Kto wygra? Spojrzenia w Zachęcie

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Galeria Rusz, czyli Joanna Górska i Rafał Góralski
Galeria Rusz, czyli Joanna Górska i Rafał Góralski

Olga Lewicka
Olga Lewicka

Konkursy wymagają reguł, a te często pomijają istotę sztuki. Nagrody dla najlepszego artysty trzeba traktować z dystansem. Choć sztuka naturalnie podlega ocenie, czasami trudno dokonywać porównań. Może ta nierozstrzygalna aporia jest powodem, dla którego konkurs "Spojrzenia" organizowany przez Fundację Deutsche Bank i Zachętę budzi takie kontrowersje, nadzieje i sprzeciwy? Po raz trzeci kuratorzy i krytycy wybiorą "najciekawszą postawę artystycznej, twórcę i dzieło, które dały się zauważyć we współczesnej sztuce polskiej w ciągu ostatnich dwóch lat". Nominowani to Grupa Sędzia Główny (Karolina Wiktor, Aleksandra Kubiak), Karol Radziszewski, Janek Simon, Galeria Rusz (Rafał Góralski, Joanna Górska), Olga Lewicka, Rafał Jakubowicz i Michał Stachyra. Każdy wybór, spośród prezentowanych w Zachęcie artystów, będzie dyskusyjny, a trzeba przyznać, że wynik trzeciej edycji konkursu "Spojrzenia" jest trudny do przewidzenia, choć wyraźnie zaznaczają się punkty słabsze i mocniejsze.

Wystawę otwiera Galeria Rusz, czyli Joanna Górska i Rafał Góralski jako artyści-animatorzy pokazów własnych i cudzych na toruńskim billboardzie. To sztuka zaangażowana społecznie, interwencyjna. Podczas wernisażu goście otrzymywali od nich oporniki. Solidarnościowy symbol oporu przemienili w symbol opornego myślenia. Ten sam temat rozwijają w obrazach. Przeniesienie sztuki ulicy do galerii działa w tym przypadku z negatywnym skutkiem. Zestawienie plakatowego stylu uderzającego widza hasłami, które swoim przewrotnym przekazem i kiczowatą estetyką dobrze działają na ulicy z - na przykład wyszukaną instalacją Olgi Lewickiej - może się zdarzyć tylko na wystawie konkursowej. Dwa skrajnie różne języki, estetyki sytuujące się na przeciwległych biegunach wiszą w sali Zachęty obok siebie jak gdyby nigdy nic. Przekaz w Galerii Rusz jest prosty, ma łatwo trafiać do każdego widza, który mija billboard, jest wyrazisty i oczywisty, ale umieszczenie go w Zachęcie jest zgrzytem.

wideo Grupy "Sędzia Główny"
wideo Grupy "Sędzia Główny"

wideo Grupy "Sędzia Główny"
wideo Grupy "Sędzia Główny"


Olga Lewicka stawia przed widzem chaotycznie wyglądającą kolekcję "wszystkiego". Za plątaniną sznurków i rurek rozwieszonych wśród złotych ram i strzępów gazet kryje się przemyślana wizja artystki. "Force & Grace" jest zwizualizowaniem napięcia między przeciwieństwami. Chaosem instalacji malarskiej rządzi tytułowa siła i wdzięk. Pary przeciwieństw są pokazane najprostszymi środkami: nieheblowane deski zestawione z gładką błyszczącą kulą, którą z kolei przebija gwóźdź. To udane przedstawienie coincidentia oppositorum z nawiązaniami do polityki i historii. Drogę przez łamigłówkę najlepiej rozpocząć od skrajnego obrazu po lewej stronie, który jest portretem Samsona (www.zacheta.art.pl). "Force & Grace" (www.zacheta.art.pl) jest bowiem alegorią starotestamentowej opowieści o obdarzonym nadludzką siłą Samsonie, który stracił swoją moc zdradzając Dalili sekret, w czym tkwi jego siła. Uległ jednak dopiero po długich namowach kochanki. Najpierw odpowiadał jej w formie zagadek, a gdy mało domyślna Dalila wciąż nalegała, Samson tajemnicę wyjawił wprost i został pokonany. Lewicka stara się zachować trudną równowagę między niedopowiedzeniem i sugestią, unika narzucania widzowi interpretacji, podsuwa tylko tropy licząc na jego bystre oko i znajomość kodów kulturowych. Dodałabym, że równie ważna jest tu intuicja, bo przyznaję, że sama nie wyczytałabym wszystkiego, co oferuje autorka bezpośrednio z pracy. Trudno jest zdobyć się na uwagę i cierpliwość, której wymaga od widza Lewicka, ale pomysł potraktowania tej alegorii jako manifestu artystycznego jest świetny tak, jak i zadziorny, pełen gracji styl autorki.

Autotematycznym manifestem jest też instalacja wideo Grupy "Sędzia Główny", w której artystki wcielają się w Erynie, boginie zemsty strzegące prawa społecznego i naturalnego. Tytuł "Rozdział LXVI. Epizod VI. Furie" to odnośnik do "Eumenid" Ajschylosa. Kubiak i Wiktor sięgają do matriarchalnych korzeni władzy sądowniczej. Praca jest przez to deklaracją ideową grupy, której nazwa przekornie odnosi się do świata mężczyzn i patriarchalnego sytemu wartości i władzy. Każdy element mitologicznej symboliki związanej z Eryniami jest w filmie zaznaczony jakimś artystycznym gestem. Wątpliwości budzi jednak adekwatność takich odniesień, jak wizualizowanie zwęglonych ciał bogiń otaczającymi artystki czarnoskórymi mężczyznami. Rozbudowane symbole rozmywają się i równie dobrze mogą stać się w tej sytuacji swoimi przeciwieństwami. Wizja wyłaniająca się z tej monumentalnej instalacji wideo jest, na tle wcześniejszych realizacji Sędzi Głównego, zaskakująco uproszczona, ale przecież nagroda jest przyznawana nie za pracę konkursową, tylko za działalność na przestrzeni ostatnich dwóch lat.

Michał Stachyra
Michał Stachyra

Michał Stachyra
Michał Stachyra

Michał Stachyra zaaranżował pomieszczenie z katafalkiem, na którym spoczywa figura Saddama Husajna. Wchodzi w ten sposób w rolę współczesnej Antygony. Nie rehabilituje irackiego dyktatora, ale wypełnia tradycję oddając cześć zmarłemu. Wchodząc do pomieszczenia znajdujemy się w niekomfortowej sytuacji oddania hołdu Husajnowi, bo kto z nas chciałyby oddać cześć dyktatorowi oskarżanemu o zbrodnie przeciwko ludzkości?

Jeśli poruszać się w obrębie konkursów artystycznych, to można przypomnieć Bena Langlandsa i Nikki Bell, których instalacja "Dom Bin Ladena" konkurowała w Nagrodach Turnera 2004 roku. W obydwu pracach bezpośrednie i bardzo podobne odniesienia do aktualnej polityki mają oddziaływać na emocje. Stachyra przewrotnie wypełnia kulturowy nakaz. Robi to na polu sztuki, gdzie wszelka subwersja jest pożądana, a jednak wprawia widza w konfuzję. Tylko czy w coś więcej?

Dwóch artystów odniosło się do samej sytuacji konkursu "Spojrzenia". Karol Radziszewski "Spojrzenia" przyrównał do zawodów. Sam postawił się w roli zawodnika wspieranego przez rodzinę w zdobyciu nagrody. To praca lekka i przyjemna, ale z charakterystycznym dla Radziszewskiego wdziękiem przekonująca dzięki ironicznemu zdystansowaniu się artysty do niezręcznej atmosfery rywalizacji. Niestety, nagroda należy się tym widzom, którzy odnajdą na wystawie instalację Radziszewskiego niefortunnie ukrytą za ekranami grupy Sędzia Główny.

Natomiast Rafał Jakubowicz prowokuje sponsorów nagrody wykuwając w ścianie logo Deutsche Banku, a następnie starannie je gipsując i zamalowując tak, by ściana wróciła do stanu poprzedniego, ale pod nią zostawiając gruz. Cały proces dokumentuje folder ze zdjęciami. Ściana z zamalowanym logo należy do tych prac Jakubowicza, które podejmują grę z minimalizmem i sztuką konceptualną, a jednoznaczne skojarzenia z pracą "Arbeitdisziplin" każą drążyć wątki odnoszące się do Holocaustu. Wówczas apologia mecenasa zamienia się w swoje przeciwieństwo. Biała ściana kryje charakterystyczną dla Jakubowicza strategie sugerowania, żeby nie dać się zwieść pozorom. Podobnie tłumaczył tytuł swojej ostatniej wystawy indywidualnej w Atlasie Sztuki. Niewinne, tytułowe "Ti tabu dibu daj", refren piosenki disco polo kryje za sobą wulgarne, obraźliwe, prymitywne słowa. W kontekście pracy Jakubowicza na wystawie "Spojrzenia" trzeba przywołać parę faktów z przeszłości. W czasie II wojny światowej Deutsche Bank pomagał w działalności Gestapo oraz udzielił pożyczki na budowę obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu i pobliskich instalacji przedsiębiorstwa IG Farben. W 1999 roku DB wraz z innymi firmami niemieckimi wpłacił na specjalny fundusz 5,2 mld dolarów dla osób, które były ofiarami Holokaustu i prześladowań III Rzeszy (Patrz: http://pl.wikipedia.org/wiki/Deutsche_Bank). Przedstawiciele Deutsche Bank podobno mieli wątpliwości czy wykorzystanie ich logo w pracy Jakubowicza nie zostanie odebrane jako schlebianie sponsorowi. Czy mecenas liczył się z przywołaniem, choćby tak subtelnym, swojej niechlubnej przeszłości? Jakubowicz, w sytuacji tak dwuznacznej dla kontestatora, jak konkurs Deutsche Banku, godnie podjął rękawicę.

Karol Radziszewski
Karol Radziszewski

Rafał Jakubowicz
Rafał Jakubowicz

Z kolei prezentacja Janka Simona zdaje się być skonstruowana wbrew prawom i ekscytacjom rządzącym konkursami. Przed otwarciem wystawy traktowany jako zdecydowany faworyt tegorocznego konkursu, najbardziej znany i popularny spośród nominowanych, pokazał prezentowane wcześniej "Chleby krakowskie", czyli chodzące bochenki i jedną nową instalację, w której ani nie odnosi się do sytuacji konkursu, ani nie prezentuje swojego manifestu artystycznego i nie próbuje też oczarować widza. Stworzony przez niego mikser mieszający na ekranie telewizora program pierwszy z drugim należy do szeregu zaskakujących konstrukcji Simona rozszerzających pojęcie użyteczności.

Wbrew cynicznym krytykom wieszczącym po obejrzeniu "Spojrzeń" "wyczerpanie złóż polskiej sztuki"(por. http://www.krytykant.blogspot.com/) ta edycja pokazuje, że eksploatacja owych złóż jest wciąż jak najbardziej owocna. Poprzednie nagrody nie spowodowały widocznego zwrotu w karierach ich laureatów. Dlatego od pytania: kto będzie następcą Elżbiety Jabłońskiej i Macieja Kuraka? bardziej intrygujące jest pytanie: czy coś z tego wyniknie? Czy nagroda tylko ugruntuje pozycję artysty, który ją otrzyma, czy może będzie rzeczywistą przepustką do szerszego uznania dla tego, który pozycję dopiero zdobywa?

"Spojrzenia 2007. Konkurs dla najbardziej interesujących młodych twórców na polskiej scenie artystycznej", Narodowa Galeria Sztuki Zachęta, Warszawa, 15.09-11.11.2007; ogłoszenie wyników: 22.10.2007

prezentacja Janka Simona
prezentacja Janka Simona

prezentacja Janka Simona
prezentacja Janka Simona

nocne oprowadzanie kuratorskie podcza Nocy Sojrzeń w Zachęcie
nocne oprowadzanie kuratorskie podcza Nocy Sojrzeń w Zachęcie