Najnowsza wystawa Krystiana Trutha Czaplickiego „Przesunięty dom" była pierwszą prezentacją tak wielu rzeźb artysty we wnętrzu galerii. Truth, kojarzony przede wszystkim z interwencjami w przestrzeni publicznej, zastąpił intensywny odbiór miasta pokazem w przestrzeni zamkniętej. W decyzji tej dostrzec można rodzaj przesilenia - poszukiwania miejsca dającego ochronę treściom coraz bardziej osobistym.
Dla odczytania sensu każdej z rzeźb przedstawionych na tej wystawie istotne jest to, że została ona zrealizowana we wnętrzu galerii będącej dawniej mieszkaniem. Dwanaście obiektów zamkniętych pośród białych płaszczyzn stołów, półek, ścian zainspirowanych było przedmiotami, które zwykle je zapełniają.
Rzeźby, łączące cechy przedmiotów i związanego z nimi ruchu, nazywane przez Trutha wykresami emocji, stanowią nośnik dla bardzo subtelnych idei; opowiadają o centralnych motywach ludzkiego życia, wskazywanych ich tytułami.
Na obrzeżach rozmów z artystą powstały opisy wszystkich dwunastu obiektów, ujawniające płynność skojarzeń. Widząc precyzyjne, minimalistyczne i niemal zdystansowane formy, można wyobrazić sobie postawę psychologiczną, a nawet moralną autora. Ale dzięki tym rzeźbom najwięcej możemy dowiedzieć się o nas samych, ich dopełnieniem jest bowiem nasza emocjonalność.
„Tylewidz". Dwa drewniane słupy, spięte u szczytu klamrą przypominającą okulary. Ustawione na stole, sprawiają nieodparte wrażenie, że z niego wyrosły w powolnym, wertykalnym i wznoszącym ruchu. Patrząc na zastygłe kształty, możemy wyobrazić sobie wektor myśli, która uległa z jakiegoś powodu zatrzymaniu. Czy przyczyną tego zatrzymania było uzyskanie odpowiedzi i rozwiązanie intelektualnej zagadki? A może raczej wynikło ono z gwałtownego porzucenia myśli niewygodnej, dręczącej?
Wieże, wyglądające jak makieta budynku, przywołują myśl o mieszkaniach, które stają się świadkami nabywania wiedzy: czytania książek, studiowania rozlicznych tekstów (intelektualnych i szmatławych), uporczywych wysiłków zapamiętywania treści, w końcu żmudnych przygotowań do egzaminów. O tym, jak znaczna część tych zabiegów jest jałowa, przypominają zatarte w pamięci fabuły lektur obowiązkowych i nieaktualne encyklopedie, które ciążą na półkach w naszych salonach, pełniąc funkcję mieszczańskiej dekoracji.
Bywają też domy bez książek, będące świadectwem niedostatku wiedzy. Oba typy wnętrz stworzone są tak, aby zaspokajać nasze potrzeby i pragnienia.
Tytuł „Tylewidz" wskazuje jeszcze inną rozbieżność pragnień: dla części z nas oznaczać on będzie pełne podniecenia oczekiwanie na „tak wiele do zobaczenia", dla innych rozczarowujące „tylko tyle do zobaczenia" (przemyślenia, przeczytania, doświadczenia).
„Kawałek nocy". Ustawione na solidnej podstawie domowe obserwatorium, wycelowane w stronę okna, napotykało na wystawie przeszkodę w postaci ciasnej zabudowy za nim. Wszelkie próby wyjścia umysłem poza obszar i mentalność domu kończyły się zabawną klamrą: niespodziewanym wtargnięciem w mikrokosmos cudzego mieszkania, znajdującego się na osi teleskopu. Mieniąca się srebrzystymi drobinkami corianu kryza pierścienia lunety pozostawała zatem jedynym łącznikiem z niedostępną, kosmiczną przestrzenią, przekierowując nasze poszukiwania do środka tego samego, dobrze znanego wnętrza.
„Życie w gruncie rzeczy nie jest komiczne". Życie w gruncie rzeczy nie jest komiczne, choć pojedyncze chwile sprawiają, że umieramy ze śmiechu. Czy nie ma czegoś zabawnego w połączeniu kokosa z jajkiem, uwięzionych razem w lśniącej klatce? Jajko, symbol początku życia, tu niczym kropka nad i „kokosi" się (naprawdę zabawne) na szczycie tej absurdalnej piramidy. Kokos, zatknięty między piętrami obu klatek, odpowiedzialny za utrzymanie w ryzach całości, skrywa w swoich powłokach jeden z najbardziej odżywczych i sterylnych płynów świata. Motyw życia scala obie formy wspólnym mianownikiem, ale poza tym mają one ze sobą bardzo niewiele wspólnego. Podobnie jak my sami tkwimy w niedopasowaniu (z kimś, z czymś), równie uwięzieni i śmieszni, z misją utrzymania stabilizacji za wszelką cenę. Tak, życie w gruncie rzeczy nie jest komiczne.
„Świecznik bezwstydu". Zło czai się w oku patrzącego, dlatego w prostym, pozornie delikatnym kształcie rozpoznajemy niemoralne treści. W czasach wszechobecnego seksu i porno trudno udawać, że z niczym nam się nie kojarzy podłużny przedmiot w kolorze ludzkiej karnacji, z ostrym zakończeniem zdradzającym perwersyjne skłonności. Świecznik, będący przedmiotem służącym do wytwarzania romantycznego nastroju, tu demonstruje bez zahamowań wstydliwy przedmiot rozkoszy i hedonizm. Tytułowy bezwstyd dotyczy wyniesienia na widok publiczny tego, co wielu z nas wolałoby głęboko ukryć. Z drugiej strony, ustawienie w pełnym świetle kontrowersyjnego przedmiotu pozwala mu, zgodnie z powiedzeniem „najciemniej pod latarnią", wcielić się w rolę niewinnej ozdoby, jednej z wielu kapryśnych i niezrozumiałych rzeczy, które zapełniają nasze domy.
„Pozornie nużący". Nieużywany nóż wygląda jak lśniące cacko, wprawiony w ruch w ludzkich rękach zmienia się w małe narzędzie służące do ataku. Dlaczego, celebrując posiłek, wszczynamy wojnę na talerzach, używając przedmiotów przypominających oręż? Stąd już niedaleko do walki „na noże" i domowych scen przemocy.
„Wojownicze" ozdoby niektórych wnętrz - strzelby, szable, szpady - pozornie demonstrują siłę, choć tak naprawdę eksponują wstydliwą i maskowaną część naszej natury: strach. „Pozornie nużący" stoi na straży takiego stanu ducha. Prowokująco i wyczekująco tkwi na stole, manifestując nieustający lęk przed atakiem i zranieniem.
„Poranek godzina 13.00". Pomieszczenie dawnego salonu wypełnia się powoli zapachem ulatniającym się ze szklanki wypełnionej po brzegi niebieskim płynem do płukania ust. Zapach ten jest równie nieokreślony jak słynny perfumeryjny syntetyk Molecule 01 z serii Escentric Molecules1. Jego pobudzająca świeżość, naprzemiennie pojawiającą się i zanikająca we wnętrzu, tworzy aurę witalności, jednak mocno przeciągnięty w czasie poranek (godzina 13.00), może już nie być tak świeży i inspirujący. Największe odkrycia zmieniające bieg świata miały miejsce o wczesnych porach, podczas zarwanych nocy rodzą się za to piękne uczucia - widać są powody do wstawania zarówno o świcie, jak i w środku dnia.
„Konstruktywne śniadanie". Wyglądająca jak obraz kompozycja przypomina kuchenną deskę do krojenia. Nieskazitelna forma „Konstruktywnego śniadania", obiektu przeznaczonego do ekspozycji na ścianie, pozwala delektować się widokiem przekroju materiału, z którego została wykonana - grą słojów drewna i jego chłodną kolorystyką. Wypiętrzenia dodane do gładkiej powierzchni nawiązują do form powstających podczas krojenia, dzielenia na części, szatkowania. Sposób, w jaki wykonujemy te prozaiczne czynności, wiele mówi o estetyce naszego życia, o tym, czy szukamy harmonii i dbamy o detale, czy raczej rządzi nami pośpiech i skłonność do bylejakości.
„Wierzchołek pytań". Wymiary rzeźby opracowanej na kanwie kształtu wieszaka na ubranie, zbijają z tropu - nie są ani dyskretne, ani łatwe do zignorowania, raczej skutecznie dominują nad proporcjami ludzkiej sylwetki. Stojąc w obliczu tak sugestywnie opracowanego znaku zapytania, przywołujemy niewygodne myśli o tych sytuacjach życiowych, dla których wciąż poszukujemy właściwych rozwiązań. Tkwiący na ścianie jak wyrzut sumienia, piękny i dostojny kształt pogłębia nasze poczucie samotności wobec samoświadomości życiowej nieporadności. Ale przecież podobne działanie powinno wykazywać lustro, z którego tak niewielu jest w stanie zrezygnować, choć ukazuje w całej okazałości sprawców patowych sytuacji i nierozwiązanych spraw: nas samych.
„Krzyż na drogę". W połączeniu krzyża i wahadła ukryty jest bezmiar lęku o przyszłość. Nie ma chyba nic bardziej dojmującego niż widok zegara odmierzającego kolejne sekundy. Krzyż, wyrażający absolut, sprzęgnięty z kształtem wahadła, nabiera cech klepsydry. W kontekście naszego istnienia miarowy ruch wahadła zegara jest tym samym, co przesypujące się w klepsydrze ziarna piasku - metaforą kurczących się jednostek życia. Skoro jesteśmy w stanie udźwignąć widok wiszącego w naszych domach krzyża, będącego przywołaniem dramatycznej śmierci Boga-człowieka, może tym łatwiej jest nam spojrzeć na obiekt, który przywołuje nasz własny kres.
„Antena". Smukły i subtelny kształt anteny pokrywa się z naszym wyobrażeniem o tajemniczym procesie zachodzącym podczas przetwarzania fal elektromagnetycznych w czytelne dźwiękowe komunikaty. Strzelista forma idealnie pasuje do wyobrażonego ruchu przechwytywania niewidocznej struktury eteru. Podstawę rzeźby stanowią wyznaczające trzy punkty orzechy włoskie, będące podporą dla lekkiej konstrukcji. Dzięki temu, że struktura tkwiącego w środku łupiny orzecha przypomina miniaturę ludzkiego mózgu, „Antena" przeobraża się w przekaźnik myśli, uruchamiający bezgłośną transmisję pragnień, idei, intencji.
„Moja indywidualność rozpuściła się w nieokreślonym ciągu dni (zużyte nożyczki)". Nożyczki, narzędzie służące do precyzyjnego nadawania kształtu i formy, z każdym użyciem stępiają swoje ostrza, tracąc stopniowo zdolność wykonywania przeznaczonej sobie czynności. „Zużyte nożyczki" ze swoim niefunkcjonalnym, zagiętym ostrzem demonstrują całkowitą niezdatność do użycia, ilustrując momenty zwątpienia, wyczerpania i rezygnacji. Ustawienie rzeźby niemal w ukryciu, w miejscu zacierającym jej wyrazistość, akcentuje momenty wycofania się z prawdziwego życia i pozostania w ukryciu do czasu, w którym ponownie nabierze ono ostrości, nazywanej potocznie sensem życia.
„Bez tytułu" (warstwy chwili). Poczuj to, co widzisz. Niczego innego ponad to, co tkwi w tobie samym, nie dowiesz się z formy, która jawnie kpi z wszelkich wizualnych przyzwyczajeń. To przybierająca materialną postać pętla myśli, dopasowująca się do wielu sytuacji, nastrojów, chwil.
Krystian Truth Czaplicki, „Przesunięty dom", Mieszkanie Gepperta, Wrocław
13.12. 2013 - 17.01. 2014; Kurator: Anna Kołodziejczyk, Fundacja Sztuki Współczesnej ArtTransparent