jak go określić? Kukła? Preparat? Fantom? Sztucznie wykonany model? Atrapa? Imitacja? Na pewno przypomina eksponat z muzeum historii naturalnej, czyli instytucji, która była elementem systemu nadającego znaczenie i określającego role poszczególnych istnień wobec człowieka. To on, przede wszystkim w II poł. XIX w., wytworzył dyskurs, który sankcjonował nasze zachowania względem zwierząt. Źródła, z których czerpał, czy to biblijne (człowiek jako najdoskonalsze stworzenie, które czyni sobie ziemię poddaną), czy to ewolucyjne (ludzie jako jej najlepsze ogniwo), zawsze usprawiedliwiały przemoc względem zwierząt.

W swojej pracy Martin ukazuje cierpienie zwierzęcia, które wynika z tego, że jego siła fizyczna okazała się za mała wobec człowieka. Ludzie, choć słabsi od goryli, okazali się jednak silniejsi i zwyciężyli. Artystka nie pokazuje tylko tego jednego zabitego osobnika, ale zwraca uwagę na wszystkich, którzy mimo swoich mocy okazali się przegrani, nie tylko w procesie ewolucji. Praca ta ewokuje sceny ukrzyżowania. Są one bardzo mocno obecne w naszych archiwach wyobraźni, więc natychmiast kojarzą się nam z niezawinionym cierpieniem. Przez to, patrząc na małpę, bezwiednie przypisujemy jej cechy męczennika czy bezbronnej ofiary. Zwróćmy jednak uwagę, że nasze współczucie jest na swój sposób fałszywe. Nie żałujemy tej małpy dlatego, że jest martwa, ale ponieważ wywołała w nas określone kulturowo asocjacje. Gdyby była ułożona inaczej, to być może jej ból nie zwróciłby naszej uwagi, a goryl stałby się dla nas jedynie wypchanym eksponatem z muzeum historii naturalnej.

Do pracy tej nawiązuje także seria rysunków, w których Martin ukazała małpy w pozach typowych dla przedstawień człowieka. Zwierzęta nie są jedynie obiektem naszej obserwacji, która zakończy się wyznaczeniem im miejsca w porządku świata, ale cierpiącymi istotami, co uwypukla szczególność ich egzystencji. Choć sposób ich rysowania czy malowania jest raczej szkicowy, to Martin i tak zwraca im podmiotowość, gdyż przyznaje im prawo do bycia przedstawionym (zaprezentowanym, określonym) jak człowiek. Przez to pokazuje, jak trudno bez odwoływania się do wytworów naszej własnej kultury wzbudzić w nas współodczuwanie wobec nie tak dalekich nam biologicznie stworzeń.

Honorata Martin, "Sasko", kadr filmu
Honorata Martin, "Sasko", kadr z filmu

Na sam koniec zwróćmy jeszcze uwagę na dzieło, które przełamuje zasugerowany podział na świat zwierzęcy i ludzki oraz dokonuje jego scalenia. "Sasko" to zapis performansu, w którym Martin, idąc środkiem ruchliwej ulicy, niosła na rękach dużego wilczura. Jest to dla niej trochę kłopotliwe, gdyż pies jest ciężki. Jak wiemy z innych prac, nie jest on do końca sprawny - przy chodzeniu nie może korzystać ze swoich tylnych łap. Mijają ich samochody, ale poza krótkimi trąbnięciami właściwie nikt nie reaguje. Martin i Sasko są razem, łączy ich jedna egzystencja, która wynika ze współdzielonego bólu, na który nikt nie zwraca uwagi. Niosą go wspólnie w pochodzie, który zamienia się w niemą procesję jednoczącą dwie istoty poprzez wspólne cierpienie.


Honorata Martin, "Bóg Małpa", galeria Awangarda BWA, Wrocław, 29.05 - 5.07.2015
Współpraca artystyczna: Michał Znojek, Antonina Dyblik; zdjęcia: Kamila Chomicz, Zofia Martin, Michał Szlaga, Anna Witkowska. Kuratorka: Anna Mituś

Zobacz też film

Honorata Martin, bez tytułu, współpraca artystyczna M.Znojek, A.Dyblik, M.Podleśny, fot. Alicja Kielan

Honorata Martin, bez tytułu, współpraca artystyczna M.Znojek, A.Dyblik, M.Podleśny, fot. Alicja Kielan