Retrospekcja schizofrenika: Pierre Huyghe w Centre Pompidou

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Niedawno otwarta retrospektywa Pierre’a Huyghe’a w Centre Pompidou wywołuje mieszane uczucia już od progu, a konkretnie od broszury, w którą widz może się zaopatrzyć przy wejściu. Głosi ona bowiem, że oto Huyghe jest „głównym artystą sceny francuskiej i międzynarodowej”, co niewątpliwie kilkoro innych klasyków sztuki współczesnej, w tym również jego rodaków, mogłoby nieco zdziwić. Następnie dowiadujemy się, że jest to pierwsza próba wystawy retrospektywnej obejmującej ponad dwadzieścia lat działalności, gromadząca prawie pięćdziesiąt prac i projektów. Jednak wystarczy pierwszy rzut oka na przestrzeń ekspozycji, aby przekonać się, że nie jest to retrospektywa typowa.

Huyghe i kuratorka, Emma Lavigne, postanowili odrzucić tradycyjny układ chronologiczny na rzecz narracji rozgałęzionej, która pozostawia widzowi wybór własnego szlaku oraz możliwość snucia indywidualnych analogii i interpretacji. Problem w tym, że to, co zaprezentowano w opisie jako narracje rozgałęzioną, w praktyce oznacza jej brak – zero prezentacji, podpisów, wyłącznie zdawkowe informacje. Dzieł swobodnie rozrzuconych w galeryjnej przestrzeni nie sposób wręcz czasem zlokalizować na planie zamieszczonym we wspomnianej broszurze kuratorskiej.

Kolejną ideą artysty było nawiązanie dialogu z przestrzenią galerii i jej poprzednim gościem. Ściany sali ekspozycyjnej po zdjęciu wystawy Mike’a Kelly’ego pozostały więc nietknięte, poznaczone dziurami, gdzieniegdzie również nieaktualnymi plakietkami informacyjnymi, co w efekcie dezorientuje jeszcze bardziej. Ostatnią innowacją było wprowadzenie do galerii elementu organicznego, na który widz natyka się na każdym kroku i który skłania do zadania sobie kilku pytań, m.in.: czy świat organiczny jest jeszcze dla Huyghe’a inspiracją, czy już jednak obsesją? Co artysta chce osiągnąć przez zgromadzenie całej tej menażerii w Centre Pompidou?

Zoodram 4, 2011, photo Guillaume Ziccarelli
Zoodram 4, 2011, photo Guillaume Ziccarelli

Ekosystem pod reflektorem

Huyghe sprowadził do paryskiej instytucji całe stado zwierząt, owadów i insektów. Od rybek, przez mrówki, kraby i wodne pająki (tutaj w słynnej pracy „Zoodram 4”, gdzie wspomniane stworzenia włączają do swojego ekosystemu replikę „Śpiącej muzy” Brancusiego, którą artysta zanurzył w akwarium), aż po rój pszczół na głowie marmurowej rzeźby „Untitled (Liegender Frauenakt)” – dzieło znane głównie z Documenta 2013 – i psa biegającego po galerii.

Untilled (Liegender Frauenakt), 2012, Collection Ishikawa, Okayama, Japon ÔÇö Tę Adagp, Paris 2013
Untilled (Liegender Frauenakt), 2012, Collection Ishikawa, Okayama, Japon - © Adagp, Paris 2013

Zwłaszcza przy psie warto się zatrzymać. Biała, wychudzona suka imieniem Human z łapą pomalowaną na różowo jest bohaterką jednego z dzieł wideo francuskiego artysty. W zacienionej sali projekcyjnej widzowie obserwują jej życie pośród natury, która w filmie Huyghe’a przybiera charakter oniryczny, momentami wręcz złowrogi, zawsze lekko mistyczny. Zwierzę z różową łapą, bardzo zwyczajne i zarazem w jakiś sposób odrealnione, zupełnie ignorujące wspomnianą ingerencję w jego wygląd, wykonuje typowe psie czynności. To właśnie w wypadku tego dzieła – wszystkich pozostałych angażujących żywe organizmy, też – główną aspiracją artysty jest pokazanie, że świat organiczny, bez względu na to, gdzie jest „zainstalowany” – czy to w swoim naturalnym środowisku, czy w murach galerii – i tak rządzi się własnymi prawami i regułami, żyje według własnego rytmu i nie daje się ujarzmić przez człowieka.

Untilled (Human), 2011ÔÇô2012 Tę Photo Pierre Huyghe, Adagp, Paris 2013
Untilled (Human), 2011-2012 © Photo Pierre Huyghe, Adagp, Paris 2013

O ile taka interpretacja elementu organicznego wystawy wydaje się do obronienia w wypadku rybek i insektów zamkniętych w akwarium, to obecność psa przetrzymywanego w galerii kilka godzin dziennie, nieustannie wystawionego na kakofonię dziwacznych dźwięków dopływających z kilku projekcji wideo i hałaśliwych instalacji oraz na migotliwe jarzeniowe światło budzi jednak mieszane uczucia, a nawet może zakrawać na efekciarstwo i znęcanie się. Owszem, ujrzenie na żywo w galeryjnej przestrzeni fantazyjnego psa z wideo, które obejrzało się przed chwilą, robi wrażenie, ale chwilę potem wywołuje jednak konsternację. Skoro artysta zachwyca się odrębnością świata zwierząt, dlaczego stara się zamienić swoją sukę w żywe dzieło sztuki, ruchomy artefakt biegający między pozostałymi instalacjami? Jesteśmy w galerii sztuki czy Disneylandzie, gdzie Myszka Miki i Kaczor Donald przechadzają się pośród zwiedzających?

Upadek wyobraźni

Pytanie nie jest tak abstrakcyjne, jak mogłoby się wydawać. W dalszej części wystawy natykamy się bowiem na człowieka-orła. Wynajęty, zapewne słabo opłacany młody człowiek całymi dniami na wzór Human przechadza się po Galerii Południowej Centre Pompidou z gigantycznym ptasim łbem na głowie. Niekiedy przysiada w wyraźnie wyrażającej rezygnację i nudę pozie obok rzeźby opanowanej przez pszczeli rój. Postać człowieka z głową zwierzęcia pochodzi również z pracy Huyghe’a („La Toison d’Or”, 1993), jednak to, co nadawało jego wideo tajemniczy charakter z pogranicza jawy i snu, przeniesione w skali 1:1 w przestrzeń wystawy wcale nie tworzy przedłużenia dzieła, jest raczej jak gwóźdź do trumny wyobraźni. Podobnie sama w sobie poruszająca i estetycznie zachwycająca instalacja z pszczołami, która doskonale korespondowała z parkową przestrzenią w Kassel, w Pompidou wydaje się mieć na celu jedynie zaimponowanie publiczności.

La Toison d'Or, 1993 Tę Pierre Huyghe studio ÔÇô Adagp, Paris 2013
La Toison d'Or, 1993 © Pierre Huyghe studio - Adagp, Paris 2013

Ponadto w specjalnie na cele wystawy powiększonej i półotwartej przestrzeni galerii Huyghe instaluje mechanizm produkujący śnieg, deszcz i parę. Jeśli dodać do tego kilka innych eksponatów, jak sporych rozmiarów lodowisko i stertę różowego piasku, w paryskiej instytucji znalazło się wszystko – od instalacji rzeźbiarskich, multimedialnych i wideoprojekcji po zwierzynę i zjawiska atmosferyczne. Chaos totalny, niezrozumiały palimpsest, z którego w sumie niewiele wynika.

Untitled (Black Ice Stage), 2002 Tę Pierre Huyghe studio ÔÇô Adagp, Paris 2013
Untitled (Black Ice Stage), 2002 © Pierre Huyghe studio - Adagp, Paris 2013

Artysta rozdarty

Jeżeli miała to być retrospektywa wyjątkowa, to twórcom się udało – jest wyjątkowo nieudana. Daleka jestem od zachwytów nad narracjami chronologicznymi i sztampowymi podziałami na etapy twórczości, jednak wystawa Pierre’a Huyghe’a bardziej niż skrzyżowanie różnych szlaków jego twórczości przypomina wielkie wysypisko, po którym walają się, pozostawione na pastwę losu eksponaty i biega zdezorientowany pies.

Ostatecznie zamiast obrazu artysty wszechstronnego i wymykającego się szufladkom dostajemy obraz twórcy zagubionego, miotającego się między światem zwierząt i sztuką wideo, między onirycznymi wizjami i zbyt dosłownym realizmem na granicy groteski (by przypomnieć chociażby człowieka-orła). Jest to strata tym większa, że oddzielnie oba dominujące elementy jego twórczości – wideo-art i idea stworzenia dzikiego ogrodu z samowystarczalnym ekosystemem – są niezwykle interesujące, jednak wrzucone do jednego worka i wymieszane z dosyć dużą dozą kuratorskiej nonszalancji wiele sobie nawzajem ujmują. Koniec końców zdezorientowany, pozostawiony samemu sobie widz, miotając się między górą różowego piasku a wideo o aktorce użyczającej głosu Disnejowskiej Królewnie Śnieżce zadaje sobie nieustannie jedno pytanie: „Ale o co tu właściwie chodzi?”.

„Pierre Huyghe”, Centre Pompidou, Paryż, 25.09.2013 - 6.01.2014

Streamside Day, 2003 Tę Pierre Huyghe studio ÔÇô Adagp, Paris 2013
Streamside Day, 2003 © Pierre Huyghe studio - Adagp, Paris 2013