Niezdyscyplinowana stacja Wojtka Wieteski

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.
Fragment planszy, gdzie zwiedzajacy mogli komentowac prace na wystawie, fot. am
Fragment planszy, gdzie zwiedzajacy mogli komentowac prace na wystawie, fot. am

Eksponowane w Galerii Yours zdjęcia Wojciecha Wieteski, zainspirowane felietonami Agaty Passent, znanej dziennikarki, a prywatnie partnerki artysty, stanowią rodzaj fotograficznych impresji z Warszawy. "Stacja Warszawa" - kilkadziesiąt kolorowych i czarno-białych prac o różnych formatach i wykonanych różnym sprzętem (od aparatów cyfrowych po małoobrazkowe) - sprawia wrażenie dość chaotycznego zbioru, gdzie tak naprawdę dwa, może trzy zdjęcia (najlepsze dołączane były do materiałów prasowych) trzymają poziom prac znanych obserwatorom twórczości Wieteski z poprzednich serii tj. Tokyo, Far West, czy NYC #02.

Widok wystawy w Yours Gallery, fot.am
Widok wystawy w Yours Gallery, fot.am

Zauważalne rozluźnienie dyscypliny jest zabiegiem celowym, lecz niestety stanowiącym krok wstecz, lub odejście w bok z obranej wcześniej przez Wieteskę drogi. To jakby niezbyt szczęśliwy powrót do czasów amatorskich spacerów po stolicy, który stawia pod znakiem zapytania sformułowania użyte w materiałach prasowych wystawy, gdzie pisze się o "konceptualnym stylu" Wieteski. Mamy raczej do czynienia z migawkowym, rozproszonym, wręcz rozlatanym spojrzeniu.

Widok wystawy w Yours Gallery, fot.am
Widok wystawy w Yours Gallery, fot.am

Z drugiej strony wystawa wpływa na interpretację dotychczasowej twórczości Wieteski, sprawiając, że nie tylko doceniamy korpus istniejących jego prac, ale również zauważamy problem z wypracowaniem swoistego modelu percepcji fotograficznej, który byłby charakterystyczny dla tego wiodącego przecież na scenie polskiej fotografa.

Wojciech Wieteska, Stacja Warszawa, fot. organizatorzy
Wojciech Wieteska, Stacja Warszawa, fot. organizatorzy

Krytyka często wytykała Wietesce zależność od wypracowanej już ikonografii i charakterystyczny recykling prac mistrzów (szczególnie dotyczy to serii amerykańskich, najciekawszych w dorobku Wieteski). Wzięcie na warsztat Warszawy mogło być potencjalnie odskocznią i, mówiąc górnolotnie, wybiciem się na niepodległość. Być może ta niezbyt udana próba zmierzenia się z tematem - jakim jest "Stacja Warszawa" - paradoksalnie przysłuży się samemu Wietesce, zmusi do przemyślenia ram własnej działalności fotograficznej.

Wojciech Wieteska, Stacja Warszawa, fot. organizatorzy
Wojciech Wieteska, Stacja Warszawa, fot. organizatorzy

Na spotkaniu w Zachęcie Wieteska wspomniał o swoich rozmowach z Tadeuszem Rolke, sugerując pewien rodzaj łączności między pracami mistrza i jego. Ale jeśli przyjrzymy się pracom Rolkego, nawet tym najlepszym z lat 60., to widzimy wyraźnie, że niezwykłe widoki Warszawy oraz setki zdjęć zamówionych do różnych tytułów prasowych polskich i zagranicznych nie tworzą łącznie zwartego korpusu, pracy, która syntetyzowałaby i tworzyła ikonografię Warszawy, czegoś do czego współczesny fotograf/topograf mógłby odnieść się na poziomie idei, a nie migawkowej formy, która zawsze się sprawdza (przy odpowiednim warsztacie i wrażliwości). Innymi słowy, ani prace Rolkego, ani Wieteski to nie Nowy Jork Friedlandera, ani Paryż Brassaia. Wystawa Wieteski zwraca także uwagę próbą wyjścia naprzeciw publiczności, skomunikowania się z nią przez umieszczenie pod pracami plansz, na których dołączonymi flamastrami można komentować obrazy. Trudno wyobrazić sobie większą żenadę od tego, co tam pomieszczono. Ale czego właściwie spodziewał się pomysłodawca? Miało być fajnie, lekko i warszawsko, wyszło niezbornie i wieśniacko, ale może taka jest właśnie "Stacja Warszawa".

7 - 30.11.2006 - Wojtek Wieteska, "Stacja Warszawa do felietonów Agaty Passent", Yours Gallery, Warszawa

Wojciech Wieteska, Stacja Warszawa, fot. organizatorzy
Wojciech Wieteska, Stacja Warszawa, fot. organizatorzy