Berlin Art Week. Lawina malarstwa

: Function ereg() is deprecated in /includes/file.inc on line 649.

Co można powiedzieć o berlińskiej scenie artystycznej, zaprezentowanej we wrześniu poprzez medium tegorocznej edycji Berlin Art Week? Widmo kapitalizmu krąży po Berlinie, widmo współzawodnictwa i zdrowej konkurencji. Kategorie zawodów różne: targi sztuki, wystawy na temat malarstwa, najciekawsze wydarzenia off-site. Innymi słowy – pluralizm i network economy.

Osią tegorocznej edycji Berlin Art Week była wystawa „Painting Forever”, zrealizowana w czterech prominentnych instytucjach kulturalnych, oraz targi sztuki współczesnej ABC (Berlin Contemporary) i konkurujące z nimi Preview Berlin. Inne wydarzenia włączone zostały w ramy Berlin Art Week na zasadzie dośrodkowej siły ciążenia. AdK jak co roku przyznała swoją Kathe Kollwitz Prize; NGBK zaprezentowało kolejną odsłonę projektu „Self Made Urbanizm”; w Haus der Kulturen der Welt kontynuowano dociekania temat postkolonialnego porządku świata i sposobów konstruowania globalnego dyskursu sztuki; w Neue Berliner Kunstverein i w Schinkel Pawilon pojawiły się prace ideo i performnsy. Można wręcz zastanowić się, na czym właściwie polega różnica między Berlin Art Week a zwykłym berlińskim tygodniem. Oczywiście chodzi o coś więcej niż o wspomnianą wystawę, dotowaną przez miasto i kooperacje, wzbogacającą współczesny dyskurs na temat malarstwa.

Berlin Art Week to przede wszystkim platforma, która umożliwia spotkania, rozmowy i wymianę kapitału, nie tylko kulturowego. Prywatne galerie zsynchronizowały party time. Charakterystyczne, że w program targów Preview znalazł się cykl kolacji przy świecach, na które zaproszono ów berlińskiego świata sztuki. Warto również wspomnieć, że wyselekcjonowane przez jury (Monica Bonvicini, Claudia Wahjidi, Kasper Koning) wydarzenia i autorskie galerie otrzymały specjalny status partnera Berlin Art Week.

Skoro wszyscy tak ochoczo przyłączyli się do projektu, wagi nabiera pytanie o instytucje, które nie wzięły udziału w akcji, która obliczona była na zintensyfikowanie wewnętrznej dynamiki sceny artystycznej, a w konsekwencji pozwoliła na instrumentalizacje sztuki, używanej przez władze Berlina do budowy wizerunku miasta. Lista nieobecnych, zaczynająca się od Kustraum Kreutzberg Bethanien, ilustruje napięcia na linii: świat sztuki – świat polityki. O konflikcie tym pisała niedawno Paulina Olszewska. Jego przyczyną jest cyniczna polityka władz miasta ・ brak finansowego wsparcia dla środowiska artystów przy jednoczesnym wykorzystywaniu ich aktywności jako materiału marketingowego.

„Painting Forever”

Artystyczny krajobraz Berlina zdominowały cztery instytucje. Tak przynajmniej uważa dyrektorka KunstWerke, Gabriele Horn. Według niej wystawa „Painting Forever” dała możliwość zademonstrowania kulturowego krajobrazu miasta w perspektywie najważniejszych instytucji artystycznych – innymi słowy, pokazania artystyczno-instytucjonalnej panoramy Berlina. Ponieważ nie wyznaczono głównego kuratora wystawy, partycypujące instytucje rozwinęły w pełni niezależne projekty. Wystawa tym samym stała się czymś w rodzaju konkursu o kulturalną palmę pierwszeństwa, w którym obok wspomnianego KunstWerke walczyły ze sobą państwowe Berlinische Galerie i Neue Nationalgalerie oraz prywatna Deutsche Bank Kunsthale. Ta ostatnia powstała niedawno i jest spadkobierczynią Deutsche Guggenheim, które przez ostatnie 16 lat funkcjonowało w Berlinie jako instytucja stricte prywatna. Czyżby ten drobny detal umknął finansującym projekt i patronującym mu władzom miasta?

Udo Kittelmann (Nationalgalerie), Gabriele Horn (KW Institute for Contemporary Art), Thomas Köhler (Berlinische Galerie), André
Udo Kittelmann (Nationalgalerie), Gabriele Horn (KW Institute for Contemporary Art), Thomas Köhler (Berlinische Galerie), André Schmitz (Staatssekretär), Friedhelm Hütte (Deutsche Bank KunstHalle) © Foto: Jirka Jansch

„Painting Forever” to wystawa w czterech odsłonach i o czterech podtytułach:
„Hills and doubts” (Berlinische Galerie), „To Paint is to Love Again” (Deutche Bank Kunsthale ),
„Kailrahmen” (KunstWerke), „JackQueenKingAce” (Neue Nationalgalerie). Zaprezentowano na niej twórczość związanych z Berlinem malarzy lub artystów multimedialnych używających także medium malarskiego. Projekt jest bardzo interesujący nie tylko dlatego, że pokazuje pluralizm i różnorodność postaw artystycznych „malarzy berlińskich”, ale też dlatego, że pokazuje kompetencje poszczególnych instytucji w zakresie prezentacji i interpretacji malarstwa. Dlatego też najlepiej oglądać tę wystawę jednym ciągiem.

Jak podkreślał na konferencji prasowej dyrektor Berlinische Galerie, Thomas Koehler – intencją organizatorów było zakończanie bezpłodnego dyskursu na temat śmierci malarstwa i zainicjowanie nowego. Zamiast wikłać się w zaklęty krąg teoretycznych pytań o życie i śmierć narzucono inną optykę – rzeczywistość, w której malarstwo istnieje. Zaproponowano poszukiwanie adekwatnych pytań wobec pluralizmu i swego rodzaju klęski urodzaju.

Fragment ekspozycji Franza Ackermanna „Hills and Doubts”. © Foto: Jens Ziehe; © Franz Ackermann
Fragment ekspozycji Franza Ackermanna „Hills and Doubts”. © Foto: Jens Ziehe; © Franz Ackermann

Berlinische Galerie zaprezentowała cykl prac Franza Ackermanna „Hills and Doubts” – instalację site specific zrealizowaną do nietypowego wnętrza podłużnej i wysokiej sali ekspozycyjnej. Jest to malarstwo operujące formułą muralu, przekraczające ramy i przekształcające wszystko w ornament. W obrazach Ackermana, na które naprawdę chce się patrzeć, “dzieje się” ruch, który nie potrzebuje medium obrazu i jest raczej bazgraniem, szkicowaniem, przedłużeniem gestu ręki, pamiątką ciała. Artysta wkomponowuje w strukturę jaskrawych wielobarwnych przedstawień czarno-białe zdjęcia i detaliczne rysunki; w rogach niechlujnie położona farba rozpływa się, ujawniając swoją materialność. Intrygujący dysonans obrazowych rzeczywistości to wizualna debata na temat specyfiki medium malarskiego w zdigitalizowanej rzeczywistości. Zaczepiamy wzrokiem o to, co “realne”: zdjęcia, wycinki, fragmenty planów architektonicznych, swoistą urbanistyczno-turystyczną psychozę – po to, by zostać porwanym przez abstrakcję – duże płaszczyzny jaskrawego koloru i geometryzujące kształty.

Franz Ackermann, Aladins sister, 2012. © Franz Ackermann, Courtesy Meyer Riegger, Karlsruhe
Franz Ackermann, Aladins sister, 2012. © Franz Ackermann, Courtesy Meyer Riegger, Karlsruhe

Faktura tych obrazów jest niezwykle bogata – w powierzchni pojawiają się dziury, pęknięcia i zniszczenia. Są one malarską odpowiedzią na dematerializację obrazu rzeczywistości. O.K., Berlinische Gallery – malarstwo może być interesujące!

W Deutche Bank Kunsthale doszłam jednak do przeciwnego wniosku: „Painting Forever” znaczy Malarstwo zawsze nudne, choć podtytuł głosi, że malować to kochać od nowa. Po wejściu do galerii odniosłam wrażenie, że jest to rzeczywistość po katastrofie. Po specyficznej katastrofie, w której cała interesująca sztuka została zniszczona i jedyne, co pozostało to bardzo nudne obrazy. Wrażenie to ustąpiło w momencie pojawienia się w polu mojego widzenia prac Antje Majewski.

Antje Majewski, Das Museum in der Garage, 2013, fot.:Mathias Schormann. © VG Bild-Kunst, Bonn 2013; Courtesy Antje Majewski; Gal
Antje Majewski, Das Museum in der Garage, 2013, fot.:Mathias Schormann. © VG Bild-Kunst, Bonn 2013; Courtesy Antje Majewski; Galerie neugerriemschneider, Berlin

Wystawa w DB Kunsthale jest efektem rozważań kuratorki na temat rekontekstualizacji abstrakcji. Kuratorka zainteresowana była relacją między abstrakcją i malarstwem figuratywnym – relacja ta odgrywa szczególną role w pracach nieco zapomnianej berlińskiej artystki awangardowej Jeanne Mammen (zm. 1976). Kuratorka przypomina jej twórczość w kontekście dużych, nudnych płócien Giovany Sari i figuratywnych, fantastycznie „źle” namalowanych krajobrazów i portretów Katrin Plavčak.

Katrin Plavčak,  Freddie Mac & Fannie Mae having a ball, 2013, olej na płótnie, 70 x 70 cm.  Fot.: Mathias Schormann. © Katr
Katrin Plavčak, Freddie Mac & Fannie Mae having a ball, 2013, olej na płótnie, 70 x 70 cm. Fot.: Mathias Schormann. © Katrin Plavčak; Courtesy Galerie Mezzanin, Wien

Jak wspomniałam, w tym gronie pojawia się również Anje Majewski, której prace mają dużo większy ciężar gatunkowy i przekonują mnie bardziej niż niekończąca się opowieść na temat medium malarstwa – odnoszą się bowiem do rzeczywistości i próbują ją opisać. Myślę, że wystawa byłaby ciekawsza, gdyby ograniczono ją do zestawienia: Majewski – Mammen. Ponieważ jednak formuła nieformalnego konkursu obowiązuje, muszę przyznać parę subiektywnych punktów za feministyczną interwencje w historię sztuki – 100% kobiet! Tak więc cztery artystki, jedna kuratorka i jedna historia – pod nieco dziwnie brzmiącym tytułem „To Paint is to Love Again”.

Jeanne Mammen, Totem und Tabu, (ca. 1969-1972), olej na płótnie, 73 x 59 cm. Fot.: Mathias Schormann. © VG Bild-Kunst, Bonn 201
Jeanne Mammen, Totem und Tabu, (ca. 1969-1972), olej na płótnie, 73 x 59 cm. Fot.: Mathias Schormann. © VG Bild-Kunst, Bonn 2013; Courtesy Dr. med. Carola Kubicki, Berlin

W KunstWerke jak zawsze niespodzianka. W ramach głównego projektu „Kilrahmen” (tytuł jest neologizmem, stanowi połączenie niemieckich słów „klin” i „ramy”) zaprezentowano dwie ściany – ścianę z obrazami zawieszonymi al Petersburg (czyli jeden obok drugiego) oraz ścianę z cytatami. Jak podkreślała kuratorka, obydwie ściany są wobec siebie komplementarne: jest to sugestia, że malarstwo jako medium tworzą w równym stopniu praktyka artystyczna i teoria. Cytaty z klasyków gatunku– kanonicznych krytyków i artystów – są dużo ciekawszą alternatywą niż pytanie o to, czy malarstwo jest martwe. Nie jest martwe, udowadnia Ellen Blumenstein: najmniej 74 malarzy maluje w Berlinie i to w różny sposób. Ale jako medium nie jest samowystarczalne, dodaje kuratorka, gdyż nie jest w stanie wyprodukować refleksyjnego autokomentarza. Funkcję tę spełnia zaprezentowany w kontekście wystawy film „The Limits of Control” Jimiego Jarmusha, tematyzujący specyfikę malarstwa wobec innych mediów. W ramach „Kilrahmen” nie tylkopostawiono pytanie o potencjał malarstwa i granice medium, ale pokazano że dylematy pragmatyczne: jak wieszać? ak pokazywać malarstwo? Sproblematyzowano patrzenie na obrazy, oglądanie ich w perspektywie pącego się ciała widza w przestrzeni galerii.

„Painting Forever! KEILRAHMEN”, widok ekspozycji w KunstWerke Institute For Contemporary Art. Photo © Christine Kisorsy
„Painting Forever! KEILRAHMEN”, widok ekspozycji w KunstWerke Institute For Contemporary Art. Photo © Christine Kisorsy

Oprócz głównej wystawy cały aktualny program KunstWerke, które funkcjonuje od niedawna w specyficzny, responsyjny i teoretycznie bardziej otwarty sposób, wpisany został w projekt „Painting Forever”. W osobnej sali ekspozycyjnej pokazano retrospektywę angielskiego malarza Merlina Jamesa i zaproponowano czytanie pozostałych wystaw i wydarzeń poprzez pryzmat projektu “Painting Forever”. W KunstWerke nieczęsto pokazywane jest malarstwo; odpowiedź na zapotrzebowanie projektu Painting Forever wydaje się adekwatna. Na ścianie z obrazami, które nota bene zaaranżowano w estetyczny i bardzo atrakcyjny wizualnie sposób, dokładnie w centrum pojawia się puste miejsce – biały kwadrat ściany czekający na wypełnienie. KW daje szansą malarstwu: painting forever? – prosimy nie u nas.

W pewnym sensie show w Neue Nationalgalerie to antyteza wystawy w Deutche Bank Kunsthale. Uznani artyści, duże, nawet bardzo duże obrazy, które nie tyle prowadza ze sobą dialog, ile ignorują się nawzajem. Szczodrość przestrzeni zaprojektowanej przez Miesa van der Rohe pozwala na taką kuratorską nonszalancję. Kuratorzy zaproponowali wystawę artystycznego maczyzmu – cztery różne stylistyki konsekwentnie realizowane przez uznanych artystów w kwiecie wieku. „JackQueenKingAce”, czyli Martin Eder (ur. 1968), Michael Kunze (ur. 1961), Anselm Reyle (ur. 1970) i Thomas Scheibitz (ur. 1968). Każde wyjaśnienie tego tytułu przyjmę z niedowierzaniem.

Thomas Scheibitz, Speicher, 2010. © VG Bildkunst, Bonn, 2013 für Thomas Scheibitz, Sprüth Magers Berlin London, Foto: Jens Ziehe
Thomas Scheibitz, Speicher, 2010. © VG Bildkunst, Bonn, 2013 für Thomas Scheibitz, Sprüth Magers Berlin London, Foto: Jens Ziehe

Tej wystawy naprawdę nie da się opowiedzieć, ponieważ nie istnieje żadna – oprócz pokoleniowej – narracja łącząca prace tych malarzy. Wszystkie są wielkie, efektowne i sprawdziłyby się doskonale w modnym wnętrzu. Być może tak zaprezentowane, niesprawiedliwie redukują ouvre poszczególnych artystów. Zapewne tej wystawy nie powstydziłby się żadne targi sztuki na świecie.

Targi

Targi to, jak wspomniałam drugi fundament Berlin Art Week. Ostatnie dwadzieścia lat rozwoju sceny artystycznej Berlina to czas ogromnej aktywności prywatnych galerii; proces ten doprowadził do zorganizowania targów. ABC (Art Berlin Contemporary) to relatywnie nowa (powstała w 2008r.) prywatna inicjatywa berlińskich galerii Mehdi Chouakri, Galerie Guido W. Baudach, Galerie Kamm, Klosterfelde, Meyer Riegger, Galerie Neu, Neugerriemschneider, Esther Schipper i Żak Branicka. Natomiast Preview Berlin powstało w 2004 roku z inicjatywy Kristiana Jarmuschka (Jarmuschek +Partner), Ralfa Schmitta (MyVisit To) i Rüdigera Lange (loop-raum fur actuele kunst). Potem do ABC i Preview Berlin przyłączyło się miasto i powstała inicjatywa Berlin Art Week.

Olaf Mentzel, Wentrum Gallery, ABC
Olaf Mentzel, Wentrum Gallery, ABC

Podczas gdy formuła ABC jest bardziej artystyczna – każda galeria prezentuje prace jednego artysty – to Preview Berlin jest zdecydowanie tradycyjne w swej formule i – co jest chyba oczywiste dla wszystkich – ustępuje statusem ABC. Na pewno parę punktów należy się Preview za tegoroczną lokalizację – brudna klatka schodowa, którą przedzieramy się na czwarte piętro, wszystko niedbale oklejone taśmą – taki romantyczny obraz Berlina a la lata 90. Na tym kończy się element egzotyczno-ekscytujący; targi same w sobie są zachowawcze. Być może najlepiej charakter Preview odda lista biorących w nim udział polskich artystów: Karolina Jaklewicz, reprezentowana przez galerię Socato z Wrocławia oraz podopieczni galerii DNA Galeria z Wrocławia, Justyna Jabłońska, Grzegorz Klimek, Lech Twardowski, Marcin Painta – innymi słowy, Painting Forever.

Mark Flood, Peres Projects. ABC
Mark Flood, Peres Projects. ABC

Targi ABC to wystawa bardzo różnorodnej sztuki, kuratorowana właściwie przez 133 kuratorów – tyle bowiem galerii wzięło w nich udział. Jak wspomniałam, każda prezentowała prace jednego artysty. Organizatorzy kładli zatem szczególny nacisk na zaprezentowanie kompetencji galerii jako kustoszy, opiekunów, producentów sztuki. Wielu znanych twórców – m.in: Julieta Aranda, Eva Berendes, Julius von Bismarck, Nina Canell, Adriano Costa, Thea Djordjadze, Maria Eichhorn, Mark Flood, Kasia Fudakowski, Mathew Hale, Jan Peter Hammer, Klara Hobza, Susanne Kriemann, Ryan McGinley, Robin Rhode, Michael Riedel, Ricarda Roggan, Jerszy Seymour i Santiago Sierra – zaprezentowało nowe prace. W tym roku pojawiło się wiele projektów efemerycznych i performansów.

Do najciekawszych projektów należały udokumentowana interwencja w przestrzeń lasu Juliusa von Bismarcka (Galeria Alexander Levy); intrygujące, zakodowane obiekty i kolarze Marii Łobody (Schleicher/Lange), obiekt feministycznej frustracji Anetty Mony Chisy i Lucii Tkacovej (Rootwand), dwa pokazy w Peres Project; piękne (tak!) kompozycje Pae White (neugerriemschneider), kolekcja szyldów i tablic Sharon Hayes w Tanja Leyton, która polskiemu widzowi przypomina „Legalność przestrzeni” Ewy Partum. Galeria Hauser and Wirth zaprezentowała projekt „Operndorf” Christopha Schlingensiefa; w Lisson Gallery mogliśmy obejrzeć nową pracę Santiago Sierry. Instalacja Olafa Menzla w Wentrup Gallery spotkała się z tak dużym zainteresowaniem, jak zawieszone nieopodal dokumentacje performansów Hermana Nitscha (Studio Mora), który również w ramach targów wykonał performans. Berlińska Galeria Plan B pokazała autotematyczne obrazy Navida Nuura, natomiast w Żak Branicka oglądać mogliśmy prace Natalii Stachon. Moja lista zakupów jest dość eklektyczna, ale dobrze oddaje bogactwo oferty podanej w niezobowiązującej formule – raczej festiwalu sztuki niż stricte komercyjnego wydarzenia.

Ricarda Roggan, Galerie Eigen +Art, ABC
Ricarda Roggan, Galerie Eigen +Art, ABC

Najciekawszy element każdych targów to jednak ich ścieżka dźwiękowa, na którą składają się interpretacje sztuki wykonywane – na potrzeby sprzedaży – przez smukłe osobny w czarnych ubraniach, a także komentarze kolekcjonerskich VIPów. „Patrz, to wszytko moje!” – krzyczał pan w szarym garniturze do drugiego pana w szarym garniturze w jednym z kubików na Preview. Sztuka może zatem zmienić świat. O ile oczywiście możemy sobie na nią pozwolić.

Berlin Art Week, 19-22.09.2013.

Większość wystaw otwartych w ramach Berlin Art Week można oglądać do końca listopada. Szczegółowe info na: http://www.berlinartweek.de

Katrin Plavčak, "Whistleblower (Bradley Manning)", 2013, olej na płotnie, 60 x 50 cm. Fot.:Mathias Schormann. © Katrin
Katrin Plavčak, "Whistleblower (Bradley Manning)", 2013, olej na płotnie, 60 x 50 cm. Fot.:Mathias Schormann. © Katrin Plavčak; Courtesy Galerie Mezzanin, Wien