Małgorzata Dawidek Gryglicka jest artystką, kuratorką, autorką publikacji oraz badaczką zainteresowaną szczególnie tymi aspektami historii i współczesności, które dotyczą języka i obrazu, tekstowości i wizualności. Czas spędzony przez nią w ostatnich latach na największej europejskiej wyspie zaowocował zwróceniem uwagi na fenomen zwany ponglish, który przedstawiła w dwóch odsłonach: polskiej (w Galerii Muzalewska) i brytyjskiej (w University College London). Prezentacje te wydają się naturalną konsekwencją jej fascynacji artystycznych i dociekań naukowych.
Bo zjawiska ponglish artystka sobie nie wymyśliła. Choć jego definicji jeszcze nie znajdziemy w oficjalnych słownikach, od jakiegoś czasu nurtuje ono badaczy literatury i kultury, którym brak encyklopedycznego uprawomocnienia nie przeszkadza w tworzeniu dogłębnych prac teoretycznych mu poświęconych. Szczególnie nasiliło się ono w ostatniej dekadzie w wyniku ogromnej, najmłodszej fali migracji zarobkowej, głównie do Wielkiej Brytanii. Dziś jest to już dość ugruntowany fenomen społeczno-lingwistyczny, bez względu na to, czy nas on dziwi, bawi, niepokoi czy oburza.
Ponglish tworzy się poprzez łączenie angielskich wyrazów z polskimi zasadami gramatycznymi - deklinacją, pisownią i składnią. W pewnym stopniu tendencje takie wśród emigrantów istniały zawsze, lecz obecnie skala tego zjawiska jest nieporównywalnie większa i głębiej związana z przemianami gospodarczymi, politycznymi i kulturowymi. Język jest tworem żywym i plastycznym, podlegającym nieustannej ewolucji, choć zwykle następuje ona powoli, stopniowo. Obszaru jego funkcjonowania nie są w stanie poskromić nawet granice państw. Tak, jak fale radiowe czy telewizyjne przenikają przez linie demarkacyjne, wtapiając się w obcy pejzaż medialny, tak język przenika do krajobrazu językowego modyfikując go i samemu podlegając modyfikacji. Ponglish, podobnie jak na przykład spanglish - mieszanka hiszpańskiego i angielskiego, powstała na bazie mowy kolonizatorów - zalicza się do grupy języków pidżynowych, zwanych także pomocniczymi. Słowa będące efektem takich mezaliansów ze sprytem kameleona przenikają czasami do oficjalnego języka literackiego. Dziś już nie zależności kolonialne, ale globalizacja i poziom rozwoju gospodarczego powodują, że angielski staje się główną składową tych nowych hybryd lingwistycznych, bo przecież każdy z języków emigranckich na wyspach brytyjskich ma swój własny -glish. Można zatem podsumować: fenomen ponglish jest rezultatem zjawiska migracji, a rolą języka jest budowanie pomostu między rzeczywistością rodzimą i obcą. Skoro myślimy słowami i pojęciami, a jednocześnie podejmujemy próby przystosowania się do nowych warunków i oswojenia obcości, dlaczego nie przekształcić języka w taki sposób, żeby służył naszym celom?
Małgorzata Dawidek Gryglicka jest uważną obserwatorką, zafascynowaną zjawiskami z pogranicza lingwistyki i socjologii. Jak sama przyznaje, jej działaniami kieruje pragnienie porozumienia, ustanowienia komunikacji. Na poziomie artystycznym aktywność ta objawia się przekładem zjawisk lingwistycznych na język wizualny. I choć twórczość Dawidek-Gryglickiej kojarzona jest głównie z poezją wizualną, nie należy zapominać, iż obcowanie z literą to dla niej „obcowanie z morfologiczną cząstką, DNA komunikacji". To założenie akcentuje rolę cielesności jako kategorii badawczej i artystycznej oraz podkreśla znaczenie ciała, artykułowanego poprzez język w procesie translacji.
Większość śmiałków, którzy kiedykolwiek próbowali wprowadzać obcokrajowca w tajniki gramatyki języka polskiego, wcześniej czy później z niejakim zdumieniem odkrywa w swojej wiedzy poważne braki. Jedną z nielicznych szans na przybliżenie owych reguł może być udział w rozgrywce na zaprojektowanej przez artystkę grze planszowej „Ponglish", przetestowanej podczas warsztatów na wystawie w University College London w Wielkiej Brytanii. Wizualnie czysta, z komunikatywną grafiką, utrzymana jest w tonacji bieli, czerwieni i granatu, narodowych barw Polski i Wielkiej Brytanii. Gracz startuje z pola oznaczonego jako Dover, portowego miasta białych klifów, które dla wielu emigrantów jest synonimem dotknięcia ziemi obiecanej po ostatnim etapie podróży, przeprawie promowej na brytyjską wyspę. Stąd ścieżka prowadzi przez Londyn na południowy zachód do Southampton i Bristolu, po czym na północ ku wschodowi, aż do Edynburga, z możliwością przeprawienia się do Irlandii lub na Isle of Man. Jednak to nie nakreślenie mapy największych skupisk Polaków w Wielkiej Brytanii jest głównym celem gry. Zgodnie z jej mottem, umiejętność myślenia i mówienia w obcym języku jest równoznaczna z posiadaniem drugiej duszy. Myśl ta jest punktem wyjścia dla „Ponglish", próbującej przyjrzeć się bliżej wzajemnym wpływom języków używanych w tej samej przestrzeni geograficznej i wspólnotowej. Podobno szansę na wygraną ma także obcokrajowiec. Trudne? Nie bardziej, niż funkcjonowanie w obcym pejzażu kulturowym i językowym.
Dlaczego wybór Dawidek Gryglickiej padł właśnie na grę planszową? Ta przeżywająca obecnie prawdziwy renesans forma rozrywki jest jedną z najstarszych w historii cywilizacji, a jej zwolennicy chętnie powołują się na zdanie Johana Huizingi, stojącego na stanowisku, że zabawa jest źródłem kultury. O pozytywnych cechach gier planszowych dziś już nie trzeba nikogo przekonywać. Należą do nich: przyswajanie informacji poprzez rozrywkę, bezpośredni kontakt z innymi graczami, wzbogacenie zasobów językowych, rozwijanie kreatywności, kompetencji społecznych, myślenia. Spójność czasu i przestrzeni, dobrowolnie przyjęte reguły i wyłącznie rozrywkowy cel rozgrywki wywołują w homo ludens radosny entuzjazm i odprężenie. Wchodzimy w interakcję ze strukturą i zasadami ustalonymi przez autorkę-projektantkę. Jeśli więc gra planszowa jest dziełem, to poza interfejsem, składa się ona również z precyzyjnie zaprogramowanej sytuacji, którą gracz akceptuje chętnie i bezwarunkowo, zgadzając się na przyjęcie narzuconych reguł.
Drugą część projektu „Ponglish" stanowi zaprezentowany w poznańskiej Galerii Muzalewska cykl 23 prac wizualnych. Litery i słowa zostały wyrysowane i rozmieszczone na każdej z plansz niezwykle precyzyjnie. Drobne, staranne, niby przypadkiem pozostawione ołówkowe notatki przywodzą na myśl jakieś skomplikowane i enigmatyczne obliczenia architekta albo budowniczego. Legenda w postaci małych flag polskiej i brytyjskiej, znajdujących się na każdym z rysunków, odpowiada granatowym i czerwonym konturom liter, podpowiadając odbiorcy sposób odczytywania nałożonych na siebie w obu językach słów.
Niektóre z polskich wyrazów przypominają zapis fonetyczny angielskich. Inne są fantazyjnie zniekształcone, jak na przykład „łoszkarnia" pochodząca od słów wash (myć) i car (samochód), kojarząca się z - niewiele mającą wspólnego z myjnią samochodową - młockarnią. Do bardziej skomplikowanych form należą wyrażenia oparte na angielskich skrótach, takie jak „na asapie", z „asap" jako skrótowym zapisem as soon as possible, czyli „tak szybko, jak to możliwe". Bywa, że bardzo trudne jest odczytanie znaczenia polskiego słowa bez znajomości angielskiego, jak w wypadku „pajdy", oznaczającej dzień wypłaty i pochodzącej od pay (płacić) i day (dzień), czy „czipizny", połączenia polskiej „tanizny" z angielskim cheap (tani). Bywają i rozwiązania obiecujące, jak włączenie do języka polskiego czasownika enjoy (cieszyć się, korzystać z czegoś), którego tak często w nim brakuje. Ostatecznie odbiorca ma możliwość „endżojowania się" tymi rebusami lingwistycznymi w postaci zabawnie, choć nieco dziwacznie wyglądających pongliszowych rzeczowników, odmienianych przez liczby i przypadki: „l. poj.: m. kto? co? Jukej, d. kogo? czego? Jukeja, c. komu? czemu? Jukejowi".
Czym więc jest ponglish? Oznaką adaptacji, dowodem na kreatywność, efektem wszechobecnej mody na język angielski czy rezultatem globalizacji i wynikiem przenikania kultur w określonej sytuacji geopolitycznej? Czy rzeczywiście, jak sugerują niektórzy dydaktycy, ponglish może być materiałem stymulującym, osadzonym we współczesności urozmaiceniem lekcji języka polskiego i angielskiego? A może raczej stanowi zagrożenie dla języka literackiego, wspierając niedbałość, błędne użycie i powstawanie trudno przyswajalnych dla kultury wysokiej hybryd. W kontekście rozwoju tego fenomenu w środowisku migrantów ciekawostkę stanowi podkreślane przez językoznawców dążenie tak zwanej starej emigracji do zachowania czystości języka polskiego, aż do skrajnych przypadków odmawiania mu prawa do naturalnego rozwoju.
Małgorzata Dawidek Gryglicka zjawiska ponglish nie ocenia. Wskazuje na nie i przekształca w projekt artystyczny. Zaproszenie do rozgrywki to jednocześnie stworzenie sytuacji społecznej. Zajmujący artystkę okres po 1989 roku, obszar Europy Środkowej oraz moment stabilizacji fali młodej emigracji zostaje przez nią uchwycony w procesie, w postaci często ulotnych niuansów językowych. Za planszami z wizualnym przedstawieniem tekstu stoi ogromnych rozmiarów zjawisko socjologiczne. Projektem „Ponglish" Dawidek-Gryglicka wskazuje nam jedynie wierzchołek góry lodowej, pozostawiając pod rozwagę decyzję dotyczącą jej eksploracji i głębszej refleksji na temat konsekwencji tego fenomenu.
Całe bogactwo refleksji socjologicznej, antropologicznej i artystycznej autorka zamknęła w dwóch formach: grze planszowej i planszach z literami. Ta pierwsza wciąga nas w sytuację towarzyską, przemycając wiedzę i ogrom skali zjawiska w sposób sobie właściwy. Ta druga jest subtelną propozycją refleksji na temat tego fenomenu, ukrytą za sferą wizualną - czystą , o sugestywnych barwach i z niby przez roztargnienie pozostawionymi na kartce notatkami rysowniczki.
Małgorzata Dawidek Gryglicka, "Ponglish",Galeria Muzalewska, Poznań, 5.06 - 31.07.2014;
University College London, Festival of the Arts, Sir David Davies Lecture Theatre, 29.05.2014.
Projekt "Ponglish. Game" powstał we współpracy z eMigrating Landscape Project na SSEES/ UCL i był dwukrotnie testowany przez akademików różnych dziedzin w ciągu dwóch miesięcy przed festiwalem a nadzorowany przez dr Ursulę Chowaniec.