"Smutek zamieni Ci w śmiech…" śpiewała swojego czasu Hanka Ordonówna o miłości. Na jednym z filmów Jespera Justa pokazywanych na wystawie "Ciepło/zimno-Letnia miłość" w Zachęcie młody chłopak płacze oglądając improwizowany uliczny taniec starszego mężczyzny ("Nikt nie jest wyspą II", 2002). Wzruszenie to jest być może zbytnio wyeksponowane, ale rzeczywiście jego smutek przeradza się w nasz śmiech: pozbawione wdzięku ruchy brzydkiego mężczyzny pląsającego dookoła placu w towarzystwie wytykających go palcami przechodniów wywołują nie uśmiech politowania, ale zachwytu. Naładowane są bowiem bezpretensjonalnymi emocjami wyrażanymi w ruchu i napięciu pomiędzy dwoma mężczyznami. Czy to miłość? Trudno to nazwać, podobnie jak w pozostałych pracach Justa ("Ta miłość jest cicha" 2003, "Błogośc i niebo" 2004) relacje męsko-męskie są tu niedookreślone, nie jednoznacznie seksualne, ale nacechowane ogromną dawką uczucia. Doskonałość filmów duńskiego artysty tkwi w połączeniu ruchu i muzyki, niemożliwej do nazwania pozawerbalnej ekspresji, oddziałującej bezpośrednio na emocje. Filmy Justa reprezentują letnią temperaturę miłości z szerokiej skali tego uczucia prezentowanej na wystawie w Zachęcie.
Muzyka i taniec okazują się doskonałym środkiem do mówienia o uczuciu, o którym powiedziano już zapewne zbyt wiele. Ordonka nie śpiewała (zdaje się) nigdy o butach, zaskakująco jednak, okazują się one również ważnym elementem towarzyszącym miłości: pojawiają się na wystawie aż 3 razy. Wystukują erotyczne napięcie w "Zatańczę na twoim grobie" Pilar Albaricin z 2004, wideo, w którym widoczne nogi dwojga tancerzy flamenco są synonimem relacji damsko-męskich, z ich napięciami, konfliktami, a także momentami odprężenia i harmonijnej współpracy. Ponownie odnoszą do tańca w "Butach ze szczęśliwym zakończeniem" Jiri Cernickiego z 2000 roku, obiekcie niczym połączone czubkami dwie pary lakierków: damskich i męskich. Jedna płeć jest tutaj szczęśliwym zakończeniem drugiej; nie tylko kobieta jawi się, jak w biblijnej historii, jako dopełnienie/zakończenie mężczyzny, ale także to on może być dopełnieniem/zakończeniem kobiety - dwie pary butów są nie tyle połączone, co zrobione z jednej materii. Taniec jest ponownie, podobnie jak związek, współdziałaniem; w pracy Cernickiego kryje się jednak gorzki podtekst: synonimiczna do obiektu relacja pozostaje utopią, w takich butach dla pary nie dałoby się bowiem poruszać. Po raz trzeci buty pojawiają się w pracy wideo Madsa Lynnerupa "Rozwiązanie sznurówki za pomocą erekcji" (2003), w którym próba taka zostaje uwieńczona sukcesem, pozostaje tylko pytanie czy sznurek przywiązany do sznurówki buta jest poza kadrem faktycznie przymocowany do penisa. Tym razem nie ma tutaj relacji z drugą osobą, film podejmuje temat autoerotyzmu i czyni to na pół poważnie, w żartobliwie trzymający w napięciu sposób
"Ciepło/zimno - Letnia miłość" pokazuje miłość w sztuce, ale także miłość sztuki. Andrea Fraser w swojej akcji w muzeum Guggenheima w Bilbao ("Mały Frank i jego Karp" 2001) dosłownie ucieleśnia miłość do sztuki: przechadza się po przestrzeni muzealnej z przewodnikiem audio zachęcającym do zachwytu nad wnętrzem, do dotyku elementów architektury, za którymi to sugestiami artystka chętnie podąża. Dotyk w jej przypadku przeradza się w miłosną pieszczotę - przylega ona całym ciałem do filara dotykając się niczym podczas masturbacji na oczach zaskoczonych zwiedzających. Budynek służący w gruncie rzeczy jako magazyn sztuki jest tutaj pokazany jako fetyszyzowany przez dyskurs instytucjonalny ("Te falujące powierzchnie roztaczają powab, który działa na człowieka bez względu na jego wiek, wykształcenie czy pozycję społeczną" mówi głos z audio-przewodnika ucieleśniając i jednocześnie fetyszyzując społeczną utopię). Fraser krytykuje ten dyskurs pokazując jak miłość do sztuki zostaje zastąpiona fizyczną miłością budynku mieszczącego sztukę, będącego synonimem instytucji.
Sama seksualna miłość została z kolei pokazana jako sztuka w filmie będącym zapisem peformance Adela Abdessemed "Czas rzeczywisty" (Mediolan 2003). Widać na nim kilkanaście par uprawiających seks w galerii na oczach widzów. Miłość nie jest tutaj, jak w innych pracach, re-prezentowana, ale dosłownie i bezpośrednio prezentowana. Szokujące? Czy jednak zadaniem sztuki współczesnej nie jest umożliwianie doświadczania inaczej niedoświadczalnego? (W końcu jak często ma się okazję oglądać na żywo kilkanaście par uprawiających miłość? Co więcej - czy w ogóle mamy możliwość doświadczać miłości dwojga ludzi, która nie jest pornografią, albo zręcznym aktorstwem?) Miłość fizyczna pokazana jest tutaj jako sztuka sama w sobie, staje się nią poprzez umieszczenie w przestrzeni galeryjnej - podobnie jak w czasach pierwszej awangardy przedmioty codziennego użytku - ale przez to umiejscowienie wskazuje na wielowiekową tradycję ars armandi.
Zupełnie osobny dyskurs miłosny zdają się prezentować prace polskich artystów. Klasyczne już lalki Zbigniewa Libery ("The doll you love to undress" 1997) czy plastelinowy kostium kąpielowy Jadwigi Sawickiej (1999) wraz z pracą Aleksandry Ski "3xU" (2005) - ostrymi, niemal chirurgicznymi, narzędziami (noże, nożyczki, szpilki) zestawionymi z przypominającym rzeźnicki silikonowym fartuchem - wprowadzają temat miłości represyjnej i toksycznej. Relacja pomiędzy dwojgiem ludzi (istot) zostaje zastąpiona przez dyscyplinowane ciało (lalki z wnętrznościami na wierzchu, niewielki kostium kąpielowy, narzędzia możliwej zbrodni). Tę negatywną wizję związku, wykluczającego w gruncie rzeczy miłość, przełamuje praca Mirosława Bałki ("190x250x100" 1975/2005) przywołująca cielesność, w charakterystyczny dla tego artysty sposób, poprzez codzienne materiały i przedmioty. Szkolne wprawki w piśmie technicznym wiszą obok starego trzepaka, z którego dobiegają westchnienia kobiety i mężczyzny: odgłosy aktu seksualnego. W nostalgiczny sposób miłość pokazana jest jako cezura pomiędzy dziecięctwem a dorosłością. Nostalgią emanuje również wideo Agnieszki Kalinowskiej będące zapisem dwóch performance w Moskwie: artystka w taki sam sposób przechadzała się przed wejściem do teatru MHAT (przed przedstawieniem) i sceną Domu Kultury na Dubrowce (samotnie) jakby w oczekiwaniu na kogoś, kto wciąż nie nadchodził. Pojawia się tutaj motyw miłości niespełnionej - nieodwzajemnionej, czy też uniemożliwionej przez czynniki zewnętrzne. Generalnie polska część wystawy o miłości epatuje - paradoksalnie - agresją, dominacją, brakiem zaspokojenia. Można powiedzieć, że podobne oddziałuje praca Albaricin, ale w tanecznym pojedynku kobiety i mężczyzny kryje się potencjał jego harmonijnego zakończenia, którego brak, kiedy ewentualny kochanek nigdy się nie pojawia. "Choćbyś ją przeklął z rozpaczy, że jest okrutna i zła, miłość ci wszystko wybaczy…" śpiewała Ordonówna w najbardziej znanej polskiej piosence o miłości. Na wystawie w Zachęcie niestety brak trybu przypuszczającego: miłość zwyczajnie jest okrutna i zła, i nikt nikomu niczego nie będzie wybaczał.
Polska miłość pełna jest frustracji, zaspokojenie przychodzi dopiero z zewnątrz: w eksponowanej w tej samej sali aluminiowej rzeźbie Louise Bourgeois ("Para" 2002). Zawieszone nad ziemią splecione w uścisku dwa poetycko bezpłciowe ciała są po prostu piękne. Jest to jedyna praca na całej wystawie wykorzystująca tradycyjne medium (brak innych rzeźb czy obrazów malarskich) i tradycyjnie "estetyczna". Piękno, zdewaluowane we współczesnej kulturze popularnej tak samo jak miłość, jest - jak pokazuje Bourgeois - najbardziej odpowiednim sposobem mówienia o niej.
Przykładem takiej dewaluacji piękna miłości w popularnej sferze wizualnej jest praca wideo Roberta Arnolda "Morfologia pożądania" (1998), na którą składają się rysunki damsko-męskich par z okładek romansów. Płynnie przechodzące z jednych w drugie, wszystkie przedstawienia tej nowej miłosnej ikonografii (czy całująca się para jest dwójką Indian czy średniowiecznych bohaterów, wymieniając zakochane spojrzenia znajduje się w dżungli czy na stoku narciarskim) okazują się być takie same, i identycznie stereotypowe. Zawłaszczenie tematu miłości przez kulturę konsumpcyjną zatrważająco ją ujednoliciło i spłaszczyło.
"Ciepło/zimno" na szczęście poszerza możliwości pojmowania tego uczucia i wskazuje, że niekoniecznie jest to afekt pomiędzy dwojgiem ludzi, wprowadzając temat kochania innych istot. Film "Reinkarnacja" Tracey Emin (2005) łączy zdjęcia leżącego na plaży psa z tekstami z listów miłosnych ( np. "can't stop loving you"). Nie jest to zdecydowanie najlepsza praca tej brytyjskiej artystki, dobrze wpisuje się jednak w kontekst wystawy wykraczając poza tradycyjny dyskurs miłosny, pozbywając się tym samym konotacji seksualnych, a skupiając na samym uczuciu. Podobnie działa "Avatar III Ag" Leszka Golca i Tatiany Czekalskiej (1997) - przedmiot "do przenoszenia / krnąbrnych / drobnych / żywych / ruchomych / czujących istot" (jak głosi załączona informacja) wskazujący na połączenie miłości z pragnieniem chronienia i opieki. Problematyczna okazuje się miłość, która nie tyle przyjmuje Innego, co jest uczuciem dwojga Innych - czy akceptacja jest wówczas równie oczywista? Takie pytanie zadaje wideo Dana Acostioaei i Ann Wodinski przedstawiające całującą się parę w terrorystycznych kominiarkach ("Istotne sprawy bieżące" 2002). Czy miłość, ta spełniona, musi zawsze, zgodnie z popularnym dyskursem, generować dobro?
Miłość okazuje się w letnim czasie wyjątkowo chwytliwym tematem - w gdańskiej Łaźni przez całe wakacje pokazywana jest wystawa "Miłość i Demokracja" Pawła Leszkowicza, podczas gdy w Galerii Piekary w Poznaniu niedawno zakończyła się traktująca o seksie, i nawiązująca tytułem do słynnej wąsatej Mona Lisy Duchampa, wystawa "LHOOQ", kuratorowana przez Jarosława Lubiaka i Kamila Kuskowskiego. Każdy z tych pokazów podchodzi jednak do tematu miłości z innej strony. "Miłość i Demokracja" jest w swej istocie projektem artystyczno-politycznym, traktującym o wszelkich uznawanych często w naszym społeczeństwie za odstające od "normy" rodzajach seksualności. Pokazuje różne rodzaje fizycznej miłości (choćby w prześcieradłach Katarzyny Korzenieckiej obrazującej homo- i heteroseksualne pary czy zdjęciach Wojciecha Gilewicza) ale w ramach dyskursu miłosnego skupia się też na problemie tożsamości płci i przekraczania jej biologicznie pojmowanych granic (fotografie Macieja Osiki). Włączenie w ekspozycję zdjęć Karoliny Breguły "Niech nas zobaczą", stworzonych jako kampania społeczna, jasno wskazuje, że cała prezentowana tutaj wizualna cielesność wybiega w zamierzeniu poza granice sztuki i jest w gruncie rzeczy głosem w toczącej się dyskusji o prawo do wolnego "wyznawania" różnych rodzajów miłości. "LHOOQ" natomiast traktował temat seksu letnio i lekko puszczając do widza frywolne oczko; był przede wszystkim afirmacją przyjemności seksualnej. Takie też były pokazywane prace: różowe "Waginetki" Maurycego Gomulickiego, "Cycki" Kuskowskiego czy pierogi-waginy Aleksandry Ski, które same mogłyby uchodzić za fetysze. Zaprezentowano różne rodzaje seksualności ("Kolorowanka" Karola Radziszewskiego ze scenami gejowskiego seksu), bez próby zaakcentowania tego faktu, a nawet relacje seksu i władzy jawiły się jako figlarne (trudno nie uśmiechnąć się na widok swastyki ubranej w cztery prezerwatywy w pracy Leszka Knaflewskiego "Goods mit uns").
W"Letniej miłości" w Zachęcie nie brakuje tematu miłości homoseksualnej i problemu płciowości (filmy Justa i Lynnerupa), sam seks wraz z płynącą z niego przyjemnością jest też reprezentowany zarówno w fonii jak i wizji (Bałka, Abdessemed). Ze wszystkich trzech wystaw "Ciepło/Zimno" chyba najbardziej szeroko podejmuje temat miłości nie ograniczając się wyłącznie do seksualności czy skupiając na jej społecznym aspekcie. Bada różne temperatury uczuć łącząc ze sobą odmienne dyskursy: seksualny, autoerotyczny, relacji płci, inności, piękna miłości, jej przedstawień w sferze wizualnej, niespełnienia i miłości toksycznej, platonicznego uczucia, miłości do innych istot i do sztuki. (Na marginesie: zaskakujące, że w takiej mnogości tematów zabrakło miłości macierzyńskiej.) Temat niewątpliwie nie jest potraktowany wybiórczo. Problem jest jednak taki, że w pewnym momencie wszystkie te dyskursy miłosne rozchodzą się dość znacząco, a próba ich zebrania może przerodzić się w nie do końca koherentny zbiór pojedynczych wypowiedzi. Ale być może różnorodność podejścia do tematu wskazuje właśnie na niemożliwość jego całkowitego zawłaszczenia, opisania i wyczerpania - "do ostatku, do szału, do dna", by znów posłużyć się nieśmiertelną Ordonówną. Miłość, pomimo usilnego eksploatowania tak w kulturze popularnej jak każdej niemal dziedzinie życia, wciąż pozostaje tajemnicą.
"Ciepło/zimno - Letnia miłość", kurator: Maria Brewińska, Zachęta Narodowa Galeria Sztuki, 11 lipca - 10 września 2006.